logo
Wtorek, 16 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bernadety, Julii, Benedykta, Biruty, Erwina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Stanisław Zasada
Pan Jezus był najważniejszy
Znak
 


– To moja Wiktoria też pójdzie do Komunii? – zdziwiła się Maria. Nie sądziła, że takie dzieci też przyjmują.
 
Czarny krzyż na białym tle jest na początku i końcu Mszy. Płacząca buzia w czasie wyznania żalu za grzechy. W czasie Komunii czerwone serce, a po Komunii kwiat. Przed Komunią na białej planszy pojawia się wyciągnięta ręka. Znaki wymyślił Krzysztof Lausch, dyrektor Zespołu Szkół Specjalnych nr 103 w Poznaniu. Mają pomóc osobom z upośledzeniem umysłowym przeżyć Mszę świętą. – Dlaczego tacy ludzie mają być wykluczeni z życia religijnego? – pyta Lausch. – Trzeba tylko dostosować liturgię do ich możliwości.
 
W Poznaniu nabożeństwa z obrazkami odprawia się od trzydziestu lat. Pomagają też upośledzonym dzieciom przyjąć Pierwszą Komunię.
Lausch: – Przecież te dzieciaki są bardziej święte niż niejeden biskup. My, tak zwani normalni, wierzymy, że Bóg jest. One wiedzą.
 
Krzyż: Dzień dobry

W imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego. Amen. 
Dzień dobry, Panie Jezu. Jestem. Wiem, że Ty jesteś tu ze mną, chociaż Cię nie widzę*.
 
Wiktoria była wcześniakiem. Urodziła się w szóstym miesiącu ciąży, ważyła 630 gramów. Jej maleńka rączka mieściła się na opuszku palca dorosłej osoby.
 
Maria i Mieczysław mieli już dwoje starszych dzieci: syna i córkę. – Wiktoria była trochę nieplanowana – mówi mama. – Ale potem nie mogliśmy się jej doczekać.
Pierwsze tygodnie spędziła w inkubatorze. Miesiącami oddychała przy pomocy respiratora. Często była niedotleniona – robiła się wtedy sina. Dostała zapalenia mózgu. Gdy miała trzy miesiące, pielęgniarki złamały jej przez nieuwagę nóżkę – dodatkowy ból.
 
Maria: – Cierpiała, ale nawet nie mogła zapłakać, bo miała w buzi rurkę do oddychania.
 
Potem zaczęło się długie leczenie. Powoli stawało się jasne, że Wiktoria nie będzie normalnym dzieckiem. Jej mózg nie miał szans, żeby się prawidłowo rozwinąć.
 
Dziesięcioletnia dziś Wiktoria nie umie mówić (nauczyła się tylko słów „mama” i „tata”), słabo widzi, ma kłopoty z utrzymaniem równowagi.
 
Jak Maria i Mieczysław przyjęli chorobę córki?
 
Maria: – Oswajaliśmy się stopniowo, więc nie spadło to na nas nagle.
 
Mieczysław: – Przez długi czas się nie ruszała. To i tak cud, że teraz chodzi. Mogła być roślinką.
 
– Cieszymy się, że ją mamy i że nie jest gorzej – mówią razem. – Nie mamy do Pana Boga żalu.
 
Smutna buzia: Przepraszam
 
Chcę Ci, Panie Jezu, coś powiedzieć. Najpierw przepraszam Cię za wszystko, co mnie się nie udało. Znak „Płacząca buzia” mi o tym przypomina. Nie chcę, Panie Jezu, żebyś był smutny.
 
Pół wieku wcześniej. Krzysztof Lausch jest małym chłopcem. Ma starszego brata z głębokim upośledzeniem umysłowym. Wiktor nie czyta, nie pisze, nie umie liczyć. – Dla takich ludzi nie było wtedy w Kościele nic – mówi dziś Krzysztof Lausch.
 
Rodzice Wiktora dopominają się o duszpasterstwo dla dzieci specjalnej troski (tak często mówi się o osobach z niepełnosprawnością intelektualną). Dołączają do nich inni rodzice. W 1967 roku w Poznaniu w kaplicy sióstr oblatek rozpoczyna się katecheza dla upośledzonych umysłowo, prowadzą ją dwie świeckie kobiety.
 
Później przygarnie ich ksiądz prałat Aleksander Woźny – dziś kandydat na ołtarze. Katecheza odbywa się w piwnicy starego kościoła Świętego Jana Kantego. Gdy zabraknie miejsca, przeniesie się do kościoła Świętego Krzyża, a w stanie wojennym – do Matki Boskiej Bolesnej.
 
Katechizowanie osób specjalnej troski wspierają duchowni. Jednym z nich jest ksiądz Zdzisław Fortuniak, obecny biskup. Podczas jego święceń przed katedrą stoi grupa osób z duszpasterstwa dla upośledzonych umysłowo. Ktoś krzyczy: „Zdzichu, chodź do nas!”. Biskup nie robi ceregieli i idzie się przywitać.
 
1 2 3  następna
Zobacz także
Cezary Sękalski

Jakiś czas temu spotkałem się ze znajomym małżeństwem. Podczas rozmowy świeżo upieczony tata trzeciego dziecka wspomniał, że idąc ulicą Szewską w Krakowie, poczuł, że jest u siebie, a Kraków to jego miasto. Mimo że sam pochodzi z krośnieńskiego, a tu przyjechał tylko na studia. Ale to tutaj w duszpasterstwie akademickim poznał swoją żonę, po ślubie znalazł pracę, kupił mieszkanie i teraz - po paru latach – odczuł w swoim sercu to delikatne i subtelne uczucie bycia u siebie. Czym ono jest? Jak można je określić? Co sprawia, że miejsce, w którym jesteśmy, zaczyna być naprawdę nasze?

 
Bernard M. Alter OSB
Judaizm nigdy w ciągu swojej długiej historii nie tworzył religijnego monolitu. Także dziś liczne grupy Żydów ortodoksyjnych tworzą niejednolity i urozmaicony kalejdoskop. Choć jednoczy ich wiele ściśle ze sobą związanych praktyk religijnych to gminy żydowskie są pluralistycznymi konglomeratami, pełnymi odmienności...
 
Czytelniczka
Wielu z nas tłumaczy to pojęcie w podobny sposób: religia, światopogląd…, lecz dla każdego może mieć ono inne sens. Dla mnie ma ono wielkie znaczenie. Jest to zaufanie, wyznanie czy przekonanie. Bez wiary trudno byłoby mi żyć. Każdy w „coś” wierzy. Dla jednych są to bożki, dla drugich własna osoba, a dla jeszcze innych Bóg-Ojciec wszechmogący...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS