logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
ks. Jerzy Smoleń
Troska o własne ciało to nie grzech
Życie Duchowe
 
fot. Catia Dombaxe | Unsplash (cc)


Nie ma nic złego w tym, że człowiek stara się o swoje ciało, o swój wygląd. Problem pojawia się dopiero wówczas, gdy człowiek czyni to ze względu na fakt, że nie akceptuje siebie i własnego ciała, a przez to ciągle chciałby coś w nim poprawiać.

 

W ostatnich kilku latach tematyka ludzkiego ciała stała się kwestią ogólnospołeczną. Świadczy o tym, między innymi, wielość i różnorodność publikacji, również naukowych, w tym największa z 2014 roku, licząca trzy tomy Historia ciała. Podejście człowieka do własnego ciała jest jednak sprawą osobistą, a nawet, rzec można, intymną. Nie ma nic złego w tym, że człowiek stara się o swoje ciało, o swój wygląd. Problem pojawia się dopiero wówczas, gdy człowiek czyni to ze względu na fakt, że nie akceptuje siebie i własnego ciała, a przez to ciągle chciałby coś w nim poprawiać.

 

Życie duchowe i siłownia

 

Człowiek będący triadą psycho-fizyczno-duchową powinien te trzy obszary traktować z równym szacunkiem i otaczać taką samą troską. Pomiędzy tymi trzema obszarami powinna być wzajemna harmonia. Żadnego z nich nie można ani przeceniać, ani wyeliminować dla właściwego rozwoju człowieka. Jednak praktyka duszpasterska i psychologiczna pozwala stwierdzić, że to podejście jest bardzo różne. Mimo że wspomnianej triady nie da się rozbić, wielu próbuje ją rozdzielić, albo wręcz rozdziela. Ze zdumieniem zaobserwować można fakt, jak wiele osób uważających się za wierzące lekceważy swoje ciało, ignorując troskę o nie. Są przekonane, że ciało nie ma znaczenia dla ich rozwoju duchowego, dla pobożności, że to strata czasu. Tymczasem jakość funkcjonowania ciała ma istotne znaczenie dla rozwoju człowieka, w tym również duchowego.

 

Organizm zmęczony, przeciążony, osłabiony nie jest w stanie właściwie funkcjonować: myśleć, skupiać się, działać czy modlić się. W pewnym klasztorze klauzurowym w Polsce kseni jedno z klasztornych pomieszczeń zaadaptowała na siłownię dla sióstr. Starsze siostry były zbulwersowane tą decyzją. Uważały nawet, że to skandal. Czas przeznaczony na siłownię to czas zabrany samemu Bogu – argumentowały. Kseni z właściwą sobie cierpliwością tłumaczyła, że nie, i zachęcała siostry do troski o kondycję swojego ciała. Jakież było jej zdumienie, kiedy po kilku dniach, nie tygodniach, starsze siostry przyłączyły się do młodszych, widząc, że te częściej są uśmiechnięte, cierpliwsze i bardziej otwarte na wzajemne relacje. Zauważyły również, że zawsze są na modlitwach i nie mają zaległości we wspólnotowych pracach. Wspólna rekreacja na siłowni zaowocowała również znaczącą poprawą relacji pomiędzy siostrami starszymi i młodszymi.

 

Podobna sytuacja miała miejsce w jednym z miast w Polsce. Matka prowincjalna pewnego zgromadzenia zakonnego zarezerwowała na miejskim basenie dla swoich sióstr jeden wieczór w miesiącu. Pomysł spodobał się wielu siostrom, które skorzystały z tej możliwości. Jak zauważyła matka prowincjalna, miało to pozytywne oddziaływanie na wzajemne relacje między siostrami i nie wpłynęło negatywnie na rozwój duchowy sióstr, czego obawiały się niektóre z członkiń rady prowincjalnej. Któraś z nich zauważyła nawet, że pomiędzy siostrami zmniejszyła się ilość konfliktowych sytuacji.

 

Inspiracją do takiego kroku dla wspomnianej matki prowincjalnej stał się przykład Jana Pawła II. Kiedy został wybrany na Stolicę Piotrową, zalecił wybudowanie basenu w Castel Gandolfo. Decyzja ta nie spotkała się z przychylnością wielu kardynałów. Papież miał wówczas powiedzieć, że przygotowanie kolejnego konklawe będzie znacznie więcej kosztowało niż wybudowanie basenu, aby Papież miał gdzie regenerować swoje siły po pracy. Jana Paweł II miał też duży dystans do siebie. Kiedy któryś z dziennikarzy z ukrycia zrobił mu zdjęcie w kąpielówkach i oczekiwał wykupienia fotografii, aby nie została opublikowana, Jan Paweł II nie wzruszył się tym faktem. Miał podobno zażartować, że po raz pierwszy ludzie zobaczą papieża w kąpielówkach.

 

Zadowolenie z siebie i wdzięczność Bogu

 

Troska o wygląd swojego ciała pomaga człowiekowi w samoakceptacji, a to istotnie wpływa na rozwój jego relacji interpersonalnych. Tylko akceptując siebie, jesteśmy zdolni właściwie wyrazić siebie, swoje myśli, uczucia, przemyślenia. Osoby zadowolone z własnej sylwetki czy kondycji fizycznej częściej mają dobry nastrój, chętniej się uśmiechają, mają więcej pewności siebie i większą chęć oraz gotowość wychodzenia do ludzi, podejmowania z nimi rozmowy i nawiązywania relacji. Będąc zadowolonymi z siebie, mamy w sobie więcej wdzięczności wobec Boga, a drugi człowiek nas nie męczy.

 

Kiedy człowiek lubi siebie, swoje ciało, to zmniejsza się w nim również potrzeba kontroli zarówno siebie, jak i drugich. W Domu Rekolekcyjnym „Arka” w Gródku na Dunajcem od lat są organizowane rekolekcje dla żon nadzwyczajnych szafarzy Eucharystii. Rekolekcje kojarzą się nam zawsze tylko z tematyką duchową, dlatego wielkie było zdumienie pań, kiedy w programie rekolekcji znalazło się także spotkanie ze specjalistkami od dbania o siebie, o swoje ciało, o swój wygląd, spotkania z manikiurzystką i wizażystką. Poruszane były również zagadnienia budowania wizerunku mężczyzny, czyli jak zadbać o wygląd męża. Uczestniczki rekolekcji kolejny już raz uświadomiły sobie, że kobieta jest wizytówką mężczyzny, a mężczyzna wizytówką kobiety. Gdyby ta świadomość była utrwalana wśród kobiet i mężczyzn na co dzień, to ich wzajemne małżeńskie relacje wyglądałyby zdecydowanie lepiej. A tymczasem jeszcze w wielu środowiskach utrwala się negatywny stosunek do troski wobec własnego ciała, w myśl powiedzenia, że Pana Boga nie trzeba ani poprawiać, ani upiększać.

 

Radość życia

 

Ruch, sport, rekreacja istotnie regenerują ciało człowieka. Przepracowani, przemęczeni małżonkowie, rodzice częściej nie tylko nie mają siły na modlitwę, ale też brakuje im energii i czasu na budowanie właściwych relacji małżeńskich i rodzinnych. Częściej się frustrują, narzekają na wszystko i wszystkich. Pracując w ośrodkach pomocy społecznej, zauważyłem, że dorosłym brakuje dzisiaj troski o siebie. Chodzi zarówno o kobiety, jak i o mężczyzn. Szkoda im czasu na fryzjera, na masaż, na fitness. Nawet więcej, można odnieść wrażenie, że wstydzą się okazywania troski o swoje ciało, zwłaszcza w mniejszych społecznościach.

 

Kiedyś zaproponowałem kobietom korzystającym ze wsparcia psychologicznego, aby zaczęły uprawiać nordic walking. Okazało się, że byłyby chętne, ale wstydziły się opinii publicznej – co ludzie o nich pomyślą i powiedzą. Ostatecznie odważyły się, pociągając za sobą inne kobiety. Dzisiaj powoli staje się to już normalnym zachowaniem. Podobnie rzecz ma się z osobami starszymi. Zazwyczaj są one niechętne do jakiejkolwiek aktywności fizycznej i troski o swoje ciało, jeśli nie są przymuszone względami medycznymi. Kiedy się je już uda przekonać, pokazując dobre strony tego przedsięwzięcia, tej troski, to można zauważyć, jak wraca w nich życie. Nie czują się osamotnione, wykluczone, mało atrakcyjne, przeszkadzające, zabierające innym czas. Bliskość i troska innych budzi w nich nadzieję i odwagę do życia. Zaangażowanie w swoje sprawy daje im możliwość spotkania innych, a to rozwija i poszerza obszary zainteresowania i zaangażowania, a także poprawia znacząco kondycję psycho-fizyczno-duchową.

 

Polubić i zaakceptować siebie, zatroszczyć się o siebie, to istotne czynniki budzące radość życia. To nic nowego. Nauczał o tym już przed wiekami sam Jezus Chrystus, zostawiwszy nam jedną z ważnych zasad psychologicznych, kiedy mówił: „Kochaj bliźniego swego jak siebie samego” (por. Mt 22, 39; Pwt 6,5).

 

ks. Jerzy Smoleń
Życie duchowe 114/wiosna 2023

 
Zobacz także
Anna Dąbrowska, Sławomir Rusin
 W Chrystusie Bóg nie godzi się na to, żeby czło­wiek pozostał bezradny wobec grzechu. Kościół jest wspólnotą, w której żaden grzesznik nie zostaje zostawiony samemu sobie. I to absolutnie nie oznacza układów kumpelskich i zamiatania pod dywan.

Z ks. bp. Grzegorzem Rysiem rozmawiają Anna Dąbrowska i Sławomir Rusin
 
ks. Marek Kołodziejski
Jak Jezus może nam dać swoje ciało na pożywienie? Naprawdę można, a nawet trzeba pożywiać się Jego Ciałem, aby cieszyć się życiem jako darem, a nie dołączać do chóru narzekających osób, które mówią: nie mam chęci do życia, nic mnie nie cieszy, to życie jest takie trudne. Czy pragniesz żyć z Chrystusem i dla Chrystusa, który cię tak ukochał, że życie swoje za ciebie oddał?
 
Roman Zając
Sny od zawsze pobudzały ludzką wyobraźnię i do dziś stanowią zagadką jako fenomen naszego umysłu. W czasie całego swojego życia człowiek przesypia podobno około 20 lat. Znaczną część naszego życia spędzamy więc krainie snów. Oczywiście używam tu zwrotu metaforycznego, bo nasza dusza nie opuszcza wtedy ciała i nie udaje się do żadnej krainy (choć kiedyś tak sobie to wyobrażano). Wszystko, o czym śnimy rozgrywa się wewnątrz nas, w naszym umyśle. 
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS