logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Leszek Gęsiak SJ
Przejrzyj!
Mateusz.pl
 
fot. Jasper Wilde | Unsplash (cc)


1 Sm 16, 1b. 6-7. 10-13a; Ef 5, 8-14; J 9, 1-41

 

Zdolność widzenia to jedna z najznakomitszych umiejętności człowieka. Wzrok służyć może właściwie do wszystkiego: poznawania, oceniania, komunikowania, zakochiwania się czy grzeszenia. Współczesne nam czasy sprawiły, głównie przez rozwój kina, telewizji i internetu, że staliśmy się „społeczeństwem obrazkowym”, gdzie słowo pisane czy wypowiadane nie mają tak skutecznej siły oddziaływania jak właśnie przekazywany obraz. Obraz przekazuje treść szybko, kolorowo, z mnóstwem szczegółów, które w ten sposób najłatwiej zapadają nam w pamięci. To obrazy widzimy we śnie i na jawie, to one wypełniają często nasze marzenia i wizje. Wzrok jest zmysłem niezwykle skutecznie działającym na naszą psychikę, o czym wiedzą artyści, malarze, filmowcy, projektanci, psychologowie i zwłaszcza specjaliści od reklamy.

 

Fizycy i okuliści zwróciliby zapewne uwagę na to, że cała tajemnica widzenia polega jedynie na osobliwej manipulacji światłem przechodzącym przez skomplikowany układ optyczny jakim jest ludzkie oko. Dowód jest bardzo prosty: wystarczy znaleźć się w absolutnej ciemności i nic człowiek już nie zobaczy. Bedzie słyszał dźwięki i szumy, będzie odczuwał powiew powietrza czy drgania podłoża, będzie mógł dotknąć tego, co znajdzie się w zasięgu jego ręki i próbować w ten sposób określić kształt przedmiotu. W ciemności nie zobaczy jednak nigdy ani kolorów, ani cieni, które rzuca światło. Do pełni poznania czegoś będzie brakować.

 

Pośród nas żyją ludzie niewidomi. Niektórzy nie widzą od urodzenia, niektórzy stracili wzrok w pewnym wieku. Zmuszeni do tego, by sobie poradzić w życiu, wyostrzają inne zmysły: słuchu, powonienia, wrażliwości na dotyk. Adaptują się na swój własny sposób do nowoczesnego „społeczeństwa obrazkowego”, pokazując często heroizm i determinację w ich otwarciu na to wszystko, co daje świat ludziom widzącym. I pewnie chcieliby kiedyś przejrzeć...

 

Pośród nas żyją też ludzie o niewidomym sercu. Patrzą wzrokiem swego wnętrza, i nic nie widzą. Ślepota serca nie zna jednak innych zmysłów, które by mogły pomóc w widzeniu tego, co powinna zobaczyć dusza. Ten rodzaj ślepoty zamyka człowieka na dobro, na heroizm, na dzielenie się, na zauważenie, że nie jest na tym świecie sam. To ślepota braku Boga. Żyje się w niej w iluzji, że tylko świat materialny i własny, szczęśliwy byt na tej ziemi, są istotą ludzkiej egzystencji. Jedynym wyjściem z owej choroby jest otwarcie się na uzdrawiającego Mistrza i „spojrzenie sercem” na Niego.

 

Jezus pewnego dnia ujrzał człowieka ślepego od urodzenia. Splunął na ziemię, uczynił błoto ze śliny, nałożył je na oczy niewidomego i kazał mu się obmyć w sadzawce Siloe. Bardzo proste czynności. Niewidomy wrócił widząc. Odzyskał wzrok. Zaszła w nim ogromna, fizyczna zmiana. Wystarczyło jedno krótkie spotkanie z Mistrzem i świat stał się inny. Dotknięcie Jezusa i gest nałożenia błota na oczy odmieniły życie tego człowieka już na zawsze.

 

Pośród nas żyje wielu ludzi o niewidomym sercu. Niektórzy mają takie serce od urodzenia, niektórzy stracili swoje czucie serca w jakimś konkretnym momencie życia. Wydaje się, że Jezus jest im zupełnie obojętny i bez Niego świetnie dają sobie w życiu radę. Nie potrzebują Go. Z pogardą patrzą na tych „pobożnych”, zwłaszcza jeśli im się nie układa, nie mają zbyt wielu pieniędzy albo bardzo prestiżowej pracy czy pozycji społecznej. Jezus przechodzi jednak przez ten świat także dla nich. Jezus chce ich dotknąć. Chce, by stali się inni, by odmienili swoje życie, by znów zaczęli widzieć to, co powinna zobaczyć dusza. Chce, by od dziś byli ludźmi czyniącymi innym dobro, by nie bali się zmęczenia i heroicznej walki o prawdę, by umieli darmo dawać i pomagać. Chce, by zauważyli, że nie są na tym świecie sami. Chce, by pozwolili Mu się dotknąć. Chce, by pozwolili nałożyć sobie na oczy błoto. Chce, by Go zobaczyli, że jest, i że także za nich będzie podążał krzyżową drogą. Chce, by przejrzeli. Wszyscy. Ty także. A zatem przejrzyj! Już czas!

 

Leszek Gęsiak SJ
mateusz.pl
rozważania wielkopostne 2011: IV niedziela Wielkiego Postu

 
Zobacz także
Marian Grabowski

W każdej sprawie mojego życia mogę być jednym z trzech, o których Nauczyciel mówi. Ptakiem i lilią, poganinem lub Jego uczniem i nikim więcej ani nikim mniej. Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie!

 
ks. Mirosław Tykfer

Czy chcę w ten sposób zasugerować, że sakramenty nie są potrzebne do zbawienia? Albo że ci, którzy bardzo wiernie dotychczas przyjmowali je w Kościele, postępowali naiwnie, że przecież mogli inaczej? I tak, i nie. Jeśli rozumienie konieczności sakramentów do zbawienia rozumieli ekskluzywnie: tylko sakramenty dosłownie udzielane przez przedstawicieli Kościoła dają zbawienie – mijają się z nauczaniem Kościoła. 

 
Małgorzata Wszołek

Sytuacje trudne są jakby sądem Bożym nad człowiekiem. Jeżeli ktoś jest zasadniczo zwrócony ku Bogu (nawet jeśli o tym nie wie i wydaje mu się, że jest człowiekiem niewierzącym), podczas takiej próby dokonuje się w nim przyśpieszenie rozwoju duchowego i nieraz człowiek ten okazuje się kimś nie tylko wierzącym, ale od razu głęboko wierzącym. Ale zdarza się i odwrotnie: ktoś uważał się za wierzącego, ale obiektywnie był daleko od Boga. Wtedy pod wpływem trudnej sytuacji jego wiara rozpada się jak domek z kart.

 

Z Jackiem Salijem OP rozmawia Małgorzata Wszołek

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS