logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Robert Krzywicki MIC
Kiedy milczenie jest przeciwieństwem miłości
Życie Duchowe
 
fot. Ricardo Mancía | Unsplash (cc)


Jak często mijamy obojętnie osoby spotykane na ulicy? Nie zwracamy uwagi na ludzi, a ich zachowania nas nie angażują, ponieważ ich nie znamy. Wybiórczo zwracamy na nich uwagę. Bezradność? obojętność? zachowanie własnego komfortu życia? uszanowanie cudzej prywatności? Naszym życiem kierują lęki, może dlatego w Biblii trzysta sześćdziesiąt pięć razy czytamy: „Nie lękajcie się”. Strach zaczyna przejawiać się w postaci ukrytej pokory: nie mieszać się w prywatne życie innych. Własna bezradność rodzi wycofanie i milczenie. Jakże się to zmienia, gdy dotyczy bliskiej osoby, członka rodziny, przyjaciela, znajomego. Gdy chodzi o uzależnienie kogoś nam drogiego, prosimy, straszymy, błagamy, modlimy się, szukamy sposobu, by „nie pił”…
 
Czas mówienia
 
Mowa jest srebrem, a milczenie złotem – mówi popularne porzekadło. Nasze chrześcijańskie życie inspiruje jednak słowo Boże. A w Biblii czytamy: „Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem: Jest […] czas milczenia i czas mówienia” (Koh 3,1-2.7b).
 
W przypadku uzależnień – od alkoholu, narkotyków, Internetu, pornografii, hazardu, pracy – milczenie nie jest objawem mądrości i miłości, ale lęku lub obojętności wobec innych. Osoba uzależniona popada w niewolę, szukając ulgi i odprężenia od stresu czy trudnych sytuacji. To stan chorobowy. Milczenie wobec widocznych objawów tego stanu prowadzi u osób uzależnionych do pogłębienia choroby, izolacji i bezradności. W tym przypadku milczenie nie jest też znakiem szacunku i wyrozumiałości, ale często strachu przed reakcją kogoś bliskiego, przed utratą zaufania i bezradnością. Boimy się, „jak zareaguje”.
 
Kohelet mówi o czasie mówienia. Bliskość z innymi, rozmowa, wzajemne dzielenie się życiem i przeżyciami pomaga w szczerości rozmowy. Uzależnienia często pojawiają się bowiem jako środek na samotność, odrzucenie i brak relacji. To swoiste szukanie „ulgi emocjonalnej” w codziennym życiu i sposób na zapełnienie pustki. Dlatego najlepszą profilaktyką uzależnień jest pielęgnowanie więzi i bliskości z innymi. Gdy ktoś z naszego kręgu przeżywa kryzys i widzimy niepokojące objawy występujące przy uzależnieniach, to dla nas wyzwanie, by budować więź z tą osobą. Ważne staje się zbliżenie, nawet jeśli to nasz domownik i wydaje się, że jest blisko. Potępianie, apele i nawoływania do zmiany życia nie działają, wręcz pogłębiają kryzys.
 
Aby mówić, trzeba wiedzieć, co i w jaki sposób mówić. Niezbędna jest więc wiedza o uzależnieniach. Wiedza, którą można zdobyć. Warto przeczytać na przykład artykuł doktora nauk medycznych Bohdana T. Woronowicza pt. Co zrobić, żeby on nie pił? (ogólnie dostępny w Internecie). Taka wiedza przydatna jest przy każdym rodzaju uzależnienia.
 
Szukać, zachęcać, inspirować
 
Buduję więź, bo zależy mi na innej osobie, jest mi bliska i dlatego nieobojętna. Uczę się, jak rozmawiać ze względu na nią, by jej pomóc. Tu milczenie szkodzi i nie jest przejawem miłości. Mówić z miłością to towarzyszyć drugiemu. Rozmawiać o terapii, leczeniu, wspólnocie z innymi uzależnionymi – anonimowymi alkoholikami, hazardzistami, narkomanami… Sam nikt sobie nie poradzi. Tylko wspólnota z innymi staje się drogą do wolności. Mówić, nie potępiając i nie moralizując, bez stawiania niewykonalnych żądań – to nie jest cecha wrodzona, ale zdolność nabyta.
 
Ja uczę się tego, czytając Biblię, na przykład od Barnaby. To on inspirował Szawła z Tarsu, by stał się św. Pawłem. Dzieje Apostolskie mówią, że był lewitą rodem z Cypru i miał na imię Józef, ale apostołowie nazywali go Barnabą, co można przetłumaczyć jako „Syn Zachęty”… (por. Dz 4,36). „Udał się też do Tarsu, aby odszukać Szawła. A kiedy [go] znalazł, przyprowadził do Antiochii i przez cały rok pracowali razem w Kościele, nauczając wielką rzeszę ludzi. W Antiochii też po raz pierwszy nazwano uczniów chrześcijanami” (Dz 11,25-26). Barnaba zachęcał, szukał, inspirował, towarzyszył. Naśladował Jezusa i odbijał Jego osobowość w inspirowanych ludziach.
 
Relacja z Jezusem zmienia nas i otwiera na innych, byśmy ich „szukali” i towarzyszyli im w przemianie. Dlatego proponuję pogłębianie więzi z Bogiem, by stać się „synem zachęty” dla innych. Zachęcamy słowem i naszą życiową postawą. Życie skupione na Jezusie sprawiło, że wierzących nazwano „chrześcijanami” – dosłownie „Christianami”. To słowa zachęty doprowadzają osobę uzależnioną do doświadczenia cudu, czyli podjęcia terapii i uczestnictwa w grupie wsparcia. Pobożność nie zastąpi terapii. Pobożność prowadzi do dzielenia się życiem z innymi w grupie i do wzajemnego wspierania się.
 
Barnaba szukał Szawła i poprzez mowę zmieniał jego życie. Każdy z nas może stać się dla innych Barnabą – „synem zachęty”. To proces, który trwa przez całe życie. Otwarcie się na innych, miłość, a nie obojętność i wycofanie się. Milczenie i przyzwolenie na powolną degradację poprzez uzależnienie kogoś, kogo znam i kto jest mi bliski, oznacza brak miłości bliźniego. Mówić to nie instruować, nie wytykać, nie oceniać, nie stawiać diagnoz, ale być wsparciem. Rzucać wyzwanie, a nie zapewniać komfort picia czy życia w uzależnieniu. Poprzez rozmowę chcę szukać zagubionych.
 
Słuchać, nie oceniać, nie radzić
 
Pismo Święte mówi: „Plotka bywa jak pchnięcie mieczem, a język mądrych staje się lekarstwem” (Prz 12,18). Winniśmy uczyć się mówić, inspirować i zachęcać, rzucać wyzwania i towarzyszyć innym, ale też słuchać. Osoba uzależniona to ktoś bliski i cierpiący, ale bywa też dobrym nauczycielem i mentorem. Uczy, że pomagać to przede wszystkim słuchać, nie oceniać i nie radzić.
 
Apostoł Paweł przestrzega: „Bracia, a gdyby komuś przydarzył się jakiś upadek, wy, którzy pozostajecie pod działaniem Ducha, w duchu łagodności sprowadźcie takiego na właściwą drogę. Bacz jednak, abyś i ty nie uległ pokusie. Jeden drugiego brzemiona noście i tak wypełniajcie prawo Chrystusowe” (Ga 6,1-2). To zachęta, by słowami budzić w innych odwagę i śmiałość, gdy ich brakuje. W zniechęceniu biblijne przykłady postaci inspirujących innych mogą nam pomóc, by nie pozostawiać bliskich uzależnionych, ale towarzyszyć im i stawać się akuszerem ich trzeźwości.
 
Uzależnienie bliskiej nam osoby to też wyzwanie, by odkryć siebie i relacje z innymi. Nałóg nie jest wyłącznie problemem danej osoby, ale także jej otoczenia. Żyjemy w upadłym świecie i sami jesteśmy upadli, dlatego spotykają nas rzeczy, na które nie zasługujemy. Nikt nie jest winny i jednocześnie winę ponosimy wszyscy. Brak relacji i niehigieniczny tryb życia to suma złych nawyków i tempa życia. Zatrzymajmy się, rozmawiajmy, żyjmy wolniej, cieszmy się Bogiem i Jego Słowem, świętujmy Jego obecność.
 
Dla bliskich osób uzależnionych cenne będzie trwanie we wspólnocie Al-Anon. Rozmowa z osobami, które mają podobne doświadczenia, bywa inspirująca, ale największym odkryciem jest poznawanie „Programu 12 kroków” – to pomaga w przemianie i towarzyszeniu bliskim uzależnionym, w stawaniu się lepszymi ludźmi, niesie też uzdrowienie. Ważne jest mówienie i budowanie relacji z innymi tak, by uzależniony brał odpowiedzialność za własne życie, motywowanie do terapii i uczestnictwa w grupie wsparcia, dawanie nadziei, a nie ferowanie wyroków.
 
Podstawa to uczyć się żyć własnym życiem i doceniać każdą chwilę. By to osiągnąć, potrzeba czasu i grupy wsparcia. Nikt z nas nie rodzi się idealny. Stajemy się arcydziełem w rękach Pana. To proces, któremu nie ma końca: „Ten, który zapoczątkował w was dobre dzieło, dokończy go do dnia Chrystusa Jezusa” (Flp 1,6).
 
Czas milczenia
 
Obecność osoby uzależnionej w naszym otoczeniu stanowi wyzwanie dla nas, by się zmieniać. Wspierać poprzez własną abstynencję – nie proponować alkoholu, nie rozmawiać o nim. Milczenie w tym wypadku to przejaw miłości bliźniego. Rezygnuję z alkoholu ze względu na innych. Wspieram poprzez dobrowolną własną abstynencję. Mogę wspierać trzeźwiejącego alkoholika albo oceniać i krytykować. Pomagać albo szkodzić. Tu jest czas na milczenie.
 
Osoba, która podjęła terapię, uczęszcza na mityngi, zmienia się, trzeźwieje. Uczy się życia na nowo. Doświadcza nawrócenia i oddaje swoją wolę Bogu, który przebacza grzechy i odnawia życie człowieka. Trzeźwiejący alkoholik ocenia swoją przeszłość. Próbuje wynagrodzić szkody, które wyrządził innym, odzyskuje utracony czas, ponieważ otrzymał drugą szansę. Zmienia życie i krąg osób, którymi się wcześniej otaczał. Odkrywa nowe pasje i zainteresowania. Odcina się od przeszłości. Zmienia życie i inaczej wykorzystuje czas. Ten proces można oprzeć na słowach św. Pawła: „Bracia, ja nie sądzę o sobie samym, że już zdobyłem, ale to jedno [czynię]: zapominając o tym, co za mną, a wytężając siły ku temu, co przede mną, pędzę ku wyznaczonej mecie, ku nagrodzie, do jakiej Bóg wzywa w górę, w Chrystusie Jezusie” (Flp 3,13-14).
 
Osoba uzależniona uczy się wyznawać swoje grzechy Bogu i tym, przeciw którym zawiniła. Na tym etapie uzależniony oczekuje od bliskich milczenia. Tego, by nie wspominać, nie wypominać, nie wracać do przeszłości. Przebaczać i zapominać. Budować teraźniejszość i przyszłość. Bez żywej więzi z Bogiem jest to niemożliwe. Trzeźwienie to zmiana sposobu myślenia. Dotyczy ona dwóch stron: osoby uzależnionej i współuzależnionej.
 
Trzeźwienie to trzeźwe myśli. Czytanie i medytowanie Słowa Bożego staje się środkiem do budowania pogody ducha. Zapominam przeszłość, aby budować przyszłość. Teraz milczenie o przeszłości to „złoto”. Nie przychodzi ono łatwo. Uczę się tego, bo kocham. To proces. Milczenie pomaga w pokonaniu pojawiających się wyrzutów sumienia, mimo przebaczenia. To wymaga czasu. Najlepiej wtedy milczeć o przeszłości, a słowami inspirować i dawać nadzieję. Budzenie poczucia winy poprzez przypominanie przeszłości dla osoby uzależnionej może zakończyć się powrotem do uzależniania. Bliscy osoby uzależnionej dlatego, że ją kochają, same gotowe są na terapię i poznawanie nowych zachowań.
 
Środowiskiem uczenia się tego jest dla bliskich osób z nałogiem grupa wsparcia, która pokazuje, jak wspierać tych, których kochamy. Ważne jest dostrzeganie zmian zachodzących w osobach uzależnionych. Buduje je i budzi w nich entuzjazm, kiedy podziwiamy zachodzące w ich życiu zmiany. To sprawia, że nabierają wiatru w żagle. Nikt przecież nie jest idealny. Jesteśmy w trakcie budowy. Święty Paweł nazywa nas „uprawną rolą Bożą i Bożą budowlą” (1 Kor 3,9). Fakt, że jestem w trakcie przemian, pomaga mi patrzeć z nadzieją na moje grzechy i upadki. Pomaga też zachęcać innych.
 
Bez słów ostrych jak nóż
 
Bywa jednak, że mimo zmiany życia osoba uzależniona słyszy „wypominanie” poprzedniego stylu życia. Nie znajduje wsparcia i zrozumienia. Często słyszy natomiast wymówki i pretensje. Zamiast milczenia – padają słowa ostre jak nóż. Niszczy to poczucie własnej wartości. Przeszkadza w trzeźwieniu. Budzi chęć powrotu do praktykowania uzależnienia. Bliscy mogą być nawet nieświadomi tego. W pamięci tkwią grzechy i zaniedbania, stracony czas, a przypominanie tego jedynie eskaluje zło. Wstyd i poczucie winy to wyzwalacze głodu. Osoba uzależniona nieświadomie zaczyna szukać pociechy w tym, co kiedyś robiła, będąc zniewoloną.
 
Co może zrobić wówczas trzeźwiejący alkoholik?
 
Po pierwsze: winien uświadomić to bliskim. Trudniej to zrobić, jeśli bliscy nie uczestniczą w terapii i mają znikomą wiedzę na temat choroby alkoholowej. Ważne, by w sposób asertywny podkreślać: „To, co mówisz, niszczy moją trzeźwość”. Jako duszpasterz uświadamiam drugą stronę o jej roli w trzeźwieniu. Wszyscy musimy często sobie to przypominać. Po drugie: trzeźwiejący alkoholik buduje swoje poczucie własnej wartości na trzeźwych myślach, które codziennie medytuje. Słowo Boże budzi radość i poczucie własnej wartości. Najważniejsze to, co Bóg o mnie myśli. Jak wyglądam w Jego oczach. Jakim mnie chce uczynić. Czy bliscy są tego świadomi? Na tym polu toczy się niewidzialna wojna.
 
Milczenie i rozmowa to arsenał, który chcę mądrze wykorzystać. Dlatego wciąż jeszcze się tego uczę.

Robert Krzywicki MIC
Życie Duchowe WIOSNA 94/2018 
 
Zobacz także
wywiad z dr Clarindą Calmą
Jak wchodzimy do kościoła, mamy świadomość, że jest to miejsce święte i nie możemy zachowywać się dowolnie. Mamy świadomość, że Bóg jest wśród nas, że to nie jest zwykłe miejsce. Jeśli przenosimy to na grunt naszego ciała, to tym bardziej. To przede wszystkim jest szacunek wobec ludzkiej cielesności...
 
o. Remigiusz Recław SJ

Nie wszystkim smakuje prostota, jednak Jezus do niej zachęca. Prostota w modlitwie jest potrzebna, abyśmy mieli świadomość, że to Duch Święty dotyka serca człowieka, a nie przyjęta forma modlitwy. Im prostsza modlitwa, tym łatwiej o tę świadomość. Gorliwie powiedziane słowo „Amen” może mieć większą moc przemiany niż godzina czytania Pisma świętego. Prosta dziesiątka różańca może bardziej przemieniać niż odkrywcza duchowo książka.

 
Michał Jędrzejek

Moje myślenie o tych sprawach rozwija się jakoś tak: jeśli istnieją istoty rozumne gdzieś we wszechświecie, to na pewno Pan Bóg nie pozostawił ich swojemu losowi, lecz się o nie troszczy. Możliwe, że w zupełnie inny sposób niż o nas. Nie wiemy, jakie były ich dzieje. Tradycyjny teolog powie, że Wcielenie na Ziemi dokonało się z powodu zła, grzechu pierworodnego, wobec którego konieczne było zadośćuczynienie. W nowszej teologii podkreśla się, że to miłość Boga do człowieka była głównym powodem Wcielenia. 

 

z ks. Michałem Hellerem rozmawia Michał Jędrzejek 

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS