logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Barbara Chyrowicz SSpS
Marzenia o Kościele, marzenia o nas
Więź
 


Czynili też dobro, ileż tego dobra było i jest! Nieuczciwe wobec Kościoła jest dostrzeganie jedynie jego potknięć i pomijanie dobra. Dobro nie usprawiedliwia wprawdzie zła, ale jest niekwestionowanym dziedzictwem Kościoła. Niechże więc Kościół nie ukrywa ani zła, ani błędów i jednocześnie nie ustaje w błaganiu Boga o to, by go wspierał, nie opuszczał i wybaczył. Niechże to będzie Kościół ludzi wprawdzie grzesznych, ale "szczerych Izraelitów", bez fałszu…
 
Głoszenie niepopularnych tez
 
Marzy mi się Kościół, który nie boi się głoszenia niepopularnych tez, bo mądrość tego świata jest przecież głupstwem dla Boga.
 
Ileż to razy w historii Kościoła próbowano nań naciskać, by nieco zmienił swoją doktrynę! Niegdyś czynili to wielcy, mając nadzieję na to, że pod protektoratem Kościoła łatwiej im będzie realizować własne plany. Kościół wiele razy pozostawał nieugięty – król Henryk VIII, próbując na próżno złamać "upór" Kościoła rzymskokatolickiego, ogłosił się głową Kościoła anglikańskiego, by móc ułożyć sobie życie zgodnie z własnymi pragnieniami. Gdyby Henryk VIII żył dzisiaj, zapewne nie musiałby podejmować tak radykalnych decyzji. Sąd orzekłby o rozpadzie aktualnego małżeństwa, a zawarcie kolejnego związku nikogo przecież dzisiaj nie szokuje, podobnie jak wspólne życie ludzi bez ślubu. Ze statystyk wynika, że nauczanie Kościoła w tym względzie nie cieszy się specjalną popularnością. Ciemnogród i tyle! A jeśli Kościół nie chce być ciemnogrodem, to niech zmieni swoje nauczanie, np. zaakceptuje jeszcze związki homoseksualne i "odpuści sobie" moralną niedopuszczalność współżycia przedmałżeńskiego. Niech nie przesadza, niech zrozumie, że świat się zmienił, ludzie się zmienili i trzeba iść naprzód! Inaczej Kościół wykpią, ośmieszą, oskarżą, skrytykują, odrzucą...
 
Przejmować się tym? Żałosny byłby Kościół usiłujący kokietować niezadowolonych kandydatów na wyznawców. Chcesz – to chodź i żyj według zasad przyjętych w tym Kościele. Nie chcesz do niego przynależeć – nie musisz. To Kościół, który nie potępia ludzi odrzucających jego naukę, ale równocześnie nie przestaje jej głosić. Wyrzucą go jednymi drzwiami, wejdzie przez drugie. Bywa bowiem, że trudno nam od razu zaakceptować ewangeliczne zasady. Trzeba czasu, żeby do nich dojrzeć.
 
Cierpliwy Bóg daje nam czas, dlaczego Kościół miałby się irytować, że ludzie nie przyjmują od razu jego zasad? Jeśli będzie, jak obrażona panna, odwracał się od niezdecydowanych, nie pomoże im pozbyć się wątpliwości. To Kościół zasad jasnych i wymagających, głoszonych stanowczo, ale w łagodności.
 
Ubóstwo
 
Marzy mi się Kościół, który nie boi się ubóstwa, bo przecież Bóg wie, czego nam potrzeba.
 
Cóż nam po bogactwie świątyń, jeśli zabraknie w nich ludzi! Posiadajmy tyle, ile nam trzeba, żeby godnie żyć, bo wtedy nie myśli się nieustannie o tym, co robić, żeby przeżyć. Nędza potrafi znieprawić...
 
Ubóstwo to jednak nie nędza. Ubóstwo jest bezpretensjonalne – pozwala cieszyć się z tego, co się ma. Ubodzy nie gromadzą dóbr na przyszłość, bo z reguły nie mają z czego. I wcale nie chodzi o preferowanie tego, żeby nic nie posiadać! Jaki jednak miałby być cel posiadania więcej niż nam trzeba, kiedy wokół żyją ludzie, którzy tego, co potrzebne do przeżycia nie posiadają? Ubodzy żyją w przekonaniu, że "tu" żyją krótko, a "tam" niczego ze sobą nie zabiorą. Nie ma zatem powodów, by Kościół miał się obawiać ubóstwa, bo dąży do celu, który ma pozamaterialny wymiar. Niechże więc to, co materialne, będzie jedynie środkiem, nigdy celem!
 
Człowiek jest drogą Kościoła
 
Czegoś jednak ten Kościół powinien się bać… Tego przede wszystkim, że – budując wspaniałe świątynie i pomniki, zabiegając o splendor, uznanie i wpływy, chodząc w powłóczystych szatach i jeżdżąc niezgorszymi "brykami" – utraci jednego, jedynego, zagubionego Kowalskiego, który bezradnie oczekiwał pomocy… On kiedyś oskarży nasz Kościół – mój Kościół… I będzie miał rację! Bo to on – człowiek – jest drogą Kościoła.

Barbara Chyrowicz SSpS    
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
Michał Gryczyński
Dzień Ofiarowania Pańskiego – jedno z najważniejszych świąt maryjnych – w liturgii greckiej nosił nazwę Hypapante, tzn. "spotkanie", dla upamiętnienia przybycia Chrystusa do świątyni jerozolimskiej. W IV w. owo święto obchodzono tylko w Jerozolimie, ale w 542 r., po straszliwej epidemii dżumy, cesarz Justynian rozciągnął je na całe państwo.
 
ks. Andrzej Orczykowski SChr
Bernard z Clairvaux porównał duszę człowieka w zjednoczeniu z Bogiem do kropli wody, która spadła do dużej ilości wina i zdaje się w nim zanikać, przyjmując smak i kolor wina. Wino wchłania wodę, a Chrystus bierze w siebie nas samych i nasze grzechy...
 
Dariusz Piórkowski SJ
 
Przez lata, czytając Markowy fragment o pobycie Jezusa na pustyni, w ogóle nie zwracałem uwagi na dzikie zwierzęta, wtrącone jakby mimochodem. Ot, myślałem, małoznaczący i przypadkowy dodatek. Tym razem „zwierzęta” mnie zaintrygowały. Nie wspominają o nich pozostali Ewangeliści, więc o co chodzi? Jaka jest ich rola? 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS