logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Szczepan T. Praśkiewicz OCD
Oddać życie z miłości według św. Rafała Kalinowskiego
Zeszyty Karmelitańskie
 


Nadto jak rozumiał całkowite poświęcenie się Bogu, wyjawił w jednej z konferencji dla zakonników, w której wyliczył „cztery podpory życia zakonnego”: oderwanie od przywiązania nie tylko do grzechu, ale i do niedoskonałości; dążenie do doskonałości poprzez życie w duchu ewangelicznych błogosławieństw; zrezygnowanie z własnej woli; przygwożdżenie się do krzyża, czyli wierność, wytrwałość. Innymi słowy mówił o miłości okazywanej poprzez śmierć dla egoizmu.
 
„Rozdać siebie” przez kapłańską służbę
 
Jeden z autorów napisał bardzo trafnie, że św. Rafał „rozdał siebie”. Wyżej wspomnieliśmy już, że „uważał on siebie za cudzą własność”. Z tego rozumowania wynikały konkretne konsekwencje, które inny autor reasumuje: „Jestem własnością innych, to w takim razie bliźni ma prawo do tego, co jest moje; i to nie tylko ma prawo do mojej własności materialnej, ale także do mojego czasu, do mojej osoby, do tego, co mam najcenniejszego, do skarbu zdobytego przez wiarę”. Te idee leżały u podłoża najdonioślejszych decyzji życiowych św. Rafała. Z tego powodu zrezygnował z założenia rodziny i przyjął sakrament kapłaństwa: „w powołaniu kapłana widziałbym najwięcej pożytku dla siebie i dla bliźnich” – pisał rozpoczynając katorgę syberyjską. A gdy zostawiał posadę wychowawcy bł. Augusta Czartoryskiego, prosił, aby jego miejsce u boku wychowanka zajął jakiś kapłan, bo „żadna inna osoba nie zaradzi wielu potrzebom tak jak on”. Dlatego też, gdy sam otrzymał święcenia kapłańskie, po mszy św. prymicyjnej odprawionej u karmelitanek bosych w Krakowie, wykrzyknął: „jestem najszczęśliwszym człowiekiem na świecie!”; najszczęśliwszym, bo mogącym służyć bliźnim nie tylko pod względem materialnym, ale i duchowym, dając im nie tylko chleb, ale i pomoc sakramentalną.
 
Kapłan w teologicznej wizji św. Rafała jest „ofiarnikiem z miłości”. Według jego własnych słów, kapłan składa na ołtarzu „ofiarę, którą jest sam Chrystus Pan, Syn Boży; składa ją za grzechy świata; rozdaje Chleb Żywota; wskrzesza z grzechów przez sakrament pokuty; pracuje dla zbawienia dusz, dla odradzania życia w Królestwie Bożym na ziemi”.
 
Pragnąc być kapłanem wiernym, ofiarnym, „ofiarnikiem” – użyjmy sformułowania samego św. Rafała – prosił on generała zakonu o „błogosławieństwo, aby umiał naśladować naszego Pana w tej świętej służbie nie tylko jako kapłan, lecz także jako ofiara”. Tą świętą służbą było prowadzenie bliźnich do Boga, udzielanie sakramentów, a tą ochoczą ofiarą miłości była jego heroiczna posługa w konfesjonale, do tego stopnia, że współcześni nazywali go „męczennikiem konfesjonału”, co przypomniał Jan Paweł II w przemówieniu wygłoszonym nazajutrz po jego kanonizacji. A sam św. Rafał zwykł mawiać: „idę na ofiarę”, co znaczyło: idę do konfesjonału, idę, aby służyć. I czynił to z miłości.
 
Ofiarowanie siebie za jedność Kościoła
 
„Świętorafałowe” oddanie życia z miłości dotyczy jeszcze jego zmagań ekumenicznych, co podkreślił nie tylko Papież w homilii kanonizacyjnej, ale co eksponuje również liturgia w jego doroczne święto, „abyśmy za jego przykładem i wstawiennictwem wielkodusznie współdziałali dla osiągnięcia jedności wszystkich wiernych w Chrystusie”. Rafał Kalinowski ofiarował dla sprawy ekumenizmu wiele wyrzeczeń. Dziś postawa otwartości cechuje, o ile nie wszystkich, to przynajmniej większość chrześcijan. Dawniej potrzeba było niezwykłej intuicji, aby przejawiać podobne poglądy. Św. Rafał odczytał doskonale znaki czasu i nie szczędził trudu w podejmowaniu inicjatyw mających na celu zjednoczenie chrześcijan. Mimo że czasem brakowało mu sił, nie zawsze służyło mu zdrowie, zjednoczenie Kościoła było jedyną jego troską, jedynym pragnieniem, jedyną intencją, w której ofiarował swoje cierpienia i pokuty: „Proszę modlić się za mnie – pisał do jednej karmelitanki bosej – aby przede wszystkim Bóg raczył udzielić mi łaski umiłowania cierpienia i wytrwania na tej drodze. Chociaż jestem u schyłku moich dni; nie mogę uwolnić się od tej myśli, że dobry Bóg, o ile pozostanę mu wierny, zmusi mnie swoją łaską, by pracować jeszcze dla jedności Kościołów poprzez Karmel Matki Bożej”.
 
W celu pozyskiwania dla jedności zarówno katolików, jak i prawosławnych, szerzył poprzez swoich znajomych nabożeństwo szkaplerzne w Rumunii, gdzie wyznawcy obu Kościołów jednoczyli się pod szatą Maryi. Z tym samym zamiarem posyłał szkaplerze na Węgry i do Rosji, zwłaszcza na Syberię, gdyż – jak sam wyznawał – „było dlań niemożliwością uwolnić się od tej myśli jedności Kościoła, która stała się w nim koniecznością; a wszystko przez Najświętszą Pannę! Ale nie tylko Rumunia, lecz także i Rosja!”. Z myślą o jedności Kościoła złożył też wizytę metropolicie unickiemu we Lwowie, arcybiskupowi Sylwestrowi Sembratowiczowi, z którym rozważał możliwość założenia wschodniej gałęzi zakonu karmelitańskiego.
 
Czerpiąc natchnienie z homilii papieskiej z dnia kanonizacji św. Rafała Kalinowskiego sprzed piętnastu laty, postawiliśmy sobie przed oczami jego przykład ewangelicznej, bezinteresownej, wielopłaszczyznowej miłości. Potrafił żyć miłością zawsze, mimo że przyszło mu żyć w czasach o wiele trudniejszych niż nasze: w szkole nie mógł się uczyć w języku ojczystym, na ulicach swego miasta od dziecka widział wojskowe oddziały zaborcy, gimnazjum, w którym się kształcił, znajdowało się naprzeciw klasztoru zamienionego na więzienie polityczne, z którego z kolei wychodziło się albo na szubienicę, albo na Sybir. Sam doświadczył dziesięcioletniej katorgi syberyjskiej, a gdy otrzymał upragnioną wolność, nie wolno mu było osiedlić się w rodzinnym Wilnie i był skazany na emigrację... Udowodnił, że aby żyć miłością, nie trzeba oczekiwać nadejścia „lepszych czasów”, bo do jej praktykowania „wszystkie czasy są dobre”. I sam wyjaśnił, gdzie znajdował siłę: „w ucieczce do sakramentów świętych i w modlitwie”.
 
o. Szczepan T. Praśkiewicz OCD
 
Zobacz także
bp Zbigniew Kiernikowski

Postać św. Józefa jest bardzo bogata i złożona. Ewangelie zostawiły nam tę figurę jakby niedopowiedzianą, ale jednoznacznie związaną z ojcostwem. Postać św. Józefa jest w pewnym sensie paradoksalna: kimś jest i kimś nie jest. Nie będąc ojcem, wskazuje na ojcostwo, uczy jak przeżywać drogę z Synem Ojca. Musimy więc stale na nowo ją odkrywać, a odkrywając, możemy też samych siebie przeżywać jako ludzi będących w służbie tajemnicy ojcostwa – ojcostwa ze strony Boga i ojcostwa, któremu służymy bądź to na sposób fizyczny, bądź duchowy.

 
bp Zbigniew Kiernikowski
13 listopada 386 r. były urodziny Augustyna. Po śniadaniu zaprosił on wszystkich współbiesiadników do łaźni na rozmowę. Oprócz Augustyna byli obecni: jego matka Monika i brat Nawigiusz, dwaj jego uczniowie Trygencjusz i Licencjusz, siostrzeńcy Lastidianus i Rustikus oraz syn Adeodatus. Rozmowa, żywa i intrygująca, przebiegała w przyjaznym klimacie. Goście Augustyna starali się odpowiedzieć na wszystkie pytania gospodarza. W jednych sprawach byli zgodni, w innych opinie były podzielone...
 
bp Zbigniew Kiernikowski
Faustyna napisała w „Dzienniczku”, że już w wieku siedmiu lat odczuwała „zaproszenie do życia doskonalszego”, ale nie rozumiała, co to znaczy. Ojciec czytał jej książkę o pielgrzymach, wyobrażała więc sobie, że może odejdzie z domu właśnie do nich. W okolicy nie było klasztoru ani sióstr zakonnych, nie było niczego, co pozwoliłoby jej wyobrazić sobie, na czym mogłoby polegać to „doskonalsze życie”.
 
Z Ewą K. Czaczkowską, autorką biografii św. Faustyny, szefową portalu Areopag21.pl rozmawiają Marta Wielek i Anna Dąbrowska
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS