logo
Piątek, 26 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Marii, Marzeny, Ryszarda, Aldy, Marcelina – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Leszek Poleszak SCJ
Sara - obietnica niewiarygodnego
wstań
 
fot. Johny Goerend | Unsplash (cc)


Jakże wiele osób lubi marzyć o szczęściu dla swoich rodzin; o tym, co by chcieli w życiu osiągnąć, jak się rozwinąć i w czym się zrealizować. Marzymy, by jak najwięcej dobra mogło się przez nas dokonać, by dobrze przeżyć życie i mieć komu zostawić to, co po nas pozostanie. Marzenia są nam potrzebne, ponieważ motywują nas do rozwoju, podtrzymują nasze siły pomimo różnorakich trudności, jakich doświadczamy, i dodają otuchy, że to, co jest ich przedmiotem, dojdzie do skutku.

 

Czy marzenia są zarezerwowane dla okresu naszej młodości, kiedy jesteśmy pełni sił i życiowej energii? Czy pojawiające się z biegiem lat dolegliwości i choroby nie burzą w nas świata marzeń, wtłaczając nas w szarą rzeczywistość troski o zaspokojenie najbardziej elementarnych potrzeb? Czy choroba bądź starość z konieczności przekreślają marzenia, koncentrując człowieka na doświadczanym cierpieniu albo na skutkach upływającego bezlitośnie czasu? Postać biblijnej Sary, żony patriarchy Abrahama, pokazuje, że tak nie jest i że Bóg, który wlewa w nasze serca dobre pragnienia, potrafi je także realizować.

 

Sytuacja bez wyjścia

 

Opisana w Księdze Rodzaju historia Sary i Abrahama z ludzkiego punktu widzenia jest sytuacją bez wyjścia. Sara jest niepłodna i nie może zrodzić mężowi potomka. Pragnienie posiadania dzieci, tak głęboko wpisane w istotę kobiecości i życia rodzinnego, w sposób wyjątkowy akcentowane w kulturze semickiej, pomimo ludzkich starań oraz ufności i zawierzenia Bogu nie zostało zrealizowane. Hańba niepłodności dotyka Sarę boleśnie, zwłaszcza że w jej kulturze jest ona mocno wytykana i odczytywana jako znak braku Bożego błogosławieństwa.

 

To marzenia sprawiają, że pozostajemy młodzi duchem, wlewając radość także w serca ludzi o wiele młodszych od nas.

 

Obietnica

 

Sytuacja Sary zmienia się radykalnie, gdy sędziwego Abrahama nawiedza sam Bóg. Zapowiada mu, że za rok o tej porze Sara urodzi mu syna, a on sam stanie się ojcem wielkiego narodu. Autor biblijny notuje, że Sara, która przysłuchiwała się rozmowie męża z Bogiem, uśmiechnęła się. Pomyślała bowiem, że jej czas dawno już przeminął i że to nieprawdopodobne, by znów – jak dawniej – przeżywali wraz z mężem chwile rozkoszy. Pomimo tego obietnice Boże się spełniły i Abraham wraz z Sarą po upływie roku mogli cieszyć się swym synem Izaakiem.

 

Nowe życie

 

Wątpliwości i rozterki Sary towarzyszą często wielu osobom, które doświadczają upływu czasu. Proces starzenia się zbytnio koncentruje nas na ograniczeniach, jakie się z nim wiążą. Jak biblijna Sara podświadomie zawężamy możliwości twórczego i aktywnego działania jedynie do lat i chwil, w których czujemy się pełni energii i tryskającej młodości. Wraz z wiekiem zauważamy jednak, że pojawiające się trudności skutkują tym, że o wiele łatwiej wycofujemy się z realizacji życiowych planów i marzeń, niż decydujemy się na stawianie czoła pojawiającym się przeciwnościom.

 

Może być jednak inaczej. Przykład Sary uświadamia nam, że nawet w zaawansowanej starości Bóg towarzyszy nam swoją łaską i potrafi doprowadzić do skutku najskrytsze marzenia człowieka, choćby z ludzkiego punktu widzenia wydawały się one nieprawdopodobne. Także nasze doświadczenie pokazuje, że wtedy gdy nie poddajemy się przygnębiającym nastrojom, ale z ufnością spoglądamy w przyszłość, budzi się w nas nowa młodość. Możemy to zauważyć zwłaszcza wtedy, gdy staramy się żyć dla innych. Łatwo wówczas dostrzegamy, że odzyskujemy siły witalne i radość życia.


Realizacja naszych marzeń i pragnień nie jest ograniczona wiekiem. To Bóg jest dawcą naszych pragnień i On także sprawia, że mogą się one realizować, zgodnie z Jego wolą. Wprawdzie upływ czasu i doświadczenie choroby często zmuszają nas do ograniczenia aktywności, jednak nie muszą pozbawiać nas naszych marzeń i planów życiowych. To marzenia sprawiają, że pozostajemy młodzi duchem, wlewając radość także w serca ludzi o wiele młodszych od nas. One są również bodźcem do działania, które nie tylko kieruje nas ku dobru, ale staje się inspiracją dla innych. W ten sposób także to, co już dla nas niemożliwe, może się zrealizować poprzez zaangażowanie i pomoc innych.

 

Odzyskana nadzieja

 

Zapewne niejeden raz spotkaliśmy osoby, które swoim pogodnym usposobieniem, pomimo starszego wieku, zapalały innych do działania. Ich sposób bycia, przepojony wiarą, pomaga zauważyć dobro, jakie dzieje się wokół nas, być wdzięcznym za nie i pragnąć się nim dzielić. Pogoda ducha i ufność w Bożą pomoc sprawiają, że o wiele łatwiej jest pokonywać przeciwności losu i codzienne ograniczenia. Nawet doświadczenie własnej słabości nie staje się wówczas przeszkodą do realizacji marzeń i życiowych planów. Wręcz przeciwnie – człowiek bogatszy o te doświadczenia ma świadomość, że ich realizacja nie wynika z jego własnej zaradności i siły, ale jest owocem mocy Boga, który lubi posługiwać się słabymi, ale pokornymi narzędziami.

 

Wstań nr 196
http://wstan.scj.pl/

 
Zobacz także
Dariusz Piórkowski SJ

Scena Sądu Ostatecznego bardziej przypomina dramatyczną wizję, niż klasyczną przypowieść. Oto Syn Człowieczy wydaje wyrok, ale w przeciwieństwie do współczesnego modelu rozprawy sądowej nie wnika w szczegóły, nie przesłuchuje świadków ani nie weryfikuje dowodów. Nie można wynająć adwokata; każdy mówi w swoim imieniu. Nie udowadnia się winy, lecz się ją stwierdza.

 
Józef Majewski,Zbigniew Nosowski

Radziłbym przede wszystkim wątpliwości w wierze nie zagłuszać. Trzeba im spojrzeć prosto w oczy i bez lęku. To znaczy, że należy je przede wszystkim wyraźnie nazwać. Nazwanie swoich wątpliwości to jakaś forma ogarnięcia ich, zapanowania nad nimi. Człowiek nie ulega presji nienazwanego, czegoś irracjonalnego. Kiedy zaczynamy spokojnie formułować przed sobą nasze wątpliwości, nasze „nie” wobec wiary, to zaczyna się proces jej rozświetlania i oczyszczania

– mówi Jacek Salij OP w rozmowie z Józefem Majewskim i Zbigniewem Nosowskim.

 
ks. Andrzej Draguła

Stajemy dzisiaj przy obnażonym ołtarzu. Ołtarz to symbol samego Chrystusa, dlatego liturgię Wielkiego Piątku Kościół rozpocznie przy obnażonym ołtarzu. W ten dzień wspominamy Pana, który został z szat odarty. Tradycja rzymska sięgająca IX wieku wyrażała to bardzo konkretnie. „Następnie dwaj diakoni obnażają ołtarz zdejmując obrus, który wcześniej położny był pod Ewangelią, tak jakby go kradli” – mówi Ordo Romanus. Nadzwyczajna forma rytu rzymskiego wciąż nakazuje przy wielkoczwartkowym obrzędzie denudatio altaris recytację Psalmu 21, w którym znajdujemy te prorocze słowa: „moje szaty dzielą między siebie i los rzucają o moją suknię”. 

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS