logo
Czwartek, 02 maja 2024 r.
imieniny:
Atanazego, Longiny, Toli, Zygmunta – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Mieczysław Guzewicz
Postawa wzajemnej służby w małżeństwie
Miłujcie się!
 


Właściwe rozumienie bojaźni Bożej ma być też fundamentem wzajemnego poddania się małżonków względem siebie: „Bądźcie sobie wzajemnie poddani” (Ef 5, 21). Prawdę tę zawierają słowa Jezusa: „Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich!” (Mk 9, 35). Wzajemne poddanie, służba wobec siebie nawzajem jest realizacją ideału naśladowania Jezusa, życia w oparciu o Ewangelię. Bezgraniczna służba jako sposób urzeczywistniania bojaźni wobec współmałżonka jest realizowaniem całej istoty małżeństwa sakramentalnego. Wyraża się tu także treść z Księgi Rodzaju: „Ale nie znalazła się pomoc odpowiednia dla mężczyzny” (Rdz 2, 20). Człowiek potrzebuje drugiej osoby nie po to, aby mu służyła, lecz aby umożliwiła mu wypełnianie postawy służby – i w ten sposób umożliwiła mu stawanie się na obraz i podobieństwo Boże. Taki jest właśnie sens słów: „Bądźcie sobie wzajemnie poddani”. Małżonkowie mają sobie nawzajem pomagać najpierw w sposób dosłowny. Mają mieć w sobie wzajemnie oparcie w każdej sytuacji życiowej, ale także w znaczeniu bycia dla siebie „płaszczyzną realizacji” wszystkich ideałów ewangelicznych. Małżonek pragnący spełniać w swoim życiu słowa Jezusa musi to czynić najpierw i przede wszystkim wobec swego męża lub swej żony. Małżonkowie są dla siebie nawzajem pierwszymi ewangelizatorami i zarazem odbiorcami Dobrej Nowiny. Słowa św. Pawła są nie tylko zachętą, ale i imperatywem, zobowiązaniem. Jeżeli żyjemy w małżeństwie, to mamy być sobie poddani, mamy dla siebie być pomocą, wsparciem w każdej sytuacji życiowej. Nie może być tak, że żyjąc w małżeństwie, w jakiejkolwiek problemowej sytuacji któreś ze współmałżonków szuka pomocy poza swoim małżeństwem, u innych osób i instytucji, omijając męża bądź żonę, nie mogąc na niego (na nią) liczyć albo nie chcąc, nie oczekując tej pomocy. Taka wzajemna pomoc w każdym życiowym niepowodzeniu jest także warunkiem trwałości i rozwoju małżeństwa, warunkiem jego istnienia.

W małżeństwie nie chodzi o słowa

Ważne uzupełnienie tych treści znajdujemy w Drugim Liście św. Jana: „Miłość zaś polega na tym, abyśmy postępowali według Jego przykazań” (2 J 6). W małżeństwie nie chodzi o słowa, o zapewnianie o miłości – chociaż tego elementu także nie może zabraknąć – ale przede wszystkim o postawę. Istota miłości małżeńskiej wyraża się w przestrzeganiu przykazań. Określenie św. Jana jest bardzo precyzyjne: chodzi o wszystkie zasady ewangeliczne, o całą treść nauki Jezusa. Można więc powiedzieć, że miłość w małżeństwie polega na postępowaniu małżonków względem siebie według nauki Jezusa. Dla przykładu zasada podsumowująca Kazanie na górze: „Wszystko więc, co byście chcieli, żeby wam ludzie czynili, i wy im czyńcie! Albowiem na tym polega Prawo i Prorocy” (Mt 7, 12). Stoi ona u podstaw życia według przykazań. Parafrazując ją, można powiedzieć: „Cokolwiek byś chciał, aby twój współmałżonek czynił względem ciebie, ty czyń wobec niego”. Piękna i prosta treść. W małżeństwie miłość polega więc na realizacji wobec współmałżonka wszystkich zasad, których uczy Jezus.

Bycie sobie poddanym musi się urzeczywistniać szczególnie w sytuacjach najtrudniejszych: śmierci kogoś najbliższego (rodzica, dziecka), po utracie pracy, w ciężkiej chorobie, załamaniu psychicznym, a nawet w odejściu od Boga, alkoholizmie i wielu postawach życia w grzechu, w stanie śmierci duchowej. W takich chwilach, nawet nie oczekując życzliwości, docenienia, małżonkowie muszą służyć sobie wzajemnie do końca, aż do oddania życia włącznie.

Wracając do fragmentu z Księgi Syracha, powinniśmy dostrzec, że autor, definiując bojaźń Bożą, ukazuje także wielkie korzyści praktyczne płynące z trwania w takiej postawie. Łącząc to z naszymi rozważaniami, możemy powiedzieć, że bycie małżonków wobec siebie we wzajemnej bojaźni staje się dla nich chwałą i chlubą, źródłem radości i prawdziwego szczęścia, gwarancją długiego życia (w znaczeniu dosłownym, ale i przenośnym – jako życie najwartościowsze), ponadto otwiera na otrzymanie Bożego błogosławieństwa w dniu śmierci, ale i wsparcia w każdym cierpieniu; jest także źródłem dobrobytu materialnego, pokoju w rodzinie oraz przyczynia się do trwania w dobrym zdrowiu; jest najskuteczniejszym sposobem obrony przed popełnieniem grzechów, ale i zadośćuczynienia za nie. Aż trudno uwierzyć, że to wszystko może być udziałem małżonków. O tym jednak zapewnia nas słowo Boże. Jest to więc możliwe.

Moc obecności Jezusa

Realizacja ideału wzajemnej służby, poddania się sobie w małżeństwie jest źródłem niewyobrażalnych łask dla małżonków, dla całej ich rodziny – ale także dla ich środowiska społecznego, gdyż w ten sposób stają się oni najskuteczniejszymi głosicielami Ewangelii w miejscu swojego przebywania, owocnie realizując zadanie misyjności. We wszystkich swoich obowiązkach wspierani są nieustannie mocą sakramentu, mocą obecności Jezusa zarówno obok nich, jak i w nich samych.

Mieczysław Guzewicz
 
Zobacz także
Krzysztof Osuch SJ
Wobec licznie zgromadzonego ludu i faryzeuszy oraz uczonych w Piśmie Jezus wyliczył cały szereg „złych myśli”, które nurtują w każdym ludzkim sercu. Przyzwolić na nie, to stać się nieczystym. Z wnętrza bowiem, z serca ludzkiego pochodzą złe myśli, nierząd, kradzieże, zabójstwa, cudzołóstwa, chciwość, przewrotność, podstęp, wyuzdanie, zazdrość, obelgi, pycha, głupota. Całe to zło z wnętrza pochodzi i czyni człowieka nieczystym. W tym pouczeniu Jezus uświadamia dramatyczną sytuację każdego człowieka...
 
Józef Augustyn SJ
Dobry kontakt emocjonalny z ojcem w okresie dzieciństwa i dojrzewa­nia staje się natomiast fundamentem „stabilności emocjonalnej” i poczucia bezpieczeństwa na całe późniejsze życie zarówno u dziewcząt, jak i u chłop­ców. U dziewczyn, które posiadały dobry kontakt emocjonalny ze swoim ojcem, relacje z osobami płci odmiennej są zwykle o wiele prostsze i bar­dziej naturalne...
 
o. Jerzy Zieliński OCD
Jeśli chcemy usłyszeć drugiego człowieka, potrzebne jest powietrze, które umożliwia rozchodzenie się falom głosowym. Jeśli go zabraknie, na nic zda się doskonale rozwinięty organ mowy. By usłyszeć Boga i móc wypowiedzieć do Niego własne słowa, potrzebna jest atmosfera wewnętrznego milczenia. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS