logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Alicja Wysocka
Musicie od siebie wymagać
Idziemy
 


Musicie od siebie wymagać
 
 Coraz rzadziej zwracam uwagę uczniom, którzy nie zachowują się tak jak należy. Nie chcę narazić się rodzicom, którzy mogą przyjść ze skargą do dyrektora, że prześladuję ich dziecko – mówi nauczycielka z tarchomińskiego gimnazjum.   
 
Ale nie dla wszystkich rodziców nauczyciel to wróg ich genialnego dziecka. Większość przychodzi do szkoły z poczuciem bezradności: „Niech mu pani przemówi do rozsądku, bo ja już nie mam żadnego wpływu” – skarżą się nauczycielkom. A sami uczniowie? Tu nie potrzeba szczególnych świadectw ze szkoły, zaś kryzys nie dotyczy tylko publicznych szkół. Pewien nauczyciel w prywatnej szkole usłyszał od lekceważącego naukę ucznia: „Moi rodzice płacą, to niech mnie pan uczy. A jak się nie podoba, to wynocha ze szkoły”. Dużo mogliby powiedzieć zwłaszcza katecheci, którzy często nie są w stanie prowadzić normalnie lekcji. Wydarzeniem, które wstrząsnęło całą Polską, była „sprawa toruńska”, czyli nagranie amatorską kamerą scen znęcania się uczniów nad nauczycielem angielskiego. Od tego czasu w Internecie pojawiają się coraz „odważniejsze” filmy dokumentujące „szkolną falę”, szkolny seks czy zjawisko uczniowskiej dilerki narkotykowej. W telewizji TVN emitowany jest cykl filmów dokumentalnych pod hasłem „Szkoła, jakiej nie znacie”. Z każdego odcinka wieje grozą. Trafnym podsumowaniem sytuacji jest głos prof. Aleksandra Nalaskowskiego, który w niedawnej wypowiedzi dla KAI powiedział: „Dzieci bardzo szybko wyzwalają się spod wpływu rodziców. Centra wychowawcze są poza rodziną w grupach rówieśniczych albo w ogóle ich nie ma. Wychowanie poszło na żywioł i generalnie już nikt – rodzina, szkoła, nawet Kościół – go nie planuje”.
 
Problem bardzo szybko dostrzegł nowy rząd, który w osobie ministra Michała Seweryńskiego czyni starania o powołanie Narodowego Instytutu Wychowania. Sejmowa Komisja Edukacji, Nauki i Młodzieży zajęła się 22 marca oceną „realizacji wychowawczej funkcji szkoły” oraz „współpracą szkoły z rodzicami oraz organizacjami pozarządowymi”. Czy zaowocuje to projektami ustaw? Najważniejsze jednak, że już chyba wszyscy – od prawa do lewa – dostrzegli, że szkoła musi wrócić do swoich funkcji wychowawczych. Pytanie tylko, w jaki sposób ma je spełniać i na jakich wartościach ma się oprzeć?
 
Co mówi minister?
 
Właśnie temat wartości w wychowaniu był tematem ważnego spotkania na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego 18 marca br. pod hasłem „Autorytet prawdy. Wychowanie dzieci i młodzieży”. Gośćmi byli Prymas Polski i minister edukacji (poprzedni minister - przyp. red). Ten ostatni, odnosząc się do krytycznych głosów, jakie wzbudza w niektórych środowiskach inicjatywa powołania Narodowego Instytutu Wychowania, podkreślił, że „jedno dobro już się ukazało: zaczęliśmy mówić o wychowaniu, o jego braku, o potrzebach, które się wiążą z wychowaniem. Szkoła ma swoją misję wychowawczą, uzupełniającą to, co powinna robić rodzina. Mamy wychowywać w prawdzie i do prawdy.” Michał Seweryński nie ukrywa, że szkolne wychowanie powinno być oparte na wartościach chrześcijańskich, bo są uniwersalne.
 
Chodzi przecież o takie sprawy jak godność człowieka, wolność, prawo do życia, solidarność międzyludzka. I co ważne – minister stale to podkreśla w wypowiedziach dla mediów – dowartościowanie wychowawczej roli szkoły nie oznacza, że narzucone zostanie jedno wyznanie i światopogląd. Bo "trzeba przestrzegać zasady, że państwo musi ustąpić w swoich zamiarach kształtowania programów edukacyjnych przed wolnością sumienia i wyznania obywateli. W tę sferę państwo nie może nadmiernie wkraczać, choć nie może też całkowicie uwolnić się od tego, żeby w ogóle nie kształtować etycznie obywateli" (wypowiedź dla KAI).
 
Czego należy wymagać?
 
Wielu rodziców jest zdania, że to szkoła powinna wychować ich dzieci, bo oni, zajęci troską o materialne potrzeby potomstwa, nie mają czasu bądź nie wiedzą, jakich argumentów używać wobec własnych dzieci. Z kolei nauczyciele nie wiedzą, czego mogą wymagać od swoich uczniów: czy wolno im potępić rozbieraną sesję dorosłej uczennicy dla „Playboya”? Czy mają prawo oczekiwać, że do szkoły dziewczyny nie będą przychodzić wymalowane jak na wieczór sylwestrowy? Tego typu pytania postawił również dr Stanisław Sławiński, podsekretarz stanu w Ministerstwie Edukacji i Nauki. W swoim pasjonującym wręcz wystąpieniu wymienił między innymi cechy, które wymagają rozwijania i umacniania w procesie wychowawczym. Wiele z nich jest nadal obecnych w społeczeństwie, wyznaje je też wielka grupa młodych. – Bo to nieprawda, że wszyscy się pogubili – mówił. – Tylko ta grupa nie może „przebić się” do mediów. Wartości, z których możemy być dumni to silne poczucie wolności osobistej, poczucie równości, zdolność do współczucia i gotowość niesienia pomocy w potrzebie, wielkoduszność wyrażająca się w szczodrości, gościnności i zdolności darowania krzywd, tolerancja, która w dawnej Rzeczpospolitej umożliwiała zgodnie współżycie ludzi różnych narodowości i różnych wyznań, umiłowanie ojczyzny, gotowość do ponoszenia ofiar w obronie wartości, świadomość, że życie w wolności i pokoju jest prawem  każdego narodu. Zdaniem dr. Sławińskiego w młodym pokoleniu trzeba kształtować przede wszystkim poczucie odpowiedzialności za swoje czyny, a z niego wyrastać powinny te dyspozycje, których „niedostatek jest dziś wyraźnie odczuwalny”. W tym miejscu wymienił: solidność w wypełnianiu obowiązków, uczciwość i praworządność, zdyscyplinowanie, zdolność zespołowego działania, konsekwencja i wytrwałość w dążeniu do wytyczonych celów. Stanisław Sławiński zaapelował do wszystkich środowisk, także katolickich, o rewizję myślenia o wychowaniu. „Przede wszystkim powinniśmy uświadomić sobie, że zadanie to polega na prowadzeniu z dzieckiem dialogu i równocześnie sprawowaniu wobec niego władzy wychowawczej. W praktycznym działaniu nie potrafimy łączyć tych elementów (…) a dopełnieniem musi być oddziaływanie przez przykład osobisty” – podsumował wiceminister.
 
Patriotyzm nie do lamusa
 
Jakie miejsce w wychowaniu młodzieży ma mieć patriotyzm? Przez wiele środowisk traktowany jest dziś podejrzliwie jako promocja nacjonalizmu. Polityka historyczna została uznana za coś na kształt propagandy, ponieważ ludzie pamiętają  te okropne akademie urządzane przez komunistów z okazji 22 lipca czy 1 maja. Na początku polskiej transformacji uznano więc, że państwo nie powinno angażować się w kwestie historyczne. Dlatego tak krytykowano prezydenta Warszawy Lecha Kaczyńskiego za Muzeum Powstania Warszawskiego. Część elit jego działania odbierała  jako manipulowanie historią i propagowanie nacjonalizmu, a tymczasem to jest powrót do tradycji przedwojennej, gdzie tak zwane wychowanie państwowe było bardzo silne. Można tylko zapytać, czy wychowane wówczas pokolenia nie zdały egzaminu z człowieczeństwa i historii? Tak mówił o. prof. Jacek Salij OP, wzbudzając  entuzjazm. Jedną z przyczyn lęku przed patriotyzmem – powiedział – jest dziś to, iż pozwoliliśmy sobie na przyjmowanie nieżyczliwych nam stereotypów funkcjonujących w innych społeczeństwach. „Bardzo często wśród tych samooskarżeń pojawia się – jako nasza narodowa niemal zbrodnia – zarzut, że jesteśmy narodem katolickim, a co gorsza do katolicyzmu przywiązanym” – mówił o. Salij.
 
Co – według znanego dominikanina – jest działaniem prawdziwie patriotycznym? Otóż do takiego o. Salij zalicza „przyczynianie się do zwiększenia bezpieczeństwa duchowego w Ojczyźnie. Bo „chodzi o to, żeby nasze dzieci w naszych szkołach nie były uczone moralnego relatywizmu, a poza szkołą, żeby nie były narażone na taką bliskość narkotyków czy pornografii, jak to jest dzisiaj”.
 
Podczas wystąpień przedstawicieli najważniejszych ośrodków naukowych w Polsce pobrzmiewały słowa Jana Pawła II z Jasnej Góry i Westerplatte, skierowane do młodzieży: „Musicie od siebie wymagać, nawet gdyby inni od was nie wymagali. Wbrew wszystkim mirażom ułatwionego życia musicie od siebie wymagać. To znaczy właśnie „więcej być”. Przyszłość Polski od was zależy i musi od was zależeć”.
 
Alicja Wysocka
 
Zobacz także
Monika i Marcin Gomułkowie

Spotykamy na co dzień pary, które albo boją się, albo mają trudności z poczęciem. Czy można im jakoś pomóc? Jesteśmy przekonani, że tak. Na pewno towarzyszeniem, obecnością, dobrym słowem i modlitwą. Jest jeszcze najważniejsze, czyli głoszenie. Głoszenie bezdennej miłości Boga do swojego stworzenia, która swoją kulminację miała w poświęceniu umiłowanego Syna i… przypominanie, że odpowiedzi na wszystkie pozornie skomplikowane życiowe pytania można, a nawet należy, szukać w słowie Bożym i sakramentalnej posłudze Kościoła.

 
Monika i Marcin Gomułkowie

Jak pielęgnować małżeńskie więzi po wyprowadzce dzieci z rodzinnego domu? Czy syndrom pustego gniazda naprawdę istnieje? Jak odnaleźć się w domu bez dzieci? I w jaki sposób odzyskać coś, co być może przez długie lata było zaniedbywane? Zachęcam do refleksji nad tym, jak rozwijać małżeńską więź w kwiecie wieku, otwierając się na współmałżonka i wzmacniając jakość wzajemnej relacji.

 
Marcin Jakimowicz
Na wydarzenia swego życia patrz uważnie, są od Boga, więc przyjmuj je odważnie – śpiewa Darek Malejonek, zdradzając kwintesencję duchowego rozeznania. Ma rację. Bóg działa przede wszystkim przez wydarzenia naszego życia. Po latach widzimy, że puzzle zaczynają do siebie pasować. W jaki sposób każdego dnia rozeznać wolę Bożą i odczytać plan „z nieba rodem”? 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS