logo
Poniedziałek, 29 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Hugona, Piotra, Roberty, Katarzyny, Bogusława – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Anna Gruszecka
Raju na ziemi nie będzie
Miesięcznik W drodze
 


 Ale ja nie mówię o idealnym rozwiązaniu, tylko o sytuacji wyboru moralnego, w którym się znajduje młody człowiek.
 
Ja bym powiedział, że ludzie w poprzednich stuleciach żyli w dużo większej nędzy i potrafili być szlachetni, potrafili być uczciwi, i tę uczciwość cenili sobie dużo bardziej niż obecnie. A u nas, dzisiaj już to, że nie będzie się posiadało video czy tym podobnego dobra, uważa się za straszliwą niesprawiedliwość.
 
Nie są to argumenty całkiem – dla mnie – przekonywające, zwłaszcza że papież w Centesimus annus pisze, że społeczeństwo i państwo powinno gwarantować takie zarobki, które dają utrzymanie pracownikowi i jego rodzinie, i jeszcze możliwość oszczędności. Jeżeli nie gwarantują, jeżeli coś jest złego w tym systemie, to trudno obarczać za to odpowiedzialnością ludzi, którzy mu podlegają: nauczycieli, urzędników, ludzi, którzy pracują w zakładach państwowych.
 
Już mówiłem, ę jest to stan pożądany; państwo winno to gwarantować. Wobec tego należy wszystko zrobić, żeby w Polsce ten stan pożądany osiągnąć.
 
Tak, tylko że wtedy mówimy o perspektywie przyszłościowej. Dzisiaj jeszcze do takiego stanu nie doszliśmy.
 
No, nie doszliśmy. Co gorsze nie mamy też szans, żeby jutro taki stan osiągnąć. Ale nie znaczy to, że w takim układzie niemoralne czyny stają się dobre. Jeżeli tak się przejmujemy, że w Polsce wielu ludzi żyje ubogo, to co powiemy na sytuację w Etiopii, Mongolii, Czadzie czy też Syrii. Lekarz ukraiński zarabia 15 dolarów, a polski 200. Czy patrząc z punktu widzenia lwowskiego chirurga - jego, żyjący 70 km na zachód przemyski kolega nie jest niesprawiedliwie uprzywilejowany? Oczywiście, jak powiedziałem - i to będę podkreślał - inna jest sytuacja, kiedy człowiek dokonuje czynu złego moralnie w stanie wielkiego zniewolenia, inna, kiedy dokonuje go w pełnej wolności. Im mniej naszej wolności, tym mniejsza grzeszność czynu, ale zło pozostaje.
 
Przez decyzje moralne uczestniczymy w świecie, gdzie jest dużo zła, ale też i mnóstwo dobra. Znam na przykład lekarzy, którzy zarabiają te nędzne miliony i psioczą na sytuację, bo woleliby więcej, ale są szczęśliwi w swoim zawodzie i w swoich rodzinach. Czynią mnóstwo dobra, są powszechnie kochani i są dla wielu wspaniałym przykładem, że forsa nie jest najważniejsza, że misja pomagania ludziom w opresji może być spełniana z wielkim oddaniem. Co więcej nie przeszkadza to im być dobrymi mężami i ojcami. I jestem też pewien, że nie biorą łapówek.

A czy zna Ojciec w Polsce uczciwych biznesmenów, którzy nie dają łapówek?
 
Znam, oczywiście. Znam też takich, którzy dają. Oczywiście, jeżeli człowiek chce błyskawicznie pomnożyć wielokrotnie swój majątek, to bardzo mało prawdopodobne, by zrobił to uczciwie, nie dając łapówek, nie przekupując celników, urzędników... Natomiast są teraz w Polsce drogi uczciwego pomnażania pieniędzy. I znam ludzi, którzy to robią. Wolniej, niż jacyś aferzyści, którzy dają łapówy, którzy żyją z korupcji. Teza, że człowiek musi dawać łapówki, żeby zrobić biznes, jest oszustwem, fałszywym determinizmem, żeby się łatwiej rozgrzeszyć.

Nauka Społeczna Kościoła pokazuje katalog rzeczy, które są niegodziwe. Natomiast nie pokazuje dobrych.
 
Pokazuje dobry ustrój, który należy tworzyć. Może powiedzmy delikatniej – kierunki budowania sprawiedliwego i efektywnego systemu gospodarczego. Ustroju, który pomoże ludziom zaspakajać potrzeby tak, jak je pojmują. Życie jest pełne wyborów. Biznesmen może zarobić duże pieniądze, ale kosztem pracy, często wielonastogodzinnej dziennie, ze strasznym poziomem stresu oraz ryzyka i odpowiedzialności za pieniądze własne i ludzi, których zatrudnia. Jego brat, który ma taki sam kod genetyczny i taki sam iloraz inteligencji, może zostać profesorem uniwersytetu. Będzie zarabiał bez porównania mniej, ale za to ma poczucie satysfakcji w swojej pracy i znacznie dłuższe wakacje. Niektórzy wolą życie akademickie, a niektórzy życie człowieka interesu, a jeszcze inni lekarskie, a ja mam powołanie zakonne.
 
Ten świat należy zmieniać. Trzeba go stale przekształcać. Nie wolno nam wpaść w pułapkę klasycznego liberalizmu, nieczułego na krzywdę, który mówi, że kondycja ludzka jest taka, jaka jest, i trzeba się z tym pogodzić. To jest pułapka myślenia liberalnego. Uznanie, że każdy troszczy się tylko o siebie, bo zła i tak się nie wyeliminuje, bo zawsze było, i zawsze będzie... Ale istnieje i pułapka socjalistyczna. Myślenie, że dobra ekonomiczne można wyciągać jak króliki z cylindra, można szybko rozwiązać wszystkie problemy, byleby zrobić to odgórnie, najlepiej przez państwo – to też jest nierealistyczne... I niebezpieczne!
 
A realistyczne jest to, że zło jest i że się go nie usunie?

To, że się go nigdy nie usunie całkowicie, jest realistyczne, a zarazem to, że stale je trzeba i można usuwać, jest realistyczne jeszcze bardziej. Można przytoczyć dwa stwierdzenia. Jedno, które mówi, że istnieje zło i że się nic na to nie poradzi, a drugie, że jest zło, więc trzeba je usunąć. Oba te twierdzenia i mają, i nie mają zarazem racji. Ten realizm cechuje Naukę Społeczną Kościoła. Nie wierzymy w utopię zbudowania Królestwa Bożego na ziemi, nie stworzymy na ziemi idylli, raju, nie rozwiążemy wszystkich problemów. A jednocześnie trzeba robić wszystko, żeby na świecie było jak najmniej niesprawiedliwości, zła... Budować sprawiedliwość, czynić życie ludzkie – pamiętając zwłaszcza o najsłabszych – lepszym. 

Rozmawiała Anna Gruszecka
W drodze 1/97
 
poprzednia  1 2 3 4
Zobacz także
Redakcja "Listu"

My, dzisiaj, jesteśmy wychowani w przekonaniu, że kiedy przychodzimy do kościoła, już jesteśmy wspólnotą. Chrystus już jest między nami obecny, bo to On nas zwołuje i my jako wspólnota ofiarę Chrystusa, razem z Nim, celebrujemy. Można powiedzieć, że liturgia posoborowa podkreśla aspekt naszej godności, jako dzieci Bożych. Oba te aspekty - godność i grzeszność - wyrażają prawdę o nas, i moim zdaniem oba są doskonale obecne w posoborowym rycie mszalnym. Tradycjonaliści zapewne tak nie uważają.

 

Redakcja Listu rozmawia z o. Pawłem Krupą – dominikaninem, historykiem, członkiem commissio Leonina

 
ks. Andrzej Draguła

Przypowieść o Miłosiernym Samarytaninie wydaje się w swej wymowie oczywista. Najczęściej podkreśla się różnicę reakcji i postępowania, jaka jest między kapłanem i lewitą a Samarytaninem. Tym pierwszym przypisuje się większą odpowiedzialność moralną związaną z pełnioną posługą, a w konsekwencji oskarża się ich o bezduszny rytualizm, który bierze górę nad miłością bliźniego. Ta interpretacja jest o tyle kusząca, że pedagogicznie bardzo łatwa do wykorzystania. 

 
ks. Andrzej Trojanowski TChr.
Eucharystia sama w sobie jest największym cudem - powtarzał św. Tomasz z Akwinu. Lecz ten najwspanialszy z cudów kryje w sobie tajemnicę, która całkowicie umyka naszym zmysłom: wzrokowi, smakowi, dotykowi... Pomimo wyjaśnień najmądrzejszych teologów, obecność Boga w Eucharystii pozostaje dla nas tajemnicą wiary, która przerasta naturalne możliwości rozumu...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS