logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Joanna Piestrak
Przytul mnie
Głos Ojca Pio
 


 – No, nie płacz już. Idziemy do domu – uspokaja mama zapłakanego pięciolatka. Dla człowieka dorosłego pobyt w szpitalu jest stresujący, a co dopiero dla dziecka. Maluchy najbezpieczniej czują się we własnym domu: z mamą, tatą, rodzeństwem, ulubionymi zabawkami i zwierzątkiem. 
 
– Mówiąc obrazowo, dom jest dla dziecka tym, czym gniazdo dla pisklaka – schronieniem, którego nie opuszcza, dopóki nie nauczy się latać. A nasze dzieci nigdy nie będą umiały samodzielnie funkcjonować – mówi specjalista chorób dzieci, Krzysztof Nawrocki, dyrektor krakowskiego Centrum Hospicyjnego i Opiekuńczo-Leczniczego dla Dzieci im. Ojca Pio. – Zatem niech zostaną w gnieździe pod opieką rodziców, a my pomożemy im uczynić je bardziej przytulnym.
 
Pacjent, który nie jest chlubą lekarza
 
Hospicjum dla Dzieci im. Ojca Pio jest zespołem opieki paliatywnej działającym na terenie Krakowa i województwa małopolskiego. Prowadzi specjalistyczną opiekę medyczną nad nieuleczalnie chorymi dziećmi w miejscu ich zamieszkania, od momentu podjęcia przez rodziców i lekarzy decyzji o zakończeniu leczenia w warunkach szpitalnych. – Opiekujemy się dziećmi z chorobami onkologicznymi, wadami genetycznymi, wadami wrodzonymi układu oddechowego, układu krążenia, ciężkim porażeniem mózgowym. Dziećmi, które nie są chlubą żadnego oddziału szpitalnego, bo dla lekarza chlubą jest pacjent, który przychodzi do szpitala chory, a wychodzi z niego zdrowy. Zwłaszcza młodzi lekarze nie umieją przyznać się do bezsilności. To najtrudniejsze w tym fachu – mówi Nawrocki.
 
Przypadki układają się w pewną całość
 
Hospicjum powstało po tym, jak matka dziecka z bardzo ciężką postacią dziecięcego porażenia mózgowego, w odpowiedzi na odmowę przyjęcia go do szpitala, wykrzyczała Nawrockiemu na izbie przyjęć: Niech mi Pan nie opowiada takich rzeczy, że nie może przyjąć mojego dziecka do szpitala! To co ja mam zrobić?! Do kogo się zwrócić?!
 
Ta sytuacja uświadomiła mu, że uporczywa terapia jest pogwałceniem godności ludzkiej, a po drugie stała się impulsem do działania: – Ponieważ w Szpitalu im. Żeromskiego wychowywałem się od „małego” lekarza, zacząłem tutaj prowadzić pertraktacje. Podczas tych rozmów szefowa Szpitalnego Oddziału Ratunkowego, która znała działalność Domu Ulgi w Cierpieniu,  powiedziała: Mam nawet dla was nazwę – hospicjum im. Ojca Pio. Bardzo się nam to spodobało, znaliśmy bowiem postać i duchowość Świętego.
 
– Potem okazało się, że w kaplicy szpitalnej znajdują się pierwsze w Polsce relikwie Ojca Pio. Wcześniej, choć pracuję w tym szpitalu od 1984 roku, o tym nie wiedziałam. Uznaliśmy to za znak Boży – dodaje Barbara Jabłońska, jedna z czterech pielęgniarek pracujących w hospicjum.
 
– Czasami w życiu zdarzają się przypadki, które później układają się w pewną całość – kontynuuje przerwany wątek Nawrocki. Spotyka się na swej drodze ludzi, z którymi nie spotkalibyśmy się, gdyby nie tego typu instytucje i nagle okazuje się, że mamy wiele wspólnego w podejściu do pewnych spraw i w sposobie rozumowania. Nasz patron nigdy nam nie przeszkodził w czymkolwiek, wprost przeciwnie. Jednak dla urzędnika, który ma złożyć podpis na dokumentach, zwykle nie ma to większego znaczenia. Dla niego liczy się przede wszystkim fakt, czy hospicjum działa zgodnie z wymogami prawa. Ale – jak mawia zaprzyjaźniony z nami ojciec Antoni Kieć, kapelan naszego szpitala: Nie martwcie się, już tam nad wami z góry św. Ojciec Pio czuwa – kilka razy zdarzyło się, że rzeczy, wydawałoby się, niemożliwe, stały się proste do zrealizowania.
 
Bardzo szybko, bo zaledwie po pięciu miesiącach działalności, hospicjum uzyskało status Organizacji Pożytku Publicznego, choć Sąd Gospodarczy w Krakowie do rejestracji wymaga prowadzenia takiej działalności przez co najmniej dwa lata. – Sprężaliśmy się mocno, aby zadośćuczynić wszystkim dodatkowym wymogom, które sąd rejestrowy przed nami stawiał  – wyjaśnia Anna Nawrocka, prezes zarządu, z wykształcenia prawnik, która zajmuje się prowadzeniem hospicjum od strony administracyjno-prawnej. Chodziło nam bowiem o zapewnienie podstaw finansowych dla prowadzonej przez nas działalności, ponieważ kontrakt z NFZ mieliśmy raptem na 3,3 dziecka i to dopiero od stycznia 2007 roku.
 
 
1 2  następna
Zobacz także
Jan Budziaszek
Zaczynałem cykl rekolekcji dla młodzieży szkół średnich w Poznaniu. Pierwsza konferencja zaczyna się za dwie minuty. Jest 13 minut po ósmej. W kieszeni dzwoni mi telefon. Odbieram. Dzwoni z Krakowa. To pani Ania, która opiekowała się mamą na czas moich wyjazdów: "Przed chwileczką zastałam panią Budziaszkową, leży nieprzytomna, cała niebieska, sina, na podłodze"...
 
Jan Budziaszek
Każdy z nas dobrze wie, że kiedy nam na kimś zależy, to jesteśmy gotowi do wielu poświęceń, a do tego pewnie byśmy się obruszyli, a może nawet czuli urażeni, gdyby ktoś wyraził podziw dla naszego oddania, bo „przecież go (ją) kochamy!”. Nikt się nie dziwi, gdy któreś z rodziców czuwa kilka nocy z rzędu przy łóżku chorego dziecka, podobnie nikt się nie dziwi, gdy pielęgnujemy pradziadka czy starszą sąsiadkę. 
 
Jan Budziaszek
Czy tego chcemy, czy nie, czy sobie z tego zdajemy sprawę, czy nie, jesteśmy powołani do czegoś więcej niż do fizycznego życia. Jeśli nie podejmujemy tego wezwania, załamuje się sens naszego istnienia, a wraz z nim następuje wewnętrzna destrukcja, której przejawami są dolegliwości, jakie odczuwamy. Jeżeli chcemy się wyleczyć, musimy podjąć to, do czego w istocie jesteśmy powołani. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS