logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Marta Wielek
O Bogu, który kocha opowieści i człowieku, który lubi opowiadać
List
 
fot. Josh Hild | Unsplash (cc)


Doświadczenia graniczne sprawiają, że człowiek stawia sobie pytanie: „dlaczego?", nie znajduje już jednak na nie odpowiedzi w ramach dotychczasowego systemu poglądów. Zmuszają go do przyjrzenia się własnym wyobrażeniom i odsłaniają prawdę o nim samym.


Rabin Baal-Szem Tow, twórca chasydyzmu, w sytuacjach dramatycznych dla swojej wspólnoty udawał się podobno w pewne miejsce w lesie. Tam rozpalał ognisko i odmawiał specjalną modlitwę. Bóg dokonywał wówczas cudu i ratował tę społeczność od nieszczęścia. Kiedy następca Baal-Szem Towa miał kłopoty, także chodził do owego miejsca w lesie, a ponieważ nie umiał rozpalić ogniska, odmawiał jedynie modlitwę. Jego również Bóg wysłuchiwał. Kolejny z rabinów nie tylko nie potrafił rozpalić ogniska, ale też nie znał słów modlitwy.

 

Udawał się jednak do lasu i tam własnymi słowami wstawiał się za swoim ludem. I jemu Bóg nigdy nie odmawiał. Kiedy następny rabin znalazł się w trudnym położeniu, siedząc w fotelu, miał powiedzieć do Boga: „Nie potrafię rozpalić ogniska, nie znam modlitwy i nawet nie umiem odnaleźć tego miejsca w lesie. Wszystko, co potrafię, to opowiedzieć Ci historię - musi Ci to wystarczyć". Wystarczyło. Bóg bowiem stworzył człowieka dlatego, że kocha opowieści.

 

Tę chasydzką legendę przytacza w jednej ze swych książek Elie Wiesel, żydowski pisarz i dziennikarz, laureat Pokojowej Nagrody Nobla, by wyjaśnić tkwiący w człowieku głód opowieści. Takim właśnie, na swój obraz zresztą, miał człowieka uczynić Stwórca. Współcześnie ta skłonność do słuchania, czytania, oglądania, a także tworzenia rozmaitych narracji jest przedmiotem wnikliwych badań psychologów, socjologów, kulturoznawców, a nawet teologów. Przyglądają się oni temu zagadnieniu z różnych perspektyw i starają się odpowiedzieć na pytania, skąd bierze się w nas zamiłowanie do opowieści, dlaczego i jak one powstają, jaki mają wpływ na nasze życie.

 

Dlaczego snujemy opowieści?

 

Od najmłodszych lat towarzyszą nam różne historie: baśnie, rodzinne wspomnienia, pierwsze lektury. Domagamy się obrazów-fabuł, które wyjaśnią nam, co sprawia, że jesteśmy podobni do naszych rodziców, dlaczego wymaga się od nas określonego zachowania czy z jakiego powodu śpiewamy o niemowlęciu w żłóbku.

 

Nie wyrastamy nigdy z tej skłonności, przenosimy ją tylko na inny poziom. Człowiek jest bowiem istotą, której nie wystarcza -jak zwierzętom - funkcjonowanie jedynie w obrębie świata przyrody. Potrzebuje swoim działaniom nadawać sens, a nic nie służy temu tak dobrze jak opowieści, które nazywamy też mitami, legendami, wyobrażeniami. Nie tylko tłumaczą nam one świat i wprowadzają nas w niego, ale również są inspiracją do działania.

 

Jeden z badaczy mitów, psycholog Joseph Campbell, wymienia cztery funkcje, które spełniają mity. Pierwsza to funkcja mistyczna - dzięki nim człowiek może zachwycić się światem i otworzyć na wymiar tajemnicy. Urzeczony rzeczywistością, o której opowiada mit, pragnie jej dotknąć i ją przeżywać. Drugą jest funkcja kosmologiczna - mit w prosty sposób pokazuje człowiekowi, jak powstał i jak urządzony jest świat, w którym żyje.

 

Chodzi tu zarówno o rozmaite mity o stworzeniu, mity założycielskie wspólnot, jak i o najdrobniejsze historyjki, za pomocą których rodzice tłumaczą dziecku reguły obowiązujące w ich domu. Trzecia to funkcja społeczna. Zdarza się, że wokół jakiejś opowieści -mitu, zorganizuje się pewna zbiorowość. Przyczynia się on wtedy do integracji społeczeństwa i wzrostu solidarności oraz stabilności kulturowej.

 

Ostatnie oddziaływanie mitu wiąże się z funkcją pedagogiczną - dostarcza on człowiekowi wiedzy o nim samym, określa normy jego postępowania i modeluje moralność. Dowiadujemy się z niego, jakie zachowania są akceptowalne w ramach danej społeczności czy systemu wartości, a jakich należy się wystrzegać. Powszechną cechą mitów wielu kultur jest personifikowanie ludzkich uczuć, problemów, doświadczeń i ról życiowych. Osoba religijna może w nich znaleźć prawdy, rozwiązania i przykłady zachowań, które staną się dla niej inspiracją w codziennym życiu.

 

Mity pozwalają więc na lepsze zrozumienie świata przez poznanie jego genezy, pomagają człowiekowi znaleźć swoje miejsce w historii, odpowiadają na pytania, co było, co będzie i dlaczego otaczająca go rzeczywistość jest właśnie taka, a nie inna. Snujemy te opowieści, bo one wyznaczają granice nas samych i naszego świata. Wskazują też, gdzie tkwi moc, która jest w stanie wpłynąć na życie człowieka, zmienić je i przewartościować.

 

Opowiedzieć siebie

 

Nic więc dziwnego, że człowiek ciągle tworzy opowieści na swój temat, próbuje wniknąć w opowieści innych, a w końcu dąży także do tego, by odnaleźć jakąś uniwersalną legendę, w której miałby swój znaczący udział. Człowiek tęskni za narracją - jednych zadowala jakakolwiek, inni wypróbowują na sobie wiele kombinacji, jeszcze inni żyją w ciągłym poczuciu nieposiadania własnej historii.

 

Dojrzewamy w określonej kulturze, rodzinie, w określonym środowisku. Na każdym z tych poziomów wyposażani jesteśmy w zestaw gotowych narracji. Część z nich bezwiednie uwewnętrzniamy, część po pewnej refleksji akceptujemy, a część - jeśli mamy w sobie na tyle siły wewnętrznej - odrzucamy. Przyjmując niektóre z historii jako swoje, identyfikujemy się z ich bohaterami i antybohaterami, przejmujemy prezentowane w nich zachowania i wartości, bardziej lub mniej nieświadomie powielamy ważne dla nas fragmenty.

 

Tak buduje się nasz światopogląd, ale również nasz mit osobisty, który Carl Gustaw Jung nazwał personalnym. Twierdził on, że w nieświadomości ludzi kryją się idee, archetypy i wzorce, które mają wpływ na ich zachowanie. Przejawiają się one właśnie w mitach personalnych, a więc nieświadomej osobistej historii tworzącej się w trakcie naszego życia.

 

Mit osobisty powstaje pod wpływem wzorców kultury, ale również naszego otoczenia - sądów, opinii i plotek, jakie słyszymy o sobie. Wyobrażenie na swój temat kształtujemy także w wyniku własnych doświadczeń życiowych. Obserwujemy to, co się wokół nas dzieje, wyciągamy wnioski i i budujemy swoje „ja".

 

Prozaiczny przykład: młody człowiek dorasta w kulturze Zachodu, nastawionej na gromadzenie dóbr, na dodatek słyszy od swoich bliskich, że najważniejsze w życiu jest zapewnienie sobie nieograniczonego dostępu do tych dóbr. Przekaz ten uzupełniany jest rodzinnymi opowieściami o wujkach, ciociach i kuzynkach, którym się „powiodło", oraz o tych, którzy zaprzepaścili swoją szansę.

 

Z dużym prawdopodobieństwem młody człowiek będzie dążył do realizacji tego mitu w swoim życiu i jeśli mu się to uda, uzna się za zaradnego, jeśli nie - za nieudacznika. Co więcej, z doświadczeń terapeutów wynika, że nawet jeśli ktoś zdobędzie się na odrzucenie takiego mitu, to i tak podświadomie będzie oceniać siebie i swoje życie według wartości, które ów mit prezentuje. Tak wielka jest siła narracji towarzyszących naszemu dojrzewaniu.

 

W dodatku nasze wyobrażenia mają to do siebie, że dążą natychmiast do zjednoczenia się z podobnymi, pielęgnowanymi przez innych lub przechowywanymi w naszej pamięci. Przyciągamy do siebie ludzi, którzy mają podobne nastawienie do świata i do nas, a zatem również podobne doświadczenia; oni potwierdzają nasze mniemanie o nas samych. Innych odsuwamy od siebie, ponieważ nie znajdujemy z nimi wspólnego języka. W ten sposób nie tylko kształtujemy, ale i utrwalamy obraz nas samych, nasze „ja".

 

Pojawiają się też okoliczności, które na różny sposób przekonują nas o tym, że nasze wyobrażenia o sobie są niekompletne, nieadekwatne do tego, co przeżywamy. Dlatego ciągle staramy się je weryfikować i dopracowywać. Stąd bierze się niezwykła popularność wszystkich parapsychologicznych poradników i warsztatów pod hasłem: „Poznaj samego siebie".

 

Na granicy siebie

 

Nieraz spostrzegaliśmy, że to, co myśleliśmy o sobie, zupełnie nie przystaje do naszego zachowania w konkretnej sytuacji. Ktoś sądził, że jest odważny, tymczasem okazało się, że jako świadek przemocy - sparaliżowany przez strach – nie jest w stanie zareagować. Wiele młodych matek odkrywa w sobie niezwykłe pokłady energii, a nawet agresji ujawniającej się w sytuacjach, które oceniają jako zagrożenie dla swoich dzieci.

 

W bardziej lub mniej gwałtowny sposób przekonujemy się, że to, co o sobie myśleliśmy, jest całkowitą lub częściową iluzją. Mity, które stworzyliśmy, aby wyznaczały granice naszego „ja", nie wytrzymują konfrontacji z pewnym rodzajem doświadczeń. Jakim? Niemiecki filozof i psycholog Karl Jaspers nazwał je granicznymi i zanalizował, w jaki sposób wpływają one na nasze mniemanie o sobie i sądy o świecie.

 

Uważał, że świat zbudowany jest z przeciwieństw. Dostrzegalne są one w kulturze, w której obecne są obok siebie wykluczające się wartości, a także w przeciwstawnych dążeniach, będących udziałem każdego z nas. Z jednej strony są motorem wszelkich zmian, a z drugiej ograniczają człowieka, uświadamiają mu skończoność jego możliwości.

 

Człowiek, nie mogąc ani zrozumieć tych sprzecznych tendencji, ani tym bardziej pogodzić ich ze sobą, zmuszony zostaje do funkcjonowania w stałym napięciu wynikającym z konieczności wybierania między nimi - wybierając jedną, czuje, że sprzeniewierza się innej, równie przekonującej. Aby jednak jakoś sobie radzić i skutecznie poruszać się w tak zorganizowanym świecie, tworzy swoiste uproszczenia na temat siebie, innych ludzi czy okoliczności.

 

Uproszczenia te - inaczej mówiąc mity - są niezbędne, chronią go przed szaleństwem. W innym wypadku, zanim podjąłby jakąkolwiek decyzję, musiałby rozpatrzyć tysiąc różnych wariantów, z których każdy wydawałby się w określonych warunkach właściwy. To napięcie zostaje w nim niejako uśpione.

 

Doświadczenia graniczne sprawiają, że człowiek stawia sobie pytanie: „dlaczego?", nie znajduje już jednak na nie odpowiedzi w ramach dotychczasowego systemu poglądów. Zmuszają go do przyjrzenia się własnym wyobrażeniom i odsłaniają prawdę o nim samym. Chcąc uniknąć bólu, człowiek może zareagować ucieczką.

 

W tym celu buduje sobie taki światopogląd i wybiera taki styl życia, które pozwalają mu uniknąć cierpienia. Każdy chyba zna ludzi, których nie jest w stanie poruszyć nawet najtrudniejsze doświadczenie. Ich sposób widzenia świata wyklucza jakiekolwiek dylematy, wszystko, co przeżywają, jedynie utwierdza ich w słuszności własnych poglądów.

 

Inną reakcją na doświadczenia graniczne jest mistyka, rozumiana jako coś, co uwalnia od rzeczywistości, od wszystkich jej uwarunkowań, zwłaszcza tych nieprzyjemnych.

 

Zdaniem Jaspersa, najbardziej odpowiednią reakcją na sytuację graniczną jest pozwolenie sobie na jej dogłębne przeżycie ze wszystkimi tego konsekwencjami, przepracowanie jej tak, by stała się częścią naszego doświadczenia, na którym zbudujemy swoje nowe „ja". Jest to proces niezwykle bolesny, ale jak pokazuje Biblia, literatura i rzeczywistość, niezwykle korzystny i owocny, bo zbliża człowieka do odkrycia tej najgłębszej legendy o nim samym, która została gdzieś zapisana.

 

W wyznaniach ludzi, którzy w ten sposób przeszli przez traumatyczne doświadczenia, nieodmiennie pojawiają się słowa „Zobaczyłem siebie w nowym świetle", „To wydarzenie odmieniło całe moje życie". Nic takiego się nie wydarzy, jeśli człowiek nie zaryzykuje porzucenia bezpiecznych - co nie zawsze oznacza pozytywnych - wyobrażeń o sobie.

 

Alchemik i inni

 

„Jesteś zdolny spełnić Własną Legendę" - słyszy bohater „Alchemika" Paula Coelho. Każdy z nas chciałby kiedyś usłyszeć takie słowa w odniesieniu do własnego życia. Chociaż może trudno nam się do tego przyznać, chętnie porzucilibyśmy obecne bezpieczeństwo i wygodę, gdyby tylko ktoś zagwarantował nam, że uda nam się odkryć właściwy sens naszego życia.

 

Czytamy o tym w następnych zdaniach „Alchemika": „Młodzieniec nie miał pojęcia, co to była »Własna Legenda«.

- To jest to, co zawsze pragnąłeś robić. Każdy z nas we wczesnej młodości wie dobrze, jaka jest jego Własna Legenda. W tym okresie życia wszystko jest jasne, wszystko jest możliwe, ludzie nie boją się ani pragnień, ani marzeń o tym, co chcieliby w życiu osiągnąć. Jednak w miarę upływu czasu jakaś tajemnicza siła stara się dowieść za wszelką cenę, że spełnienie Własnej Legendy jest niemożliwe. (…)

 

To są siły, które na pierwszy rzut oka wydają się złe, ale tak naprawdę uczą cię, jak tworzyć Własną Legendę. Przygotowują twojego ducha i twoją wolę, bo na tej planecie istnieje jedna wielka prawda: kimkolwiek jesteś, cokolwiek robisz, jeśli naprawdę z całych sił czegoś pragniesz, znaczy to, że pragnienie owo zrodziło się w Duszy Wszechświata. I spełnienie tego pragnienia, to twoja misja na Ziemi. Spełnienie Własnej Legendy jest jedyną powinnością człowieka".

 

Bohater „Alchemika" postanawia zaryzykować. Przebywa długą, trudną, nieraz dramatyczną drogę, w trakcie której nie tylko poznaje samego siebie, ale wręcz zyskuje nową tożsamość: z pasterza przeistacza się w alchemika.Taka podróż jest częstym motywem literackim i filmowym. W historiach, które o niej opowiadają, zawsze występuje bohater, który musi zrezygnować ze swojego spokojnego trybu życia.

 

Na początku jest temu wezwaniu niechętny, ale pojawiające się okoliczności (sytuacje graniczne) unieważniają jego dotychczasowe życie. Może to doświadczenie zignorować albo pójść za nim. Gdy zdecyduje się wyruszyć, nic się nie rozwiązuje, wręcz przeciwnie - sytuacja wydaje się coraz bardziej komplikować. Dopiero na końcu drogi bohater zaczyna rozumieć sens tego, co się wcześniej wydarzyło. Wędrówka przemienia go, sprawia, że staje się kimś innym.

 

Człowiek snuje swoją legendę i tęskni za tym, by poczuć się bohaterem epopei. Chcemy przeżyć coś wielkiego i doniosłego. Nie chcemy się zgodzić na to, że cały sens naszego zaistnienia na świecie sprowadza się do rzetelnego funkcjonowania w ramach zastanego porządku rzeczy. Gdzieś w głębi duszy tkwi w nas przekonanie, że odkrywając prawdziwy mit o sobie, odkryjemy też jakąś prawdę o innych, a przede wszystkim to, jaki jest nasz udział w opowieści, którą o świecie snuje Bóg.

 

Ta tęsknota jest częścią „spadku" otrzymanego od rozmiłowanego w opowieściach Stwórcy. Zachęca nas ona do podjęcia ryzyka „rozbicia" własnej historii, by odnaleźć tę jedyną, w której umieścił nas Bóg.

 

Marta Wielek
List 2/2009

 
Zobacz także
Sławomir Kamiński SCJ
Jednym z większych zagrożeń na drodze chrześcijańskiego życia jest uśpienie serca. Wygoda, pełny żołądek, pojawiające się wciąż na nowo możliwości zaspokojenia najprostszych żądz i naturalnych pragnień, a nade wszystko egzystencja według zasady, by bardziej mieć niż być, niewątpliwie sprzyjają takiemu stanowi ludzkiego wnętrza.
 
Magdalena Jurczak

Odwieczna mądrość mówi, że wszelakie dary – tak duchowe, jak i materialne – doceniamy prawdziwie dopiero wtedy, gdy odczuwamy ich brak – gdy je utracimy. Doświadczenia życiowe nauczyły mnie, że to wielka prawda... stąd też przeżywam po trochu walkę wewnętrzną, czy będę dobrym świadkiem tego, o czym chcę pisać. Bo może bardziej wiarygodne byłyby słowa kogoś, kto został wyrwany ze szponów uzależnienia alkoholowego. Może lepiej przemawiałyby słowa córki/syna alkoholika. Kogoś, kto docenił trzeźwość – docenił po jej utracie.

 
Regina Polak
Religijność nie da się ująć jako przedmiot lub stała cecha. To, co w danym przypadku należy rozumieć przez religijność, musi być rozwinięte i opisane w procesie komunikacji. Religijność nie może być zdefiniowana raz na zawsze, ostatecznie i nieodwołalnie. Religijność to „pojęcie graniczne”, którego granice nieustannie poddaje się pod dyskusję, rozważa, a tym samym przesuwa i zmienia. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS