logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
o. Tadeusz Sporny SJ
Ósmy sakrament
Idziemy
 


Czy można powiedzieć, że jednym z głównych zadań duszpasterskich jest wspieranie rodzin mieszanych?
 
Pozostaje nam wspieranie, bo na pewno nie można temu zapobiec. Głównie chodzi o świadomość czym jest wiara i sakrament małżeństwa. Zdarza się, że ludzie, którzy w Polsce byli mocno zaangażowani w życie religijne, przyjeżdżając tutaj i wstępując w mieszane związki małżeńskie, oddalają się zupełnie od Kościoła i sakramentów.
 
Dlaczego zdaniem Ojca obecna emigracja ma kłopoty z wprowadzaniem wiary w życie?    
 
Mam wrażenie, że okres komunizmu w Polsce w dużej mierze wyprał ludzi z dwóch uczuć: z patriotyzmu i ze świadomej postawy religijnej. Komunizmowi specjalnie na patriotyzmie nie zależało, promowany był jedynie folklor polski. Nasza religijność jest dziś bardzo sentymentalna, bez mocnych podstaw intelektualnych. Dlaczego wierzę i jakie są konsekwencje mojej wiary? Czy wierzę tylko dlatego, że pochodzę z rodziny katolickiej? A chodzi przecież o świadomość i umiejętność uzasadnienia swojej wiarę, tym bardziej, że w Anglii znajdujemy się w środowisku ogromnego zróżnicowania religijnego. Odnoszę wrażenie, że ostatnia emigracja jest religijnie zaniedbana, chociaż ciągle się mówi, że Polska to kraj wybitnie katolicki, że mieliśmy Ojca Świętego Polaka. Na pewno, żeby tutaj praktykować swoją religię, trzeba w to włożyć więcej wysiłku. Należy znaleźć kościół katolicki, a jeszcze trudniej znaleźć polski. W naszej parafii jestem najstarszym seniorem, bardziej związanym ze starą, powojenną emigracją, bo z niej wyszedłem po Powstaniu W arszawskim. Dobrze, że mamy młodszych ojców, którzy na pewno lepiej rozumieją nową emigrację.
 
Czy lepiej rozumieją też podziały wśród emigracji, która chyba na obczyźnie nie znalazła wspólnego języka? Z czego to może wynikać?
 
Pierwsza emigracja jest trochę zamknięta w sobie, ale trzeba pamiętać, że dużo przeżyła: zsyłkę, wywóz do Rosji, tułaczkę, obozy koncentracyjne i powojenną frustrację związaną z niemożnością powrotu do Polski. Gdy przyjechałem do Anglii zobaczyłem, w jaki sposób zarabiali na życie wyżsi oficerowie po demobilizacji. Myli, na przykład, naczynia w hotelu, i dlatego to, do czego obecnie doszli, wypracowali długim wysiłkiem. Ostatnia emigracja chciałaby mieć to samo, ale natychmiast. Są duże różnice, wzajemne uprzedzenia i niezrozumienia. Gdy w czasach reżimu komunistycznego udało się jakiemuś księdzu przyjechać do pracy duszpasterskiej w Anglii, patrzono na niego bardzo podejrzliwie. Skoro dostał paszport to chyba kolaboruje z władzą, co było bardzo krzywdzące. Polacy nie stanowią zwartej grupy narodowościowej, jak na przykład Żydzi czy Ukraińcy, którzy są bardziej zżyci. My zaś – raczej skłóceni. Taki chyba mamy charakter, bo dziś w Polsce dzieje się podobnie…
 
A jak wyglądają kontakty Polaków z Anglikami? Czy rzeczywiście nasi rodacy stanowią swoistą enklawę?   
 
Dużym problemem jest bariera językowa. Język angielski nawet dla mnie jest trudny i ciągle powtarzam, że nie leży w mojej psychice. Do dziś nie czuję się swobodnie rozmawiając w tym języku. Ostatnia emigracja ma jeszcze większe trudności z językiem angielskim ze względu na brak przygotowania. Dużo ludzi przyjeżdżających do Anglii nie zna języka, gdyż często wywodzi się ze wsi. Zatem do pewnego stopnie tworzymy enklawę, ale to cechuje wszystkie mniejszości na Wyspach Brytyjskich.
 
Czy czasem nie jest tak, że to Anglicy się izolują?
 
Rzeczywiście, Anglicy jako naród trudno nawiązują przyjaźnie i są mało otwarci na wszelką inność. Nie mają ponadto wielkich zdolności językowych, więc tym bardziej stronią od innych. Kiedyś przed laty powiedział mi jeden z oficerów II Korpusu gen. Andersa, że gdy był w wojsku pułkownikiem, miał bardzo dobre stosunki z oficerami i żołnierzami angielskimi. Ale gdy tylko skończyła się wojna, to wszystko gdzieś zniknęło.
 
Czy Brytyjczycy mogą uczyć się czegoś od Polaków?
 
Choć Anglicy mają duże wyczucie filantropii i otwarcia na potrzeby innych, to generalnie nie potrafią wyrażać swoich uczuć. Dotyczy to także wychowania dzieci, którym nie okazują takiej czułości jak w Polsce. Dlatego też, gdy tylko dzieci podrosną, jak najszybciej uciekają z domu. Nasi rodacy są na pewno bardziej rodzinni i związani ze swoimi dziećmi. Chciałbym jeszcze dodać, że Anglia zatraciła w dużej mierze swoje chrześcijaństwo, ale proces odchodzenia od korzeni, od kultury i postaw chrześcijańskich widoczny jest już w całej Europie, co z pewnością odbija się niekorzystnie na różnych sferach życia. Niestety, ten problem dociera również do Polski.
 
rozmawiała Małgorzata Glabisz-Pniewska
 
 
Zobacz także
Wojciech Bonowicz, Łukasz Tischner
Miłość polega na odkrywaniu piękna Boga w drugim i rozbudzaniu w nim zaufania do siebie. Kochać kogoś to znaczy objawić mu, że jest piękny, zdolny do cudownych czynów i powitać go w swoim wnętrzu oraz stopniowo pomagać mu wzrastać i zdobywać zaufanie do samego siebie. 

Z Jeanem Vanier rozmawiają Wojciech Bonowicz i Łukasz Tischner
 
Wojciech Bonowicz, Łukasz Tischner
Powołanie to jest zawsze wydarzenie. Myśmy zredukowali powołanie do osobistych pragnień, rozeznania wewnętrznego, poszukiwania osobistego spełnienia, pewnych predyspozycji osobowych. To wszystko jest ważne, ale nie najważniejsze. Powołanie to jest łaska plus zadanie. 

O potwierdzaniu powołania na poszczególnych etapach seminaryjnej formacji, a także o wychodzeniu z seminarium z biskupem Grzegorzem Rysiem rozmawia Przemysław Radzyński
 
rozmowa z o. Leonem Knabitem
Mamy wolną wolę, ale mamy też rozum. Wolna wola połączona z rozumem sprawia, że rozeznając słuszność pewnych nakazów i zakazów, chcemy się dobrowolnie tym nakazom czy zakazom podporządkować. A że mamy wolną wolę, wiemy stąd, że bardzo wielu nie podporządkowuje się – robi, co chce bez względu na to czy efekty...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS