logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Tadeusz Basiura
Posłannictwo Kościoła a polityka
materiał własny
 


Bóg jest obecny w życiu człowieka

Przytaczają także inne słowa Chrystusa: „Królestwo moje nie jest z tego świata” (J 18,36), według których jakoby Chrystusa nie interesowały ziemskie sprawy. Szkoda, że treść Ewangelii jest im znana tylko wybiórczo, bez poznania prawdziwego Jej przesłania. Bo wtedy musieliby zacytować inne słowa Jezusa: „Oto bowiem królestwo Boże pośród was jest” (Łk 17,21). Oznacza to, że Bóg jest obecny w życiu człowieka i żadna władza nie powinna dążyć do Jego eliminacji.

Chociaż nie zawsze przeciwnicy oddziaływania Kościoła na politykę byli temu przeciwni. Gdy pilnie potrzebowali wsparcia Kościoła do swoich politycznych celów, bardzo chętnie pozwalali Kościołowi wypowiadać się w sprawach politycznych. Zaraz po wojnie, gdy komuniści wszelkimi sposobami dążyli do przejęcia absolutnej władzy, aby nie zrazić do siebie społeczeństwa, bardzo chętnie tworzyli swoje wizerunki, jako przyjazne Kościołowi. Do 1948r. w procesji Bożego Ciała w Warszawie brali udział nawet Bolesław Bierut i Piotr Jaroszewicz, nie mając nic przeciwko temu, aby prowadzić pod baldachimem Prymasa Polski. Potem, aż do 1989r. władza komunistyczna starała się maksymalnie ograniczyć udział w życiu społecznym i zminimalizować wpływ na społeczeństwo. Lecz gdy było potrzeba, to zwracano się do Kościoła o pomoc, za nic mając tzw. rozdzielenie Kościoła i Państwa. Tak było w październiku 1956r., w czasie wielkiego przełomu społecznego. Dla uspokojenia wzburzonych nastrojów społecznych, do uwięzionego w Komańczy Prymasa Polski ks. kard. Stefana Wyszyńskiego przybyli najbliżsi współpracownicy Władysława Gomułki: Zenon Kliszko i Władysław Bieńkowski, aby omówić warunki uwolnienia Prymasa. W czasie kolejnego przełomu społecznego w sierpniu 1980r. to Edward Gierek na spotkaniu 25 sierpnia prosił Prymasa Wyszyńskiego o pomoc. Prymas udzielił rad, których Gierek nie przyjął, co w konsekwencji okazało się błędem. Podawany światu jako przykład bezkrwawej rewolucji, jaka miała miejsce w Polsce w 1989r. odbyła się przy czynnym udziale Kościoła, jako głównego mediatora. który doprowadził do obrad okrągłego stołu, przy którym spotkali władza i Solidarność. Przez cały czas w obradach okrągłego stołu Kościół brał czynny udział o osobach swych reprezentantów, którymi byli biskup Bronisław Dąbrowski i ksiądz Alojzy Orszulik.

Również i najnowsza historia daje przykłady koniunkturalnego „zezwolenia” Kościołowi wejścia do polityki. Takim było m.in. nakłonienie Kościoła za opowiedzeniem się za wstąpieniem Polski do Unii Europejskiej. Zupełnie nieodległym przykładem zaproszenia Kościoła w wir polityki był list małopolskiej Platformy Obywatelskiej skierowany do proboszczów o poparcie działań tej partii. Znamienne jest to, że zawsze, gdy Kościół poprze zamierzenia lub działania Sejmu, rządu, prezydenta – nie jest to wówczas wtrącanie się do polityki (jakieś obiekcje ma wtedy opozycja, ale przemijają one z reguły bez echa).

Kościół nie pragnie władzy

Powyższe przykłady, tylko te najważniejsze, świadczą dobitnie, że dla swojej potrzeby władza zezwalała wtrącać się Kościołowi do polityki. Ba, więcej, nawet gorąco do tego zachęcała, bo miała w tym swój interes. Zapominano o rozdzielności Kościoła i Państwa. Kościół „wchodził” wtedy w politykę, nie po to, aby obalać władzę, aby potęgować konflikty, siać zamęt, lecz po to, aby pomóc Polsce, pomóc społeczeństwu, aby uniknąć niepokojów, rozlewu krwi.  Bo tego wymagał interes narodowy, potrzebowały tego polskie rodziny, by przysłużyć się człowiekowi. Są to dowody na to, że Kościół nie pragnie władzy, lecz chce jedynie wspierając politykę jako służbę człowiekowi, chce, przede wszystkim, pomóc człowiekowi.

Znamienne jest także i to, że wśród tych, którzy chcą odebrać głos w sprawach polityki społecznej są dzisiaj ci, którzy kilkadziesiąt lat temu korzystali z ambon do prowadzenia czysto politycznej działalności. Chociaż sami doświadczyli pomocy Kościoła w walce o rozwiązywanie trudnych spraw, dzisiaj z tej pomocy nie chcą skorzystać. Mówią teraz, że wtedy Kościół „służył dobrej sprawie.” A niby jakiej sprawie służy teraz? Przecież Kościół nie pragnie władzy świeckiej; nie rywalizował z politykami o władzę ani w 1989r., ani podczas przesilenia czerwcowego w 1992r., ani podczas tak wielu wyborów samorządowych, do Sejmu i Senatu i prezydenckich. Kościół stoi na uboczu władzy, ale czy to oznacza, że nie ma prawa zabierać głosu w sprawach, które mają istotny wpływ na życie społeczne człowieka? Otóż może i powinien, lecz w określonych Ewangelią granicach. Ojciec Święty Benedykt XVI w encyklice Deus caritas est pisze: „Kościół nie może i nie powinien podejmować walki politycznej, aby realizować jak najbardziej sprawiedliwe społeczeństwo. Nie może i nie powinien stawiać się na miejscu państwa. Nie może tez jednak i nie powinien pozostawać na marginesie w walce o sprawiedliwość.” Dobro człowieka winno być nadrzędne we wszelkich politycznych działaniach i o to dobro chodzi Kościołowi.
 
Zobacz także
Maximiliano Herráiz García OCD
Modlitwa, aby była przyjaźnią, musi objąć całą egzystencję istoty ludzkiej. Nie może ona ograniczać się do pewnych chwil, które nazywamy czasem modlitwy (milczącej lub liturgicznej, osobistej lub wspólnotowej): „Prawdziwie miłujący miłuje w każdym miejscu i zawsze pamięta o miłowanym. Rzeczą nie do zniesienia byłoby, gdyby modlitwę mogło się czerpać jedynie w zaciszu!” 
 
Bartosz Rajewski
Czasy, w których żyjemy, nie są łatwe. Większość ludzi walczących 20 lat temu o wyzwolenie spod socjalistycznego jarzma, inaczej wyobrażała sobie życie w wymarzonym, kapitalistycznym ustroju. Głównym problemem, który sprawia, iż ludzie popadają w pesymizm, nie widzą dla siebie szans na lepsze jutro, czują się po prostu zawiedzeni i oszukani - jest brak pracy...
 
ks. Zbigniew Kapłański
Było to na początku czerwca. Wracaliśmy ze szkoły grupką kilkuosobową. Jak zawsze szliśmy skrótem do tramwaju, czyli przez targ, zwany również bazarem. Nie było tłoczno, tylko w piątki i soboty trudno się przecisnąć między stoiskami. Dostawcy przywieźli warzywa i owoce, inni sprzedawali słodycze czy nabiał. Minęliśmy rząd pawilonów z pieczywem, przy jednym stała kolejka kupujących...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS