logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Grzegorz Lojtek SJ
Niedoskonałe odzwierciedlanie Nieskończonego. Fałszywe obrazy Boga
marenza
 
fot. Stijn te Strake | Unsplash (cc)


Według św. Ignacego celem życia jest zjednoczenie z Bogiem. Ale jaki jest mój Bóg? Czy mój obraz Boga nie blokuje relacji z Nim? Czy wierzę, że Bóg mnie kocha, czy raczej się Go obawiam i uważam Go za zagrożenie dla mojej wolności? Czy przypadkiem nie stworzyłem sobie obrazu Boga, którego nie da się pokochać?


***


Jak wygląda morze? Gdyby zadać to pytanie przypadkowo spotkanym osobom, zapewne każda z nich starając udzielić się odpowiedzi, ze swojej pamięci przywołałby jakieś wspomnienie, które będzie odzwierciedlało jej osobiste doświadczenia. Być może byłaby to Bałtyk z ciągnącą się po horyzont piaszczystą plażą w okolicach Łeby albo orłowskim klifem smaganym przez fale zimowych sztormów, ktoś inny przypomni sobie Adriatyk i jego lazur z kamienistym brzegiem, a jeszcze ktoś pomyśli o granatowym sztormowym kolorze Morza Północnego niespokojnie rozpostartym po całym widnokręgu. Te wszystkie wspomnienia uwiecznione na fotografii lub namalowane na płótnie będą obrazem morza. Jednak ktoś bardziej zaznajomiony z tematem mógłby powiedzieć, że to co widzimy na powierzchni to i tak niewiele w porównaniu z tym co dzieje się pod wodą. Pod morską taflą można zachwycić się różnorodnością życia i zadziwić wielością procesów, które tworzą cały ten skomplikowany ekosystem. Oprócz przedstawienia w głowie każdy człowiek ma jakiś stosunek do morza. Dla wielu kojarzy się z wakacjami i radosnym wypoczynkiem, ale niektórzy wręcz nienawidzą tłumów na plaży, są jeszcze i tacy, którzy przez rożne doświadczenia z przeszłości panicznie boją zbliżać się do wody, a tym bardziej nie wyobrażają sobie na nią wypłynąć statkiem lub żaglówką. To oraz wiele innych czynników będzie miało wpływ na to czy na miejsce wakacji wybiorą wybrzeże, a jeśli jakimś cudem się tam znajdę zaciągnięci przez część rodziny, która pała entuzjazmem do tego rodzaju wypoczynku, jak będę przeżywać ten czas.


Znajomość Tego, który jest celem


Ignacy Loyola w Zasadzie pierwszej i podstawowej zarysował fundament dla Ćwiczeń Duchowych, a przez to całej duchowości ignacjańskiej. Człowiek jest powołany do relacji ze swoim Stwórcą. Zbawienie czyli przebywanie z Bogiem w wieczności jest celem każdego i wszystko inne na tej ziemi, w tym decyzje, te mniejsze, ale i te poważniejsze, jak wybór powołania, powinny być podporządkowane temu ostatecznemu celowi. Św. Ignacy zapisze to bardzo prosto i dobitnie "Człowiek po to jest stworzony, aby Boga, Pana naszego, chwalił, czcił i jemu służył, a przez to zbawił duszę swoją ". Chwalić, czcić i służyć, ale komu? Kim jest Bóg? Konfrontując się z tym pytaniem, podobnie jak w pytaniu o morze, odpowiedzi mogą być różne. Wielu będzie starało się wyrecytować to czego nauczyli się w trakcie katechezy lub przygotowania do pierwszej komunii, inni wyciągną notatki ze studiów teologicznych i starając się podeprzeć autorytetem św. Tomasza będą powtarzać nie do końca jasne dla zwykłego człowieka sformułowania, jeszcze inni będą mówili o rekolekcjach, spotkaniach modlitewnych i innych ważnych momentach z życia duchowego. Znajomość Boga może być mniejsza lub większa, teoretyczna albo wynikająca z doświadczenia duchowego, ale w perspektywie celu istotne jest jaki jest mój stosunek do Stwórcy i jak to co o Nim wiem wpływa na moja relację. Czy wierzę, że Bóg mnie kocha, czy raczej się Go obawiam i uważam Go za zagrożenie dla mojej wolności?


Obraz wyłaniający się z przeszłości


Patrząc czysto teoretycznie możliwości poznania człowieka w spotkaniu z rzeczywistością nadprzyrodzoną są ograniczone. Tradycja apofatyczna w teologii mówi, że łatwiej powiedzieć o tym jaki Bóg nie jest, niż jaki jest. Jednak mimo swojej nieskończoności i niepojętności nasz Stwórca chce sam nam siebie objawiać. Najpełniej ukazane zostało to przez Jezusa Chrystusa, który przyszedł na ziemię, aby pokazać nam Ojca. Podstawowym zadaniem chrześcijan jest bycie świadkami tej objawionej prawdy i głoszenie jej innym. Kościół chce mówić światu kim jest Bóg i jak bardzo kocha człowieka. W naszym kontekście często pierwszymi nauczycielami wiary są rodzice, później mamy katechetów i księży z parafii. Każda z tych osób w lepszy lub gorszy sposób przekazuje nam swoje spojrzenie na rzeczywistość, która ich przekracza. Podobnie jak w przypadku idei morza nasi nauczyciele wiary nie są w stanie objąć całej złożoności, więc używają pewnych uproszczeń. Mówią o swoich "obrazach" Boga, a więc jakimś zbiorze przekonań o tym jaki jest nasz Stwórca. Istotne jest, aby zauważyć, że tak jak obraz w sztuce nigdy w pełni nie odzwierciedla rzeczywistości i w dużej mierze uzależniony jest to od umiejętności autora, jego wizji, tego co chce przekazać, tak obrazy Boga pełne są niedoskonałości, bo przecież żaden człowiek nie jest w stanie w pełni ukazać całej prawdę o Stwórcy i Zbawicielu.


Czasami, zanim poznamy kogoś osobiście, ktoś inny wcześniej opowiada dużo o niej, stąd jeszcze przed pierwszym spotkaniem można posiadać już pewne nastawienie, które będzie odbiciem tych opinii. Przekaz o Bogu, który słyszeliśmy od dzieciństwa ma na nas olbrzymi wpływ. Ci którzy opowiadali nam o Nim nie przekazują jedynie czystej wiedzy, ale również swój stosunek, a to w znaczny sposób może modyfikować nasze nastawienie. Pozytywny przekaz będzie generował otwartość i zaufanie, ale już np. strasznie rozgniewanym kapryśnym Bogiem może budować w młodym człowieku duży dystans, a nawet lęk. Staje się to bardzo widoczne, gdy człowiek zaczyna się modlić na poważnie. Życie duchowe powinno zmierzać do doświadczenia osobistego spotkania ze Zbawicielem. Prowadząc je świadomie, szukając kontaktu z prawdziwym Bogiem dobrze jest zdać sobie sprawę z tego jak wiele różnych zasłyszanych opinii funkcjonuje w mojej głowie. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy jak wiele problemów w relacji jest ich odbiciem. Modląc się poznajemy Boga, bo On sam nam siebie daje doświadczyć, ale kiedy w człowieku jest dużo negatywnego nastawienia to może Mu być ciężko się przebić przez te wszystkie uprzedzenia.


Widzimy zatem, że obrazy Boga, które tworzą się w nas to wypadkowa tego, co usłyszeliśmy od innych oraz naszych osobistych doświadczeń. Do tego wszystkiego dochodzi bardzo istotny czynnik, którego czasem nie jesteśmy świadomi. Nasz Stwórca, jako Ojciec, może przyjąć cechy naszych rodziców, które podświadomie w procesie projekcji przypisujemy Mu na podstawie naszych przeżyć z dzieciństwa czy młodości. Jeśli ktoś miał mocno kontrolujących rodziców to niejednokrotnie jego bóg będzie rościł sobie prawo kierowania całym życiem i bezwzględnego posłuszeństwa jego ściśle określonemu planowi. Życie takiej osoby będzie przepełnione lękiem przed podejmowaniem jakichkolwiek decyzji, bo nigdy nie wiadomo czy akurat ten wybór zyska boską aprobatę. Przekonanie to może być bardzo sile, ale ma niewiele wspólnego z Bogiem prawdziwym, który obdarował człowieka wolnością i w miłości zaprasza do relacji. Obraz Boga w tej sytuacji jest wierną kopią obrazu wymagających rodziców i paraliżuje życie takiej osoby.


Możemy dostrzec jak wiele problemów w relacji z Bogiem może stworzyć się już na samym początku procesu odkrywania kim jest. Należy jednak podkreślić, że obrazy Boga są potrzebne jako punktu wyjścia, żeby nawiązać kontakt z konkretną osobą. Prawda o Stwórcy, która przekazana jest w nich obarczona jest często niedoskonałości, różnymi skazami, które mogą mniej lub bardziej wpływać na relację. Dlatego potrzebne jest ich zidentyfikowanie i nazwanie, dzięki temu będzie można odkryć, w którym miejscu mój obraz nie jest wierny rzeczywistości, którą odzwierciedla.


Gdy to, co fałszywe zaczyna dominować…


Jeszcze kilka lat temu przechadzając się latem po sopockim Monciaku można było spotkać wielu karykaturzystów. W kilkanaście minut dzięki swojemu talentowi mogli stworzyć rysunek, który w zabawny sposób uwypuklał charakterystyczne cechy portretowanej osoby. Ich wprawnemu oku nie uchodziły zwłaszcza wyróżniające się elementy twarzy: charakterystyczny kształt nosa, znamię, pieprzyk lub brodawka, które niekiedy mogły wprawiać w zakłopotanie ich klientów. Rysujący odzwierciedlając to co widzą wyolbrzymiali pewne rzeczy, celowo zaburzali proporcję aby stworzyć coś zabawnego. Każdy jednak miał świadomość, że nie odwzorowuje to osoby w taki sam sposób jak portret czy fotografia.


Ogromnym problemem w życiu duchowym mogą być fałszywe obrazy Boga. Mamy z nimi do czynienia kiedy wyolbrzymiamy jakiś element tego, co o Nim wiemy w taki sposób, że nie jest on proporcjonalny i pasujący do reszty. Tworzą się wtedy karykatury Boga, które co prawda są zakorzenione w rzeczywistości, ale różnym uwypuklonym cechą nadaje się nowe znaczenie, które mieszają się z naszymi lękami i projekcjami. Może to brzmieć zbyt abstrakcyjnie, dlatego przyjrzyjmy się niektórym takim obrazom i temu jak mogą wpływać na nasze życie.


Surowy sędzia


"Bóg jest sędzią sprawiedliwym, który za dobro wynagradza, a za zło karze". Ta pierwsza z sześciu katechizmowych prawd wiary jest powszechnie znana i nie chodzi o to żeby ją kwestionować. Bóg jest sędzią, ale fałszywe może być to, jak wielu ludzi postrzega tego sędziego. Niejednokrotnie bowiem jest to bardziej policjant śledczy, który nie spocznie dopóki nie wytropi i nie załapie nas na najmniejszym nawet uchybieniu, a wtedy wymierzy najwyższy wymiar kary. Osoby noszące w sobie taki obraz często zmagają się z olbrzymim poczuciem winy za każdy najmniejszy grzech i wpadają w samopotępienie nie dostrzegając miłosiernego oblicza Boga. W takiej sytuacji ciężko otworzyć się na Jego przebaczenie.


Skrupulatny księgowy


Dość związanym z obrazem sędziego jest Bóg jako buchalter, który prowadzi księgę dobrych i złych czynów. Odegra ona ważną rolę po śmierci, wtedy to ma się dokonać rozliczenie życia i jeśli bilans wypadnie korzystnie czeka nagroda, a jeśli będziemy na minusie to oczywiście kara. Dlatego życie człowieka, który w ten sposób postrzega Boga to pasmo ciągłego zasługiwania tak, aby przez dobre uczynki przykryć to co mogło się nie spodobać, na sądzie ostatecznym.


Ciepły tatuś


Ta karykatura Boga może być związana ze wspomnieniem miłego i dobrego, ale nieobecnego ojca rodziny. Ciepły tatuś to ktoś kto w imię świętego spokoju pozwala na wszystko, nawet daje na to pieniądze, jednak nie jest zainteresowany swoim dzieckiem, tak naprawdę nie wychowuje go do dojrzałości. Ludzie mający taki obraz Boga nie przejmują się za bardzo konsekwencjami swoich wyborów, bo przecież najważniejsza jest wolność, nawet jeśli wydarzy się zło to przecież ciepły tatuś spojrzy na nich łaskawym okiem. Choć taka wizja jest już bliższa miłości, niż wizja surowego sędziego, jest jednak niepełna. Lęk przed pracą nad sobą stawia na miłość i wolność bez wymagań i trudu.


Wymagający perfekcjonista


Zafiksowanie na własnej doskonałości to nierzadko spotykany problem. Perfekcjoniści dążą do ideału świętości, który rozumieją jako nieskazitelność moralna. Ich Bóg stawia ciągle nowe surowe wymagania, które tak naprawdę są projekcją ich ambicji w dążeniu do tej doskonałości. Życie duchowe przepełnia lęk, który może przybrać postać skrupułów. Trudno jednak w tym wypadku mówić o relacji z Chrystusem, bo często takie osoby chcą o własnych siłach poradzić sobie z grzechem i problemami. W stosunku do swojego Zbawiciela czują często raczej strach, że nie spełnią Jego oczekiwań.


Scenarzysta życia


Niektórzy ludzie żywią mocne przekonanie, że życie zapisane jest w gwiazdach, a Bóg przygotował dawno temu szczegółowy scenariusz na życie każdego człowieka. Zapisana jest w nim data i miejsce urodzenia, szkoły które się ukończy, cała kariera zawodowa oraz wszystkie udane i nieudane historie miłosne albo zakon, w którym przyjdzie spędzić całe życie. Jedynym zadaniem człowieka jest w jakiś cudowny sposób odgadnąć ten scenariusz i realizować to co jest w nim zapisane i w ten sposób nasza życiowa telenowela zakończy się Happy Endem. Jeśli zaś w naszym życiu coś nie idzie: mamy trudności w pracy, przeżywamy kryzys w małżeństwie oznacza to, że nie odgrywamy swojej roli i nic dziwnego, że mamy poczucie tego, że coś nie gra. Taka wizja choć z jednej strony wydaje się bezpieczna, przecież wszystko jest pod kontrolą, to jednak ma problem z Boskim darem wolności. Często jest ona paraliżująca dla osób rozeznających powołanie. Tacy ludzie stoją przed dylematem czy zaufać swoim pragnieniom i odpowiedzieć na zaproszenie Boga, a co jeśli się mylę, a żąda czegoś innego?


Święty Mikołaj albo Dobra Wróżka


Chyba każdy pamięta z dzieciństwa prezenty pod choinką zamówione u Świętego Mikołaj poprzez specjalny list. Czasem jednak wydaje się, że niektórzy w ten sam sposób postrzegają Boga. W takiej wizji jest On ekspertem od załatwiania trudnych spraw: piątki na sprawdzianie, zdania egzaminu na prawo jazdy lub załatwienia dobrej pogody na ślub. Oczywiście należy się w odpowiedni sposób do niego zwrócić i jakoś za to zapłacić, najlepiej dobrym zachowaniem albo odpowiednią ilością modlitwy. Dochodzi tu do głosu przekonanie, że wszystko powinno być podporządkowane mojemu idealnemu planowi na osobiste szczęście. Ta karykatura może poważnie namieszać w rozumieniu tego czym naprawdę jest modlitwa wstawiennicza. Bóg chce żebyśmy byli szczęśliwi, chce nam dawać swoje łaski, ale nie jest jak Dobra Wróżka. Jego głównym zadaniem nie jest spełnianie moich życzeń i zachcianek.


Nawrócenie - najlepszy środek na poznanie Boga


Poznawanie Boga to długa i niełatwa droga, na której nie raz przyjdzie nam zabłądzić i zejść na manowce. Dlatego w całym tym procesie tak ważna jest otwartość i gotowość do nawrócenia. Wymaga to od człowieka uznania, że tworząc obraz Boga w swoim sercu nie jest mistrzem malarstwa, ale kimś kto przez pokorę chcę poznać kogoś, kto pod każdym względem go przekracza. Nawrócenie to przede wszystkim przemiana myślenia, odrzucenie tego co jest karykaturą i fałszem. Pozbycie się wszelkich wyobrażeń, które blokują relacje i przez lęk paraliżują działanie. Będzie się to dokonywać przez kontakt ze Słowem Bożym i szczerą modlitwę, ale najbardziej optymistyczne w tym wszystkim jest to, że szukamy i chcemy poznać kogoś kto z nieskończenie bardzo chce być odnaleziony.

 

Grzegorz Lojtek SJ
Manreza 4/2020 (4)

 
Zobacz także
Avila to miasto o wyjątkowej urodzie. Jest stolicą prowincji Avila w środkowej Hiszpanii, w regionie Kastylia – León. Region ten za panowania Królów Katolickich naznacza początek historii nowożytnej monarchii hiszpańskiej. W nim przyszła na świat i większą część życia spędziła jedna z najważniejszych postaci Kościoła. Rodzinne miasto św. Teresy stanowiło niemal mistyczną twierdzę, z licznymi klasztorami, świątyniami, dobrze ufortyfikowanymi pałacami. Teresa stała się jego chlubą i ozdobą, niemal tak słynną jak zachowany do dziś średniowieczny układ miasta, ze wspaniałymi murami obronnymi. 
 
Św. Teresa z Lisieux kiedyś napisała: „Wzrastać to dla mnie rzecz niemożliwa. Muszę więc znosić siebie taką, jaką jestem, z wszystkimi swoimi wadami”. Ktoś powiedział, że ciężko jest znosić wady innych, ale jeszcze trudniej jest żyć z własnymi. Teresa jednak się nie zniechęca i „szuka sposobu, by dotrzeć do nieba małą drogą: prostą, krótką, małą drogą zupełnie nową”. 
 
ks. Marek Dziewiecki
Wielu ludzi zastanawia się nad tym, czy doczeka końca świata. Tymczasem pewne jest to, każdy z nas doczeka końca swojego świata, tzn. końca życia doczesnego. Pewne jest również to, że zanim przeżyjemy własną śmierć, to przyjdzie nam zmierzyć się z bolesnym doświadczeniem odejścia tych, których kochamy i bez których nie wyobrażamy sobie dalszego istnienia na tej ziemi. Warto zatem zastanowić się nad tym, jakie jest nasze rozumienie śmierci oraz nasza postawa wobec śmierci.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS