logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Stanisław Morgalla SJ
Rachunek proszę!
Życie Duchowe
 


We wszystkich tych przykładach chodzi o pozorne dobro polegające na szukaniu siebie, a nie o realne wartości chrześcijańskie czy moralne. Jakże często osoby prezentujące takie postawy nie zdają sobie z nich sprawy, a konfrontowane przez otoczenie uciekają się do podobnych mechanizmów samousprawiedliwienia: niewygodne prawdy przysłaniają pobożnymi deklaracjami, a ewentualną krytykę otoczenia znoszą jako prześladowanie w imię słusznej sprawy. I co więcej, z subiektywnego punktu widzenia mają rację, bo przecież słuchają własnego sumienia. Kto dziś ma odwagę powiedzieć, że to sumienie może być błędnie uformowane? Jedynym, ale niemym świadkiem niewierności staje się dobro, które w ten sposób zostaje znacznie pomniejszone.
 
Zasada przyjemności i rzeczywistości
 
Pewną pomocą w rozróżnieniu i ewentualnym rozwiązywaniu tych nieświadomych mechanizmów może być klasyczne rozróżnienie poczynione przez Freuda – na zasadę przyjemności i rzeczywistości. Osoby dojrzałe kierują się w życiu zasadą rzeczywistości, niedojrzałe – zasadą przyjemności. Jak odróżnić jedne od drugich? W prosty sposób – przyglądając się, skąd czerpią poczucie własnej wartości. Osoba dojrzała, zintegrowana wewnętrznie zazwyczaj niewiele poświęca uwagi sobie, skupiając się na realizacji wartości i czerpiąc radość (i poczucie własnej wartości) z samej możliwości ich realizowania, pokonywania trudności itp. Osoba niedojrzała, czyli niezintegrowana wewnętrznie, będzie skupiona na sobie i na kruchym poczuciu własnej wartości. W każdym nieomal sektorze działalności będzie szukała potwierdzenia siebie, a to oparte jest na logice zasady przyjemności.
 
Osoby zintegrowane i dojrzałe są zdolne do odsunięcia w czasie przyjemności w imię osiągnięcia trwalszych i bardziej duchowych dóbr, czym jednocześnie poszerzają i dywersyfikują źródła poczucia własnej wartości i nawiązują lepszy kontakt z otaczającą rzeczywistością. Osoby niedojrzałe nie potrafią tego: muszą otrzymać nagrodę natychmiast, czym nie tylko nie poszerzają źródeł własnej satysfakcji, ale przeciwnie, zamykają się w coraz bardziej sztywnych schematach postępowania i skupiają się na przyjemnościach, o coraz bardziej prymitywnym charakterze.
 
By przekonać się o stanie miłości własnej, wystarczy sobie postawić wymagania i przyglądać się, jak się wobec nich zachowujemy. Stawianie sobie wymagań, odsuwanie przyjemności w czasie w imię bardziej trwałych wartości było od wieków prostą zasadą każdej edukacji. I choć jest to ćwiczenie natury, to otwiera się ono na wymiar łaski. Paradoksalnie, zewnętrzne ograniczenia otwierają wewnętrzne przestrzenie. Niestety, pedagogika ta bywa lekceważona lub zapominana, a przecież jest podstawą także dobrego rachunku sumienia z miłości własnej. Niedawno dużym echem w Stanach Zjednoczonych odbiła się książka psychologa dziecięcego Davida Walsha pod wymownym tytułem No: Why Kids – of All Ages – Need to Hear It and Ways Parents Can Say It („Nie! Dlaczego dzieci – w każdym wieku – potrzebują je słyszeć, a rodzice wypowiadać”). Stawiając dzieciom wyraźne granice i przestrzegając ich przez mówienie „nie”, pomaga się wyćwiczyć samodyscyplinę, szacunek do siebie i zaufanie do własnych sił, zdolność do odraczania przyjemności, prawość i inne cechy charakteru.
 
„Musicie od siebie wymagać, choćby inni od was nie wymagali” – te słowa Jana Pawła II, wypowiedziane w 1983 roku na Jasnej Górze, niech staną się mottem naszego podsumowania. Stawianie wymagań można porównać do umiejętności stawiania właściwych pytań, o które chodzi w omawianym tu rachunku sumienia. A pytanie pytaniu nierówne. Mechanizm, który stanowi istotę tak pożądanej tu sokratejskiej metody dochodzenia do prawdy, nietrudno pomylić z policyjnymi technikami przesłuchań, a wtedy łatwo wylać dziecko z kąpielą. I zamiast twórczego otwarcia nowych możliwości i perspektyw mamy nową traumę i szczelniejsze zamknięcie. Warto więc zacząć od siebie i na sobie testować szczepionki, które podawać będziemy innym. Jakie postawiłeś – postawiłaś sobie ostatnio pytanie, które odsłoniło niewygodną prawdę o tobie, ale jednocześnie natchnęło do działania i wyjścia poza siebie? 
 
Stanisław Morgalla SJ  
 
poprzednia  1 2 3
Zobacz także
ks. Paweł Sobierajski
Wielki Post w ogóle nie miałby żadnego sensu gdyby nie to, co stoi na jego szczycie. Gdyby nie krzyż. A sam krzyż byłby bezsensownym symbolem, drzewem hańby i narzędziem kata gdyby nie fakt, że z tego krzyża płynie dla nas Życie i cała historia krzyża, tak czy inaczej zanurza się w prawdzie zmartwychwstania. Pan Jezus nie przyszedł na świat po to, żeby umrzeć, ale po to żeby umrzeć i zmartwychwstać. Czyli na Wielki Post musimy patrzeć przez perspektywę zmartwychwstania...
 
Marek Blaza SJ
W sakramencie pojednania grzech osądzany jest z perspektywy przeszłości (żal za grzechy) i wiąże się jednocześnie z postanowieniem poprawy dotyczącym przyszłości. Dlatego przynajmniej niektórzy penitenci odnoszą wrażenie, że sam żal za grzechy jest „łatwiejszy do wypełnienia” od postanowienia poprawy, ponieważ potępienie popełnionego grzechu odnosi się do rzeczywistości przeszłej, dokonanej, której już nie można w żaden sposób zmienić. Natomiast postanowienie poprawy dotyczy przyszłości, której przecież nie da się przewidzieć. 
 
Krzysztof Wons SDS
Między naszą duszą a Pismem Świętym istnieje pewne podobieństwo – twierdzi Orygenes. Jedno może pomóc zrozumieć drugie. Cytuje Księgę Przysłów: „Pij wodę z własnej cysterny, tę, która płynie z twej studni” (Prz 5,15), i zachęca: „Spróbuj i ty mieć własną studnię i własne źródło, abyś skoro zrozumiesz księgę Pism, zaczął również z własnej myśli wydobywać jakiś sens”. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS