logo
Wtorek, 14 maja 2024 r.
imieniny:
Bonifacego, Julity, Macieja – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Rosalba Fanelli, Luciano Cupia
Pragnienie domu
eSPe
 


Rosalba Fanelli, Luciano Cupia
Pragnienie domu - Sekrety i bogactwa uczuciowości
Cena 14.60 zł.
Wydawanictwo eSPe - rok 2001, stron 111
Oprawa miękka
Format 125x195
ISBN 83-88683-32-2

 
Przygotowanie do małżeństwa i ślubu kościelnego
 
Korzystając z naszych doświadczeń sięgających 1966 roku, kiedy powstało Centrum „Rodzina”, możemy udzielić kilku wskazówek dotyczących właściwego przygotowania się do chrześcijańskiego małżeństwa.
Pomysł zrodził się w Kanadzie w 1940 roku. Kilka par narzeczeńskich z uniwersytetu w Ottawie, pod przewodnictwem księdza ze Zgromadzenia Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej, zaczęło rozważać możliwość kursu przedmałżeńskiego.
 
Uniwersytet poparł tę inicjatywę, przydzielając specjalistów. W ten sposób ruszył prawdziwy kurs złożony ze spotkań, dyskusji, rozważań i modlitwy.
Później podobne kursy zorganizowano w innych krajach, ich liczba doszła już do stu dwudziestu, co ma duże znaczenie. Podręcznik pod tytułem „Cours de preparation au mariage” został przetłumaczony na kilka języków, dotarł również do Włoch.
 
Plan pracy obejmował 12 broszurek poświeconych wszechstronnej analizie poszczególnych zagadnień dotyczących małżeństwa sakramentalnego.
 
Spotkanie pierwsze. Porozumienie, okoliczności sprzyjające zbudowaniu związku, wątki przewodnie całego zagadnienia.
Spotkanie drugie. Analiza korzyści wynikających z psychologicznych różnic między płciami. Mężczyzna i kobieta jako wzajemne dopełnienie z pełnym poszanowaniem drugiej osoby i z zachowaniem równych praw.
Spotkanie trzecie. Miłość jako relacja par excellence i umiejętność wybrania siebie oraz wzajemnego spotkania.
Spotkanie czwarte. Dyskusja o wyborze dojrzałości. Ludzie pobierają się, dokonując wcześniej świadomego wyboru, później dochodzi jeszcze odpowiedzialność i wolność wyboru.
Spotkanie piąte. Ciało i seksualność bez zahamowań i uprzedzeń.
Spotkanie szóste. Ekonomiczny aspekt związku, praca mężczyzny i kobiety.
Spotkanie siódme. Formalna strona ślubu, prawo, zwyczaje, przepisy i inne rzeczy, które trzeba wziąć pod uwagę.
Spotkanie ósme. Przebieg ceremonii w kościele. Omówienie, oprócz przebiegu samej liturgii, sakramentalnego wymiaru chrześcijańskiego małżeństwa.
Spotkanie dziewiąte. Czystość przedmałżeńska, język serca i język ciała, stopniowe poznawanie siebie, zakładające wzajemne poszanowanie i samokontrolę, wynikającą nie z nakazu, ale własnego postanowienia.
Spotkanie dziesiąte. Pierwsze chwile wspólnego życia: podróż poślubna, urządzanie mieszkania, współżycie jako pierwsze chwile tego, co ma trwać przez całe życie.
Spotkanie jedenaste. Płodność i świadoma prokreacja, mądra definicja rodzicielstwa, wyświetlenie filmu o regulacji poczęć, z naciskiem na metody naturalne.
Ostatnie spotkanie otwiera nas na wspólnotowy wymiar rodziny. Mowa jest o powołaniu i misji rodziny. Całkowite otwarcie na innych i zdecydowane „nie” dla rodziny nieprzystępnej i hermetycznej.
 

Jak widać jest to przygotowanie globalne. Preferujemy własny styl prowadzenia zajęć: ludzką, konkretną dyskusję, w którą zostaje włączony dyskurs wiary i łaski.
Oczywiście nasza metodyka jest tylko propozycją. Jest wiele innych inicjatyw, dobrych i skutecznych metod, np. te wychodzące od prawdziwej katechezy i wprowadzające na ścieżkę wiary.
My woleliśmy ścieżkę, której przejście zapewni całościowe spojrzenie na różne aspekty dotyczące małżeństwa.
 
Krótko mówiąc, co jest istotą małżeństwa, jeśli nie umiejętność małżonków do okazywania sobie miłości przez całe życie?
Jak to osiągnąć, jeśli nie przez stwierdzenie dojrzałości wyboru i uznanie możliwości całkowitego zespolenia ciał i dusz małżonków?
 
Chodzi o sprawdzenie, czy kandydaci mają świadomość, co pociąga za sobą ten akt. Z drugiej strony trudno dwóm ochrzczonym dorosłym, proszącym o ślub kościelny, zarzucić brak wiary i narzucić jakąś drogę. Na przykład biskupi francuscy poleciliby zastanowić się nad „tlącą się iskierką”, wyczuwalną w takiej prośbie, nawet jeśli brakuje regularnej praktyki religijnej. Być może entuzjazm wywołany chęcią przywrócenia dyskusji o wierze, gdzieś po drodze zagubiony, skłoni do wprowadzenia obowiązku uczestniczenia w kursach przedmałżeńskich.
 
Na kursie przedmałżeńskim „Miłość trzeba budować”, który obecnie prowadzimy, nacisk kładzie się na obraz miłości małżonków, który staje się znakiem miłości, którą Bóg obdarza swój lud i swój Kościół. W ten sposób opowiadana jest cudowna historia, w której Bóg zawiera przymierze z człowiekiem, zaślubia go i pozostaje mu na zawsze wierny. Tak samo mężczyzna będzie wierny swojej kobiecie. I na odwrót.
 
Słowo Boże obfituje w znamiona tego cudownego przymierza małżeńskiego.
Widzieliśmy wielu narzeczonych, pozostających pod wrażeniem tej miłosnej historii. Dla wielu była to niespodzianka a przede wszystkim okazja do pozbycia się uprzedzeń dotyczących Kościoła i samego sakramentu.
 
Fundamentalne znaczenie ma dzisiaj tego rodzaju poradnictwo i promocja podobnych inicjatyw oraz pomoc małżonkom w uświadomieniu sobie, jakie obowiązki przyjmują na siebie jako obywatele i chrześcijanie.
 
W ostatecznej analizie każde małżeństwo jest i pozostaje związkiem z wyboru. Jeśli dwoje ludzi ma pełną tego świadomość, uniknie rozczarowań i wzajemnego obwiniania się. W przeciwnym razie może się zdarzyć pomieszanie wyboru i potrzeb, co doprowadzi do sytuacji, w której małżeństwo będzie tylko i wyłącznie okazją do zaspokojenia własnych pierwotnych potrzeb. Jeśli nie dochodzi do zaspokojenia, zaczyna się obwinianie drugiej osoby i może dojść nawet do rozstania, porzucenia rodziny. W tych okolicznościach rozpoczęcie wszystkiego od nowa może się wydawać dobrą strategią i możliwością zgłębienia sztuki miłości, także w sensie religijnym. Mając ponad trzydziestopięcioletnią praktykę w prowadzeniu kursów przedmałżeńskich, wierzymy w strategię świadomego wyboru związku. Chodzi o to, by pozyskać kobietę i mężczyznę w ich najgłębszym dążeniu – by umieć kochać.
 
Do tego przekonania doszliśmy poprzez analizę tego, co stało się w drugiej połowie XX wieku, niestety dzięki kryzysowi związku i rodziny. Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło...
Ten okres przemian, rozwoju techniki i postępu w każdej dziedzinie może nas wiele nauczyć. Ale może to zrobić też miłość, przede wszystkim i ponad wszystko!
 
***
 
Wszyscy zapewne uczestniczyli w ceremonii ślubnej w kościele. Niewielu jednak brało udział w ślubie chrześcijańskim. Zamieszanie i błyski fleszy sprawiają, że Chrystus przebywa w takiej atmosferze niechętnie. Zmuszamy Go, żeby znosił pewne zwyczaje i nie powinno nas zdziwić, gdyby sięgnął po bicz... I nie było by niespodzianką spotkanie Go poza kościołem ze spojrzeniem wyrażającym pytanie: „Dlaczego wzięliście ślub w kościele?”
Mamy wiele do zrobienia. Trzeba określić zasady postępowania po to, by ocalić godność ceremonii lub zredukować do minimum to, co zakłóca jej właściwy przebieg.
Trzeba sobie zdecydowanie powiedzieć: ceremonia nie wymaga operacji plastycznej, to narzeczeni wymagają właściwego przeszczepu... Serce z kamienia należy zastąpić ludzkim sercem. W miejsce serca bezbożnego i przesiąkniętego zabawą przydałoby się serce nawrócone. Specjalista od takich przeszczepów serca jest tylko jeden. Wezwijmy Go.
Z książki Pianeta amore, Gigi Avanti

Zobacz także
Elżbieta Ruman
Ja Pana Boga traktuję jako Ojca doskonałego. Takiego, który ukocha najmocniej, ale jednocześnie wymaga i jest konsekwentny. I nie robi żadnych błędów. My, ziemscy ojcowie, ulegamy słabościom, emocjom, popełniamy błędy i choć jesteśmy stworzeni na obraz i podobieństwo Boga, to więcej w nas podobieństwa niż obrazu. Podobieństwo, ale nie dokładne odbicie.
 
Z Jerzym Zelnikiem, aktorem, rozmawia Elżbieta Ruman
 
Elżbieta Ruman
Wiele osób ma poczucie „nie chcę popełniać tych samych błędów co moi rodzice”, a potem i tak wpadają w ich pułapkę. Dlaczego tak się dzieje? Jak to się dzieje, że gdy zostajemy rodzicami, łapiemy się na powtarzaniu zachowań, a czasem wręcz słów własnych rodziców – często także tych, których wcale nie chcemy? Czy można się z tego wyzwolić? 
 
Justyna Nowak
Adam Chmielowski Urodził się w rodzinie zubożałej szlachty 20 sierpnia 1845 r. w Igołomii koło Krakowa. Jako siedemnastolatek przyłączył się do powstania styczniowego. W bitwie pod Mełchowem odniósł ciężką ranę - granat strzaskał mu nogę. Odtąd nosił protezę. Trafił do niewoli, ale udało mu się z niej uciec. Wyjechał do Paryża. Po amnestii wrócił do Warszawy i rozpoczął studia malarskie...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS