logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Monika Białkowska
Nie daj się nabrać na Mikołaja
Przewodnik Katolicki
 


Nic bardziej mylnego…

6 grudnia niesie ze sobą skojarzenie na pozór oczywiste: Święty Mikołaj. Czerwony płaszcz, broda, prezenty. Nic bardziej mylnego…

Wspominany 6 grudnia św. Mikołaj nie ma nic wspólnego z brodatym krasnalem, dźwigającym wielkie worki prezentów dla grzecznych dzieci, a niegrzecznym wkładającym do butów rózgi. Brodaty krasnal ze swoim reniferem, pohukiwaniem i elfami czy śnieżynkami u boku, jest lubiany przez sieci handlowe i przez reklamodawców – bo taki malowniczy, ciepły, bo dobrze się kojarzy. Istnieje tylko przez jeden, najwyżej dwa miesiące w roku, kiedy trzeba nakręcać handlową machinę. Potem kostiumy lądują w magazynach i kończy się „święty Mikołaj”.

Prawdziwy

Tymczasem prawdziwy św. Mikołaj żyje. Nie w dalekiej Laponii, gdzie hoduje swoje renifery, ale w niebie, gdzie cieszy się swoją świętością w Bogu. To nie śmieszny krasnal, ale biskup z miasta Myra, który żył we Włoszech w IV wieku. Wymodlony przez rodziców, zaraz po ich śmierci rozdał majątek potrzebującym. Posługę biskupa Myry przyjął po długich naleganiach, później kilka lat spędził w więzieniu, kiedy za czasów cesarza Dioklecjana trwały prześladowania chrześcijan.

W tradycji zachowały się opowieści o wydarzeniach z życia biskupa Mikołaja. Mówi się o tym, że wrzucał mieszki ze złotem przez okna do tych mieszkań, gdzie ojciec nie mógł zapewnić córkom posagu, co groziło ich staropanieństwem albo zejściem na złą drogę. Że po jego błogosławieństwie poparzone dziecko wróciło do zdrowia. Że wyrwał katu miecz, żądając od sędziego wyjaśnienia przyczyny skazania trzech mieszczan. Albo o tym, że objawiał się marynarzom podczas sztormu, prowadząc ich bezpiecznie do portu. Miał też przyśnić się cesarzowi Konstantynowi, ocalając tym samym od śmierci trzech niesłusznie oskarżonych urzędników.

Czy nie jest to postać ciekawsza i barwniejsza niż czerwony krasnolud na reniferze?

W zwyczajach ludowych

W dawnej Polsce Kujawiacy za swojego patrona uznawali św. Mikołaja. Może właśnie to tłumaczy niezwykle dużą ilość kościołów pod wezwaniem tego świętego na terenie naszej archidiecezji. Na Kaszubach św. Mikołaj był opiekunem rybaków i żeglarzy. W innych regionach Polski święty ten uznawany był za obrońcę ludzi i inwentarza przed wilkami – 6 grudnia kropiono bydło wodą święconą, kreśląc nad nim znak krzyża. Na wschodzie kraju w cerkwiach i kościołach składano w darze św. Mikołajowi len, konopie, barany, drób lub miód. Modlono się również do niego, by uchronić domy i obejścia przed gryzoniami.

Zwyczaj obdarowywania dzieci prezentami z okazji liturgicznego wspomnienia św. Mikołaja pochodzi z wieku XVIII. Zwykle były to wkładane do butów lub pończoch pierniki, zabawki i odzież. 

Najważniejsze

Choć wydaje się, że prawdziwego świętego Mikołaja z komercyjnym krasnalem łączy chęć sprawiania bliskim radości upominkami, podobieństwo to jest tylko pozorne. Prawdziwy św. Mikołaj nie napędza handlowej machiny, nie próbuje wyciągnąć z naszych kieszeni jak najwięcej pieniędzy, nie motywuje nas do opętańczego biegu po sklepach i wykreślania kolejnych punktów na liście zakupów. Prawdziwy święty Mikołaj motywuje nas do tego, by się zatrzymać i posłuchać tych, których kochamy. Jan Paweł II mówił o nim, że jest patronem daru człowieka dla człowieka. A tym największym darem często jest to, czego w żadnym sklepie kupić nie można: czas i serce.

Monika Białkowska