logo
Czwartek, 18 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Apoloniusza, Bogusławy, Gościsławy – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Wojciech Zagrodzki CSsR
Lekcja religii w szkole nie będzie katechezą
Kwartalnik Homo Dei
 


Jeżeli jak Ksiądz Profesor zauważył, podczas lekcji religii w szkole mamy w sali uczniów niewierzących, to może lekcja religii powinna się stać formą przepowiadania misyjnego, czyli ewangelizacją?

W szkole nie można prowadzić ewangelizacji w sensie ścisłym. Z drugiej strony, trzeba powiedzieć, że misja ewangelizacji realizuje się w świecie, więc teoretycznie mogłaby mieć miejsce również w szkole czy w jakimkolwiek innym miejscu, jak np. w Sejmie. Jednakże trzeba uznać autonomię instytucji publicznych. Dlatego ważniejsze jest pytanie: w jaki sposób chrześcijanie, katolicy powinni być obecni w Sejmie albo w szkole, w ogóle w życiu publicznym, aby ubogacać je wartościami tkwiącymi w Ewangelii? Czy zaś mamy iść do szkoły wprost z misją ewangelizacji? A może raczej z misją wychowawczą, wpisując się w ten sposób w cele stawiane sobie przez szkołę? Ewangelizacja byłaby ingerencją Kościoła w sprawy szkoły i powodowałaby sytuację, że uczniowie innych wyznań, a także niewierzący, byliby poddawani chrystianizacji. Tymczasem szkoła publiczna ma prawo do zachowania charakteru świeckiego. Nie można prowadzić w szkole ewangelizacji ukrytej pod nazwą "lekcja religii" ze względu na szacunek dla natury szkoły.

Trzeba także koniecznie dopowiedzieć, co niesie z sobą ewangelizacja w sensie ścisłym. O ile w ogólnym znaczeniu ewangelizację należy rozumieć jako w ogóle głoszenie Ewangelii światu, to w sensie ścisłym, tak jak jest ona rozumiana w całym procesie pierwotnego katechumenatu i katechezy, jest ona głoszeniem Chrystusa, co zakłada nawrócenie, opowiedzenie się za Nim i decyzję życia według Jego wskazań. I w związku z tym rodzi się pytanie: czy można z tak rozumianą ewangelizacją iść do dzieci i młodzieży, żądając nawrócenia i opowiedzenia się za Chrystusem? Czy uczeń, na tym etapie rozwoju, jest zdolny przeżyć tak rozumiany proces? O ile w przypadku starszej młodzieży można w pewnym sensie mówić o ewangelizacji i nawróceniu, to jak to odnieść do dzieci?

Czym więc jest lekcja religii w szkole? Jakie jest jej miejsce w misji Kościoła, wyrażanej często w schemacie: preewangelizacja – ewangelizacja – katecheza i mistagogia  duszpasterstwo?

Odpowiem krótko: jest po prostu lekcją religii. W szkole nie może być niczym innym jak tylko nią. Jeżeli nauczanie religii w szkole będziemy chcieli uczynić czymkolwiek innym poza lekcją religii, będzie to znaczyło, że ignorujemy szkołę. I na odwrót: szkoła nie może Kościołowi zaproponować niczego innego jak tylko lekcji religii, która musi być integralnie związana z misją szkoły, realizującej dwa zadania: kształcenia i wychowania. Trzeba zrezygnować z aspiracji wtajemniczenia, ewangelizacji czy preewangelizacji. Jeżeli Kościół chce współpracować ze szkołą, to musi spotkać się z nią na dwóch wspólnych dla obojga płaszczyznach, którymi są kształcenie i wychowanie. Jeżeli natomiast Kościół będzie próbował wprowadzić na teren szkoły katechizację czy ewangelizację, to tym samym wykluczy z dialogu szkołę, która ze swojej natury nie może w tej misji uczestniczyć. W konsekwencji powstanie konflikt, a szkoła, broniąc swojej świeckości, będzie marginalizowała lekcje religii.

Ewangelizacja jest innym sposobem oddziaływania niż nauczanie religii. Gdyby chcieć realizować w szkole ewangelizację, musiałoby dojść do radykalnej zmiany koncepcji lekcji religii, do postawienia innych niż szkolne założeń i celów. Dlatego lekcja religii musi pozostać lekcją. Podobnie na uniwersytetach nie prowadzimy ewangelizacji ani nie wygłaszamy kazań, lecz wykłady z teologii. Tego oczekuje od nas uniwersytet. Owszem, przy okazji wykładu z teologii czy lekcji religii może nastąpić skutek ewangelizacyjny. Ale to nie znaczy, że wykłady powinniśmy zastąpić oddziaływaniem ewangelizacyjnym.

Czy więc lekcja religii nie wpisuje się w misję Kościoła?

Szkoła nie jest miejscem duszpasterstwa Kościoła, tzn. Kościół nie może zawłaszczyć szkoły do prowadzenia własnej działalności na jej terenie. Ale z drugiej strony, w szerokim planie duszpasterskim mieści się również nauczanie religii w szkole. Kościół głosi Ewangelię, a czyni to również przez lekcję religii. Nauczanie religii w szkole wykracza jednak poza przedstawiony przed chwilą schemat: preewangelizacja – ewangelizacja – katecheza i mistagogia – duszpasterstwo. Jest jednak jeszcze jedna kategoria, którą można zastosować do szkoły: inkulturacja wiary. Inkulturacja prowadzi do spotkania wiary i kultury, a takie spotkanie jest do uwzględnienia w celach edukacji szkolnej. Dialog wiary i kultury może być owocny dla wychowania. Dialog ten prowadzi się jednak innymi metodami niż ewangelizacja czy katecheza. Punktem wyjścia staje się wówczas kultura i poszukiwanie w niej i w jej wartościach możliwości rozwoju religijnego. Z drugiej strony, jest miejsce na pokazywanie możliwości doskonalenia kultury ze strony chrześcijaństwa. Inkulturacja wiary zakłada większe uwzględnienie kultury, a więc egzystencjalnych uwarunkowań życia i rozwoju ucznia. Gdybyśmy tak właśnie spojrzeli na nauczanie religii, to uniknęlibyśmy wielu problemów. Szkoła ze swojej strony również może służyć inkulturacji wiary poprzez wprowadzanie w kulturę (naszą kulturę), w której istotną, znaczącą rolę odgrywa chrześcijaństwo. Jeżeli będziemy wychowywali do uczestnictwa w kulturze, mówiąc o roli chrześcijaństwa w jej tworzeniu i rozwoju, i pokazywali, jak w tej konkretnej kulturze można być chrześcijaninem, to będziemy wychowywali także do chrześcijaństwa.
 
Zobacz także
Joanna Piestrak, Andrzej Iwański
Bóg mówi do człowieka poprzez sumienie (co oczywiście jest pewną metaforą). To miejsce najintymniejszego kontaktu między nimi. Najczęściej odbywa się to na poziomie uczuć, często negatywnych, jakiegoś wstrętu, poczucia, że to, co się zrobiło, nie było dobre. Trzeba się nauczyć rozpoznawać działanie własnego sumienia, nauczyć się słuchać jego głosu.

Z o. Jordanem Śliwińskim OFMCap rozmawiają Joanna Piestrak i Andrzej Iwański
 
Jacek Poznański SJ

Niekiedy uważano, że nauka o Trójcy Świętej jest tak wzniosła, iż nie ma nic wspólnego z życiem konkretnego człowieka i społeczeństwa. Choć to przecież fundament i wyróżnik chrześcijaństwa, to jednak długo trudno było przełożyć tę naukę na praktyczne konsekwencje. Szukając odpowiedzi na pytanie, co w życiu powinien zmieniać fakt, że Bóg jest Trójjedyny, trzeba wyjść od doświadczenia. Odnaleźć Trójcę Świętą w sobie.

 
Joanna Sopyło
Naukowcy dopracowują kolejne nowoczesne projekty m.in. laptop w rulonie, pióro do pisania w powietrzu czy odrzutowy plecak. Wśród wynalazków, których odbiorcami ma być cała ludzkość, co raz częściej pojawiają się także i takie, dla katolików: Jesus iPhone, pendrive w kształcie Matki Boskiej czy radio imitujące krzyż...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS