logo
Czwartek, 25 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Jarosława, Marka, Wiki – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
wywiad dla Fundacji Anna Walczyk
Jesteśmy tu tak, jakby nas nie było
materiał własny
 


W ostatnim czasie na skutek wojny domowej w Syrii mamy tu rzesze uchodźców z tego kraju. Tuż przy samej granicy syryjskiej w obozach dla uchodźców przebywa obecnie ponad 150 tys. ludzi. Są to osoby, które liczą na powrót do Syrii po zakończonym konflikcie. Jednak są i tacy, którzy chyba intuicyjnie wyczuwają, że w nowej rzeczywistości syryjskiej nie łatwo będzie im się odnaleźć. Tę grupę uchodźców tworzą głównie Alewici i chrześcijanie. Ci ostatni, mimo iż nie opowiedzieli się po żadnej ze stron konfliktu szantażowani czy zastraszani a już niejednokrotnie już nawet celem ataków. Dlatego Antiochia Iskenderun czy Mersin są dla nich przysłowiowymi miastami ucieczki. Niektórzy mają tu jeszcze swoich krewnych, ale już na pewno możliwość posługiwania się językiem arabskim jest tu kluczowym argumentem.

A jaka jest sytuacja chrześcijan obecnie w tym rejonie Turcji? Czy można ją porównać do sytuacji we wschodnim rejonie bardziej kurdyjskim.

Południowa część Turcji ze względu na obecność turystów i dostęp do morza jest bardziej otwarta na inne kultury i religie niż inne części kraju. We wschodniej części Anatolii chrześcijanie żyją już w innej rzeczywistości i tam przeważa tendencja do tworzenia małych dość hermetycznych enklaw, gdzie czujemy się bezpieczniej ze względu na ciągły konflikt z separatystycznymi Kurdami. Jako chrześcijanie nie stanowimy żadnego zagrożenia dla jakiejkolwiek grypy etnicznej czy wyznaniowej. Jest nas tak mało, że trudno nas nawet zauważyć. Nasze kościoły są zasadniczo otwarte na tych, którzy chcą się w nich pomodlić czy też z ciekawości zobaczyć co jest w środku lub w jaki sposób się modlimy. Taka otwartość niweluje napięcia wyrastające z niewiedzy czy też prowokacyjnych zachowań różnych grup mający na celu wyeksponowanie siebie na forum opinii publicznej w kraju lub nawet w świecie. Niestety za otwartość i transparentność zdarza się zapłacić bardzo wysoką cenę. Przykładem tego są zabójstwa ks. Andrea Santoro w 2007 roku w Trabzonie i bp. Luigi Padovese w Iskenderun w 2010 roku. Po takich incydentach zawsze wraca na forum pytanie czy warto i za jaką cenę byś tolerancyjnymi, wyrozumiałymi i wybaczającymi chrześcijanami.

Niektórzy nie wytrzymując takiego napięcia psychicznego przestają uczęszczać nawet na nabożeństwa nie mówiąc już o przysyłaniu dzieci na katechizacje. Są i tacy, którzy widząc nadarzającą się okazję wyjeżdżają do innych krajów. Nie jest to coś powszechnego, jednak takie tendencje są, co zresztą pokazuję statystyki naszej parafii, która na tle rozrastającego się miasta systematycznie się kurczy. Na ok. 300 osób, które przychodzą do kościoła drugie tyle pozostaje jedynie wymienione w księgach parafialnych. I choć na terenie kraju jesteśmy jedną z najliczniejszych wspólnot katolickich złożonych z miejscowych chrześcijan to taki stan w najbliższym czasie trudno nam będzie utrzymać.

Czy zawsze tak było? Słyszałam że dawno temu w Turcji w tym rejonie mieszkało bardzo dużo różnych wyznawców począwszy od Alewitów, Druzów, różne ryty chrześcijan a kończąc na Żydach.

Turcja to ogromny kraj i przez swoje położenie geograficzne gościł na swoim terenie różne kultury i narody. Wystarczy otworzyć Dzieje Apostolskie i uważnie prześledzić losy św. Paweł z Tarsu, bardzo światłego Żyda, który po swoim nawróceniu dał podwaliny doktrynalne całemu chrześcijaństwu. Głosząc po synagogach Chrystusa zmartwychwstałego zakładał lub pomagał w zakładaniu wspólnot judeochrześcijańskich czy też chrześcijańskich pochodzenia hellenistycznego. To pokazuje o obecności i Żydów i chrześcijan na tym terenie. Listy św. Pawła adresowane do Galatów, Efezjan, czy Kolosan przedstawia nam już mapę rozmieszczenia pierwszych wspólnot. W pierwszych wiekach wykrystalizowały się na terenie Anatolii dwa ośrodki myśli chrześcijańskiej w Antiochii i w Konstantynopolu. Tu istniały potężne grupy eremickie i monastyczne św. Bazylego. Ojcowie Kościoła a wśród nich Ojcowie Kapadoccy w pierwszych siedmiu soborach powszechnych nadali całemu chrześcijaństwu doktrynalne struktury funkcjonujące do dnia dzisiejszego. To obrazuje siłę chrześcijan, którzy zamieszkiwali tutejszą ziemię, a dziś z upływem czasu można ją nazwać Ziemię Świętą Kościoła. Z tego bogactwa Kościoła wyrosły różne ryty i tradycje chrześcijańskie. Do dnia dzisiejszego w naszej parafii mamy katolików obrządku maronickiego, ormiańskiego, chaldejskiego, syryjskiego, greckiego i łacińskiego. Wcześniej każdy z tych obrządków miał swój własny kościół dzidzie była sprawowana liturgia w swoim własnym rycie.

Wraz z przyjściem islamu pojawili się Alewici i Druzowie. Ich wierzenia można powiedzieć, że są w pewnym sensie drogą pośrednią pomiędzy chrześcijaństwem a islamem. Do dnia dzisiejszego jedynie Alewici z 20 procentowym odsetkiem w populacji mają znaczenie na politycznej arenie kraju.
 



 
Zobacz także
Paulina Smoroń

Jezus mówił, że powołuje tych, których chce. Jesteśmy zatem posyłani do pracy w różne miejsca i chyba tylko wiara w moc Ducha Świętego pozwala być spokojnym, że zostaliśmy posłani na taką misję, do której mamy odpowiednie predyspozycje.

 

O tym, jakie zadania przed kapłanami stały dawniej i jakie czekają na nich dzisiaj oraz co dla księży powinno być najważniejsze, opowiadają Paulinie Smoroń duchowni – ks. Wiesław Wielmański (55 lat) i ks. Marcin Stopka (26 lat).

 
Elżbieta Marek

Wielu narzeka, że tak wiele jest zła wokół, że nic nie da się zrobić. Gdyby spojrzeć na wątłe światło w ciemności, albo na zwykłą świeczkę zapaloną w mroku nocy zrozumiemy jak wystarczająco oświetla drogę idącym. Tak niewielka ilość soli nadaje smak potrawom. Dlatego niewielu chrześcijan potrzeba, by oświetlić drogę innym. To my mamy być światłem i solą nie zrażając się tym, że jesteśmy mali i słabi. Powinniśmy jednak być otwarci na Ducha Świętego i przejrzyści, aby światło Jezusa oświetlało świat.

 
Justyna Majewska

Jezus Chrystus powołał do służby w swoim Kościele nie aniołów, lecz ludzi. Synom Adama dał moc odpuszczania grzechów i głoszenia Dobrej Nowiny. Osoby konsekrowane wybrane są z ludu. Jaki zaś lud, tacy kapłani. To krew z naszej krwi i kość z naszej kości.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS