Na pytanie - jak dobrze przeżyć Wielki Post, niełatwo odpowiedzieć. Wielu z nas w dzieciństwie Wielki Post kojarzył się niemal wyłącznie z tym, żeby się nie najadać. Tymczasem Wielki Post to o wiele więcej. Nie ma tu jednak gotowej recepty. To, na czym ma nasz post polegać, zależy od każdego indywidualnie. Czterdzieści lat na pustyni miało uczynić naród wybrany nowymi ludźmi. To samo ma z nami zrobić Wielki Post. I zrobi, jeśli tylko otworzymy się na działanie Boga.
Zamknięcie się w dzisiejszych czasach w pustelni ciągle jest ewenementem, chociaż coraz więcej ludzi chciałoby zwolnić tempo swojego życia i marzy o zamieszkaniu w ustronnym miejscu, w ciszy i spokoju. Niektórzy z nich odbywają tzw. „wakacje z Bogiem”. Również tutaj, do prowadzonego przez kapucynów domu modlitwy w Zagórzu można przyjechać na rekolekcje. Ile to kosztuje? Wyłącznie odwagę...
W Polsce morderstwo Heleny Kmieć odbiło się szerokim echem. Jej pogrzeb, który zgromadził ponad dwa tysiące wiernych, miał charakter państwowy. Helena Kmieć miała wszystko to, o czym marzy młody człowiek: wspaniałą rodzinę, przyjaciół, ciekawą pracę, wykształcenie. Znała języki i podróżowała po świecie. Czy zostanie świętą?
Życie konsekrowane nie miałoby sensu, gdyby nie było w nim bliskości i spotkania z Bogiem, który jest osobą, która się o nas troszczy, o nas dba. Życie zakonne nie ma być miłe, łatwe i przyjemne, ale ma być znakiem, że można tak żyć: w pełni dla Pana Boga – stereotypy na temat życia zakonnego obala s. Teresa Pawlak, albertynka w rozmowie z Przemysławem Radzyńskim.
Wszyscy doskonale zdajemy sobie sprawę, iż są w nas siły, których nie kontrolujemy. Psychologia tłumaczy to zjawisko istnieniem irracjonalnego lub nieświadomego pierwiastka w człowieku. Filozofowie mówią o słabości woli. Wiemy jak należy postępować, a jednak ulegamy przeciwnym impulsom. Ten rozdźwięk między chceniem, a wykonaniem apostoł nazywa “niewolą grzechu", który ograbia nas z czegoś, co się jemu nie należy.
Gwałtowna przemiana życia jest możliwa choć nie każdy z nas znajdzie się w sytuacji św. Pawła, który spotkawszy na swej drodze Jezusa, odstąpił od dotychczasowego postępowania i od tamtej chwili jego życie zmieniło się radykalnie. Takie przemiany zdarzają się rzadko. Najczęściej jest to długotrwały proces. Od czego on się zaczyna?
Dobrze życzyć – czasem tylko tyle, aż. Co właściwie znaczy błogosławić? Łacińskie „benedicto” wywodzi się od „bene” – dobrze i „dicere” – mówić. Błogosławić (benedicere) to życzyć dobra, mówić o kimś dobrze, chwalić, dziękować, pozdrawiać. Spotkane w Biblii „błogosławieństwo” i „błogosławienie” kryją w sobie ogromne bogactwo. Sam rzeczownik „błogosławieństwo” (hebr. „beraka”) oznacza prezent, wzajemne obdarowanie.
Była prawdopodobnie jedną z najbardziej porzuconych i samotnych kobiet, których historie przywołują księgi Starego Testamentu. Aż siedem razy wchodziła w relację z mężczyzną. W każdym z nich widziała tego, którego chciałaby kochać. Każdy z nich był dla niej tym, na którego czekała całe życie, aby następnie założyć rodzinę, by w ten sposób służyć Bogu. Historia za każdym razem kończyła się tak samo – śmiercią w noc poślubną.
Gdyby zło, noszące nawet wiele imion, przywdziewało jednoznaczne szaty, określone tylko dla tej kategorii, sprawa byłaby prosta w naszym życiu duchowym i w kierownictwie duchowym. Ale nawet szatan w ewangelicznej scenie proponował samemu Chrystusowi pozorne dobro. Dlatego pokusa stoi niejako na granicy autentycznego dobra i realnego zła.
Człowiek został stworzony jako istota społeczna, zatem potrzeba kontaktów międzyludzkich nie jest jakimś niekoniecznym dodatkiem do jego życia, ale wrodzoną ludzką właściwością. Człowiek działa wspólnie z innymi, angażuje się w ich sprawy, a to zaangażowanie jest wzajemne. Brak bliskich kontaktów uderza zatem w samą naturę człowieka. „Niedobrze człowiekowi samemu” – mówi Księga Rodzaju.
Czym dla Ojców jest post? Odpowiedzmy krótko: powstrzymywaniem się od jedzenia i picia. W kontekście egipskim podkreślić należy zwłaszcza ów drugi element: nie tyle głód dręczy mnicha na pustyni, co pragnienie.
Upraszczając i trywializując dzisiejszą Ewangelię, można odpowiedzieć, że tak – głupota, lub delikatniej mówiąc nierozsądek, jest grzechem. Kolejny chyba raz słowa Ewangelii budzą w nas pewien sprzeciw: przecież człowiek nie jest nic winien, że się urodził głupi. Albo że został tak wychowany. Jak więc może ponosić karę za coś, na co nie miał pełnego wpływu?