logo
Sobota, 20 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Agnieszki, Amalii, Teodora, Bereniki, Marcela – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Roman Konik
W obronie Świętej Inkwizycji
Apologetyka
 


Pierwsze stosy pod stopami heretyków zapłonęły w Orleanie za panowania króla Roberta II (972-1031) i z jego polecenia, mimo stanowczych protestów dostojników kościelnych. W roku 1150, w czasie wybuchu rewolty i zamieszek wywołanych przez heretyków w Kolonii, św. Bernard potępiał samosądy ludu i karę śmierci nakładaną na rebeliantów – kacerzy, zalecał, by walczyć z nimi na argumenty (capiantur non armis, sed argumentis), a nie za pomocą broni. Kiedy tego rodzaju walka nie da zamierzonych skutków, pozostaje jeszcze ekskomunika czy kary kanoniczne i wygnanie. W świetle tych faktów trudno utrzymać tak popularną współcześnie tezę o tym, że to władze kościelne położyły podwaliny pod krwawe prześladowania wiarołomców, namawiając możnowładców do włączenia się do tej krwawej rzezi.
 
Wiele współczesnych opisów wieków średnich cechuje podwójny mit. Po pierwsze, opisuje się je jako czas stagnacji, zacofania i hamowania nauki przez Kościół. Każdy z nas spotkał się z określeniem „ciemne wieki średniowiecza”. Mocno tkwi w naszej pamięci nauczanie ze szkół, gdzie średniowiecze traktowane było jako okres letargu umysłowego pomiędzy kulturą klasyczną a renesansem. W tym kontekście nie dziwi tak bardzo, że te mroczne zaułki historii przedstawia się jako czasy zdominowane przez teokratyczne ustroje, które za pomocą stosów starały się utrzymać swą dominację zarówno polityczną, jak i duchową. Prawda jest jednak inna. Średniowiecze to okres bardzo szczególny w historii. Większość problemów współczesnej Europy i jej kultury ukształtowała się w wiekach średnich, od demokracji na szczeblu gminy po nowoczesne systemy bankowe, od monarchii narodowych po miasta, od nowych technologii po bunty biedoty. Nie przystaje też opis zacofanych i „ciemnych” wieków średnich do rewolucji technicznej, jakiej dostąpiło niewątpliwie średniowiecze, historia średniowiecza to historia wynalazków, takich jak młyn wodny, wiatrak, ulepszenie transportu morskiego i lądowego, usprawnienie nawigacji czy sporządzanie pierwszych rzetelnych map morskich.
 
W rolnictwie wynaleziono uprząż, żelazny pług i bronę, usystematyzowano regularne nawożenie, w budownictwie wynaleziono dźwig, taczki, kołowrotki, w wojskowości udoskonalono kuszę, pancerze, artylerię, w handlu powstały pierwsze banki i korporacje, powołano do życia ponadnarodowe organizacje handlowe (takie jak Hanza), wynaleziono weksle, które otworzyły drogę kapitalizmowi, w epoce średniowiecza powstały po raz pierwszy ogromne targi, nie tylko handlu materiałami ale i usługami. „Mroczne średniowiecze” otworzyło też pierwsze uniwersytety i usystematyzowało naukę. Architektura średniowiecza to czas rozkwitu i rozwoju gotyku, tak podziwianego po dzień dzisiejszy. Filozofia średniowiecza to czas najbujniejszego rozkwitu metafizyki, retoryki i teologii. Nie możemy tu zapomnieć, że wszystkie te przejawy działalności ludzkiej były w dużym stopniu pod kuratelą Kościoła. Trudno w zestawieniu tych faktów utrzymać tezę, że czas starożytności to synonim wysokiej cywilizacji i wrażliwości humanistycznej, a średniowiecze to staczanie się ku barbarzyństwu, samobójstwo rozumu, prowincjonalizm i religijna bigoteria. Jak zauważa Józef Tyszkiewicz w Inkwizycji hiszpańskiej: […] słusznie Berdiajew, Chesterton i tylu innych wielkich dzisiejszych myślicieli powiada, że gdyby okres Wieków Średnich przedłużył się i utrwalił, to ludzkość mogłaby łacno dojść do tego szczytu doskonałości społecznej, o jakim na próżno dziś marzymy[10].
 
Wiekom średnim przypisuje się też banalność, atmosferę stagnacji, ociężałość umysłu i regres, zarówno mentalny, jak i gospodarczo-polityczny. Podkreśla się przy tym, że tempo rozwoju politycznego hamowane było przez dwa czynniki: feudalizm i teokrację. Ten bezbarwny pejzaż średniowiecza, kreowany przez wielu współczesnych historyków, to pejzaż spracowanego chłopa pod feudalnym możnowładcą, okrutnego rycerza wracającego z łupami z wypraw krzyżowych i ograniczonego mnicha, zamkniętego w ponurych bastionach klasztorów.
 
Warto uświadomić sobie, czym była w średniowieczu religia. Pustka, która powstała po upadku Cesarstwa Rzymskiego, została dość szczelnie wypełniona przez Kościół. Kościół w średniowieczu to nie tylko wspólnota religijna, ale także gwarant spójności społecznej i politycznej. Zachodni świat odbudowany został w oparciu o papiestwo i cesarstwo. Przez wiele lat układ ten był gwarantem stabilności zarówno politycznej, jak i duchowej. Średniowieczny Europejczyk właśnie dzięki działalności Kościoła miał świadomość przynależności do lokalnego miasta czy diecezji, do grupy ludzi, którzy uznawali te same prawa i zwyczaje, miał świadomość przynależności do określonej warstwy społecznej i związanych z tym przywilejów, a co najważniejsze dla mentalności człowieka średniowiecza, miał świadomość przynależności do ogromnej rodziny chrześcijańskiej, co było dla niego gwarantem spokojnego życia i dostąpienia zbawienia po śmierci. Czas walk na gruncie ideowo-religijnym był właśnie próbą utrzymania stabilności i ładu społecznego. Walki te najczęściej były skierowane przeciw heretykom, czyli tym, którzy starali się podważyć zarówno największą prawdę czasów średniowiecza, czyli zbawienie duszy, jak i obalić ład społeczny. Jak zauważa historyk Paul Johnson w Historii chrześcijaństwa: […] błędnie uważamy średniowieczne zinstytucjonalizowane chrześcijaństwo za niezwykle trwałą i stabilną instytucję. W pewnej mierze była ona znacznie słabsza niż władza świecka[11].
 
Ład świata chrześcijańskiego pod naporem herezji mógł ulec znacznym wypaczeniom, a procesowi dechrystianizacji mogły ulec nawet całe państwa. Na obrzeżach społeczeństw feudalnych istniał ogromny chaos społeczny, roiło się od ludzi wysiedlonych i bezdomnych, pozbawionych majętności i pracy, kalek, żebraków, chromych, trędowatych, zbiegłych chłopów pańszczyźnianych, byłych mnichów i księży, którzy starali się odzyskać posłuch u pospólstwa. Tego rodzaju mozaika społeczna stanowiła dobrą pożywkę dla wszelkiego rodzaju herezji. Bo obok wiary, ruchy heretyckie dawały nadzieję na lepsze życie już tu, na ziemi. Jak słusznie zauważa Francisco Pena, konsekwencjami herezji są: […] bluźnierstwa, świętokradztwa, zamachy na same fundamenty Kościoła, gwałcenie świętych praw i zasad, krzywdy, oszczerstwa i okrucieństwa, których ofiarą padają katolicy. W następstwie herezji słabnie i gaśnie w sercach wiara katolicka, niszczeją instytucje i dobra materialne, dochodzi do buntów i rozruchów, niknie spokój i ład publiczny. Tak więc każdy kraj, każdy naród, który pozwoli herezji zakiełkować na swym łonie, który hoduje ją i nie wyrywa jej na czas z korzeniami, deprawuje się, nabiera skłonności do przewrotów i może w końcu zginąć[12].
 
Współczesne odczytanie instytucji, jaką była Inkwizycja, nie jest łatwe. Oczywiście, należy odrzucić medialny bełkot na temat „największego terroru w dziejach cywilizacji” czy pseudointelektualne brednie o Inkwizycji jako najbardziej zbrodniczej instytucji w historii ludzkości, winnej śmierci setek milionów ludzi. