logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Majowy Wieczór Maryjny
 


„Wesele w Kanie” było tematem siódmego Wieczoru Maryjnego z cyklu „Moja mama jest Królową”, który odbył się w poniedziałek, 8 maja na Jasnej Górze. Ewangelia o cudzie podczas wesela stała się okazją do rozmowy o gościnności, życiu małżeńskim i postawie służby. Spotkania, w których uczestniczą setki pielgrzymów, stanowią ważny element Jubileuszowego Roku Koronacji Cudownego Obrazu Matki Bożej. 
 
Gość wieczoru paulin o. Jerzy Kielech podkreślił, że szczególną, naszą polską Kaną jest Jasna Góra, gdzie każdego dnia dokonuje się tak wiele cudów. „Wiemy o tym zwłaszcza my, paulini tutaj posługujący. Widzimy, jak przez Maryję dokonują się tutaj niesamowite cuda przemiany. Ona jest Matką przemiany. My nie wiemy, jak to się dzieje, tak, jak nie wiedzieli goście weselni, że przemiana wody w wino nastąpiła z inspiracji Maryi” – mówił o. Kielech. 
 
Zakonnik podkreślał, że wiele osób przybywa do sanktuarium i wpatruje się w oczy Maryi Jasnogórskiej, w których widać miłość, akceptację i przyjęcie. „Jasna Góra jest Kaną właśnie dlatego, że tu dokonuje się przemiana w miłości przez Maryję, bo tylko miłość może przemieniać człowieka” – powiedział paulin. 
 
Przypomniał, że „tylko Jezus, który sam jest Miłością, ma moc przemieniać każdego z nas, a Maryja jest Służebnicą Pańską”. „Ta przemiana jest ciągłym prowadzeniem do Boga. Maryja obecna w znaku jasnogórskiego Wizerunku przybliża nas do Jezusa, a czyni to zwłaszcza przez sakramenty” – zauważył o. Kielech. 
 
Zakonnik podkreślił, że pierwszego cudu Jezus dokonał na weselu, przez co wskazał także na szczególną rolę małżonków. 
 
O życiu małżeńskim i rodzinnym oraz o rozumieniu gościnności mówili Ludmiła i Władysław Puzanowscy. To małżonkowie z ponad 40-letnim stażem, rodzice ośmiorga własnych dzieci i jednego przysposobionego. To także założyciele wspólnoty Duży Dom. W Domu mieszka kilka rodzin, które prowadzą autonomiczne życie, ale we wspólnej kamienicy mają kaplicę, w której dzień i noc trwa adoracja Najświętszego Sakramentu. „Na naszym ślubie zaprosiliśmy Boga do naszego życia i On jest z nami cały czas” – powiedziała pani Ludmiła. 
 
Podkreśliła, że zawsze dbają o to, by spotkanie z Jezusem było zaplanowane. „Jak dzieci były małe, czas na modlitwę był kradziony, ale zawsze zaplanowany, tak, jak planujemy spotkanie z drugim człowiekiem, tak planujemy zawsze spotkanie z Panem” – mówiła pani Ludmiła. Wyznała, że na początku małżeństwa, kiedy przeżywała wielkie trudności z tym, czy poradzi sobie we wspólnym życiu, czy „wystarczy” jej miłości, przyjechała na Jasną Górę i modliła się o przemianę, która nastąpiła. 
 
Pan Władysław zauważył, że Maryja w Kanie miała postawę sługi, była gotowa do służby innym, nawet nieproszona. „Małżeństwo też jest praktykowaniem służby w życiu codziennym” – powiedział. Dodał, że „bez wzajemnej służby wszystkich domowników względem siebie, życie rodzinne byłoby horrorem”. „Kluczem służby jest wzajemna miłość małżonków, wtedy jest radość i szczęście, a dzieci mogą uczyć się postawy służby” – stwierdził gość spotkania. 
 
Państwo Puzanowscy podkreślali, że każde z ich dzieci było oczekiwane i upragnione. „Możemy powiedzieć, że to nasza gościnność względem drugiego człowieka. Gościnność to miłość oczekująca i przyjmująca” – mówił pan Władysław. Podkreślał, że Ewangelia w Kanie to jego zdaniem opowieść o gościnności. „O tym, że wszyscy jesteśmy sobie nawzajem potrzebni, w domu, w pracy, na ulicy. Prawdziwy gość to ten, co widzi gospodarza, a prawdziwy gospodarz to ten, co widzi gości” – powiedział Puzanowski. 
 
Małżonkowie podkreślali, że po czterdziestu latach wspólnego życia są bardzo szczęśliwi. „My nie jesteśmy specjalistami od małżeństwa, dzieci, rodziny, ale widzimy, jak Pan Bóg działa w normalności i przemienia zwyczajność w coś nadzwyczajnego” – stwierdził Puzanowski. 
 
Dyskusję, którą jak zwykle poprowadziła Agnieszka Porzezińska, scenarzystka filmowa i dziennikarka, poprzedziła Msza św. w Kaplicy Matki Bożej. Wzięli w niej udział przedstawiciele paulińskich parafii w Biechowie, Łęczeszycach i Wągrowcu. 
 
it / Radio Jasna Góra 
 
 
Na majowe Wieczory Maryjne przybyli wierni z trzech paulińskich parafii: Sanktuarium Matki Bożej Pocieszenia w Biechowie z przeorem i proboszczem o. Józefem Stępniem; par. Matki Bożej Częstochowskiej w Łęczeszycach z proboszczem o. Robertem Dziewulskim oraz par. pw. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Wągrowcu z proboszczem o. Dariuszem Nowickim. 
 
Mszy św. odprawionej w Kaplicy Cudownego Obrazu o godz. 18.30 przewodniczył o. Józef Stępień, przeor z Biechowa. 
 
Słowa powitanie skierował o. Mariusz Tabulski, definitor generalny Zakonu Paulinów i organizator Jasnogórskich Wieczorów Maryjnych: „Chcemy w tej drodze jubileuszowej doświadczyć radości, którą przynosi zawsze Maryja w Kanie Galilejskiej, przemieniając nasze postawy, przyprowadzając nas do Jezusa, który dokonuje tej największej przemiany duchowej wolności dzieci Bożych”. 
 
„Maryja w momencie Zwiastowania określiła siebie jako Służebnica, czyli we wszystkim chce służyć, gdziekolwiek stanie, cokolwiek by Ją w życiu nie spotkało, chce służyć drugiemu człowiekowi i Bogu – przypomniał w homilii o. Józef Stępień - Tak też było na weselu w Kanie Galilejskiej, poszła tam jako ta, która chce pomóc, która chce, żeby innym było przyjemnie, żeby goście czuli się miło ugoszczeni”. 
 
„Jako paulini tutaj posługujący niejednokrotnie mieliśmy doświadczenie, i mamy je ciągle, przemiany przy jasnogórskim konfesjonale. Przemiany człowieka. Ta wina człowieka, którą człowiek dokonał, staje się winem łaski, który otrzymuje człowiek od Pana Boga. Coś niesamowicie wielkiego. Tu znowu jest ta rola służebna Maryi, bo mimo, że widzimy Ją w pięknych koronach, w pięknej sukni, wokół kaplica ozdobiona wotami, to wszystko dla Maryi, ale Ona staje cały czas w roli służebnej, stoi tutaj przed nami jako Matka – mówił o. Stępień - Jeżeli ziemska matka tak troszczy się o swoje dzieci, co dopiero Matka Niebieska. Przecież te wszystkie wota, które tutaj są, świadczą o setkach, tysiącach, o milionach łask, które Maryja wyprosiła dla ludzi, dlatego ludzie przychodzą tutaj z wdzięcznością za otrzymane łaski. Możemy się tutaj czuć jak na weselu w tej jasnogórskiej Kanie, i to nasze zwyczajne życie możemy zobaczyć w perspektywie nadzwyczajności, w perspektywie Nieba, że towarzyszy nam Maryja, że się o nas troszczy, że nas prowadzi, że wskazuje na Jezusa. A Jezus wskazuje na Maryję, że przez Nią idziemy do Niego”. 
 
„I to jest ta królewskość Maryi. Na tym polega Jej królowanie, na nieustannym usługiwaniu, na nieustannym służeniu. My jako dotknięci grzechem bardziej bylibyśmy skłonni ku temu, żeby palcem pokazywać, żeby ktoś nam posługiwał, ale tutaj przy Maryi się właśnie tego uczymy, tej roli służebnej wobec drugiego człowieka, że wszyscy wobec siebie jesteśmy sługami, tak jak Maryja” – dodał paulin. 
 
 
Modlitwie Apelu Jasnogórskiego przewodniczył o. Dariusz Nowicki, paulin z Wągrowca. 
 
„Bardzo wyraźnie Maryjo pokazujesz nam, co to znaczy królować - mówił o. Dariusz Nowicki - W scenie Kany Galilejskiej bardzo wyraźnie widać, że królowanie to nic innego, jak służenie. To właśnie tam, na godach w Kanie, pokazujesz, także dzisiaj, jak trzeba mieć oczy szeroko otwarte na drugiego człowieka. To tam dał wyraz właśnie ten służebny aspekt Twojego królowania, to tam Maryjo najwyraźniej zauważyłaś potrzebę pomocy tym, którzy tego w danym momencie potrzebowali. Pokazałaś nam, jak trzeba mieć szerokie serce i otwarte oczy na braki i potrzebę drugiego człowieka. Jeżeli pytamy się dzisiaj, co to znaczy królować, to mamy odpowiedź: służyć, zauważyć drugiego, dostrzegać braki, nie zamykać się w sobie, otworzyć serce, i wreszcie dać wyraz gościnności”. 
 
o. Stanisław Tomoń 
www.jasnagora.com