logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Maciej Krulak
Przekazuj dalej
Wieczernik
 


Rola ledwie żywego

Nie ma statycznej wersji chrześcijaństwa – nie głoszącej Ewangelii. Tak rozumiana wiara wygasłaby. Wygasłaby w życiu konkretnej osoby, bo dzielenie się wiarą jest swoistym „paliwem” chrześcijanina, które nie tylko napędza ale i weryfikuje w co i komu wierzę. Wygasłaby w życiu wspólnoty, która wymiera, jeśli nie rozszerza się na nowych członków. Można powiedzieć, iż chrześcijaństwo rozprzestrzenia się „drogą kropelkową” przez bezpośrednie spotkanie człowieka wierzącego i niewierzącego. Wiara to „podawanie dalej” tego co się otrzymało, swoista kaskada, która porywa kolejne poziomy ludzi. Na tym ze swej natury polega czynienie uczniów. Należy jednak pamiętać, iż jest to po prostu natura wiary, ona tak funkcjonuje. Im bardziej się nią dzielimy, tym bardziej się w niej utwierdzamy, w swoisty sposób rozwijamy. Droga ku dojrzałości chrześcijańskiej wiedzie poprzez coraz odważniejsze i szersze dzielenie się swoim osobistym, ale także i wspólnotowym doświadczeniem wiary. To pokazywanie, że „moja” wiara, to wiara „Kościoła”. Kto nie dzieli się wiarą, w pewien sposób sam spycha się do roli ledwie żywego. Wiara dzielona z innymi wzmacnia się i pomnaża w życiu konkretnego chrześcijanina, jak i wspólnoty. Głosimy nie tylko, by „złowić” nowych wyznawców, ale by samemu głębiej przeżywać swoją osobistą więź z Jezusem. Nie chodzi tu o „testowanie”, ale o pomnażanie.

Kościół nieustannie misyjny

Jeśli wspólnota nie dzieli się wiarą, umiera. Kościół ze swej natury jest nieustannie misyjny, tzn. zawsze i wszędzie głosi Chrystusa Zmartwychwstałego. To po prostu należy do jego istoty. Kościół nie może istnieć bez tego elementu, gdyż wszędzie, gdzie głosi się Jezusa Chrystusa, tam „dzieje” się Kościół i wszędzie tam, gdzie jest Kościół, tam głosi się Ewangelię. Te rzeczywistości, zarówno w wymiarze społecznym (Kościół), jak i personalnym (chrześcijanin) są nierozerwalne.

Kościół najdynamiczniej rozwijał się w trudnych okolicznościach, kiedy dawanie świadectwa słowem i postępowaniem dużo wymagało, niekiedy decydując o życiu i śmierci chrześcijanina. Trudne czasy to dobre czasy dla wspólnoty wierzących, bo nie zasłaniamy się powszechnością, nie możemy zgodzić się na powierzchowność, musimy się jasno i zdecydowanie zadeklarować. Dlatego obecny czas jest wyzwaniem i wezwaniem do takiej deklaracji. Dziś już nie ma sensu połowiczność, czy fasadowość, dziś jest czas na konkret, na decyzje, na konsekwencje, na odpowiedzialność. Wiara wzywa każdego chrześcijanina do opowiedzenie się za lub przeciw Jezusowi. Obojętność, ucieczka przed decyzją, pozycja neutralna nie wchodzą w rachubę.

Trzeba wierzyć tak na serio

Dziś potrzeba Kościoła i chrześcijanina w ruchu – gotowych do spełnienia swego podstawowego zadania – ogłoszenia Boga, który wchodzi w życie człowieka. To nie kwestia fakultatywna, zarezerwowana dla przeszkolonej i wyselekcjonowanej elity, to konieczność powszechna dla wszystkich ochrzczonych, dla całej wspólnoty Kościoła. Trzeba się ruszyć, trzeba wierzyć tak na serio, na całość i nie bać się być chrześcijaninem. Nie jesteśmy wezwani do przekonywania, ale do objawiania. Każdy człowiek musi na podstawie danych wynikłych z obserwacji chrześcijan, podjąć swoją decyzję życiową – chcę, czy nie chcę takiego życia wiary dla siebie. Nie dzieje się to bez pomocy łaski, ale bez decyzji człowieka nie dokona się to dzieło. Większość działania to Bóg sam, ale człowiek musi też, tą swoją „małą” pracę wykonać. A nie będzie do niej zdolny bez świadectwa chrześcijan, bez wsparcia i zrozumienia wspólnoty wierzących.

Wiara głoszona jest silniejsza i bardziej przekonująca, niż tylko wiara wyznawana prywatnie. Ale nie można głosić czegoś, w co się nie wierzy, czego się nie doświadcza. Dlatego proces głoszenia jest momentem weryfikacji wiary zarówno w wymiarze indywidualnym, jak i wspólnotowym. Wtedy właśnie rozpoznajemy, czy wierzymy z całym Kościołem, czy tylko pozostajemy na płaszczyźnie osobistej, subiektywnej relacji „ja-Ty” z Bogiem, która jest dla nas bezpieczna i słodka, ale „niepłodna”. Głoszenie wprost wynika z wierzenia. Można powiedzieć, iż jest widzialnym „miernikiem” dojrzałości w wierze. Inaczej wiara może się stać ciepłym portem, niejako ucieczką od życia i ludzi. W konsekwencji obudzimy się na bezludnej wyspie, na której nie spotkamy też Bożego oblicza.

ks. Maciej Krulak
 
Zobacz także
Paweł Sawiak SJ
Nasze życie często przypomina wspinaczkę na wysokie szczyty. Szukanie powołania, kryzysy małżeńskie, narodziny i wychowanie dzieci, oschłość na modlitwie czy przezwyciężanie choroby – dla jednych może to oznaczać rekreacyjne podejście na Gubałówkę, dla większości jednak przypomina zdobywanie Mount Everestu. W obu wypadkach potrzebny jest zdrowy rozsądek, chłodna głowa i włożenie sporego wysiłku – zwłaszcza, gdy zdobywasz ten szczyt po raz pierwszy. Ale jeśli masz jakiekolwiek doświadczenie w górskich wyprawach, to wiesz, że są szlaki, na które bardzo ryzykownie jest wybierać się samemu… 
 
o. Jerzy Zieliński OCD

W Chrystusie poznanie siebie, swej małości i nędzy, nie budzi trwogi i niepokoju, lecz niesie nadzieję i siłę do dalszej drogi. W Listach Nikodema Jan Dobraczyński wkłada w usta Jezusa ciekawe słowa, których nie znajdziemy w Ewangeliach. Pewnego dnia mówi On do Nikodema: „Daj mi swoje grzechy”. Słowa te nurtują serce bohatera przez długi czas. Nie pojmuje, co to znaczy oddać Zbawicielowi swój grzech. Dopiero po śmierci Jezusa na krzyżu zrozumie...

 
Ks. Jacek Wawrzyniak SDS
Jakim językiem mówić na ambonie? Językiem tzw. religijnym, czy językiem potocznym? Czy należy posługiwać się terminami teologicznymi, biblijnymi? Czy może stosować pojęcia z języka potocznego dla lepszego zobrazowania i zrozumienia przez słuchacza prawd wiary?...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS