logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Tadeusz Florek OCD
Przyjaźń i uczucia. Dlaczego boimy się uczuć w przyjaźni?
Głos Karmelu
 


Droga do przyjaźni, jakiej pragniemy…

Rozwój przyjaźni związany jest z trudem. Domaga się autentyczności, szczerości i jasno określonych celów. Prowadzi przez wzajemne poznanie i doświadczenie własnych granic i możliwości. Bez zaangażowania i odpowiedniego wysiłku obydwu stron nie dojdzie się do przyjaźni przenikającej wszystkie obszary życia wraz z uczuciami, myślami i pragnieniami. To, co się raz zaczęło, nie skończy się nigdy, jeżeli będzie pielęgnowane z miłością. W drodze nawet wyrażane wobec siebie słowa, czy ich dobór odgrywają ważną rolę. Wtedy relacja będzie pociechą w smutku i pomnoży radość. Zaś doświadczenie przebaczenia własnych słabości sprawi, że z momentów trudnych, nieprzyjemnych, zadających ból, możemy wyjść umocnieni i jeszcze bardziej złączeni. Przyjaźń to relacja, w której uczymy się zaistnieć w naszej kruchości wraz z tym co nas trapi, z potrzebami, a nade wszystko z towarzyszącymi nam uczuciami. Przyjacielowi powierza się najskrytsze poruszenia serca, obejmujące pragnienia nieraz ze sobą sprzeczne. Dzięki otwartej postawie skłonni jesteśmy do tego, aby wyjść poza siebie, przekraczać własne ograniczenia i wstyd, jaki może towarzyszyć werbalizowaniu słabości. Przyjaźń ukierunkowana na dobro daje siły do zmagań z własnym egoizmem czy odczuwaną czasami zaborczością, zazdrością, chorą ambicją, nierealnymi oczekiwaniami. W przyjaźni mogą się też przejawiać poruszenia związane z ciałem, tym bardziej jeżeli dotyczy ona osób płci przeciwnej. Obudzony eros domaga się wzajemnej troski i szacunku, trzeba go podjąć i ukierunkowywać na większe wzajemne dobro. Zatem integracja świata zmysłowego z tym duchowym umożliwia spotkanie na wyższym poziomie. Taka przyjaźń pomaga wypełnić własne zadania i trwać radośnie w powołaniu otrzymanym od Boga, a wspólna modlitwa za siebie jest niezastąpioną pomocą, jaką mogą wyświadczyć sobie przyjaciele na tej drodze.

Co z uczuciami w przyjaźni między konsekrowanymi?

Osoby konsekrowane w sposób szczególny zaproszone są do rozwijania umiejętności bycia przyjaciółmi dla siebie i innych. Jeżeli dla autora Księgi Mądrości Starego Testamentu skarbem jest znalezienie przyjaciela, to tym bardziej będzie on skarbem w życiu konsekrowanym. Czy przyjaciel nie staje się siłą w codziennych zmaganiach zwłaszcza na drodze życia konsekrowanego? Jeżeli wszędzie potrzeba integracji, to czyż nie tym bardziej na tej drodze życia? Wzajemne umocnienie wynikające z dogłębnego poznania, zrozumienia siebie i obdarzania się szczerym i głębokim uczuciem nie stanowi zagrożenia samo w sobie. Będzie natomiast na pewno jednoznacznie weryfikowało drogę, jaką się idzie, zachowania, uczucia i wszystkie wewnętrzne napięcia czy pragnienia, również te związane z mocą erosa. Prawdziwa przyjaźń nie jest ponad siły osób konsekrowanych, lecz je uszlachetnia.

Wzajemna więź, o którą trzeba się troszczyć

Przyjaźń jest więzią, która angażuje całego człowieka. Jednak aby mogła trwać, być zawsze świeżą, trzeba się o nią troszczyć. Przyjaźń, tak jak życie, ma swój rytm naturalny i domaga się szacunku, otwartości na to, co nieprzewidywalne. Nie można jej kontrolować, nie można też „posiąść”, ale nieustannie uczyć się „być”, czy raczej „stawać się” przyjacielem, co też zakłada gotowość na przyjęcie cierpienia związanego z rozwojem.

Kto kocha, dba o rozwój więzi i nie ucieka od tego cierpienia, które towarzyszy głębokiej przemianie całej osoby; które oczyszcza i jednoczy, umacnia i uwrażliwia, uczy ufności i przekraczania siebie samego, werbalizacji prawdy i jej przyjmowania, przekonuje o bezinteresowności darów. Takie „bycie” z drugim powiązane z poszukiwaniem prawdy pozostawia niezatarte ślady, nie tyle w umyśle, co przede wszystkim w sercu. Warto podkreślić, że nikt sam takiego „daru” zdobyć nie może. Można za nim tęsknić, i wciąż nie spotkać człowieka, który by to pragnienie odwzajemnił i zaistniał na tak głębokim poziomie. Nawet jeśli mamy to szczęście i posiadamy jednego, dwóch lub trzech ukochanych i „najlepszych przyjaciół”, przyjaźnie – jak uczy nas tego życie – są nie tyle dane co zadane. Warto o tym pamiętać.

Jeśli myślimy o takich przyjaźniach, ważne będzie samo przygotowanie serca na taki dar, który może się pojawić w momencie, gdy najmniej się tego spodziewamy. Nie bójmy się zatem kochać, kochać całym sobą. Na koniec chciałbym przytoczyć słowa Thomasa Traherne’a, które mogą posłużyć jako podsumowanie: „Nic nigdy na tym świecie nie było kochane zbyt mocno, wiele rzeczy kochano jednak w niewłaściwy sposób, a wszystkie za mało (...). Powinniśmy być Życiem, Odwagą, Mocą i Miłością dla wszystkich i wszystkiego – to by nas umocniło. Ośmielam się twierdzić, że każdy człowiek powinien być kochany właśnie tak bardzo, (...) lecz Bóg, miłowany nieskończenie bardziej, w nieskończenie większym stopniu stanie się naszą radością, a nasze serca będą mocniej z Nim zjednoczone. Żadnemu człowiekowi, który miłuje Boga tak, jak powinien Go miłować, nie grozi niebezpieczeństwo, że innych będzie kochał zbyt mocno” (Centuries, II,66 i 68, Oxford 1963, s. 87-88).

Tadeusz Florek OCD
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
Eliza Litak i Michał Wsiołkowski
Wywiad z ks. Stanisławem Mieszczakiem – liturgistą
Podstawową cechą chrześcijanina jest być pokornym. Pokornym jest ten, kto umie troszczyć się o prawdę. Człowiek pokorny będzie umiał dobrze słuchać. Będzie umiał słuchać Bożego głosu i będzie umiał słuchać swojej wspólnoty. To najłatwiej dostrzec właśnie w czasie takich celebracji. Proszę na przykład zauważyć, jak bardzo stają się męczące dla uczestników wszelkie formy teatralności, przesadne i zbyt ekstrawaganckie formy gestów w celebrowanej liturgii...
 
Jacek Salij OP
W świecie, który oddalił się od Boga i został zdominowany przez rozmaite potęgi bałwochwalcze, nic nie jest takie, jakim by być mogło i jakim być powinno. „Stworzenie bez Stwórcy marnieje” – trafnie określił to ostatni sobór. Tam, gdzie przestajemy liczyć się z Bogiem, nie tylko my sami mało już wiemy, kim jesteśmy i po co żyjemy, ale również wszystko, co tworzy nasz świat, jest jakoś wypaczone i pozbawione autentyczności. 
 
ks. Piotr Głowacki
Człowiek mocny Bogiem – patrzący głębiej i dalej. Mający pełną świadomość tego, kim jest, jaka jest jego właściwa godność, jakie powołanie i ostateczne przeznaczenie. Oto człowiek, który nie lękał się otworzyć na oścież Chrystusowi drzwi swojego serca. W Janie Pawle II przez prostotę, doświadczało się głębi ducha...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS