logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
O. Tomasz Kwiecień OP
Jezus tańczący
List
 


W XIII-wiecznej Francji w pewnej średniowiecznej katedrze kanonicy odprawiali w poranek Wielkanocny przedziwne nabożeństwo. Szli w korowodzie wzdłuż labiryntu, który jest symbolem wędrówki duchowej człowieka, śpiewali hymn wielkanocny i... podrzucali piłeczkę. Można sobie wyobrazić zażywnych kanoników, którzy idą w procesji w poranek wielkanocny i rzucają do siebie piłeczką. Ona była znakiem Chrystusa, wschodzącego słońca, które nigdy nie zachodzi i dlatego musiała podrzucana w górę. Tak więc duchowni bawili się świętą grą w poranek wielkanocny, aby pokazać, że Pan zmartwychwstał, aby dać upust swojej radości i aby także cielsko brzuchatego kanonika weszło w przestrzeń Chrystusowej miłości, do której każdy z nas jest zaproszony bez względu na to, ile waży.
 
Rusz się!
 
Warto mieć świadomość, że używanie ciała, ruch na modlitwie jest aktem kontemplacji. Mamy niestety takie nowożytne przekonanie, że bezruch jest bardziej duchowy niż ruch. Jest to przekonanie zupełnie niechrześcijańskie, zaczerpnięte z gnostycyzmu. Teza, że ruch jest przeciwieństwem skupienia, jest nieprawdziwa i bardzo szkodliwa. Jeżeli ruch jest przeciwieństwem skupienia, to Ojciec Założyciel naszego zakonu św. Dominik, był człowiekiem nieustannego roztargnienia. Większość świętych średniowiecznych też nigdy się nie modliła, bo na modlitwie ciągle się ruszali. Przekonałem się o tym, gdy zdałem sobie sprawę, że najmniej roztargniony jestem podczas celebrowania Mszy św. Dlaczego? Właśnie w czasie Eucharystii najbardziej angażuję moje ciało. Najłatwiej jest nam się skupić się wtedy, gdy jesteśmy w ruchu. Wystarczy popatrzeć na to, co się dzieje podczas adoracji w kościele. Niektórzy z trudem wytrzymują te pół godziny. Walczą ze sobą, żeby się nie ruszać, nie myśleć o obiedzie lub sprawach zawodowych.
 
W momentach rozproszeń dobrze jest wstać, uklęknąć albo zrobić znak krzyża. Kto powiedział, że można go robić tylko na początku i na końcu modlitwy? To nie tak: „W imię Ojca i Syna, i Ducha Św. Enter; w Imię Ojca i Syna, i Ducha Św. Exit". Wykonanie tego prostego gestu przypomina mi fundamentalną prawdę wiary: zbawienie dokonane przez Trójcę św., poprzez krzyż Chrystusa.
 
Konstytucja o Liturgii Soboru Watykańskiego II w jednym lapidarnym zdaniu ujmuje całe zagadnienie modlitwy ciałem: „Przez znaki widzialne wyraża się i w sposób właściwy poszczególnym znakom  urzeczywistnia uświęcenie  człowieka" (KL7). Trzeba więc tych znaków używać, trzeba z nich korzystać.
 
Tylko jak?
 
W bardzo wielu miejscach, w Polsce i nie tylko, widuje się próby ponownego zaangażowania ciała w modlitwę. Na jakimś międzynarodowym spotkaniu mnichów, podczas nieszporów, gdy przyszło śpiewać Magnificat, jeden z opatów wystąpił na środek chóru i odtańczył tę pieśń ku zdumieniu pozostałych nobliwych ojców. Cóż, jak ktoś ma taki talent, jest wystarczająco ekscentryczny... Ale w Kościele łacińskim nie zakorzeniła się tradycja tańca liturgicznego (za wyjątkiem procesji, która jest jak najbardziej formą taneczną). Sądzę, że spontaniczna praktyka tańca podczas liturgii może spowodować niezrozumienie gestów, i to zarówno po stronie tych, którzy je widzą, jak i tych, którzy je wykonują. Poza tym, w tańcu rozumianym jako przedstawienie zawsze istnieje niebezpieczeństwo celebracji siebie zamiast paschalnego misterium. Lepiej nauczyć się dobrze chodzić w procesji.
 
Dobra osobista modlitwa czerpie z liturgii. Św. Dominik nauczył się swojej osobistej modlitwy właśnie uczestnicząc w liturgii. Gesty, które wykonywał, mają swoje zakorzenienie w modlitwie liturgicznej, jednocześnie to, co robił, było nowatorskie. Klękał i powstawał, nawet sto razy podczas jednej modlitwy, siadał i czytał Słowo Boże, krzyczał (w średniowieczu  podczas  kazania wierni  często krzyczeli, reagowali tak na Słowo Boże - i niejednokrotnie na słowo kaznodziei), leżał krzyżem albo też stał wyprostowany jak strzała, z rękami wzniesionymi ku górze. Wielokrotnie czynił znak krzyża, kłaniał się przed ołtarzem...
 
Podczas studiów przez dwa lata chodziłem w sobotę wieczorem do kościoła, w którym liturgię sprawowali katolicy obrządku bizantyjsko-słowiańskiego. Odkryłem tam coś, co zostało mi do teraz. Patrzyłem z podziwem na celebrującego kapłana, który na wieczerni (nieszporach) więcej się rusza niż ksiądz rzymskiego rytu na najbardziej uroczystej Mszy. Chodzi koło ikonostasu, przechodzi to przez jedne wrota, to przez inne, pobrzęczy kadzielnicą, tu się ukłoni, tam zaśpiewa, obejdzie cały kościół dwa razy, żeby okadzić ludzi i ikony, na końcu jeszcze każdego indywidualnie pobłogosławi. Cudowne. Zdałem sobie sprawę, że ten człowiek tańczy. Ludzie również: chodzą z miejsca na miejsce, zapalają świecę, kłaniają się, całują ikony i krzyż. Na końcu idą po namaszczenie olejkiem. Ten olejek z czoła rozsmarowują na całej twarzy, traktując go jak krem. Olejek radości, olejek namaszczenia Duchem. Ile ruchu jest w tym nabożeństwie!
 
To nieprawda, że bezruch jest bardziej duchowy od ruchu! Chrystus jest tancerzem. On, Bóg Wcielony, pokazuje nam, jak się modlić. Pokazuje nam drogę do Ojca, która prowadzi przez nasze ciało.
 
o. Tomasz Kwiecień OP
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
ks. Dariusz Salamon SCJ
Czy Jezus miał swój duszpasterski styl? Niewątpliwie tak. Jeśli dobrze przyjrzeć się ewangeliom, da się wyróżnić kilka unikalnych rysów takiego stylu. Dzięki niemu Jezus w istotny sposób odróżniał się od dotychczasowych nauczycieli Izraela i posiadał znaczący wpływ na swoich słuchaczy. Co zatem było w nim charakterystycznego? 
 
o. Paweł Trzopek OP
Jerozolima. Yerushalaim. Al-Quds. Miasto święte. Miasto Pokoju. Środek świata. Miasto trzech monoteistycznych religii. Pewnego dnia starzec Abraham przywiózł tu swojego syna Izaaka (muzułmanie powiedzą: Ibrahim przywiózł Iszmaela), by na polecenie Boga złożyć go w oierze na wzgórzu, w krainie Moria. Wzgórze to stało się później dla żydów mieszkaniem Boga. Tu stanęła Świątynia, w której od czasów Salomona sprawowano prawdziwy kult jedynego Boga. 
 
Natalia Budzyńska

Zwyczaj odprawiania ciemnych jutrzni (Officium Tenebrae), sięga VIII w. i choć ta tradycja zanikła, to są miejsca, gdzie wciąż jest żywa. Dzisiaj powraca w formie koncertów na festiwalach muzyki dawnej odbywających się w kościołach podczas Wielkiego Tygodnia, jak na przykład Misteria Paschalia w Krakowie czy Actus Humanus w Gdańsku. A to dlatego, że liturgia Ciemnych Jutrzni w pewnym momencie zyskała muzyczną oprawę, w którą angażowali się kompozytorzy, w tym także ci wybitni...

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS