logo
Piątek, 29 marca 2024 r.
imieniny:
Marka, Wiktoryny, Zenona, Bertolda, Eustachego, Józefa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
wywiad z bratem Luciano Manicardi
Odnaleźć podobieństwo
Głos Karmelu
 


A czy nie czujesz się czasem zakłopotany wobec Jezusa, który płacze, irytuje się, wzrusza się czy wręcz ucieka?

Wcale! Człowieczeństwo wyraża się także w swych elementach emocjonalnych. Dziś antropologia i psychologia ukazują nam, że nie jesteśmy wyłącznie istotami racjonalnymi: dokonujemy wyborów nie tylko w oparciu o rozum, ale też o uczucia. Płacz, zmęczenie, jak również gniew czy oburzenie to doświadczenia, które nie pomniejszają człowieka, a jedynie są one sprzeczne z naszą fałszywą wizją człowieczeństwa, z tą wizją, według której człowiek powinien być wolny od emocjonalności.

Jezus zagniewany, czyniący gwałtowne gesty, jak wypędzenie bankierów ze świątyni, wywracanie stołów itd., sytuuje się w pełni na linii tradycji proroków, ludzi ogarniętych przez Boży pathos: porocy to ludzie, którzy w czasach sobie współczesnych wyrażają Boży pathos, także Boży gniew, oburzenie wobec grzechu. Nie należy gorszyć się gniewem Boga czy Jezusa wobec niesprawiedliwości; natomiast trzeba gorszyć się, gdy my stajemy się współwinnymi tej niesprawiedliwości, gdy milczymy, gdy nie protestujemy. We wspomnianym przypadku oczyszczenia świątyni gniew jest językiem naprawdę świętym: powinniśmy rozumieć także język świętego gniewu, gniewu prorockiego.

Podobnie gdy widzimy Jezusa płaczącego po śmierci Łazarza, albo płaczącego nad Jerozolimą, którą czeka tragiczny los. Te sceny mówią nam po prostu o rzeczywistym człowieczeństwie Jezusa, który potrafi dzielić z nami wszelkie sposoby wyrażania się człowieka, a płacz jest jednym z najbardziej znamiennych języków ludzkich. To człowiek płacze i tym płaczem wyraża to, czego nie da się wypowiedzieć słowami. Powinniśmy też pamiętać, że płacz jest nie tylko wyrazem emocji, ale jest też językiem modlitwy.

Piękna sentencja rabiniczna mówi, że istnieją różne języki modlitwy: język błagania, wołania, ale tym, co przewyższa je wszystkie, jest język łez, który często pozwala nam wejść w tajemnicę drugiej osoby. Także w tradycji katolickiej w przedsoborowych modlitewnikach można było znaleźć modlitwę o dar łez. Jest to zresztą bardzo stara tradycja, która mówi nam, że istnieje taka rzeczywistość niewyrażalna słowami, która może zostać należycie ukazana za pomocą języka łez i płaczu.

Św. Jan mówi, że w przyszłej rzeczywistości "będziemy do Niego podobni". Jak wyobrażasz sobie nasze eschatologiczne podobieństwo do Jezusa?

Myślę, że będziemy miłością, tak jak On jest miłością. Może nie musimy nawet wyobrażać sobie konkretnie, jak tam będzie, gdyż to należy do Boga. Myślę, że nasze "ja agapiczne", które już tu i teraz zaczęło kochać, wchodzić trochę głębiej w tę miłość, jaką Chrystus nas umiłował, i które już teraz czyni nas trochę podobnymi do Niego, może ukierunkować nas na poznanie tego, czym będzie to podobieństwo. Już teraz jesteśmy dziećmi Bożymi i wyznajemy, że nimi jesteśmy, podejmujemy codzienny trud ascezy, modlitwy, dzieł miłosierdzia, upadamy, a potem podnosimy się, ufając Miłosierdziu Bożemu, i w tej zdolności miłowania na wzór Chrystusa odnajdujemy podobieństwo do Niego.

Gdy zobaczymy Go twarzą w twarz, zostaniemy oczywiście oczyszczeni z różnych form naszego niepodobieństwa do Niego. Spotkanie Tego, który jest Święty, oznacza też oczyszczenie z naszych nieczystości, z naszego braku miłości. Myślę jednak, że ostatecznie będziemy w pełni tym stworzeniem, jakie Bóg zamierzył, stworzeniem całkowicie zdolnym do miłości i bezinteresowności. Myślę, że mogę to powiedzieć, choć "bełkocząc" i z wielkim lękiem, że moim zdaniem będzie to coś tego rodzaju. Inaczej nie umiałbym tego wyrazić.

Ostatnie pytanie: dlaczego Bóg chciał stworzyć takie dziwne istoty, jak my, ludzie: żyjemy w ciele, z którym mamy tyle problemów, a z drugiej strony jesteśmy też otwarci na nieskończoność. Dlaczego tyle komplikacji?

Jest to pytanie, które stawiali sobie również Ojcowie Kościoła. Jeśli dobrze pamiętam, św. Jan Damasceński miał piękną odpowiedź na pytanie, dlaczego Bóg stworzył ludzi, którzy później uczynią zło, wyrządzając krzywdę także samym sobie. Jego odpowiedź zmierzała w tym kierunku: gdyby Bóg powstrzymał się od stwarzania z obawy, że człowiek uczyni zło, w pewnym sensie uznałby przewagę zła.

A tymczasem stało się inaczej: fakt, że Bóg podejmuje dzieło stworzenia, stwarzając istotę, która może upaść, która jest zdolna także powiedzieć Mu "nie", a mimo tego On pozostaje Ojcem, który wciąż kocha i troszczy się o człowieka, ten fakt mówi nam, że miłość jest silniejsza od zła, bowiem Bóg, gdy stwarza, równocześnie przeznacza, wyznacza kierunek; zatem gdy stwarza człowieka z miłości, przeznacza go także do miłości. Nowy Testament mówi nam, że Bóg stworzył w Chrystusie! I każdy z nas, ze swoją ludzką niepowtarzalnością i wyjątkowością, jest powołany do tego, by poprzez naśladowanie Chrystusa odnaleźć swoje podobieństwo do Boga, ten obraz i podobieństwo, które zostały umieszczone w nas jakby w zarodku, począwszy od samego stworzenia.

W tym stwierdzeniu, że Bóg stworzył istoty tak różne od siebie, zawiera się też stwierdzenie, że miłość jest silniejsza od zła, że życie jest silniejsze od śmierci. Jest to już stwierdzenie zwycięstwa paschalnego. W gruncie rzeczy już u samych początków, w dziele stworzenia możemy dostrzec światło Wydarzenia Paschalnego.

Rozmawiała: Danuta Piekarz
 
Zobacz także
Anna Mularska
Nie ma ludzi, którzy nigdy nie planowaliby sobie przyszłości. Wystarczy, że kładziesz się do łóżka, a w głowie układasz już swoisty pomysł na jutrzejszy dzień. Znasz przecież listę swoich obowiązków, podejmujesz się konkretnych zadań. Gdybyśmy nie planowali życia, nie potrzebne byłyby budziki...
 
o. Grzegorz Mielniczuk, Dorota Mazur
Z o. Grzegorzem Mielniczukiem, sercaninem białym, duchowym formatorem stypendystów Fundacji Dzieło Nowego Tysiąclecia, rozmawia Dorota Mazur...
 
ks. Edward Staniek
Zachariasz, ojciec św. Jana Chrzciciela, gdy mu nadano imię, po dziewięciu miesiącach milczenia, odśpiewał hymn. W nim przedstawił zadania, jakie czekają syna oraz odsłonił jedną z tajemnic Jezusa nazywając Go Wschodzącym Słońcem. Oto jego słowa: Jego ludowi dasz poznać zbawienie, przez odpuszczenie grzechów. Dzięki serdecznej litości naszego Boga, z jaką nas nawiedzi z wysoka Wschodzące Słońce, by oświecić tych, co w mroku śmierci mieszkają...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS