logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Dariusz Piórkowski SJ
Na tropie ukrytego Boga
Życie Duchowe
 


Liczne świadectwa biblijne i mistyczne potwierdzają, że ciemności okalające duszę nie są czymś odosobnionym w relacji pomiędzy Bogiem i człowiekiem. Większość psalmów to wołanie do Boga z głębi bezsilności i strapienia. W księdze Jeremiasza natrafiamy ponadto na irytujące pytanie skierowane do Izraela: Czy jestem Bogiem tylko z bliska – wyrocznia Pana – a z daleka już Nim nie jestem? (Jr 23,23) Byłoby zatem niewiarą liczyć się z Bogiem jedynie wtedy, kiedy Jego bliskość jawi się jako niezaprzeczalny fakt. Bóg może się oddalać od poszczególnego człowieka, czy znikać ze świadomości całych społeczeństw, ponieważ ma po temu swoje powody. Jednym z nich może być próba uwolnienia nas złudnych oczekiwań i iluzji prowadząca do przemiany rozumienia rzeczywistości, naszego stosunku do Boga, do nas samych, czy do drugiego człowieka. Czasem Bóg pragnie nam uzmysłowić, że pomimo Jego niezawodnej bliskości pozostaje On wolny i suwerenny.  Nie przybędzie na każde nasze zawołanie, aby rozwikłać wszystkie możliwe sprzeczności tego świata, a tym bardziej wówczas, kiedy próbujemy nim manipulować. On sam decyduje kiedy i jak może się nam objawić.

Z początku trudno nam dostrzec jakikolwiek sens w naszym cierpieniu Podczas bolesnych doświadczeń dobitniej niż kiedykolwiek poddajemy w wątpliwość sens i znaczenie naszej egzystencji. Kruszymy kopie próbując znaleźć odpowiedź na pytanie: „Dlaczego? Dlaczego właśnie ja?” Wszelako wydaje się, że aby zaczerpnąć nowych sił, które pomogą przekroczyć fenomen własnej bezsilności trzeba odwrócić kierunek naszego pytania z: „Dlaczego? na: „Po co?” Istotnym jest nie tyle ewidentny fakt pojawiającego się cierpienia, ile sposób w jaki się z nim obchodzimy. Poszukiwanie sensu naszego cierpienia jest czymś więcej, niż jakąkolwiek formą teologiczno-filozoficznego wywodu. Przypomina ono raczej wieloaspektowy, ogarniający całego człowieka proces. Cierpienie  wtargnęło bowiem drastycznie w „przestrzeń” spotkań Boga z człowiekiem jako obce ciało. Nie sposób go ani zbyć ani szybko zasymilować. Podczas gdy jedni stając wobec absurdu cierpienia poddają się zwątpieniu i zaprzeczają istnieniu Boga, inni przekraczają swój ból dochodząc do zawierzenia Bogu i oddania się w Jego ręce. Jak zachować w sobie nadzieję wobec druzgocącego ciężaru naszej skończoności i dotykającego nas zła?

Dla chrześcijan istnieje tylko jedna droga: krzyż Chrystusa. Z ludzkiego punktu widzenia męka Jezusa była totalną porażką oraz symbolem całkowitego unicestwienia. Tymczasem św. Paweł mówi nam o nauce krzyża (1Kor 1,18). Pośrodku Jezusowego samowyniszczenia dokonało się bowiem coś, czego po dziś dzień nie można pojąć poza światłem wiary. Bóg objawił się jako stwórcza miłość, która ze śmierci wyprowadza nowe, niezniszczalne życie. Juz na Golgocie słowa Apokalipsy: Oto czynię wszystko nowe (Ap 21,5) znalazły swoje wypełnienie. Jezus Zmartwychwstały nie jest już tą samą osobą jaką był za czasów swej ziemskiej działalności. Nie powrócił ot tak po prostu do życia. Odrodził się jako „nowe stworzenie”. Na krzyżu Bóg milczał, ponieważ stwarzał.

Uczniowie mieli z kolei poważne trudności z rozpoznaniem Jezusa po Zmartwychstaniu. Pogrążeni w boleści i pełni zawiedzionych nadziei zamknęli się z lęku przed Żydami. Może wydać się dziwnym, że tragedia Wielkiego Piątku nagle wymazała z pamięci apostołów zapowiedź Zmartwychwstania. Ciemność, która zaległa w sercach apostołów utwierdziła ich raczej w przekonaniu, że poprzednie życie było tylko snem, jakąś iluzją i niespełnionym pragnieniem. Pomimo tego Jezus ukazuje się uczniom właśnie pośrodku ich ciemności. W niej, jak mówi Hiob: Bóg czyni cuda niezbadane, chociaż nie widzę Go gdy przechodzi, mija, a dostzec nie mogę (Hi 9, 10-11). Smutek i przygnębienie, które towarzyszą każdemu cierpieniu, sprawiają, że słabnie oko człowieka (por: Ps 31,10). Horyzont naszego duchowego widzenia jest wtedy poważnie ograniczony, skoncentrowany na bólu i możliwie prędkim zaradzeniu biedzie.

Według Biblii każde cierpienie to moment próby i pokusy. O tyle jest on boleśniejszy, o ile otoczyliśmy się trudnym do przeniknięcia pancerzem samowystarczalności. Stąd bierze się nasza szamotanina i niepokój. Ciemności nie trwają jednak wiecznie. Noc musi się kiedyś skończyć.
 
Zobacz także
Brat Moris
Artykuł został usunięty, ponieważ redakcja Tygodnika Powszechnego zakończyła współpracę ze wszystkimi serwisami internetowymi, także z naszym.

Zapraszamy do czytania innych ciekawych artykułów w naszej czytelni.
 
Monika Białkowska
Możemy uznać, że Roraty są dla nas normalne. Możemy uznać, że o rekolekcjach czy spowiedzi też nikomu przypominać nie trzeba. Czy z Adwentu da się wycisnąć jeszcze więcej? Jaki znaleźć sposób na jego przeżycie? Wyobraź sobie, że jesteś w ciąży. Tak, to może być trudne, ale spróbuj to sobie wyobrazić. Nawet, jeśli jesteś mężczyzną. Nawet, jeśli jesteś siostrą zakonną albo księdzem. Oto słyszysz wiadomość, że rośnie w tobie nowe życie. Boisz się? Uśmiechasz niepewnie? Wzruszasz ramionami? Cokolwiek pomyślałeś, to i tak już się dzieje.  
 
Wiesława Stefan
Przygotowanie do małżeństwa, jak również do decyzji o małżeństwie, rozpoczyna się od pierwszych chwil życia człowieka, ale kształtuje się i utrwala mniej więcej w ciągu 20. lat życia. Wiele doświadczeń wczesnego dzieciństwa ma nieuświadomiony wpływ na to, jak i kogo w dorosłym życiu wybieramy, co czujemy i jak reagujemy. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS