logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Wojciech Rzeszowski
Powołanie jako dialog
Pastores
 


Dramatyzm obu sytuacji wyrasta z ich zafałszowania. Człowiek, który go doświadcza, żyje jakby poza sobą i nie dotyka realiów swojej egzystencji, sam dokładnie nie wie, kim jest. Zamykając się na Boga oraz innych ludzi, doświadcza duchowej izolacji, która rodzi w nim przykry stan osamotnienia i niezrozumienia. To z kolei prowadzi do zgorzknienia, poczucia krzywdy i odrzucenia.
 
Opisane sytuacje są „atrakcyjnym” polem działania złego ducha, który skrzętnie wykorzystuje ludzkie słabości. Nie musi on wówczas pociągać do zła, wystarczy, że przytrzyma osobę w jej wyniosłości lub zgorzknieniu. Człowiek zamknięty w ciasnej i ciemnej skorupie swojej biedy nie może wzrastać i rozwijać się, jego uwarunkowanie (w rzeczywistości on sam) nie pozwala, by dotknęło go Boże światło uzdrowienia. Stając na modlitwie przed Bogiem, będzie „nędznym robakiem”, upokorzonym, niegodnym uwagi i miłości albo duchowym aktywistą, który musi zapracować na to, by spokojnie i bez poczucia winy się modlić. Będzie więc podejmował ciągle nowe wyzwania i prace, by nigdy nie stawać przed Panem z pustymi rękoma. Dopiero zmęczenie da mu poczucie pokoju i satysfakcji. Upodobni się wówczas do starszego syna z ewangelicznej przypowieści, który całe życie pracował dla ojca i zawsze pozostawał najemnikiem. Choć był synem i mieszkał w rodzinnym domu, to jednak – we własnym odczuciu – nie był domownikiem; czuł się akceptowany za to, co robi, ale nigdy kochany dlatego, że jest (por. Łk 15,11 nn.).
 

Wewnętrzna wolność i emocjonalna równowaga
 
Pozytywne i twórcze przeżywanie powołania domaga się wolności. Im bardziej człowiek jest emocjonalnie uporządkowany, zdolny do przekraczania siebie, otwarty na innych ludzi i samego Boga, tym więcej jest podatny na Jego działanie. Widać to wyraźnie w życiu świętych, którzy pozwalali się prowadzić Bogu. Łaska Boża „przelewała” się przez ich życie bardzo obficie. Dzięki wierze przeżywanej w wolności serca pozwalali Bogu działać, to On był Reżyserem ich życia. Nie byli skoncentrowani na sobie, nie stawiali warunków i nie czekali na to, aby Bóg zaspokoił ich potrzeby. Przeciwnie – z pasją szukali Bożej woli i wypełniali ją. Wewnętrzna wolność uzdalniała ich do współpracy z łaską i czyniła życie tak bardzo pięknym i owocnym, że świętym.
 
Człowiek pozbawiony wewnętrznej wolności staje się niewolnikiem samego siebie. Jego obawy, lęki i pragnienia koncentrują go na sobie w taki sposób, że wszystko zaczyna kręcić się wokół osi własnego „ja”. Podejmowane powołanie i wszystkie związane z nim dzieła zostają podporządkowane człowiekowi. Nawet misternie budowana religijność pozostaje wówczas religijnością „monologu”, która zamyka się na doświadczenie Boga. Zamiast otwierać się na Tego, który jest źródłem uświęcenia i przemiany, człowiek zbyt mocno zajęty jest sobą, prowadząc nieustanny dialog z własnymi potrzebami i ranami. Osoba obdarzona powołaniem, a jednocześnie tak uwarunkowana emocjonalnie, nie pyta: „Panie, co chcesz, abym czynił?”, ale raczej oczekuje, aby Bóg odpowiedział na jej potrzeby i spełnił neurotyczne pragnienia. Zdarza się wówczas, że modlitwa – z adoracji Boga – przemienia się w emocjonalny „koncert życzeń”.
 
W ten sposób w życiu osoby powołanej powstaje paradoksalna sytuacja: zamiast służyć i oddawać chwałę Bogu, w mniejszym czy większym stopniu służy samej sobie. W konsekwencji dochodzi do swoistej, często niezauważalnej, reorientacji powołania, gdzie Bóg przestaje być najwyższym celem, a staje się środkiem do zaspokajania nieuświadomionych potrzeb. Możliwość współpracy z łaską powołania jest wówczas znacznie ograniczona, a czasem nawet zupełnie niemożliwa. Powołanie przeżywane w taki sposób, choć na początku było przyjmowane z optymizmem i radością, szybko staje się niezadowalające i trudne, zarówno dla danej osoby, jak i wspólnoty, w której ona przebywa.
 
Relacja z Bogiem, która nie wyrasta z wyzwalającego doświadczenia miłości, nie może pogłębiać się i przynosić duchowych owoców. Tylko człowiek wyzwolony i wewnętrznie uporządkowany buduje otwarte i twórcze relacje. Im więcej wolności od siebie i emocjonalnej równowagi, tym mniej duchowych ograniczeń, roszczeń i warunków stawianych Bogu. Każda osoba powołana, która chce żyć ewangelicznymi wartościami, zaproszona jest do tego, by dobrze poznać i uporządkować swój wewnętrzny świat. Jeśli natomiast doświadcza trudności emocjonalnych i związanych z nimi ograniczeń, najpierw musi zatroszczyć się o powiększenie zakresu wewnętrznej wolności. Dopiero, kiedy doświadczy uzdrowienia serca, „uwolni” się od siebie i bardziej otworzy, będzie mogła duchowo wzrastać. Wtedy też w jej życiu dokona się swoisty przewrót kopernikański. Przestanie koncentrować się na sobie i kręcić wokół własnej osi, a odnajdzie się na orbicie odwiecznego Słońca i zacznie żyć Jego światłem. Wówczas wybór powołania, modlitwa i całe życie duchowe będą nie jałowym monologiem, ale pięknym, twórczym i owocnym dialogiem z Panem.
 
Ks. Wojciech Rzeszowski
- (ur. 1966), teolog, ojciec duchowny w Prymasowskim Wyższym Seminarium Duchownym w Gnieźnie.
   
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
Marek Wójtowicz SJ
Tajemnicę naszego powołania do bycia uczniami i przyjaciółmi Pana Jezusa, mimo całej naszej słabości, niewierności, naszych grzechów i zwątpienia, możemy zgłębić podczas modlitwy. Pan kieruje na nas spojrzenie pełne miłości i miłosierdzia. Nie zaprasza nas do relacji przyjaźni dlatego, że jesteśmy lepsi od innych lub mamy względem Niego jakieś zasługi.  
 
Marek Wójtowicz SJ
Prawdziwa przyjaźń ma swoje źródło nie w intelekcie – jakby chcieli niektórzy, ale w sercu, w uczuciach. Głębia ludzkiego serca jest niezbadana, dla niektórych wręcz niebezpieczna. Jeśli tylko mogą, to najchętniej tę „część z ciała” omijają, jak omija się ruchome piaski. Bo to miejsce, jak mówi prorok Jeremiasz – zdradliwsze jest niż wszystko inne, któż je zgłębi? (17, 9).
 
Marek Wójtowicz SJ
Chrześcijanie wyrażają swoją wiarę na różne sposoby. Jedni poświęcają życie Bogu, nakładając habit zakonny, inni wybierają życie kapłańskie. Ogromna większość to jednak ludzie świeccy, starający się przestrzegać Dekalogu. Wśród nich są tacy, których życie z pozoru wydaje się bardzo zwyczajne. Pracują, utrzymują rodziny i wychowują dzieci. Przepełnia ich jednak wielka wiara w Boga, którą wyrażają na swój, często nietypowy sposób...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS