logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Waldemar Turek
Mistyk czy niedowiarek?
Idziemy
 
fot. Amauri Mejía | Unsplash (cc)


Mistrz światła i cienia, twórca dzieł przepełnionych mistycyzmem, a jednocześnie uczestnik bijatyk, prowadzący awanturnicze życie.

W 2021 roku minęła 450. rocznica urodzin Caravaggia. Podróż rzymskimi śladami tego genialnego malarza najlepiej zacząć od kościoła św. Ludwika Francuskiego i kaplicy Contarelli z trzema słynnymi płótnami: „Powołanie św. Mateusza”, „Św. Mateusz piszący Ewangelię”, „Męczeństwo św. Mateusza”. Najbardziej znany z nich jest pierwszy obraz, w którym artysta ukazuje szczególną chwilę z życia apostoła, jego powołanie, trochę jakby zatrzymany kadr filmowy, ze szczególną kompozycją światła i cienia. Z tej świątyni jest zupełnie blisko do kościoła św. Augustyna, w którego lewej nawie, zaraz przy wejściu, umieszczono „Matkę Boską Loretańską”, zwaną też „Madonną Pielgrzymów” – bardzo realistyczne przedstawienie dwojga pielgrzymów przybywających do słynnego sanktuarium, pokornie klęczących przed Madonną i Dzieciątkiem.

Trzeba później około kwadransa na dojście do bazyliki Santa Maria del Popolo i do znajdującej się w niej kaplicy Cerasiego z dwoma przepięknymi dziełami Caravaggia, ukazującymi „Nawrócenie św. Pawła” i „Ukrzyżowanie św. Piotra”, ze szczególną mową oczu i gestów, niemal zapraszającą widza do uczestniczenia w zdarzeniach przedstawianych przez artystę.

Obejrzenie bez pośpiechu już tylko tych obrazów jest dużym przeżyciem; z jakimś opisem, który przybliży nam dzieła od strony okoliczności powstania, wymowy, techniki. Jeśli natomiast ktoś z pielgrzymów czy turystów ma więcej czasu, zasmakował już Caravaggia i czuje niedosyt, może się udać do kilku muzeów, by kontynuować artystyczną i duchową ucztę. W Galerii Borghese obejrzymy sześć płócien mistrza: „Św. Jan Chrzciciel na pustyni”, „Św. Hieronim”, „Młodzieniec z koszem owoców”, „Chory Bachus”, „Dawid z głową Goliata”, „Madonna Masztalerzy”. Na niektórych z nich dostrzeżemy, trochę ukryte, autoportrety Caravaggia, przedstawiające różne stany jego niespokojnego ducha. Z kolei w Pałacu Barberini można podziwiać „Judytę i Holofernesa” oraz „Narcyza przy źródle” (ten ostatni obraz był do ubiegłej niedzieli eksponowany w Warszawie, w Zamku Królewskim, w ramach wystawy „Caravaggio i inni mistrzowie”).

Warto zajrzeć następnie do Galerii Doria Pamphilj, aby zobaczyć trzy dzieła zupełnie młodego, 25-letniego Caravaggia, znacznie różniące się od tych, które można podziwiać choćby we wspomnianych już kościołach i muzeach: „Odpoczynek podczas ucieczki do Egiptu”, „Św. Maria Magdalena” i „Św. Jan Chrzciciel”. Innego św. Jana Chrzciciela tego samego artysty podziwiamy w Pinakotece Kapitolińskiej, w której znajduje się także „Wróżąca cyganka”, oraz w Pałacu Corsini (na Zatybrzu).

Wreszcie, już na zakończenie, na przysłowiowe dulcis in fundo, trzeba koniecznie obejrzeć arcydzieło mistrza „Złożenie do grobu”, znajdujące się w Pinakotece Watykańskiej. Jest to monumentalny i pełen ekspresji obraz, o najwyższym poziomie artystycznym, ukazujący na pierwszym planie bezwładne ciało Jezusa wkładane do grobu. Jego twarz o głębokim spokoju, bez jakichkolwiek oznak boskości, została wyodrębniona z grupy przedstawionych osób przez mocne boczne światło. Uznawany przez niektórych znawców za dzieło doskonałe, zachwyca kompozycją, sposobem przedstawienia postaci, kolorystyką.

Burzliwe życie

Michelangelo Merisi, bo takie było prawdziwe nazwisko Caravaggia, urodził się 29 września 1571 r. Jego ojciec zajmował się m.in. dekoracjami wnętrz i z pewnością wywarł pewien wpływ na zainteresowania swojego utalentowanego syna, choć zmarł, gdy ten miał zaledwie sześć lat. Kiedy młody Michelangelo udał się do Wenecji, tam poznał dzieła niejakiego Giorgioniego; z kolei w Rzymie praktykował pod okiem niektórych malarzy pracujących dla papieży.

W 1599 r. otrzymał w Wiecznym Mieście zamówienie na dekorację kościoła św. Ludwika Francuskiego, w którym namalował wspomniane już trzy obrazy poświęcone apostołowi Mateuszowi. Nie tylko znawcy sztuki dostrzegli niezwykły talent ich autora, przejawiający się w wyjątkowej trosce o szczegóły, w realizmie, a przede wszystkim w mocnej grze światła i cienia. Na następne zamówienia nie trzeba było czekać.

Zainteresowani malarstwem, duchowni i świeccy, zaczęli się przyglądać artyście, którego dzieła były przepełnione mistycyzmem, a on sam wiódł burzliwe, a nawet awanturnicze życie. Brał udział w bijatykach, przebywał w podejrzanych towarzystwach, utrzymywał kontakty z kobietami lekkich obyczajów, a niektóre z nich uwieczniał na swoich płótnach.

W 1606 r. Caravaggio, po zabiciu niejakiego Ranuccia Tomassoniego, musiał w ukryciu opuścić Rzym (także okoliczności tego zabójstwa nie zostały do dzisiaj w pełni wyjaśnione). Przebywał przez pewien czas w Neapolu i tam kontynuował swoją artystyczną działalność, malując przede wszystkim portrety religijne. Po kilku latach został ułaskawiony. Z Neapolu przedostał się na Maltę, gdzie dostąpił szczególnego zaszczytu, bo został przyjęty do zgromadzenia joannitów. Ale i tam został później wtrącony do więzienia, z którego udało mu się zbiec na Sycylię.

Żył w ciągłym lęku, że zostanie schwytany, zmieniał miejsca pobytu, przejawiał niekiedy zachowanie podobne do obłędu. Tworzył wszędzie, gdzie przebywał i gdzie tylko było to możliwe. W sztuce nie uwzględniał wielu tendencji charakterystycznych dla renesansu, zapowiadając, przynajmniej w jakiejś mierze, sztukę baroku; właściwie jednak tworzył swój bardzo osobisty styl i świat malarski.

Został ponownie schwytany w Neapolu, pobity i zatrzymany. Zmarł w drodze do Porto Ercole, przewożony pod eskortą policji. Okoliczności śmierci, która nastąpiła najprawdopodobniej 18 lipca 1610 r., do dzisiaj nie zostały wyjaśnione. Podobno zwykł mawiać: „Śmierć i miłość to dwa skrzydła”…

Ekspresja duchowa

450. rocznica urodzin genialnego malarza przypadała 29 września 2021 r. Wśród wielu wydarzeń przygotowanych z tej okazji chciałbym zwrócić uwagę na konferencję online, zorganizowaną głównie przez rzymski uniwersytet La Sapienza (12–28 stycznia br.), zatytułowaną „1951–2021. Zagadka Caravaggia. Porównując najnowsze opracowania”, która obejmowała w sumie 11 sesji z 41 wykładami, wygłoszonymi przez wybitnych znawców życia i działalności malarza.

Wykładowcy dotykali przede wszystkim tych kwestii, które do dzisiaj pozostają niewyjaśnione, a czasami nawet tajemnicze. Wystarczy wspomnieć relacje Caravaggia z najbliższymi, zwłaszcza rodzicami; luki w źródłach w odniesieniu do jego działalności artystycznej w samym Mediolanie; powody, dla których opuścił to miasto; dzieła, o których wiadomo, że powstały w Rzymie w pierwszych latach pobytu artysty w tym mieście, a które gdzieś z biegiem lat zaginęły; ostatnią podróż, która miała go doprowadzić do Rzymu w oczekiwaniu na przebaczenie ze strony papieża, a w rzeczywistości zakończyła się tragiczną jego śmiercią; wreszcie potężny i różnoraki wpływ, jaki wywarł na malarstwo międzynarodowe, od Italii poprzez Hiszpanię aż do Ameryki Łacińskiej.

Kilku prelegentów skupiło się na ciągle aktualnym zagadnieniu stosunku malarza do religijności w ogóle i do chrześcijaństwa w szczególności. Uczyniła to m.in. Barbara Jatta, od pięciu lat dyrektorka Muzeów Watykańskich. Zauważyła, że w przeszłości niektórzy traktowali genialnego malarza jak heretyka i niedowiarka. Jeszcze w latach trzydziestych ubiegłego wieku w większości środowisk kościelnych był postrzegany jako osoba zbyt okrutna w swoim przedstawianiu sacrum. Jako przykład takiego podejścia do wielkiego malarza Jatta przypomniała, że jego nazwisko nie zostało umieszczone na fasadzie wielkiego budynku Pinakoteki Watykańskiej, powstałego z woli Piusa XI w 1932 r., na której z daleka widoczne są imiona innych mistrzów, jak Rafael, Leonard, Tycjan, Melozzo, Perugino i Giotto.

Tymczasem opracowania z ostatnich dziesiątek lat zaczęły przedstawiać zagadnienie religijności Caravaggia w odmienny sposób, ukazując, że jego dzieła nie mogą być właściwie interpretowane bez odniesienia do Pisma Świętego. Wykształcony i zanurzony mocno w mentalności swojego czasu, pozostał w sferze religii przekonanym konserwatystą. To prawda, że miał bardzo skomplikowaną biografię, z wieloma upadkami i błędami, ale nie był niedowiarkiem. O tym świadczą choćby namalowani przez niego święci, którzy twardo stąpają po ziemi i wiedzą, co znaczą trudności codziennego życia. Tak jak był rewolucyjny w kompozycji obrazów, w wyborze modeli, w użyciu światła, tak pozostał tradycyjny w swoich odczuciach religijnych.

Do dzisiaj wielu znawców zastanawia się z jednej strony nad tym, jak człowiek prowadzący tego rodzaju tryb życia mógł malować dzieła o takiej ekspresji duchowej i głębi religijnej; z drugiej zaś strony dostrzega się, że w dziełach Caravaggia sztuka i wiara są nierozerwalnie połączone. Właśnie Muzea Watykańskie posiadają bezdyskusyjne arcydzieło mistrza „Złożenie do grobu”, które bardziej niż inne jego obrazy ukazuje jego szczególną pobożność i na wskroś biblijną inspirację. Może stojąc przed tym płótnem, łatwiej nam będzie zrozumieć znaczące także w tej kwestii powiedzenie Caravaggia, wedle którego prawdziwe dzieło sztuki jest tylko cieniem boskiej doskonałości.

ks. Waldemar Turek
Idziemy nr 08/2022

 
Zobacz także
ks. Krzysztof Pawlina
Nie ma dziś jednoznacznej opinii o młodzieży. Jedni widzą w niej samo dobro, nadzieję i piękno, drudzy młodych krytykują, obwiniają, a niekiedy wręcz z rezygnacją machają na nich ręką. Jaka jest zatem polska młodzież? Spróbujmy naszkicować jej portret. Portret ma to do siebie, że chwyta konkretny moment życia, odzwierciedla rzeczywistość danej chwili taką, jak ona teraz wygląda. W tym przypadku owo „teraz” uchwycone zostało okiem socjologa. Wszystko z czasem może się zmienić, ale portret pozostaje. 
 
Katarzyna Cudzich
Spotkali się w 1992 w Hamburgu. Dwóch polskich jazzmanów. Pragnienie mieli jedno: grać dla Boga. Wtedy to nie było popularne. Ba. Nie zdarzało się w Polsce w ogóle. Jeśli kojarzono tego rodzaju muzykę, to z sacrosongami czy zespołami parafialnymi. Poza tym wiara była kwestią czysto prywatną i najlepiej, żeby w ogóle się nią nie dzielić, czytaj: w ogóle jej nie mieć...
 
Lucyna Słup
“Odczuwamy wielką radość, kiedy czujemy w sobie pierwsze poruszenie Ducha Świętego. [...] Zaczynamy mieć wgląd w tajemnice wiary, jesteśmy zdolni prorokować i mówić z mądrością. Umacniamy się w nadziei i otrzymujemy dar uzdrawiania”. Wbrew pozorom słowa te nie są fragmentem współczesnego świadectwa członka grupy modlitewnej Odnowy w Duchu Świętym. Napisał je prawie 1700 lat temu Hilary - święty biskup pochodzący z Poitiers w dzisiejszej Francji...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS