Ludzie średniowiecza traktowali życie poważnie i kochali konkret. Nie znaczy to, że lekceważyli rzeczywistość duchową. Wręcz przeciwnie. Dla nich Bóg, aniołowie i diabły byli nie mniej konkretni niż ludzie z krwi i kości, a Niebo, Czyściec i Piekło nie były abstrakcyjnymi ideami, ale miejscami pełnymi życia. Wiedzieli doskonale, że to, co niewidzialne, i to, co dotykalne zmysłami, wzajemnie się przenika, tak że wszystko, co zrobią na ziemi, ma i będzie miało konsekwencje w wieczności.
„Dlaczego ciągle spotykają mnie nieszczęścia? Za jakie grzechy tak cierpię? Choroby, przeciwności, niezrozumienie, poniżenia, udręki, niekończące się nieszczęścia… W moim życiu, w mojej rodzinie ciągłe piekło…” Znamy te pytania. Znamy takie historie. I to nie są głupie pytania i nie są zmyślone historie. „A może nie za swoje, a za grzechy przodków, poprzednich pokoleń, tak cierpię?” Wie coś o tym Słowo Boże.