logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Małgorzata Nowak
Miłość do siebie a miłość do drugiego człowieka
Zeszyty Karmelitańskie
 
fot. Peter Conlan | Unsplash (cc)


Ludzie kochający siebie to ci bohaterowie, którzy bez zastanowienia pomagają ludziom w sytuacjach kryzysowych, nie zważając na własne zagrożenie. Nie używają patetycznych słów, nie stają w reflektorach, ale w codziennym życiu, często jakby przy okazji, okazują empatię innym, często nieznanym im osobom.


Na ogół nie lubimy ludzi, którzy ustawicznie chwalą się swoimi talentami i osiągnięciami, nie dopuszczają do siebie krytyki, a nawet bardzo agresywnie na nią reagują. Przypisujemy im egoistyczny stosunek do innych. Często mylnie uważamy, że mają wysoką samoocenę. W większości przypadków są to osoby, które w ten sposób próbują poprawić swój wizerunek, sami mając o sobie jak najgorsze zdanie. Takie zachowanie jest ich sposobem na utrzymanie pozycji w otoczeniu.

 

Dobrą miłością do siebie nazywamy postawę człowieka, który jest asertywny również wobec własnej osoby – zna siebie samego, ma świadomość swoich ograniczeń, jak i swojego potencjału, a także realistycznie rozpoznaje własne wady i zalety. Akceptuje siebie takiego, jakim jest. Ma głębokie poczucie własnej godności i szacunku do siebie samego. To pozwala mu bez przeszkód pracować nad sobą, rozwijać uzdolnienia, poszerzać możliwości, jak i zwalczać złe nawyki.

 

Najlepszą metodą na kształtowanie poczucia własnej wartości u dziecka, a tym samym kształtowanie u niego tendencji do postrzegania innych z sympatią, jest otoczenia go miłością i zauważanie jego sukcesów oraz silnych stron.

 

Czy można kochać siebie, nie będąc przy tym egoistą? Czy w ogóle możliwa jest taka miłość do siebie, która jednocześnie nie będzie wiązać się z nadmierną koncentracją na sobie samym? Czy można kochać siebie i równocześnie kochać innych?

 

Ludzie nie lubią osób nadmiernie skupionych na sobie, ale często zazdroszczą im wysokiej samooceny. Określają ich jako samolubów niedbających o innych. Jednakże miłość do siebie nie jest równoznaczna z egoizmem. Egoistą bywa najczęściej człowiek, który ma – wbrew mniemaniu otoczenia – niską samoocenę. Jest on podwójnie nieszczęśliwy: tak naprawdę nie kocha siebie i nie jest kochany przez innych. Bywają też ludzie, którzy – w wyniku liberalnego wychowania – mają wysokie poczucie własnej wartości i są skoncentrowani tylko na sobie, natomiast innych traktują na ogół przedmiotowo.

 

Dobrą miłością do siebie nazywamy postawę człowieka, który jest asertywny również wobec własnej osoby – zna siebie samego, ma świadomość swoich ograniczeń, jak i swojego potencjału, a także realistycznie rozpoznaje własne wady i zalety. Akceptuje siebie takiego, jakim jest. Ma głębokie poczucie własnej godności i szacunku do siebie samego. To pozwala mu bez przeszkód pracować nad sobą, rozwijać uzdolnienia, poszerzać możliwości, jak i zwalczać złe nawyki. Jest to najkorzystniejsze nastawienie służące samorozwojowi. Dzięki niemu całą energię kieruje się na pozytywne zmiany. Człowiek akceptujący siebie wiedząc, na przykład, że ma trudności z efektywną pracą, gdyż odkłada wykonanie ważnych zadań na ostatnią chwilę, będzie próbował wdrożyć do życia realistyczny, adekwatny do swoich możliwości plan zmiany tej sytuacji. Nie zakłada, że od jutra będzie się trzymał harmonogramu zajęć, ale będzie się starał dochodzić etapami do takiego stanu, który pozwoli mu wydajniej pracować. Dzięki takiemu podejściu będzie go cieszyła najmniejsza poprawa w tym zakresie i motywowała do dalszych działań.

 

Człowiek z adekwatną samooceną nie będzie sobie stawiał nierealistycznych zadań do wykonania. Dzięki temu ma większe szanse na dokonanie pozytywnych zmian w swoim zachowaniu. Zna swoją wartość i nie ma potrzeby udowadniać innym, że jest dobry. Nie ma też potrzeby ciągłego porównywania się z innymi. Nie jest skupiony na sobie, wobec tego w większym zakresie zwraca uwagę na otoczenie, poznaje innych ludzi, udziela im pomocy. Akceptując siebie, łatwiej mu akceptować drugiego człowieka mimo jego wad.

 

Natomiast człowiek z niską samooceną bardziej koncentruje się na sobie samym. Sytuacją wysoce niekomfortową jest dla niego świadomość swoich ograniczeń i wad. Towarzyszy temu poczucie winy lub krzywdy. Jest niezadowolony ze swojego zachowania, ale jeszcze bardziej z siebie jako człowieka. Wątpi w siebie i w swoją wartość. W związku z tym całą energię kieruje nie na poprawę zachowania, ale na poprawę swojego wizerunku. Będzie szukał dla siebie usprawiedliwień, często nieprawdziwych, a nawet posunie się do kłamstw i wykrętów. Bedzie obciążał winą innych i może posłużyć się agresją, by ich oczernić.

 

Osoby z niską samooceną poświęcają także dużo energii krytykując i oskarżając siebie, zamiast wydatkować ją, na przykład, na pracę nad sobą czy poprawę relacji z innymi. Widząc u siebie same wady, także u innych dostrzegają tylko ich niedociągnięcia. A nawet, aby poczuć, że nie są najgorsi, często będą deprecjonować zalety innych. Ujmując komuś dobrych cech, sztucznie podwyższają poczucie własnej wartości. Dużo czasu poświęcają na porównywanie się z innymi zamiast dostrzegać swoje życiowe osiągnięcia i własne zalety.

 

Na ogół nie lubimy ludzi, którzy ustawicznie chwalą się swoimi talentami i osiągnięciami, nie dopuszczają do siebie krytyki, a nawet bardzo agresywnie na nią reagują. Przypisujemy im egoistyczny stosunek do innych. Często mylnie uważamy, że mają wysoką samoocenę. W większości przypadków są to osoby, które w ten sposób próbują poprawić swój wizerunek, sami mając o sobie jak najgorsze zdanie. Takie zachowanie jest ich sposobem na utrzymanie pozycji w otoczeniu.

 

Poczucie własnej wartości człowiek buduje już we wczesnym dzieciństwie na podstawie informacji, jakie dostaje na swój temat od otoczenia oraz na doświadczaniu realnych sukcesów w różnych sferach życia. Jakość nawiązywanych relacji interpersonalnych wpływa na sposób, w jaki człowiek ocenia samego siebie.

 

Maleńki człowiek, tuż po urodzeniu, jest skoncentrowany tylko na sobie. Jednak noworodek, aby przeżyć, potrzebuje matki. Ona dostarcza mu poczucia bezpieczeństwa, zaspokaja biologiczne potrzeby i stwarza warunki do optymalnego rozwoju. Początkowo odbiera ją jako przedłużenie siebie i „kocha” ją tak jak siebie. Później, kiedy zauważa jej odrębność, zaczyna instynktownie wiązać ją ze sobą poprzez uczucie miłości. To taka „pierwotna” emocja. Ta zależność jest pierwszym doświadczaniem przywiązania, które zaczyna czuć do drugiej osoby. W trakcie następnych lat, pod wpływem wychowania, uczucie to nabiera pełnego wymiaru. Jest też ono wzorem do kształtowania relacji uczuciowych z innym ludźmi.

 

Dziecko, doświadczając dobrej miłości rodzicielskiej, buduje pozytywną samoocenę. Staje się ona podwaliną do doświadczania miłości do siebie samego. Dzięki niej młody człowiek lepiej się rozwija, odważniej podejmuje wyzwania oraz łatwiej nawiązuje kontakty z innymi. Czuje się kochany przez najbliższych, bo stawiają mu wymagania na miarę jego możliwości, nagradzają jego postępy, wspierają go przy niepowodzeniach, rozsądnie wyznaczają mu granice w wychowaniu i dają mu szansę na korygowanie błędów. Ważne są dla niego otrzymywane od najbliższych informacje: w czym jest dobry oraz jakie ma uzdolnienia. Rodzice mówią mu o jego sukcesach i sygnalizują, że są dumni widząc jego postępy w rozwoju. Uczą go w ten sposób, jak ma siebie postrzegać.

 

Ludzie z poczuciem mniejszej wartości nie lubią siebie, mają do siebie ciągle pretensje, krytykują wiele swoich zachowań. Jako małe dzieci najczęściej otrzymywali Zwrotne informacje o tym, że są niegrzeczni oraz że czegoś nie potrafią zrobić. Deprecjonowano ich sukcesy i wskazywano tych, którzy zrobili coś lepiej od nich. Mówiono im też wprost, że nie będą kochani, jeśli dalej będą źli, rozbrykani i nieodpowiedzialni. Czuli się wtedy odrzuceni i nierozumiani – szczególnie, kiedy wymagania dorosłych przekraczały ich rozwojowe możliwości. Wtedy próbowali na różne sposoby ściągnąć na siebie zainteresowanie opiekunów. Jeżeli nie zauważano ich pozytywnych zachowań i nie wzmacniano pochwałami, to zwracali na siebie uwagę wybrykami. To prowadziło do dalszej utraty aprobaty i miłości dorosłych, przez co spotykali się z krytyką i odrzuceniem. Skutkiem tego, ich poczucie własnej wartości zostaje obniżone. I tak kręci się jak w błędnym kole…

 

Częstym błędem wychowawców jest pokazywanie dziecku, w czym jest lepsze a w czym gorsze od innych. Czasem to mobilizuje je do działania, ale równocześnie kształci w nim potrzebę ciągłego, niekonstruktywnego porównywania się z innymi, bez brania pod uwagę indywidualnych cech. Wtedy dziecko zaczyna innych traktować jak zwierciadło, w którym ustawicznie sprawdza swoje walory. Nie lubi tych, na których tle wypada blado, a także nie szanuje tych, którzy są gorsi od niego. Nie lubi siebie, ale też nie lubi innych. Najlepszą metodą na kształtowanie poczucia własnej wartości u dziecka, a tym samym kształtowanie u niego tendencji do postrzegania innych z sympatią, jest otoczenia go miłością i zauważanie jego sukcesów oraz silnych stron.

 

Człowiek, który kocha siebie, potrafi pochylić się nad innymi. Dzięki samoakceptacji nie musi nikomu udowadniać, jaki jest, a także nie odbiera innych osób jako swoich rywali. Interesują go ludzie, z którymi może wymienić poglądy i od których może się nauczyć czegoś nowego. Jest otwarty na nowe doświadczenia w relacjach z innymi. Krytyczne uwagi na swój temat przyjmuje jako jedną z wielu opinii, a ostateczne decyzje co do własnej osoby pozostawia w swoich rękach, gdyż sam wie najlepiej, co jest dla niego dobre. Bywa, że sam prosi o ocenę swoich dokonań, kiedy chce poprawić swoje działania. Nie boi się kontaktów z ludźmi, potrafi obdarzać ich zaufaniem oraz szczodrze dzieli się z nimi swoimi zasobami zarówno materialnymi, jak i duchowymi. Chętnie im pomaga rzeczowo, wspiera duchowo, szuka i wskazuje rozwiązania różnych problemów. Tę pomoc oferuje w delikatny, często niezauważalny sposób, z poszanowaniem ich godności. Nie robi tego dla poklasku. Potrafi reagować na krzywdę innych.

 

Ludzie kochający siebie to ci bohaterowie, którzy bez zastanowienia pomagają ludziom w sytuacjach kryzysowych, nie zważając na własne zagrożenie. Nie używają patetycznych słów, nie stają w reflektorach, ale w codziennym życiu, często jakby przy okazji, okazują empatię innym, często nieznanym im osobom.

 

Wśród nich są małżonkowie, którzy w codziennym życiu, mimo wielu niedogodności, okazują współmałżonkom szacunek i akceptują ich takimi, jakimi są. Szukają rozwiązań konfliktów, nie rezygnując ze swoich potrzeb, ale mając też na uwadze potrzeby drugiej strony. Starają się zrozumieć motywy postępowania współmałżonków, mimo że czasem ich zachowania są bardzo uciążliwe i znacznie różnią się od tych, jakich się od nich oczekuje. To także rodzice, którzy wychowując dzieci, akceptują ich odmienność i potrzeby rozwojowe, stawiają im adekwatne do wieku wymagania i nagradzają za osiągnięcia. Rodzice kochający siebie nie będą wymagać od dzieci zrealizowania celów życiowych, których im nie udało się osiągnąć. Dają dziecku prawo do autonomii i pozwalają budować życie według własnego pomysłu.

 

Dyrektorzy, kierownicy zakładów pracy, którzy mają poczucie własnej wartości, nie będą budowali swojej kariery kosztem pracowników. Wręcz odwrotnie, starają się stworzyć takie warunki pracy, aby podwładni mogli się rozwijać zawodowo, awansować i czuć się potrzebnymi.

 

Motywacja wolontariuszy pracujących w instytucjach charytatywnych bywa różna. Czasem udzielają się, żeby poprawić swój wizerunek i samopoczucie. Ale tylko ci, którzy lubią siebie, będą pracowali z pełnym oddaniem i z troską o innych. Również nauczyciele z dobrą samooceną otoczą swoich wychowanków miłością i zrozumieniem dla ich potrzeb i ograniczeń. Dostosują wymagania, zauważą i nagrodzą najmniejsze postępy w nauce czy poprawę w zachowaniu. Także spowiednicy w konfesjonałach okazują miłość do ludzi przez akceptację penitenta jako człowieka błądzącego i pomagają mu zmierzyć się z jego niedoskonałościami. Tak okazane zrozumienie będzie dla grzesznika punktem wyjścia do dokonania zmian na lepsze. Ten, który czuje się kochany, nie musi udowadniać sobie i światu, że jest wart miłości, ale może skupić się na własnym rozwoju.

 

Więcej dobrego robią dla innych te osoby, które akceptują siebie, znają swoją wartość i mają zrozumienie dla swoich niedoskonałości. Łatwiej im wtedy akceptować innych oraz okazywać im miłość pomimo ich wad. Dlatego dbajmy o to, aby wychowywać dzieci tak, aby miały dobrą samoocenę i kochały siebie.

 

Małgorzata Nowak
Zeszyty karmelitańskie 1/2014

 
Zobacz także
Bp Jan Bernard Szlaga
Sukcesem okazała się sklonowana owca Dolly. Sukcesem miałoby być, oczywiście, sklonowanie człowieka. Na szczęście podniosły się głosy protestu czy nawet formalnie podjęte uchwały parlamentów wielu krajów, które wyraźnie zakazują jakiegokolwiek eksperymentu w dziedzinie "powielania" człowieka...
 
ks. Artur Andrzejewski
Lekturę Pisma Świętego należy porównać do górskiej drogi, która wiedzie na wspaniały szczyt. Te „gorszące” teksty są jak zwalone drzewa leżące w poprzek tej drogi. Są tacy, którzy ma początku swojego wędrowania napotykając się na przeszkodę zawracają. Mówią bowiem sobie: ta droga jest za trudna. Odkładają Stary Testament na półkę i pozwalają osadzać się na nim coraz grubszej warstwie kurzu...
 
Agnieszka Myszewska-Dekert
Społeczeństwo ma określać reguły, które przyczynią się do jego wzrostu i rozwoju a eliminować czynniki, które go upośledzają. Stąd jego nadrzędna rola w stosunku do woli jednostki. Ale społeczeństwa się zmieniają. Czy zatem nie powinny podlegać zmianom także normy, które regulują życie społeczności?
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS