logo
Piątek, 19 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Alfa, Leonii, Tytusa, Elfega, Tymona, Adolfa – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Mateusz Szerszeń CSMA
Rosaroterapia. O tym, dlaczego różaniec leczy
Któż jak Bóg
 
fot. Dolina Modlitwy | Unsplash (cc)


Słowo, które pojawia się w tytule niniejszego artykułu, jest neologizmem. Jak jednak każdy neologizm, tak i ten wyrasta z potrzeby opisania rzeczywistości, której się doświadcza. Postanowiłem stworzyć nowe słowo, by opisać szczególne doświadczenie związane z najpopularniejszą modlitwą maryjną świata.

 

Zdarza się, że człowiek w swoim życiu przeżywa okresy trudne. Często wcale się ich nie spodziewa, a one przychodzą znienacka i wywracają świat do góry nogami. Zmagamy się czasami z problemami, które zwyczajnie nas przerastają i wzbudzają poczucie bezradności wobec zła i cierpienia, które uderza tam, gdzie nasz najczulszy punkt. Choroba, problemy rodzinne, czy wreszcie śmierć bliskiej osoby są zawsze wyzwaniem dla człowieka. W takich momentach okazuje się, w jakiej kondycji duchowej i psychicznej jesteśmy naprawdę.

 

Nie ukrywam, że sam, na niedługo przed napisaniem tego tekstu, doświadczyłem stanu, który kazał mi spojrzeć na rzeczywistość z innej strony. Przygnieciony problemami i zmartwieniami szukałem pomocy, ale im bardziej się starałem przemówić sam sobie do rozsądku, tym bardziej traciłem siły i popadałem w zwątpienie. Nie zawsze bowiem powiedzenie sobie: „Będzie dobrze” pomaga. Bagatelizowanie kłopotów wcale ich nie rozwiązuje. Na szczęście, prowadzimy swoje życie duchowe w dużej mierze intuicyjnie, na kłopoty życiowe wybierając naturalne lekarstwa.

 

Duchowa kozetka

 

Tu pojawia się rosaroterapia. Wieczorem, kiedy przychodzą natrętne myśli i nie jestem w stanie pracować, czytać, a nawet spokojnie siedzieć. Wtedy, gdy rodzi się frustracja i mam poczucie, że tracę kontrolę nad własnym życiem. Wówczas nie pozostaje mi nic innego, jak sięgnąć po mały różaniec, który leży obok mojej nocnej lampki, i zacząć kontemplować życie Jezusa i Maryi.


Każdy różaniec jest dla mnie wyzwaniem, ale też każdy różaniec przynosi coś nowego. Tyle już razy zdarzało się, że patrzyłem na tajemnice różańcowe w nowy sposób. Nie ma tam nudnej powtarzalności, ale jest spojrzenie, które realnie (sic!) odnosi się do moich problemów. Modląc się zaczynam patrzeć na swoje życie przez pryzmat wydarzeń z Ewangelii. Słowo Boże poprzez różaniec znajduje we mnie swoją aktualizację.

 

Do dzisiaj nie mogę wyjść z podziwu, że takie rzeczy są możliwe. Dotykam rzeczywistości, która nie jest wytłumaczalna z ludzkiego punktu widzenia. Doznaję swoistego procesu zdrowienia, który pozwala mi spokojnie położyć się spać i odnaleźć siły na kolejny dzień. Różaniec, który wydaje się tylko „zwykłym powtarzaniem”, okazuje się być najlepszą terapią duszy, jaką w życiu przeszedłem.


Zastanawiam się tylko, czy jest to przypadek. Czy można by inaczej? Nie wiem. Bóg to wie. Tak się jednak zdarzyło, że racjonalność, którą staram się kierować w życiu, nie zawsze spełnia swoje zadanie i często wiedzie mnie na manowce beznadziei. Z różańcem jest inaczej.

 

Przestaję myśleć, a zaczynam KOCHAĆ!

