logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Monika Białkowska
Logika Józefa
Przewodnik Katolicki
 
Alonso Miguel de Tovar, San José y el Niño Jesús, Pałac Viana w Kordobie


Ile w Kościele jest konfrontacji ze złem, a ile niezrozumienia człowieka, który popełnia zło? Co robimy z szacunkiem dla prostego człowieka? Czy na uroczystych Mszach w pierwszych rzędach siadają ludzie władzy, czy podopieczni DPS-ów?

 

Nie lubisz o dokumentach rozmawiać, ale o tym musimy, bo bardzo mi się podoba! Jak słyszałem, że papież Franciszek napisał o św. Józefie, pomyślałem, że to pewnie będzie słabe. Ale szukałem akurat czegoś o ucieczce Świętej Rodziny do Egiptu, więc zajrzałem do listu Patris corde. I się tym naprawdę zachwyciłem!

 

Monika Białkowska: Zaraz, zaraz. A dlaczego Ksiądz myślał, że to będzie słabe?

 

Bo papież Franciszek zajmuje się jednak bardziej innymi tematami, peryferiami Kościoła, ekologią, podejmuje takie ekumeniczne gesty, jak wobec protestantów na 500-lecie Lutra. A nagle pisze coś, co jest – przynajmniej moim zdaniem – bliskie mistyce! Wiadomo, że św. Józef jest ważnym punktem odniesienia dla mistyków: milczący, słyszący głos anioła, człowiek cichej, szarej pracy. Odwoływała się do niego choćby św. Teresa z Avila. Byłem zaskoczony, że papież wchodzi w ten właśnie nurt, jednocześnie pozostając w ignacjańskim duchu drążenia każdego po kolei zdania z Ewangelii, takiego wręcz ich „przeżuwania”. To połączenie mistycznego piękna i bardzo konkretnego wezwania do czynu doskonale dotyka naszego życia.

 

Ten list naprawdę po imieniu nazywa „zwyczajnych ludzi”. Babcie, dziadków, lekarzy, pielęgniarki, pracowników supermarketów, sprzątaczki, opiekunki, kierowców samochodów dostawczych…

 

Zobacz, jakie to jest ważne: mieć świadomość, że ten chleb, który sobie codziennie kupujesz, ktoś musiał w nocy upiec, a potem ktoś inny jeszcze przed świtem, często drogami zasypanymi śniegiem, rozwieźć do sklepów. I papież chce o tym pisać, zanurzać ich wszystkich w czułości Ojca!

 

Czułość jest trochę dyżurnym tematem Franciszka. Myślę, że za jakiś czas historia będzie mówić o nim właśnie jako o „papieżu czułości”.

 

W tym liście Józef jest pokazany jako ten, w którym Jezus doświadcza czułości Ojca. Dla mnie zaskakujące jest, kiedy papież pisze o tym, żebyśmy również na naszą kruchość i grzeszność patrzyli z czułością. Często jesteśmy do siebie negatywnie nastawieni, a tu mamy zaakceptować naszą słabość z czułością. Nie wiem, jak to zrobić, ty wiesz?

 

Chyba przez to, że jesteśmy tak nakarmieni strachem przed egoizmem, nie potrafimy być dla siebie po prostu dobrzy. „Dobrzy” nie oznacza przecież, żebyśmy sobie na wszystko pozwalali, to nie jest prawdziwe dobro. Jak ktoś nie wie, jak siebie akceptować z czułością, to niech sobie na początek wyobrazi, że się spotyka z dzieckiem, którym kiedyś był. Że może z nim porozmawiać, zadbać o nie, żeby nie zostało skrzywdzone. To jest fajna lekcja – zwłaszcza że z czasem to dziecko rośnie, ale już otoczone opieką przez dorosłego siebie…

 

Jest u papieża cała masa zdań, które są wręcz aforyzmami. Opisując, jak rodzina Jezusa przestrzegała wszystkich przepisów Prawa, Franciszek mówi, że w trzymaniu się dobrych tradycji jest wypełnienie woli Boga. Pisze, że miewamy w życiu takie rzeczy lub sprawy, z którymi nie możemy sobie poradzić, których nie rozumiemy – i dopowiada, że „jeśli nie pogodzimy się z naszą historią, nie będziemy w stanie uczynić żadnego następnego kroku. Pozostaniemy zakładnikami naszych oczekiwań. Trzeba odłożyć na bok swój gniew i rozczarowanie”. Przecież to jest czysta terapia!

 

A kto powiedział, że chrześcijaństwo nie jest terapeutyczne? Przecież jest, jak każde spotkanie z prawdziwą miłością!

 

Jest terapeutyczne, bo pokazuje również, jak naprawdę Bóg nas kocha – bo to buduje naszą godność. Kiedy papież pisze o rozterkach, które Józef musiał przeżywać w Egipcie, próbując utrzymać swoją rodzinę, nawiązuje jednocześnie do czasu, jaki przeżywamy, do pandemii. Zdarza się, że ktoś ma pretensje do Boga, że nie chce zrobić dla nas cudu i uwolnić nas od wirusa. A Franciszek powie na to, że jeśli czasem Bóg zdaje się nam nie pomagać, nie oznacza, że nas opuścił, ale że pokłada ufność w tym, co możemy zaplanować – wymyślić – znaleźć.

 

Sami, ale przecież dzięki temu, że na samym początku dał nam dar rozumu. Więc używanie go jest zgodne z Bożą wolą, jest wręcz formą posłuszeństwa Bogu!

 

Mam za to problem, jak rozumieć inny fragment: o tym, że Maryja i Jezus są dla Józefa najcenniejszym skarbem – i to jest oczywiste – ale że są oni również powierzeni naszej opiece… Czyżby papież chciał tu pokazać, że wszyscy w Kościele jesteśmy ze sobą powiązani, że dźwigamy wzajemną odpowiedzialność za siebie? Żeby sprawa Jezusa w świecie przetrwała?

 

A może jest po prostu tak, że dzieci do mamy nie tylko idą po ratunek, ale sami też otaczają ją czułością, troską? Może chodzi o to, żebyśmy w tym „uciekaniu się do” Maryi nie stracili z oczu tego bardzo ludzkiego wymiaru Jej macierzyństwa – i w ogóle Jej samej?

 

Do samego Józefa papieże często się odnosili. Benedykt XVI wprowadził jego imię do modlitwy eucharystycznej. Jan Paweł II poświęcił mu cały dokument. Papież Franciszek w tym liście odwołuje się do książki Cień Ojca Jana Dobraczyńskiego. Czytałem ją jeszcze jako kleryk i rzeczywiście zrobiła na mnie wrażenie. Ale fenomenalne jest to, jak przy okazji tłumaczy, co to znaczy być „cieniem Ojca”. Pisze, że świat potrzebuje ojców, a odrzuca panów. Że odrzuca tych, którzy mylą autorytet z autorytaryzmem, konfrontację z uciskiem, siłę ze zniszczeniem. Przecież to jest jednocześnie krytyka klerykalizmu, kapłaństwo jest przecież ojcostwem!

 

Przyznaję, że kiedy czytałam Patris corde, byłam zaskoczona. Trochę książek przeczytałam, trochę teologii studiowałam, a czegoś takiego i w taki sposób o św. Józefie jeszcze nikt mi nie mówił. Józef nie jest tu takim trochę nijakim panem z zaplecza. Jest aktywny, we wszystkim, co robi, jest głęboki sens. Pytanie tylko: co z tym tekstem zrobić w Kościele? Mamy ogłoszony przez papieża Rok św. Józefa, mamy odpusty – ale co dalej? Szkoda byłoby, żeby takie treści się zmarnowały!

 

Nie lubię w Kościele ani wielkich wezwań, ani apeli, ani tym bardziej moralizowania. Myślę, że ważne jest danie pewnego opisu rzeczywistości, jaki niesie ze sobą chrześcijaństwo, przełożenie Ewangelii na konkret. Ile w Kościele jest konfrontacji ze złem, a ile niezrozumienia człowieka, który popełnia zło? Co robimy z szacunkiem dla prostego człowieka? Jak się wobec niego zachowujemy? Czy na uroczystych Mszach w pierwszych rzędach siadają ludzie władzy, czy podopieczni DPS-ów? Dlaczego nie odwracamy tej chorej logiki, tylko coraz bardziej w nią grzęźniemy? Jak walczymy o ludzi, którzy pracują w supermarketach, o nauczycieli, o rodziców niepełnosprawnych dzieci? Kościół na to wszystko musi być wrażliwy! Jeśli ten rok skończy się tym, że pojedziemy z pielgrzymką do Kalisza, to mało z tego zostanie…

 

Kalisz to jest piękne miejsce i sanktuarium warto odwiedzić. Ale myślę, że ta perspektywa też jest ważna: że życie Józefa to nie są morały dla nas, ale rachunek sumienia i jednocześnie droga dla nas wszystkich jako Kościoła…

 

Rozmawiała Monika Białkowska
Przewodnik Katolicki 7/2021

 
Zobacz także
Adam Suwart
Z ojcem Wojciechem Ciakiem, karmelitą bosym, rozmawia Adam Suwart.
Trzeba ciągle szukać nowego tłumaczenia sensu i znaczenia Wielkiego Postu. Owszem, te trzy tradycyjne praktyki wielkopostne: post, jałmużna i modlitwa należy bezsprzecznie zachować, ale i tłumaczyć na nowo ludziom żyjącym w dzisiejszym świecie. Odkrycie tego okresu liturgicznego to obecnie rzecz bardzo ważna...
 
Przemek Wilczyński-Kuczera
O świętym Józefie nie wiele wiemy z ewangelii, ale postarajmy się spojrzeć na niego jak na zwykłego człowieka, cieślę z małego miasteczka, w którego życiu nastąpiły poważne zmiany, a jedno wydarzenie postawiło wszystko na głowie...
 
Piotr Koźlak CSsR
Nie ma w zasadzie wątpliwości, że współczesny kapłan jest odbiciem współczesnego społeczeństwa; jest taki, jakie są dzisiejsze rodziny, bo przecież przyszły kapłan wychowuje się w rodzinie. Współczesna zaś rodzina jest narażona na różnego rodzaju pokusy i lęki, dylematy czy frustracje. One wyciskają swe piętno na przyszłym kapłanie. I jeśli chce on sobie radzić z pokusami czy lękami, musi się stać księdzem, który żyje wartościami. 

 
Z ks. prof. Januszem Mastalskim, kapłanem archidiecezji krakowskiej, dziekanem Wydziału Nauk Społecznych Uniwersytetu Papieskiego Jana Pawła II w Krakowie oraz kierownikiem Katedry Pedagogiki Ogólnej na tym wydziale, rozmawiał Piotr Koźlak CSsR 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS