logo
Niedziela, 28 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Bogny, Walerii, Witalisa, Piotra, Ludwika – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Łukasz Kaźmierczak
Ty tu urządzisz, Boże
Przewodnik Katolicki
 


Pokusa a próba od Boga. Można w ogóle mówić o takim rozgraniczeniu?
 
Próba od Boga… Ja bym się bał tak mówić. Św. Jakub w pewnym momencie pisze: „Mówicie, że Bóg was kusi. Ale to wasze żądze wychodzą” (por. Jk 1). Tak więc to nie działa w ten sposób, że Bóg mnie kusi, gra ze mną, tresuje jak myszkę, strzela we mnie zdarzeniami jak prądem. Tego nie możemy tak rozumieć. Bóg chce naszego dobra, ale zgadza się na naszą wolność, na to, że sam mogę wybrać, nawet gdzieś tam się wywrócić, po to, bym zrozumiał, że potrzebuję Jego ręki. Bóg ciągle jest przy mnie, jeśli się ku Niemu zwrócę, to On jest na mnie zawsze otwarty. Bóg nie jest obrażalski, Bóg totalnie mnie akceptuje.
 
Mówiąc współczesnym językiem: „Stoi frontem do klienta”.
 
Frontem to nawet mało, bo front zakłada pewien pozór, a Bóg jest całym sobą, jeżeli można tak powiedzieć. To nie jest wymuszony firmowy uśmiech, ani efekt prozaku, to jest Jego postawa totalnie mnie afirmująca. Bóg mnie chce. Myślę, że to jest jedno z największych przeżyć człowieka, kiedy już sobie to wreszcie uświadomi.
 
Bardzo trudno jest uwierzyć, że ktoś mnie tak całkowicie chce, bo wiem z doświadczenia, że nawet najbliżsi chcą mnie, ale pod pewnymi warunkami. Albo że dopiero gdy spełnię jakieś kryteria, ktoś mnie wpuści na salony. Nasze życie jest ciągle czymś uwarunkowane. I dlatego myślimy, że Bóg postępuje podobnie. A Bóg działa zupełnie inaczej.
 
W jaki sposób współczesny człowiek radzi sobie z rachunkiem sumienia? Potrafimy nadawać czynom właściwe fiszki z napisem „dobro” albo „zło”?
 
Tu trzeba koniecznie zwrócić uwagę na dwie istotne kwestie. Po pierwsze, my swoje życie widzimy często bardzo statycznie. Trochę wpływa na to dzisiejsza kultura, która nam bardzo mocno ściska perspektywy czasowe, czyli stawia krótkie cele: mamy osiągnąć sukces, kupić coś, to jest na dziś, na jutro, na następny sezon itp. itd. Brakuje nam więc często takiego myślenia historycznego czy też historio-zbawczego o sobie, w dłuższej perspektywie czasu.
 
Czym grozi taki ścisk perspektywy?
 
Dzisiejszy człowiek najczęściej nie potrafi myśleć o sobie w kategoriach innych niż „tu i teraz”: Teraz jestem nieszczęśliwy. Teraz ktoś mnie opuścił, zranił, oszukał. Zgoda, mogę to czuć, ale to nie jest jedyne, co mnie stanowi, bo w moim życiu było ileś tam momentów, kiedy doświadczałem czegoś zupełnie innego. Bardzo często właśnie takie zawężenie historii powoduje szkodliwą absolutyzację.
 
A druga kwestia?
 
Zbyt duże zaufanie do siebie, które może być przeszkodą we właściwym rozeznawaniu sumienia. Wynika to po części z tego, że cała kultura wmawia mi dziś: „jesteś świetny”, „możesz wybierać”, „możesz zrobić to i tamto”. I ja w pewnym momencie wierząc w to, już „wiem jak ma być”. Odchodzi więc klasyczna formacja sumienia, czyli ciągłe konfrontowanie moich decyzji ze Słowem Bożym, z nauką Kościoła. W końcu „ja wiem wszystko”. A potem nagle pojawiają się sytuacje, w których mam dylemat albo uczę się decydować według kryteriów trzeciorzędnych: moich odczuć, uczuć czy też nastawień estetycznych. Mówiąc o sumieniu, lubię często używać metafory GPS-u. A w tej sytuacji to tak, jakbym używał GPS-u bez satelity. Nie da się nim wówczas posługiwać.
 
strona: 1 2 3