 

Nie bez wzruszenia piszę te słowa. Wydaje mi się, że obecność Jezusa i Maryi jest w tej modlitwie niezaprzeczalna. Kto choć raz stanął w obliczu cierpienia i śmierci wie, o czym mówię. Kontemplacyjne zagłębianie się w historię z Ewangelii rodzi we mnie pewną empatię z uczestnikami historii Jezusa. Widzę między nimi także siebie. Odczuwam i dotykam tego, co Bóg przeżywał 2 tysiące lat temu jako człowiek. Staję się uczestnikiem i jednocześnie mam poczucie złożonej mi przez Boga obietnicy.

 

Odkrycie odkrytego

 

Pewnie pojawią się w tym miejscu pytania o to, czy na różańcu doświadczam też problemów. Oczywiście, że tak! Trud, który wówczas podejmuję, wydaje mi się najbardziej twórczy. Staram się oddać Bogu w czasie tej modlitwy cały swój świat uczuć. Uczucia niechciane pragnę pokochać, zranione pokazać Jezusowi, radosne oddać Panu na chwałę.

 

W ten sposób doświadczam głębokiego pokoju. Zaczynam patrzeć na rzeczywistość „ewangelicznie”. Przestaję się bać i martwić. Rodzi się we mnie mocne przekonanie, że z Bogiem mężnie mogę znosić wszelkie przeciwności. Nie ma wtedy znaczenia, czy jestem grzesznikiem czy świętym. Jestem w rękach Boga, który mnie kocha i potrzebuje. Moje problemy stają się Jego problemami.

 

To pewnie dlatego czuję wewnętrzną ulgę. Okazuje się, że nie muszę nieść swojego krzyża sam; że wszyscy, którzy zaufali przede mną, przeżywali doświadczenia podobne, a może nawet jeszcze trudniejsze.

 

Odkryłem różaniec na nowo i nie uważam, żeby było to odkrycie, którego dokonałem sam. Intuicja duchowa, wspierana łaską, doprowadziła mnie do momentu, w którym wiem, że istnieje lekarstwo na wszystkie problemy. Oczywiście, one same się nie rozwiążą, ale mam siłę, aby stawić im czoła. Moim pragnieniem jest dzielenie się tym doświadczeniem zgodnie z dominikańską zasadą: Kontemplować i dzielić się owocami kontemplacji. Bogu przez Maryję niech będzie chwała, że przez różaniec autentycznie działa łaska, którą nazywam rosaroterapią!

 

Mateusz Szerszeń CSMA
Któż jak Bóg 5/2022

 
Zobacz także
ks. Mateusz Szerszeń CSMA

Słowo, które pojawia się w tytule niniejszego artykułu, jest neologizmem. Jak jednak każdy neologizm, tak i ten wyrasta z potrzeby opisania rzeczywistości, której się doświadcza. Postanowiłem stworzyć nowe słowo, by opisać szczególne doświadczenie związane z najpopularniejszą modlitwą maryjną świata.

 
Fr. Justin
Cześć oddawana Maryi stalą się prawie cechą rozpoznawcza pobożności katolickiej. Niekatolicy wyrażają często obawę, by katolicka pobożność maryjna nie przeważyła tak dalece, że powstałoby niebezpieczeństwo usunięcia w cień Chrystusa. Czy Maryja ma swoje miejsce w Ewangelii?
 
Błażej Tobolski
Jako chrześcijanie zawsze żyliśmy w pewnym strachu, ale większa niż nasz strach jest nasza wiara. Wierzymy, że zwłaszcza w tych trudnych czasach nasz pokój pochodzi od Boga, a pośrednio od Maryi. W Libanie Maryja jest otaczana niezwykłą czcią i bardzo kochana. Wy, Polacy, powinniście to rozumieć. 

Z ojcem Charbelem Beiroutchym z Libanu, kustoszem grobu św. Charbela rozmawia Błażej Tobolski
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS