logo
Wtorek, 23 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Ilony, Jerzego, Wojciecha – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Piotr S. Mazur
Uczucia a wychowanie
Cywilizacja
 


Zarysowane tu klasyczne rozumienie gniewu i jego wychowania ma na celu jedynie wskazanie zasadniczego charakteru i kierunku działań pedagogicznych wspierających się na personalistycznej koncepcji człowieka. Etyka i pedagogika klasyczna sugerują jednak w tym względzie konkretne działania wychowawcze. Dla przykładu Jacek Woroniecki przed kilkudziesięciu laty pisał: "objawy gniewu u dzieci winny być od razu ujęte silną ręką. Przewinienia w tej dziedzinie, szczególnie jeśli dochodzą aż do czynów zewnętrznych, do bicia w gniewie lub znieważania w jakikolwiek inny sposób, czy to rówieśników, czy tym bardziej starszych, zasługują bardziej niż inne na kary cielesne. Kto porywa się do bicia innych, niech sam poczuje na swej skórze, jak to boli. Gniew jest jednym z silniejszych wzruszeń, toteż może zajść potrzeba silniejszych środków, aby go przełamać" [12]; z kolei B. Kiereś stwierdza: "Karność jest bardzo potrzebna wychowankom i wychowawcom. Młodzież wychowana w duchu karności stosowanej w atmosferze prawdziwej miłości okazuje większe poczucie sprawiedliwości oraz większą dbałość o dobro całości. (…) Cnotę karności praktykują nie tylko wychowawcy, gdy karzą wychowanka, ale też sami wychowankowie, gdy poddają się sprawiedliwej karze. Wychowawcom potrzebna jest sprawność w hamowaniu gniewu i w karceniu wychowanków, której źródłem są cnoty łagodności i wyrozumiałości" [13]. Zwróćmy uwagę na to, że wskazania te wynikają z tej samej koncepcji wychowania i że kwestia opanowania gniewu nie jest efektem prostego zabiegu tłumienia emocji. Gniew bowiem trzeba opanować przez karność, ale karność jest ślepa i antypedagogiczna, jeśli nie towarzyszą jej łagodność i wyrozumiałość, które zabezpieczą działanie przed zwyczajnym pragnieniem zemsty.
 
Wychowanie uczuć w kontekście obowiązującego paradygmatu kulturowego
 
Wychowanie gniewu, ale i pozostałych uczuć dokonuje się w kontekście społeczności, która preferuje określony model kulturowy, a właściwie można powiedzieć, że ścierają się w niej różne modele kulturowe. Musimy sobie uświadomić, że charakter kultury może tworzyć bardziej lub mniej sprzyjające warunki do opanowywania uczuć i ich wychowania. Wydaje się, że w tym kontekście współczesna forma kultury masowej idzie niejako wbrew zarysowanym tu klasycznym tendencjom do opanowywania uczuć, co tłumaczyłoby, dlaczego jesteśmy świadkami narastania agresji i przemocy w ogóle, a szczególnie wśród młodzieży i dzieci. Najczęściej w tym kontekście wskazuje się na to, że kultura nasączona jest agresją i przemocą, poczynając od reklam a kończąc na muzyce, filmie czy relacjach międzyludzkich. Znany polski poeta Jarosław Marek Rymkiewicz w wywiadzie dla "Dziennika" (nr 160/2006) bez ogródek stwierdza, że "w telewizji wszystko jest potworne, nawet reklamy samochodów i czekolady są potworne i pełne grozy". To spostrzeżenie potwierdzają również badania naukowe [14]. Ale obok samej agresji i przemocy, które są trwałym podtekstem kultury masowej, a często również jej treścią, żyje ona przekonaniem, że uczucia są jedynym wyrazem autentyczności i oryginalności człowieka. Z uwagi na to ani nie można, ani nie powinno się ich w żaden sposób opanowywać czy wychowywać. Każde uczucie jest indywidualną ekspresją, czymś niepowtarzalnym, dlatego jakakolwiek ingerencja w sferę emocjonalną traktowana jest jednoznacznie jak ingerencja w życie osobowe.
 
Jeśli w tej perspektywie spojrzeć na uczucie gniewu, to wszystko, co mi przeszkadza w takim sposobie mojego życia, jaki sobie wybieram – a najczęściej wybieram to, co podpowiada mi kultura masowa – z góry uznaję za zło. Każde ograniczenie moralne czy prawne, każde zasady, choćby najmądrzejsze, które krępują mój pęd ku wolności, są złem. Wszystko co pochodzi z zewnątrz i zawiera w sobie pierwiastek normatywny trzeba więc w sobie i na zewnątrz siebie zwalczyć. Zwycięża pęd ku maksymalnej ekspresji uczuć bez względu na koszty. Pożądanie musi zostać zaspokojone, a gniew rozładowany. Taki przynajmniej model obowiązuje w kulturze masowej, a więc przede wszystkim w tej, która niesiona jest przez środki masowego przekazu. Można jednak pytać dalej o to, dlaczego taki akurat model obowiązuje w kulturze. I w uproszczeniu można odpowiedzieć: bo człowiek jest dzisiaj traktowany wyłącznie jako zwierzę, a nie osobowy podmiot, mający transcendentny wobec społeczności i doczesności cel swojego życia. Tendencję tę dobrze zarysowuje V. Possenti wskazując, że jeszcze w czasach renesansu człowiek postrzegany był jako równy bogom, co groziło jego ubóstwieniem. Dzisiaj człowiek uznawany jest za byt pozbawiony wszelkiej doskonałości, słaby i ograniczony. Trzeba więc bronić go przed traktowaniem samego siebie wyłącznie jako zwierzęcia [15]. Obie tendencje są złe, bo są niezgodne z prawdą o człowieku. Jednak współczesna redukcja istnienia człowieka do sfery biologiczno-uczuciowej jest istotnym zagrożeniem dla jego rzeczywistego dobra osobowego. Zwróćmy uwagę, że już od czasów starożytnych za cechę wyróżniającą człowieka spośród świata biologicznego uznawano rozumność (stąd pochodziła klasyczna definicja, że człowiek jest animal rationale – zwierzę rozumne). Jeśli jednak rozumność zostaje odrzucona, to człowiek utożsamiony zostaje ze zwierzęciem, dla którego zmysły i zrodzone na ich tle uczucia (niestabilne i same z siebie nieumiarkowane) stanowią sedno życia ludzkiego. Tak więc, mimo że broni się dziś indywidualności człowieka, to nie dla jego osobowego sposobu istnienia, lecz dla wolności ekspresji jego emocji. Redukcja człowieka do zwierzęcia jest przejawem ogromnego kryzysu antropologicznego, na który składają się dziś także inne kryzysy –  moralny i duchowy, dosięgające cywilizacji łacińskiej.
 
Szkoła jest jednym z ogniw owego kryzysu. Człowiek młody zwykle jest wrażliwszy emocjonalnie, mniej opanowany niż dorosły i dlatego bardziej podatny na sugestię czy w ogóle wpływ zewnętrzny, a przy tym nie posiada właściwego rozpoznania rzeczywistości. Czyż może więc dziwić, że kultura wpajająca człowiekowi przekonanie, że jest zwierzęciem i tylko zwierzęciem, największe żniwo zbiera wśród ludzi młodych? Człowiek nie jest już animal rationale, lecz tylko animal i to ze wszystkimi tego konsekwencjami polegającymi na afirmacji młodości i uczuciowości, ale i z agresją, przemocą czy różnego rodzaju wadami wynikającymi z nieumiarkowania, jak alkoholizm czy narkomania. 
 
Wielość władz i konieczność ich wychowania
 
Obrane za punkt wyjścia rozważań uczucie gniewliwości, którego nieopanowanie prowadzi do agresji i przemocy, nie jest jedyną sferą domagającą się w człowieku odpowiedniego ukształtowania. Doskonalenia wymagają wszystkie władze człowieka zarówno brane z osobna, jak i współdziałające w ludzkich aktach. Jeden ma zdolności do pływania, drugi do malowania, trzeci do języków czy matematyki. Obok tego istnieją jednak władze, które posiada każdy człowiek, jak rozum, wola i uczucia, i z tej racji spoczywa na nim obowiązek ich doskonalenia. Życie człowieka, jego czyny jako bytu duchowo-cielesnego, domagają się właściwego współdziałania ze sobą tych dyspozycji. I choć jedne z nich doskonalą człowieka od strony fizycznej czy psychicznej, a inne od strony osobowej, co stanowi o gradacji pomiędzy nimi, to jednak wszystkie mają na celu dobro samego człowieka. Chodzi bowiem ostatecznie o to, by człowiek żył i działał w zgodzie ze swoją naturą, a więc coraz bardziej po ludzku. Nie ma innej niż ta możliwości doskonalenia bytu ludzkiego, którego granice aktualizacji wypływają z określonej formy bytowej. Poza nią natomiast każda inna próba udoskonalenia człowieka musi się wiązać z unicestwieniem jego substancjalnego bytowania.

______________________________
Przypisy:

  [12] J. Woroniecki, Katolicka etyka wychowawcza, t. II/1, Lublin 1986, s. 393.
  [13] B. Kiereś, dz. cyt., s. 64-65.
  [14] Zob. E. Aronson, T. Wilson, R. Akert, Psychologia społeczna: serce i umysł, tłum. A. Bezwińska [i in.], Poznań 1997.
  [15] Zob. V. Possenti, Religia i życie publiczne: chrześcijaństwo w dobie ponowożytnej, tłum. T. Żeleźnik, Warszawa 2005, s. 249.  
 
Zobacz także
ks. Wojciech Węgrzyniak
Minęło sześć lat. Ojciec święty został beatyfikowany. I co dalej? Powiedzmy sobie szczerze: start mamy doskonały. Żyliśmy obok Wielkiego Człowieka. Byliśmy świadkami niesamowitych czasów. Nie zapomnijmy, że dobry start to tylko początek. Zwycięzców poznaje się dopiero na mecie...
 
ks. Marek Dziewiecki
Mądrze wychowane dzieci opuszczają dom rodzinny bez lęku i poczucia winy. Bez lęku, gdyż nauczyły się od rodziców mądrze myśleć, odpowiedzialnie kochać i solidnie pracować. Bez poczucia winy, gdyż są one pewne tego, że ich rodzice nadal kochają siebie nawzajem i są spokojni o przyszłość...
 
Ks. Mieczysław Piotrowski TChr

Odrzucenie Boga Stwórcy prowadzi – jak pisał św. Jan Paweł II – „do bałwochwalczej czci stworzenia: »stworzeniu oddawali cześć, i służyli jemu, zamiast służyć Stwórcy« (Rz 1,25). W ten sposób człowiek nie tylko oszpeca obraz Boży w samym sobie, ale doznaje pokusy, aby zniekształcić go także w innych, wprowadzając w miejsce wzajemnej komunii nieufność, obojętność i wrogość, która posuwa się nawet do zabójczej nienawiści. Kto nie uznaje Boga jako Boga, sprzeniewierza się głębokiemu pojęciu człowieka i narusza komunię między ludźmi” (Evangelium vitae, 36).

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS