logo
Czwartek, 02 maja 2024 r.
imieniny:
Atanazego, Longiny, Toli, Zygmunta – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Cezary Sękalski
Między monologiem a dialogiem
Głos Ojca Pio
 


 W trakcie pobytu w San Giovanni Rotondo, w korytarzu za klauzurą natknąłem się na wiszące na ścianie małe drewniane pudełko z ponumerowanymi krążkami. Korzystali z niego starsi zakonnicy - także Ojciec Pio. Kiedy tamtędy przechodził, wybierał losowo jeden krążek i wrzucał go do niewielkiej urny, a na pobliskiej tablicy odczytywał przyporządkowaną numerowi intencję modlitewną.
 
Ja też sięgnąłem do pudełka i wylosowałem numer 41. Przypisana mu intencja brzmiała: „Za dusze cierpiące w czyśćcu z powodu braku posłuszeństwa”. W drodze do kaplicy odmówiłem krótką modlitwę w tej intencji. Wcześniej tylko czytałem o tej starej praktyce zakonnej. Teraz, kiedy przyszło mi ją wypełnić, nagle uświadomiłem sobie, że ukryta jest w niej niezwykła mądrość duchowa.
 
Nie tylko prośba
 
Modlitwa na ogół kojarzy się nam z prośbą. Prosimy o coś Pana Boga i oczekujemy od Niego jakiejś reakcji. We wspomnianej praktyce prośba również na pierwszy rzut oka wydaje się pierwszoplanowa. W końcu to my wstawiamy się za duszami czyśćcowymi. Jednak losowo wybrana intencja zawiera w sobie ponadto ogromny ładunek formacyjny.
 
Kiedy podjąłem modlitwę za osoby nieposłuszne, od razu zrodziło się we mnie pytanie: A jak jest z moim posłuszeństwem? Wprawdzie nie składałem zakonnego ślubu posłuszeństwa przełożonym, ale i w życiu osoby świeckiej ta ewangeliczna rada w pewien sposób obowiązuje. Jako osoba ochrzczona powinienem przede wszystkim być posłuszny Bogu, a jako obdarowany sakramentem małżeństwa – również swojej żonie, zgodnie z zaleceniem św. Pawła z Listu do Efezjan: Bądźcie sobie wzajemnie poddani w bojaźni Chrystusowej! (5,21). A zatem coś, co wydawało mi się prostą intencją modlitewną, nagle odsłoniło przede mną swój drugi, nie mniej istotny wymiar.
 
Coś nieprzewidywalnego
 
Niebagatelna w tej praktyce modlitewnej jest również rola przypadku. Fakt, że przy wyborze intencji zdajemy się na ślepy traf, nie wynika z lenistwa czy z zaniechania pracy rozumu, ale jest sposobem otwarcia się na coś nieprzewidywalnego.
 
W Starym Testamencie istniały losy Urim i Tummim, za pomocą których Izraelici próbowali odczytać wolę Bożą (por. Pwt 33, 8). Również w Dziejach Apostolskich wybór Macieja Apostoła dokonał się przez losowanie, a jego skutek jednoznacznie uznano za wolę Bożą. Nie jest to oczywiście zachęta do tego, aby dzisiaj wszystkie nasze ważne wybory życiowe rozstrzygać za pomocą rzutu monetą. Chodzi jedynie o to, aby dostrzec, że modlitewne zdanie się na przypadek może być stwarzaniem w swoim życiu miejsca dla Innego, dla Pana Boga.
 
Jeśli modlitwa rzeczywiście ma być dialogiem, musi stać się miejscem otwarcia na nieprzewidywalne, trzeba w niej wygospodarować przestrzeń na rzeczywistą wymianę darów. Taka modlitwa nie jest rzeczą łatwą. Nieodłącznie towarzyszy jej pewien niepokój i zmaganie. Jest podobna do modlitwy autostopowicza, który stojąc przy szosie, prosi Boga o „okazję”. Jakże inny ma ona smak, tak różny od tej praktykowanej w zaciszu domowym, kiedy wszystkie potrzeby mamy zaspokojone i nie towarzyszy nam żaden element ryzyka...
 
Okazuje się, że największym zagrożeniem dla prawdziwej modlitwy jest rutyna i przyzwyczajenie. W sytuacji dostatku i wygody łatwo staje się ona jedynie nudnym monologiem, w trakcie którego na nic się już nie czeka i niczego się nie spodziewa.
 
 
1 2  następna
Zobacz także
Fr. Justin
Co niedziele odwiedzam chorą mamę w szpitalu. Tam, w kaplicy szpitalnej, biorę udział we Mszy świętej. Czy musze udać się jeszcze do swego kościoła parafialnego, aby zadość uczynić nakazowi uczestnictwa w niedzielnej Mszy świętej?
 
Fr. Justin
Nasze modlitwy, które zanosimy w imię Jezus, dochodzą tam, gdzie dochodziły również modlitwy Jezusa: do serca Ojca w niebie. Możemy być tego pewni na tyle, na ile ufamy Jezusowi. To On ponownie otworzył nam drogę do nieba, która była zamknięta przez grzech. Dlatego, że Jezus jest drogą do Boga, chrześcijanie kończą swe modlitwy dodatkiem: „…prosimy Cię o to przez Jezusa Chrystusa, Pana naszego” [Youcat 498]. 
 
Fr. Justin

Jeżeli dziecko dostrzega, że rodzice nie przechodzą z poziomu gestów na poziom osobistej relacji z Jezusem, która wyraża się np. modlitwą w chwilach trudnych życiowych doświadczeń czy – po prostu – wejściem w dzień powszedni do kościoła na krótką modlitwę, trudno będzie mu samemu przejść na ten poziom wiary.

 

Z o. Mirosławem Pilśniakiem, dominikaninem, duszpasterzem rodzin, prezesem fundacji „Sto pociech", rozmawia Sławomir Rusin.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS