logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
s. Anna Bałchan, Magdalena Janiak
Ocenę zostawmy Bogu
Przewodnik Katolicki
 


 
O problemie prostytucji i formach jej zapobiegania z siostrą Anną Bałchan ze Zgromadzenia Sióstr Maryi Niepokalanej, przewodniczącą Zarządu Stowarzyszenia na rzecz Pomocy Dziewczętom i Kobietom, rozmawia Magdalena Janiak
 
 W mediach głośno mówi się o Siostrze, jako „Śpiewającej Zakonnicy od prostytutek”…
 
- To hasło wymyślone przez ludzi, którzy chcą sobie zrobić show czy zwiększyć oglądalność. Jeżeli mówimy o spojrzeniu na mnie przez pryzmat Ewangelii, to jestem zwykłą siostrą jak każda inna, która po cichu służy w różnych miejscach. I są nas tysiące! Dla Boga nie ma marginesów, więc po prostu rodzi się pytanie, co takiego się dzieje, że łatwiej mówimy o pomaganiu alkoholikom czy narkomanom, natomiast gdy wspominamy o osobie, która doświadcza procederu prostytucji czy jest ofiarą handlu ludźmi, nagle robi się z tego wielką sprawę. Tak naprawdę są to zwyczajne kobiety, które nie mają środków do życia i jakiejkolwiek alternatywy. My, jako zgromadzenie, zajmujemy się kobietami będącymi w różnych sytuacjach. Chronimy je, proponując adopcję zamiast aborcji, dbamy o ich rozwój, wzbudzamy poczucia własnej wartości. Jeśli chodzi o pomoc osobom doświadczonym procederem prostytucji, to najważniejsze jest, by nawiązać kontakt, podtrzymać go i przekazać informacje pomocowe.
 
Łatwiej jest jednak mówić o Bogu ludziom, którzy chcą tego słuchać. Jak na zachętę do nawrócenia reagują osoby, które są oddalone od Kościoła?
 
- Po pierwsze, ja nie nawracam! Ja też się gubię. Nawracam się w każdym Adwencie, przy każdym sakramencie pokuty itd. I pragnę zaznaczyć, że my się niczym nie różnimy w tej kwestii. Inną sprawą jest materia, w jaką jesteśmy uwikłani, która stanowi indywidualny świat każdego z osobna.
 
W życiu postrzegamy pewne stereotypy. Panuje przeświadczenie, że mówiąc ludziom o Bogu, trzeba ich zapewnić: „Bóg cię kocha” itd. To jest potrzebne, ale życie każdego z nas, chrześcijan, ma być takie, żebyśmy mogli doświadczyć Boga żywego. Trzeba też jasno powiedzieć, że działając w ośrodku, tworzymy konkretne alternatywy. Jeżeli ktoś chce, to dajemy mu możliwości zdobycia zawodu, pracy, szukamy mieszkania. W głównej mierze po prostu jesteśmy obecni i każdy może powierzyć nam wszystkie swoje rany, i ma świadomość, że nie zostanie odrzucony.
 
To nie jest tak, że podchodzimy do człowieka i mówimy, że będziemy go teraz zmieniać czy nawracać. My zachęcamy: „jeżeli chcesz, to zrób to dla siebie, jeżeli chcesz, to tu możesz przyjść”. To, że noszę habit, nie powoduje, że ludzie mi wierzą. Pewne zaufanie trzeba sobie zdobyć poprzez trwałą obecność. To jest taki egzamin z „bycia”.
 
A czy są już zauważalne jakieś efekty pracy, konkretne osoby, którym wsparcie Sióstr pomogło na tyle, że zaczęły układać sobie życie na nowo?
 
- Osobiście znam takie kobiety. Niektóre z nich prowadzą normalne życie, inne są w trakcie układania sobie wszystkich spraw. Ich życie to jednak masa etapów, przez które przechodzą. Wiadomo, że już samo wejście na ulicę było całym procesem. To nie jest tak, że ktoś wychodzi rano i stwierdza: „będę prostytutką, będę sobie zarabiać kasę”. To jest coś, co dzieje się w umyśle, to są jakieś wydarzenia życiowe, subiektywny brak perspektyw i pomocy. To wszystko sprawia, że niektóre kobiety decydują się na taką drogę.
 
Natomiast wyjście z tego też jest procesem, do którego się przygotowują i same wiedzą, kiedy jest ten moment zwrotny. Tak naprawdę pomagamy osobom, które przychodzą do nas i proszą o pomoc. To nie jest tak, że robimy coś na siłę. Nie ma opowiadania, że to życie jest lepsze, a to gorsze. Człowiek sam w środku czuje, czego pragnie i jakie ma tęsknoty. Wszyscy chcemy być kochani i szanowani.
  
 
1 2  następna
Zobacz także
Artur Sporniak
Artykuł został usunięty, ponieważ redakcja Tygodnika Powszechnego zakończyła współpracę ze wszystkimi serwisami internetowymi, także z naszym.

Zapraszamy do czytania innych ciekawych artykułów w naszej czytelni.
 
Natalia Budzyńska
"To nie po katolicku nie czerpać przyjemności z seksu i nie mieć na niego ochoty". I kto to mówi? Włoscy kardynałowie i biskupi. Czy to jakiś przewrót obyczajowy? Wcale nie, to jedynie pokazuje, jak niewiele wiemy o poglądach Kościoła na temat seksu małżeńskiego...
 
Danuta Piekarz
Człowiek-robot, pozbawiony uczuć, to nieczęste zjawisko (choć nie przeczę, że w ostatnich czasach ten rzadki gatunek zdaje się wzrastać w liczbę), częściej natomiast mamy do czynienia z pewnym hamulcem reakcji wobec ludzkiego cierpienia czy krzywdy: "Ile to będzie MNIE kosztowało, jeśli zareaguję? W jakiej mierze zburzy to MÓJ święty spokój?" Może więc lepiej udać, że niczego nie widzę?...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS