Bardzo częstym motywem zgłoszenia się do duszpasterstwa jest chęć uzyskania informacji na temat możliwości stwierdzenia nieważności pierwszego małżeństwa. Przychodzą, żeby skonsultować się z duszpasterzem, i najczęściej więcej się nie pojawiają. Są jednak tacy, którzy mimo poczucia beznadziejności swojego położenia, zostają.
Niesakramentalni?
Osoby, które zdecydują się spotkać z duszpasterzem, czeka zazwyczaj najpierw rozmowa na temat przyczyn rozpadu małżeństwa sakramentalnego. Większość duszpasterzy pomaga też zorientować się w możliwości uznania poprzedniego małżeństwa za nieważnie zawarte. Jeśli nie ma okoliczności, które by na to wskazywały, przedstawiają im stanowisko Kościoła wobec ich sytuacji i pokazują możliwe sposoby trwania w wierze mimo podjętych przez nich wyborów życiowych.
Na spotkaniach pary niesakramentalne ze zdumieniem odkrywają, że Kościół ich nie odrzucił, że nadal są jego częścią. Często mają za sobą przykre doświadczenia w kontaktach z księżmi, którzy dawali im do zrozumienia, że ich udział we Mszy św. jest bezcelowy lub odmawiali udziału w życiu parafialnym. W duszpasterstwie dowiadują się, że nie są całkowicie wyłączeni z życia sakramentalnego. Jak przekonuje ks. Bronisław Bozowski w książce „Tęsknota i głód": „(...) słowo non-sacramenta-biles (łac. niesakramentalni – przyp. MW) jest tylko w tym znaczeniu ścisłe, że ludzie ci nie mogą przyjmować nowych sakramentów. Jest to natomiast nieścisłe, jeżeli mówimy, że są w ogóle wyłączeni z życia sakramentalnego. Dlatego że poza Sakramentami Pokuty i Eucharystii ludzie tacy powinni żyć podstawowym sakramentem chrześcijaństwa - chrztem świętym, a nawet drugim sakramentem apostolstwa chrześcijańskiego – bierzmowaniem. (...) Ludzie ci rzeczywiście nie mogą w normalny sposób przyjmować Komunii św., ale mogą i powinni uczestniczyć w Eucharystii jako sacrificium - ofierze Mszy św. Oni w rozumieniu soborowym razem z kapłanem odprawiają Mszę św. i w tym znaczeniu są współofiamikami, może trochę o brudnych rękach, ale mogą nieść dar swojej pracy, dar chleba, cierpień, dar kielicha Pana Jezusa. Oprócz tego mogą nieść dary swoich dobrych uczynków i ofiar dla biednych". W duszpasterstwie też przekonują się, że mogą bez przeszkód angażować się w rozmaite ruchy i apostolaty kościelne. Z relacji duszpasterzy wynika, że robią to często z dużo większym zaangażowaniem niż pozostali parafianie.
Przychodzą, bo – jak opowiadał w jednym z wywiadów o. Jan Nepomucen Brzana, wieloletni duszpasterz niesakramentalnych – „ksiądz jest pierwszym, który się do nich uśmiechnął", bo czują, że ktoś próbuje ich zrozumieć, chce ich wysłuchać, bo spotykają ludzi w podobnej sytuacji, bo odkrywają, że Pan Bóg nadal się nimi interesuje...
Po rekolekcjach zorganizowanych przez krakowskiego duszpasterza związków niesakramentalnych jeden z uczestników, Tomasz, napisał: „Borykamy się z tym samym problemem, którego jesteśmy twórcami. Wiemy o naszej słabości, ułomności i wszelkiej niedoskonałości. Lecz jednocześnie nie zostaliśmy usunięci poza wspólnotę. Fakt – nie możemy w pełni korzystać z dobrodziejstw Mszy Świętej. Możemy natomiast być ufni w miłosierdzie Boże. Zasłyszane jeszcze w dzieciństwie słowa »Jezu, ufam Tobie« teraz na nowo wracają i nabierają szczególnego znaczenia. Powoli, jakby z oporem, buduję własną świadomość tych słów". Jak mówi ks. Bojan, wielu z nich nie wyobraża już sobie życia bez duszpasterstwa, trwają w nim nawet wtedy, gdy ustaną przyczyny, dla których ich związek był uznany za niesakramentalny.
Jednym z warunków pełnego pojednania z Kościołem jest zaprzestanie współżycia seksualnego i o tym też mówi się w duszpasterstwie, ale delikatnie, bez nacisków. „Nie mogę powiedzieć, żebym dysponował mocnymi argumentami za białym małżeństwem. Ja mogę podpowiadać, podprowadzać, a tylko Duch Święty potrafi przekonać człowieka, że to jego droga. Tylko wtedy ta decyzja oparta na pragnieniu pójścia za Panem Bogiem będzie stała" – mówi ks. Krzysztof Bojan. W duszpasterstwie, którym się opiekuje, takie zobowiązanie podjęła połowa (15) małżeństw. To jednak wyjątek, bo decyduje się na to niewiele par.
Spór z Bogiem
Tym, którzy uważają, że te duszpasterstwa są swoistym pobłogosławieniem nowych związków, duszpasterze związków niesakramentalnych tłumaczą, że ich opieka nie oznacza zmiany stanowiska Kościoła wobec ludzi żyjących w ten sposób. „Osoby, które rozeszły się z małżonkiem i weszły w nowy związek, muszą być świadome odejścia od Boga, podjęcia decyzji niezgodnej z Jego wolą. Czują z tego powodu ogromny ból w sercu" – mówi ks. Bojan. Ten ból czasami jest podwójny, bo osoby te mają świadomość, że uniemożliwia się dostęp do sakramentu ukochanej osobie, która wiążąc się z kimś innym, nie musiałaby dokonywać takiego wyrzeczenia. Dzięki trwaniu w duszpasterstwie, zamiast odwracać się od Pana Boga, toczą z Nim spór, o którym pisał kiedyś ks. Józef Tischner: „Oni [małżonkowie niesakramentalni] pokazują [Bogu]: »zrozum, to jest ponad nasze siły, żebyśmy się rozstali«. A właściwie oni pokazują coś więcej: »to jest nasza miłość i ona jest dobra«. Dochodzi w ten sposób do sporu między miłością a Miłością. I to jest właściwy spór człowieka z Bogiem!".
Marta Wielek