logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Mądrzejsza
Łowcy dusz
Franciszkański Świat
 


Spotkania odbywały się codziennie. Na początku czytana była święta księga - Bhagawad Gita. Potem był tzw. kirtan, czyli wspólna medytacja połączona z tańcem i śpiewami na cześć różnych bożków. Na końcu odbywał się "sankirtan"- jedzenie wegetariańskich potraw. Każda potrawa musiała zostać wcześniej poświęcona Krisznie. Bożek miał nawet własny talerzyk, z którego jadł. Wyznawcy musieli codziennie medytować, ćwiczyć się duchowo.

Nowe życie

 Każdy wyznawca Kriszny musiał przestrzegać wielu zasad. Nie wolno było jeść mięsa, ryb, jaj, pić alkoholu, kawy i herbaty, palić papierosów, zażywać narkotyków. Zakazywano też hazardu oraz pozamałżeńskiego seksu. Wszystko wiązało się z wiarą w reinkarnację i hinduistycznym podziałem na 4 kasty (klasy społeczne). Ktoś, kto żyje źle, w kolejnym życiu narodzi się jako zwierzę lub parias (człowiek wyrzucony poza kasty, nieczysty; gdy zwykły człowiek go dotknął, również stawał się pariasem. Za dobre życie bóg wynagradza narodzeniem się w bogatej rodzinie. Życie człowieka zależy od karmy, czyli losu. Wiara w karmę sprawia, że nie pomaga się biednym czy chorym. Skoro są chorzy, to widać sobie na to zasłużyli i muszą cierpieć...

Wyznawcy Kriszny powinni odrzucić dotychczasowe życie - szkołę, rodzinę. To bowiem przeszkadza w duchowym rozwoju i pochodzi od demonów. Każdy, kto nie czci Kriszny jest demonem. Odradzano nam czytanie czegokolwiek poza świętymi księgami, oglądania telewizji, słuchania radia. Również nauka w szkole była tylko mieszaniem w głowie i odciąganiem od "prawdziwej" świadomości.

Pytania

W grupie najważniejszy jest guru. On decyduje o wszystkim - od ustalania rozkładu dnia po dobieranie małżeństw i liczbę dzieci. Jest prawdziwym alfą i omegą. Nie można mu się sprzeciwiać. Guru zna odpowiedzi na wszelkie pytania. A pytań rodziło się w mojej głowie coraz więcej... Mimo to, nadal byłam z grupą.

Czcić trzeba było całą grupę bóstw. Każde z nich wymagało osobnej czci. Jeśli nie złożyło się ofiary bożkowi od pieniędzy, to mógł się on zemścić, zsyłając jakieś nieszczęście. I tak popadało się w całkowite uzależnienie od całego panteonu bożków, których imion nawet się nie znało. Jednocześnie ciągle czułam strach - a jeśli rzeczywiście spotka nas nieszczęście przez nieuczczenie jakiegoś bóstewka? A bóstwem jest wszystko - święta księga, jedzenie ofiarowane Krisznie, roś-lina, zwierzę, człowiek... Cała ta zależność od nierealnych rzeczy doprowadziła mnie nad prze-paść. Coraz częściej myślałam o samobójstwie - no bo co innego można zrobić, gdy straciło się na-dzieję, duszę, wiarę a zamiast upragnionego szczęścia dostało tylko strach?

Powrót

Nie chcę opisywać wszystkiego, co wtedy czułam. Jedno jest pewne - Jezus, którego tak lekko odrzuciłam, zastąpiłam "złotym cielcem", pewnego dnia upomniał się o mnie. Podobno trzeba dotrzeć na samo dno, aby się od niego odbić. Mam wrażenie, że tak właśnie się stało. Wróciłam do Jezusa. I dopiero wtedy poznałam, co to znaczy być szczęśliwym, mieć nadzieję, czuć się kochanym. I już przy Jezusie pozostałam.

To, co opisałam, jest dość pobieżne. Nie wspomniałam o całej walce, jaką stoczyłam za sobą i z sektą, o strachu, uzależnieniu... Ale nie lubię do tego wracać. Wielu rzeczy już nie pamiętam. Nie chcę pamiętać. Wolę żyć dniem dzisiejszym i cieszyć się miłością Jezusa.

Kochani, uważajcie, gdy ktoś zaczepia was na ulicy i mówi, że ma receptę na szczęście. Uważajcie, gdy dostajecie do ręki ulotkę z obietnicami, których tak naprawdę nie da się spełnić. Bądźcie ostrożni. A przede wszystkim- bądźcie mądrzy.
 
Mądrzejsza

 
 
Zobacz także
Ks. M. Piotrowski TChr
Wszystko zaczęło się, gdy pewnego dnia, najmłodszy 9-letni syn powyrzucał z domu wszystkie religijne obrazy. Następnie, ku przerażeniu rodziców, wszedł na czubek drzewa i zaczął nieludzko wyć i pienić się, tak że całe osiedle zostało postawione na nogi. Kiedy zszedł na dół, z siłą prawdziwego giganta zdemolował zaparkowane samochody.
 
Andrzej Jędrzejewski
Jako dziecku, umartwianie zawsze kojarzyło mi się z facetem siedzącym na podłodze, skulonym w "kucki", ze skwaszoną, zrozpaczoną miną, który martwił się o wszystko i za wszystkich. Wyobrażałem sobie to jako swoistą formę pokuty za grzechy swoje i bliskich, może nawet w jakiś nieokreślony dla mnie bliżej sposób prowadzącą do świętości...
 
Adam Andrzejewski
„Wiele jest prawd, wiele recept na życie, wiele filozofii, wiele dróg do szczęścia i sukcesu... jednak czy Ty odkryłeś już tę swoją? Czy daje Ci ona spokój i spełnienie? Czy ułatwia podążanie krętymi ścieżkami losu? Czy czujesz się szczęśliwy w życiu, bierzesz z niego to co chcesz, cieszysz się nim? Czy jesteś kreatywny, odnosisz sukcesy zawodowe? Czy dopisuje Ci zdrowie? Czy...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS