logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jacek Ponikiewski
Kultura funeralna umiera
materiał własny
 


 Kultura funeralna zostaje zepchnięta przez ponowoczesną rzeczywistość ze sfery społecznej do sfery prywatnej.
O ile jeszcze do niedawna śmierć i sama żałoba, była smakowana przez całe społeczeństwo, o tyle dziś spycha się ją do sfery prywatnej danej osoby. Wydaje się, że niespełna kilka lat wcześniej, noszenie żałobnych kolorów, czy publiczne wyrażanie smutku z powodu utraty bliskiej nam osoby, nie napawało nikogo odrazą. Teraz sprawy mają się z goła odmiennie, gdyż kultura śmierci, redukowana jest z obrzędu społecznego do obrzędu jednostki. Dzielenie się cierpieniem z innymi, jest uznawane za coś nagannego, nieodpowiedniego, a wręcz niekulturalnego, mając na myśli pewne nowoprzyjęte etykiety zachowań społecznych.
  
Winę za taki stan rzeczy, ponosi współczesna kultura masowa, nastawiona na młodość i równocześnie odrazę do śmierci, jako czegoś nieopłacalnego.
Żyjemy w zglobalizowanym społeczeństwie, które opiewa młodość, zaś gani śmierć wraz z każdym jej przejawem. Dziś śmierć nie ma niejako prawa do zajmowania sobą przestrzeni społecznej. Człowiek zagubiony w przesiąkniętym relatywizmem i materializmem świecie, nie potrafiąc uporać się z problemami egzystencjalnymi, ucieka od nich, starając się je zdewaluować lub też zdehumanizować w sferze kulturowej.
Proces dewaluacji śmierci, rozpoczął swój żywot, wraz z dominacją nauki nad religią. Religia, jako naturalny sposób radzenia sobie z problemami egzystencjalnymi, przez długi okres dziejów ludzkości, pełniła funkcję równowagi, między życiem a śmiercią. Teraz jednak, religia ustępuje pola nauce, która mając u swych podstaw narzędzia empiryczne, nie może stwierdzić, czy czegoś nie ma, lecz jedynie czy coś jest i to w sensie substancji materialnej. Sprawując władzę, wprowadza pustkę w przestrzeń duchową.
Do niedawna śmierć była czymś ludzkich i po prostu naturalnym. Przedstawiana jako odwieczny cykl, nie napawała grozą i lękiem, lecz odczarowywała procesy narodzin i biologicznego zgonu. Dzisiejsze zdehumanizowanie, polega na stworzeniu jej nowego, jakże nieprawdziwego wizerunku. Wizerunku odczłowieczonego, który zamiast wpasowywać się w normalny cykl świata, zdaje się być czymś wrogim oraz nawet nienormalnym, czymś odciętym od eidos człowieka, co egzystuje, gdzieś na zewnątrz jego, nie stanowiąc już pewnej znamiennej i przecież naturalnej części składowej samej istoty ludzkiej.
Jedynym wyjściem, okazuje się samooszukiwanie, które ma swoje przejawy na poziomie świąt do niedawna jeszcze natury religijno-obrzędowej. Znamiennym przykładem może tu być Halloween. Przesiąknięty konsumpcjonizmem świat, okazał się być zdolnym do nakładania na przeróżne formy obrzędów swoich rynkowych mechanizmów- na obrzędy, zdawało się tak silnie zakorzenione w naszej kulturze tradycji.

Rozkład zastępuje się zabawą i chęcią zarobku, a żałobę kolorowymi cukierkami. Niegdyś produkujące tożsamość święta, dziś produkują tony zagubionych ludzki.
Zastępowanie i wypieranie z kultury zagadnień oraz faktów natury egzystencjalnej, powoduje brak refleksji na poziomie jednostki, która w pewnym momencie swojego życia, staje przed odwiecznym kamieniem milowym- kamieniem Końca. Nie przygotowana na takie spotkanie gubi się w systemie, jaki wydawał się jej wręcz doskonały, przyjazny, ciepły, młody i pociągający, a już na pewno nasuwający odpowiedź i rozwiązanie na każde pytanie.

Proces umierania, trwa przez cały czas, o czym zdajemy się zapominać, uznając śmierć za swoisty, końcowy punkt.
Wszystko wciąż umiera. Nieuchronnie zbliżamy się do końca swojego życia na Ziemi. Wypieramy jednak tą prawdę ze społecznej świadomości i tym samym tracimy kontakt z samą ideą śmierci, która zawiera w sobie wiele ważnych oraz pożytecznych wskazówek w tym, jak żyć. Umieranie bowiem, jest jedynym procesem, jaki zmusza nas do zastanowienia się nad swoją egzystencją, a tym samym ówczesnym życiem. Nie można zadawać sobie pytań w temacie, jak żyć, gdy traci się z oczu oczywistą prawdę, iż przecież istnienie nie trwa wiecznie, lecz tylko chwilę, że to jak traktujemy śmierć, ma wpływ na naszą obecną egzystencję.


 
1 2  następna
Zobacz także
Tadeusz Basiura

10 lutego 1940 r. Jeszcze trwa noc, bardzo mroźna noc. Miasta i wsie otulone grubą pierzyną śniegu i panującą wokół ciszą, pogrążone były w głębokim śnie. Nagle w tę ciszę wdarło się ujadanie psów, a w chwilę później głośny łomot kolb karabinów walących w drzwi uśpionych domów i dzikie wrzaski nakazujące ich otwarcie. Wybudzonych mieszkańców w jednej chwili ogarnęło nieznane dotychczas przerażenie... Przecież nikt tak w gościnę nie zachodzi... Nikt w ten sposób nie woła pomocy... Prawdę poznali w chwili, gdy gospodarz otworzył drzwi...

 
Tadeusz Basiura
Tak rzadko to dostrzegamy i uświadamiamy sobie, że te zwykłe 45 minut to tak naprawdę cud na miarę..., bez miary. Myślę, rzecz jasna, o czasie „zwykłej” Mszy Św. Piszę „zwykłej”, bo ona nigdy nie będzie – zwykła. To, co się wtedy dzieje przerasta naszą wyobraźnię, naszą wiarę, a nawet wiarę i możliwości poznawcze całego Świata...
 
Marta Wielek
Jest takie powiedzenie: „Małe dzieci – mały kłopot...". Banalne, ale coś w nim jest, bo rzeczywiście wychowanie nastolatka jest dla rodziców i mentalnie, i psychicznie nie lada wyzwaniem. Po pierwsze, potrzeby nastolatka są bardziej złożone niż czynności pielęgnacyjne przy niemowlaku...

z dr Ewą Gurbą, nauczycielem akademickim UJ rozmawia Marta Wielek 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS