Określenie "jedno ciało" (Rdz 2,24) wskazuje nie tylko na duchową wspólnotę małżonków, ale też na cielesny - erotyczny wymiar ich relacji. Bowiem ciało człowieka "jego płciowość" jest w sposób naturalny włączone w przeżywanie miłości oblubieńczej, zaś jedność w pełni ukazuje się, gdy małżonkowie dzielą się wszystkim co posiadają, również w wymiarze cielesnym[9].
Inaczej mówiąc, dwoma integralnymi składnikami relacji mężczyzny i kobiety jest po pierwsze - cała sfera zmysłowo-emocjonalna: upodobanie, zakochanie, pożądanie. Po drugie - sfera duchowo-afektywna, w której małżonkowie doświadczają duchowej wspólnoty, gdzie znaczenie ma osobowość małżonków, ich wzajemne obdarowywanie sobą, doświadczanie szczęścia i tworzenie dóbr. Jan Paweł II opisywał to jako dzielenie się całym programem życia, tym, kim są małżonkowie i tym, co posiadają[10]. Z kolei Benedykt XVI w encyklice Deus Caritas est zaznacza, że miłość eros i agape - czyli miłość cielesna i duchowa, wstępująca i zstępująca - nie dają się nigdy całkowicie oddzielić, bowiem obydwie, choć, jak zauważa papież - w różnych wymiarach, tworzą właściwą jedność. A prawdziwa natura miłości spełnia się właśnie przez ich współistnienie[11].
Podsumowując powyższe rozważania można wysnuć pewne wnioski dla małżeństwa:
1. Bóg od początku przewidział małżeństwo w swoim planie dla człowieka i nadał mu kształt - określił cele małżeństwa i jego charakterystyczne cechy. Małżonkowie zawierając sakramentalne małżeństwo przyjmują je i zobowiązują się realizować w codziennym życiu.
2. Bóg uczynił człowieka zdolnym do tworzenia relacji osobowej, do bycia z drugim w głębokiej intymnej więzi, czyli wypełnienia zadań, które przed nim postawił. Ponadto małżonkowie są dla siebie wzajemnie darem samego Boga, on ich dla siebie przygotował i z ufnością ich sobie powierzył. Stwórca uczynił człowieka z miłości, jako jedyne stworzenie na ziemi, którego pragnął dla niego samego, stąd tylko relacja prawdziwej miłości, bez chęci użycia odpowiada godności człowieka i jego wartości osobowej.
3. Miłość małżeńska czyniąca z małżonków jedność obejmuje całego człowieka, wszystkie wymiary jego życia. Małżeństwo wymaga absolutnego zaangażowania się, bowiem dla życia rodzinnego jest wspólnotą najważniejszą, istotniejszą niż relacja: rodzice - dzieci, jest sakramentem. Co więcej - od jakości małżeństwa zależy jakość rodziny.
Tak, więc w zamyśle Boga małżeństwo to głęboka wspólnota życia i miłości, święty związek niezależny od ludzkiego sądu, który Bóg obdarza celami, dobrami i normuje swoimi prawami[12], zaś podstawą wspólnego bycia jest wzajemna miłość, zachwyt[13].
Miłość potężniejsza niż śmierć
W encyklice o Bogu–Miłości papież Benedykt XVI stwierdza, że "w całej wielości znaczeń, miłość między mężczyzną i kobietą, w której ciało i dusza uczestniczą w sposób nierozerwalny i w której przed istotą ludzką otwiera się obietnica szczęścia, pozornie nie do odparcia, wyłania się jako wzór miłości w całym tego słowa znaczeniu, w porównaniu z którym na pierwszy rzut oka każdy inny rodzaj miłości blednie"[14].
Gdzie jednak małżonkowie mają szukać wzoru dla swojej miłości, inspiracji jak kochać?
Św. Jan w swoim Pierwszym liście napisał: Bóg jest Miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim (1 J 4,16). Podstawowym więc wzorem dla miłości małżeńskiej jest miłość Boga do człowieka. Pismo Święte wielokrotnie wskazuje, że miłość mężczyzny i kobiety jest obrazem najpierw przymierza Boga z narodem wybranym[15], następnie symbolem oblubieńczego przymierza Chrystusa z Kościołem (por. Ef 5, 21-33). Te dwa odbicia ukazują prawdę o miłości między kobietą i mężczyzną, która jest zasadą życia wspólnoty małżeńskiej[16] i która cechuje się całkowitością, wyłącznością i wiernością.
Już w najstarszych nurtach judaizmu idolatrię traktowano jako grzech oddawania czci wyobrażeniom fałszywych bóstw. Występujący nie tylko w folklorze żydowskim kult słupów, kamieni, ciał niebieskich, tłumaczono jako konsekwencję słabości natury ludzkiej i braku wiary w jedynego Boga. Praktyki bałwochwalcze były jednoznacznie potępiane przez proroków (odstępstwo, nierząd, cudzołóstwo, głupota, tzw. „grzech obrzydliwości”).
„Spędzamy wiele czasu, by się dorobić w życiu, a zbyt mało czasu, by je przeżyć”. Moje rozważanie rozpoczynam słowami św. Teresy z Kalkuty, która była otwarta na każde życie, również to z marginesu społecznego. Wiedziała, że żyć to kochać, a kochać to działać tam, gdzie nas stawia Bóg, i w sposób, w jaki On tego pragnie, a nie jak my to sobie wyobrażamy – w konkretnej sytuacji, rodzinie, miejscu. Jakże głośno powinny wyryć się w sercach te słowa nam, katolikom XXI wieku, którzy często zapominamy, czym jest życie i po co żyjemy na tej ziemi.