logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Anna Sosnowska
Licencja na zbawienie
Miesięcznik W drodze
 


Ten rodzaj zbawienia osiągamy już tu i teraz?

Raczej się o nie się staramy, walczymy. Ale też jest nam ono podarowane. Święty Augustyn mówi do Boga: "Daj to, co nakazujesz, i nakazuj, co chcesz". To znaczy, że nie mogę wykonać tego, czego Bóg ode mnie wymaga, bez pomocy Jego łaski. Mamy współdziałać z Bogiem, by się zbawić.

Jest też druga rzeczywistość zbawienia, rozumianego jako szczęście, które zaczyna się tutaj i ma swoją kontynuację w wieczności.

Jak możemy rozpoznać te symptomy zbawienia w codzienności? Jak zobaczyć, że nasze chodzenie do kościoła już teraz, mówiąc brzydko, nam się opłaca?

Czym jest chodzenie do kościoła? Chyba nie do końca to rozumiemy. Historia zbawienia, którą znajdziemy w Biblii, to opis dwóch sytuacji: Boga szukającego człowieka i człowieka szukającego Boga. Ale nie boga jakiegokolwiek, tylko Boga Jedynego! To jest tajemnica wybrania Izraela, który został powołany do czczenia Jedynego Boga i bycia w świecie Jego znakiem. W pewnym momencie historii zbawienia pojawia się Chrystus, z którego wyrasta Kościół, w którym chodzi dokładnie o to samo! W rozmowie z Samarytanką Jezus mówi, że prawdziwi czciciele będą oddawać Bogu cześć w duchu i prawdzie (por. J 4,21-23), i nasze chodzenie do kościoła jest właśnie oddawaniem kultu temu Jedynemu Bogu. Ma sens jedynie wówczas, jeśli nie uznajemy w życiu innych bożków. W przeciwnym razie tylko odbijamy kartę obecności w kościele, nawet jeśli podczas mszy przyjmujemy w pobożny sposób komunię świętą. Szalenie ważne jest, byśmy odkryli, że do kościoła idziemy po to, by sprawować kult Jedynego Boga we wspólnocie tych, którzy wierzą tak samo jak my. Gdy święty Cyprian mówi: "Poza Kościołem nie ma zbawienia", to znaczy, że człowiek nie odnajdzie szczęścia poza tą sytuacją, w której oddaje kult Jedynemu Bogu. Ale to nie jest takie proste.

Kiedy mówi ojciec o kulcie, to ja widzę zaraz zagrożenie pustą obrzędowością i mizerię wspólnoty, w której ten kult się sprawuje.

No właśnie! Na tym polegał też dramat Jezusa, który według św. Marka wszedł do świątyni jerozolimskiej, dokładnie wszystko obejrzał i zaraz z niej wyszedł, bo zobaczył fasadę obrzędowości, pusty rytuał. Może się tak stać, że nasz kult również będzie fasadowy, nie dotknie serc. Ale mam wrażenie, że dzisiaj, przynajmniej w niektórych kręgach, na nowo odkrywa się ducha liturgii, czyli to, co jest sednem naszego spotkania w kościele. Spotykamy się, bo spotkaliśmy Jedynego Boga, Tego, od którego wyszliśmy i do którego powracamy. Coraz więcej ludzi szuka spotkania z Bogiem w ciszy, w harmonii, a nie w hałasie gitar i przegadanych modlitw.

Jak w takim razie być w Kościele – proszę zauważyć, że nie użyłam określenia "chodzić do kościoła" – żeby doświadczać zbawienia?

Żeby przyjmować dar zbawienia, dar codziennego szczęścia, i to tak, żeby innym go nie zabierać (śmiech)? Bo kiedy zabieramy szczęście innym albo nie pozwalamy, żeby ci obok nas byli szczęśliwi, to też grzeszymy. Wszystko koncentruje się ostatecznie w przykazaniu miłości Boga i bliźniego – tam skupiają się wszystkie nasze pragnienia i poszukiwania.

A co ojciec myśli o ruchach tradycjonalistycznych, które odradzają się i rozwijają w Kościele? Czy one oferują lepszą drogę do zbawienia, bardziej skuteczną? Czy zwykłe zaangażowanie to za mało?

Zbawienie dotyczy bardzo szerokiego zakresu ludzkiego życia – odkupienia, wybawienia człowieka od grzechu, od sytuacji konfliktu sumienia, od dramatu rozdarcia pomiędzy naszymi wyborami, pokazania, że mimo cierpienia człowiek jest w stanie osiągnąć szczęście. Nie dlatego że cierpienie uszlachetnia, ale dlatego że Bóg wchodzi w to cierpienie w osobie Jezusa Chrystusa. Ruchy tradycjonalistyczne to nie droga do lepszego doświadczania zbawienia, ale pewna forma religijności i ryt jej przeżywania. Ich powstawanie, np. w Stanach Zjednoczonych, wiąże się też z przebudzeniem świadomości, że po Soborze Watykańskim II coś zostało zaprzepaszczone, że wylano dziecko z kąpielą. Znam opowieści księży ze Stanów Zjednoczonych, którzy byli świadkami, jak duchowny sprawował mszę, zastępując chleb ciastem z pizzy, a wino coca-colą. Oczywiście wierni wiedzieli, w jaki sposób mu za to odpłacić, i w następnym tygodniu wrzucali na tacę guziki.
 
Zobacz także
Bartłomiej Dobroczyński
Kiedy wypowiadamy słowo "sen", najczęściej mamy na myśli albo zwykłe "spanie", czyli zjawisko wyłączenia się ze świata zewnętrznego w celu regeneracji organizmu, albo śnienie, czyli przeżywanie w trakcie tego wyłączenia się pewnego "subiektywnego filmu". Do niedawna śnienie wiązano w nauce wyłącznie z tzw. fazą REM, czyli fazą snu fizjologicznego, w której następują gwałtowne ruchy gałek ocznych...
 
Agata Pawłowska
W 1960 r. św. Jan XXIII zatwierdził litanię do Najdroższej Krwi Chrystusa i gorąco zachęcał wiernych do jej odmawiania. W kościele powszechnym lipiec jest miesiącem poświęconym Krwi Chrystusa. Co w niej takiego szczególnego? 
 
Damian Stayne
Bóg pragnie, abyśmy działali w różnych obszarach naszego życia w sposób nadprzyrodzony. On nie powołuje nas, byśmy działali nasza własną mocą, ale w Duchu Świętym. Jeśli jesteś urzędnikiem, Bóg nie powołał cię tam, żebyś swoją pracę wykonywał o własnych siłach. On chce, abyś był miejscem nadprzyrodzonego działania Bożego w twoim biurze! Sam Bóg pragnie nas obdarzyć nadprzyrodzoną skutec 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS