logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
kard. Walter Kasper
Kościół ludzi nadziei
Przewodnik Katolicki
 
fot. Raphael Renter | Unsplash (cc)


To, co się wydarzyło w noc Zmartwychwstania, jest źródłem nowej nadziei. Czy jednak uczniowie Jezusa zrozumieli, co się stało? A my? Jaki byłby Kościół, gdybyśmy to naprawdę rozumieli?

 

Opowieść o połowie ryb w dzień Zmartwychwstania daje nam negatywną odpowiedź. Po Wielkim Piątku apostołowie odczuwali głęboki zawód i byli zdezorientowani. Do tamtego dnia mieli nadzieję, że Jezus ustanowi na ziemi swoje mesjańskie królestwo (a im da miejsca po prawej i lewej stronie swojego tronu). Teraz jednak ich Mistrz umarł na krzyżu. Uczniowie powracają więc do swoich rodzin, do swojej codzienności i do swego dawnego rybackiego rzemiosła – ot, proza życia.

 

Jak gdyby Zmartwychwstania nie było


Po tamtym rozczarowaniu następuje jednak kolejne. Apostołowie przez całą noc ciężko pracują, ale na darmo – nie łowią ani jednej ryby. To frustrujące doświadczenie; czujemy się podobnie, gdy w naszym życiu osobistym lub w życiu społecznym sprawy nie biegną i nie rozwiązują się tak, jak tego oczekujemy; gdy śmierć i jej siły zdają się triumfować nad życiem, a bezprawie nad sprawiedliwością i miłością. Tak jak często robimy my, uczniowie reagują, przyjmują taką postawę i tak się zachowują, jak gdyby Zmartwychwstania nie było.


Nagle jednak następuje wielka przemiana. Na brzegu staje zmartwychwstały Pan, lecz uczniowie Go nie poznają. „Zarzućcie sieć po prawej stronie łodzi, a znajdziecie!”. Polecenie nieznajomego rybacy musieli uznać za absurdalne, albowiem przeczyło ono ich wieloletniemu doświadczeniu – jeżeli nocny połów nie przyniósł rezultatów, to zarzucanie sieci w jasnym świetle poranka jest przedsięwzięciem tym bardziej skazanym na niepowodzenie. Jezus nakazuje im jednak spróbować jeszcze raz; kiedy apostołowie to czynią, łapią tyle ryb, że nie mogą udźwignąć sieci.

 

Jak Wielki Wybuch


Wielu biblistów uważa, że opowiadanie o tym połowie odzwierciedla inne doświadczenie: doświadczenie młodego Kościoła, którego zalążkiem była garstka galilejskich rybaków – prostych, ubogich mężczyzn i dzielnych kobiet – który jednak po trzech, czterech dziesięcioleciach stał się świadkiem cudownego „połowu”. We wszystkich ówczesnych wielkich miastach basenu Morza Śródziemnego powstawały wspólnoty chrześcijańskie. Nowe życie chrześcijan triumfowało – również nad straszliwymi prześladowaniami władz rzymskich.


Zmartwychwstanie było jak Wielki Wybuch – doprowadziło do powstania nowego świata. Nowe życie zmartwychwstałego Pana rozprzestrzeniło się poprzez serca ludzi na cały świat, w którym jest obecne w Jego słowie i orędziu pojednania, pokoju oraz miłosierdzia. Jest obecne w sakramentach, zwłaszcza w świętej Eucharystii, która obdarza ludzi nowym życiem. Jest wreszcie obecne w świadectwie miłości niezliczonych świętych kobiet i mężczyzn – nie tylko w przeszłości, lecz także w naszych czasach.


Nie łapać „w sieci”


I dziś Pan stoi na brzegu naszego świata i naszego życia. I dziś mówi do nas tak jak do pierwszych uczniów: „Zarzućcie sieć jeszcze raz!”. W Ewangelii według św. Jana tym, który wyciąga na brzeg sieć z rybami, i tym, któremu Jezus powierza swoje owce, jest Piotr (por. J 21,15–19). Dziś jego następca, papież Franciszek, przypomina nam, że Kościół nie może lękliwie zamykać się w sobie, zajmując się wewnętrznymi sprawami administracyjnymi oraz własnymi strukturami – parafiami, diecezjami czy Kurią Rzymską. Wszystkie instytucje kościelne są tylko pomocą oraz narzędziem służącym realizacji posłannictwa Kościoła i muszą się temu zadaniu podporządkować.


Co o posłannictwie Kościoła mówi Ewangelia? Co to znaczy być Kościołem misyjnym? Na pewno nie możemy i nie chcemy łapać ludzi „w sieci”, tak jak się łapie ryby. Ludzie zostali stworzeni jako wolne istoty, a my mamy obowiązek uznawania ich godności i wolności religijnej. Nie możemy narzucać innym naszej wiary, możemy im ją tylko proponować i pokazywać, że jest to wiara w dobrą nowinę życia paschalnego, nadziei i radości. Orędzie o Zmartwychwstaniu powinniśmy zaś głosić nie tylko słowami, lecz także poprzez czyny. Życie, również nowe życie w Chrystusie, może zostać rozpalone jedynie przez życie, ludzi może przekonać tylko piękno chrześcijańskiego bytowania i ciepło chrześcijańskiej miłości.


Peryferie to wybór duchowy


Z tego powodu misja Kościoła prowadzi go do ludzi, na – jak to określa papież Franciszek – „peryferie”; Kościół ma być Kościołem z ludźmi i dla ludzi, Kościołem ubogim i dla ubogich. Celem jest zawsze konkretny człowiek – człowiek, który cierpi, odczuwa głód i nie ma dachu nad głową, który nie może znaleźć pracy i nie ma dochodów, który jest – tak jak wielu współczesnych chrześcijan – prześladowany lub niesprawiedliwie traktowany, którego godność się depcze.


Istnieją jednak strefy ubóstwa nie tylko materialnego. Zauważamy również przestrzenie ubóstwa egzystencjalnego, izolacji dotykającej ludzi, którzy czują się samotni i zagubieni, a także rejony ubóstwa duchowego, wewnętrznej pustki i dezorientacji, peryferie rozciągające się między nami a innymi ludźmi, a często również w nas samych. Kiedy Kościół zapuszcza się na te peryferie, podąża za swoim Panem: „Znacie (…) łaskę Pana naszego, Jezusa Chrystusa, który będąc bogatym, dla was stał się ubogim, aby was ubóstwem swoim ubogacić” (2 Kor 8, 9). Zarzucanie sieci i udawanie się na pogranicza ludzkiego świata nie jest decyzją umotywowaną socjologicznie czy politycznie, lecz wyborem duchowym, poleganiem na wierności posłannictwu Chrystusa; On wzywa nas do wyjścia w świat i stawania się Kościołem, który jest domem dla wszystkich – każdego przygarnia i zapewnia o miłości Boga.

 

Czy taki Kościół to szaleństwo?


Niektórzy zapewne pomyślą, że taki pomysł na Kościół to szaleństwo, porywanie się z motyką na słońce. Czy jednak nie tak samo szalone wydają się słowa Jezusa błogosławiącego ubogich, cierpiących, cichych, miłosiernych, wprowadzających pokój i prześladowanych? Czy tak samo szalony nie wydaje się plan, by głoszenie Dobrej Nowiny całemu światu, wszystkim ludom, rozpoczęło się od posłania dwunastu mężczyzn? A jednak doszło do owego cudownego połowu, o którym mówi Pismo Święte: „(…) przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili, i by owoc wasz trwał” (J 15, 16).


„Papież? A ile on ma dywizji?” – miał z drwiną pytać Stalin. Tymczasem siła chrześcijaństwa nie kryje się w wojsku, pieniądzu czy w jakiejkolwiek innej formie władzy świeckiej. Siłą naszej wiary jest siła krzyża Chrystusa i Jego zmartwychwstania oraz obietnica: „A oto Ja jestem z wami przez wszystkie dni, aż do skończenia świata” (Mt 28, 20). Jeżeli będziemy nieść w naszych sercach ogień, który nasz Pan pragnie „rzucić na ziemię” (por. Łk 12, 49), będziemy nieść światu miłość i pokój. Jego ogień jest jedynym płomieniem, który nie niszczy, lecz buduje, jedna ludzi i ogrzewa serca.

 

Zakończyć jałowe spory


Sieć była pełna „wielkich ryb w liczbie stu pięćdziesięciu trzech” i „pomimo tak wielkiej ilości (…) nie rozerwała się”. Połów zatem obejmował najrozmaitsze ryby; Kościół również jest bardzo złożoną rzeczywistością, na którą składają się różne tradycje i różne kultury. Kościół nie jest „monokulturą”, lecz różnorodną, wielobarwną rzeczywistością. Jest jednością w różnorodności, a w swojej różnorodności pozostaje jednym Kościołem. „Znoście jedni drugich” (por. Kol 3, 13) – tak Pismo Święte napomina nas do tolerancji w Kościele oraz wzywa do zakończenia zawziętych i jałowych sporów. Zarzucić sieć na słowo Pana to rozszerzać sieć wiary, a nie zacieśniać ją i przez to zmniejszać.


„Kiedy zeszli na ląd, ujrzeli rozłożone ognisko, a na nim ułożoną rybę oraz chleb. (…) Rzekł do nich Jezus: Chodźcie, posilcie się!”. Swoją jedność w różnorodności chrześcijanie celebrują w każdej Eucharystii, podobnie jak uczniowie w czasie paschalnego posiłku nad jeziorem Genezaret. Jezus, zmartwychwstały Pan, jest pośród nas i z nami. On obdarza nas nowym życiem; On posyła nas na krańce świata i naszego życia, byśmy każdemu człowiekowi głosili Dobrą Nowinę – paschalną nowinę o zwycięstwie życia, nadziei i radości. Ta misja nie jest porywaniem się z motyką na słońce. Ona czyni z nas ludzi nadziei.

 

kard. Walter Kasper

Przewodnik Katolicki 16/2019

Tekst pochodzi z książki Zacznij wszystko na nowo. Wielki Post i Zmartwychwstanie, Kard. Walter Kasper, Święty Wojciech 2018

 
Zobacz także
Przemysław Radzyński
W seminarium zakonnym silny akcent kładziony jest na wychowanie do życia wspólnego, które prowadzimy później w małych wspólnotach. Życie księży diecezjalnych jest życiem bardziej indywidualnym, bez wspólnych modlitw, posiłków, tak mocnego pielęgnowania wzajemnych więzi. Życie wspólne nie jest łatwe...

O życiu i zasadach panujących w seminarium opowiada rektor Wyższego Seminarium Duchownego Zakonu Pijarów w Krakowie o. Marek Kudach SP w rozmowie z Przemysławem Radzyńskim.
 
Mieczysław A. Krąpiec OP
Zarówno ogólne cechy narodowego poczucia, jak i narodowej kultury można i należy analizować i rozważać, aby nie dojść do zbyt łatwych rozwiązań, ale ważniejsze dla poczucia narodowego i związanego z tym patriotyzmu jest zdać sobie konkretnie sprawę z niektórych charakterystycznych czynników znamionujących naród polski i polskie poczucie narodowe. 
 
ks. Kazimierz SDS
Ludzie, (wielu katolików niestety również) chyba nie do końca wierzą w rzeczywiste istnienie osobowego zła, czyli Szatana. Sądzą, że jest to raczej obraz, mitologiczna pozostałość po czasach przesądów, "strach na wróble" i coś takiego jak Baba Jaga, która służy do straszenia niegrzecznych dzieci. A ludzie "lubią się bać", lubią oglądać filmy grozy, słuchać niesamowitych opowieści z dreszczykiem, epatować się strachem. Przesądy, średniowieczne "strachy na lachy", bajki? Zabawa? A może niekoniecznie niewinna zabawa...?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS