logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Mariusz Pohl
Najważniejszy tydzień w roku
Przewodnik Katolicki
 


Wielki Tydzień nie przypadkiem nosi przydomek „Wielki”. Poczucie tej wielkości i wyjątkowości powinno w nas wzrastać i wewnętrznie nas przemieniać. Dobre przeżycie Triduum Paschalnego nie przychodzi jednak samo. Wymaga wysiłku, skupienia i dyscypliny.
 
Dlatego też powinniśmy szukać motywów i uzasadnienia dla głębszego przeżywania tego wspaniałego czasu, zwłaszcza poprzez liturgię. Wtedy będziemy mogli doświadczyć niezwykłej podniosłości, dzięki której celebracje liturgiczne wprowadzą nas w inny wymiar życia – wieczność.
 
Świętowanie dawniej i dziś
 
Doświadczenie to w każdej epoce przybiera inne formy. Kiedyś święta były uroczyste niejako z samej definicji, przez głębokie skontrastowanie z ascezą codziennego życia, a zwłaszcza pokutnego charakteru Wielkiego Postu. Wszyscy czekali na Wielkanoc, by spotkać się w gronie rodziny, obficie zjeść, pooglądać telewizję i oderwać się trochę od pracy. Trzydzieści lat temu to była wielka atrakcja. Nie było wtedy nawet zwykłych telefonów czy połączeń międzymiastowych, nie mówiąc już o komórkach czy Skypie; czarno-biała telewizja oferowała dwa programy z jednym serialem i kilkoma filmami w tygodniu; żywność była na kartki, ok. 3 kg na osobę miesięcznie, a do pracy chodziło się codziennie, soboty były pracujące – w dni powszednie do południa na ulicach i w sklepach było prawie pusto.
 
Każdy więc czekał na święta, bo stanowiły one wielką odmianę w szarej codzienności realnego socjalizmu. Tak zwana niedziela handlowa, ostatnia przed świętami, kiedy sklepy były wyjątkowo czynne i trochę lepiej zaopatrzone, to był taki prapraprekursor dzisiejszych weekendowych zakupów i wypraw do galerii. Środek ciężkości świąt był naturalnie przesunięty w stronę życia rodzinnego, przyziemnych atrakcji i przyjemności oraz odmiennej atmosfery. Ale nie było wtedy aż takiej świadomości religijnego wymiaru Wielkanocy, bo całe życie było jakoś bardziej przeniknięte sacrum.
 
Dziś sytuacja zmieniła się diametralnie. Obfitość podaży i konsumpcji, permanentna dostępność handlu 365 dni w roku i 24 godziny na dobę sprawiły, że świąteczne zakupy i rozkosze stołu straciły swą atrakcyjność. Od nadmiaru programów telewizyjnych aż nas mdli, kontakty rodzinne przeniosły się na płaszczyznę telefoniczno-internetową, a ponad miarę pracują tylko ci, którzy utraciliby dobrą pracę, gdyby tylko trochę pofolgowali. Więc święta w naturalny sposób straciły swoją wyjątkowość i atrakcyjność.
 
Jak dobrze przeżyć Wielki Tydzień?
 
Ale paradoksalnie stanowi to wielką szansę, by zacząć przeżywać Święta Wielkanocne w ich najważniejszym wymiarze, czyli na płaszczyźnie wiary, ducha, religii. To właśnie liturgia i poczucie wspólnoty w kościele stanowi o wielkości i randze Wielkiego Tygodnia. Kiedyś takiej świadomości nie było, ale teraz z roku na rok wzrasta ona i sprawia, że kościoły w czasie nabożeństw paschalnych pękają w szwach. Wiemy już, że takie podniosłe i wyjątkowe przeżycie jest możliwe tylko raz w roku, i to pod warunkiem osobistego uczestnictwa. Wymaga ono świadomej decyzji poświęcenia czasu, trudu rezygnacji z oglądania kolejnych odcinków seriali, wygospodarowania sobie kilku wolnych wieczorów oraz wysiłku skupienia i wyciszenia, by skoncentrować się na Słowie Bożym i przeżyciu celebracji. Kiedyś tego w naszych kościołach nie było. Dziś nocna Wigilia Paschalna z frekwencją znacznie większą niż na Pasterce nie należy już w naszych parafiach do rzadkości.
 
W miarę możliwości czasowych warto nastawić się na pełne uczestnictwo w całej liturgii Wielkiego Tygodnia. Stanowi ona integralną całość: jedno czytanie biblijne odsyła do następnego, jeden obrzęd jest wstępem do kolejnego, a poszczególne symbole wyjaśniają się nawzajem. O ile potrafimy poświęcić wiele, by nie opuścić ani jednego odcinka ulubionego serialu telewizyjnego, to zróbmy też wszystko, by nie pozbawiać się udziału w całej liturgii. Udział ten – pod warunkiem że liturgia jest właściwie przygotowana i sprawowana – może być tak samo ważny i owocny jak dobre rekolekcje.
 
Pierwszym bezwzględnym warunkiem takiego udziału jest uprzednia spowiedź: bez łaski uświęcającej można być tylko widzem, ale nie aktywnym uczestnikiem świętych obrzędów. Bardziej wytężona w Wielkim Poście modlitwa, Droga Krzyżowa i Gorzkie żale, rekolekcje i osobista lektura Pisma Świętego stanowią doskonały punkt wyjścia do przeżycia owocnej celebracji.
 
W przeżyciu tym może pomóc surowa, gregoriańska estetyka obrzędów liturgicznych: chorałowy śpiew, milczenie organów, kołatki, procesje, światło świec, wystrój Ciemnicy i Grobu, prosta symbolika ognia, paschału, kadzidła, wody. Harmonizują z tym starannie dobrane teksty biblijne o głębokiej, dydaktycznej wymowie. Na szczęście są już powszechnie dostępne czasopismach, książkach i internecie wyczerpujące komentarze do tej liturgii.

Liturgia w bliskości z Jezusem
 
Do takiego przeżycia trzeba jednakże wygospodarować sobie wolny czas. Wiadomo, że jedną z głównych przeszkód w przeżywaniu Triduum Sacrum jest nawał domowych obowiązków związanych z przygotowaniem świąt. Podczas Mszy św. w Niedzielę Palmową zerkamy nerwowo na zegarki, bo przecież galerie czekają. Gruntowne porządki czy lukrowanie drożdżowych bab i mazurków często wygrywa konkurencję z Wielkim Czwartkiem. Jakie to szczęście, że przynajmniej postny charakter Wielkiego Piątku z jego kulinarną powściągliwością daje szansę wewnętrznego wyciszenia się i spokojniejszego wyjścia do kościoła, a może nawet wieczornej adoracji przy grobie. W Wielką Sobotę jest już łatwiej, bo święconka samoczynnie przyciąga do kościoła tłumy dzieci z rodzicami, babciami i pełnymi koszami świątecznego jedzenia. Oby starczyło tylko czasu na nawiedzenie i modlitwę przy Grobie Pańskim.
 
Kościół na Wielkanoc ma nam jednak do zaoferowania znacznie więcej niż tylko święcenie potraw. Celebracje liturgiczne tego okresu mają swoją głęboką wymowę i logikę, są prawdziwą lekcją wiary. Aby tę dydaktykę liturgii zrozumieć i owocnie przyswoić, trzeba niejako wejść w fabułę wydarzeń sprzed dwóch tysięcy lat, utożsamić się z uczestnikami tamtego dramatu. Chrystus cierpiał i umierał za każdego z nas, a zatem wszystko, co się wtedy wydarzyło, dotyczy mnie osobiście i nie mogę być wobec tego obojętny i zdystansowany. Moje zaangażowanie w liturgię da mi poczucie bliskiej więzi z Jezusem i tym, czego On dla mnie dokonał. A to może przemienić moje życie.

 
ks. Mariusz Pohl
Przewodnik Katolicki 15/2014
 
 
fot. Joe Lanman, Calendar card - Design 2 
www.flickr.com
 
Zobacz także
Ela Konderak

W chrześcijaństwie Mistrzem jest Jezus. Czasami potrzebny jest ktoś, kto nam pomoże dojść do Niego, ale nie zawsze. Św. Paweł jechał do Damaszku i Jezus sam stanął na jego drodze. Nikt nie doprowadzał Pawła do tego spotkania, żaden starzec z długą brodą, żaden kierownik duchowy. Takie osoby jak kierownik duchowy są oczywiście bardzo cenne, mogą czasami pomóc, ale nie są konieczne.

 

Z o. Andrzejem Kamińskim, dominikaninem, wieloletnim magistrem (czyli mistrzem) kleryków dominikańskich, przełożonym dominikanów w Rosjii i na Ukrainie, rozmawia Ela Konderak

 
ks. Piotr Winkler
Do czego człowiek powinien się odwoływać, by być naprawdę wielkim? „Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony” (Łk 14,11). Gdyby każdy z nas miał nieco więcej pokory niż ma… Młody adwokat urządził sobie wspaniałą kancelarię. Kropką nad „i” miał być luksusowy telefon na biurku. 
 
Robert Chowaniec
Zaręczyny są nie tylko wspaniałą chwilą, którą przeżywa dwoje ludzi, a potem wspomina po latach, ale także uroczystością rodzinną. Oficjalne rozpoczynanie okresu narzeczeństwa ma długą historię, ponieważ praktykowane było już w starożytności. W Grecji zgodę na zawarcia małżeństwa musiał wyrazić ojciec dziewczyny lub jej opiekun...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS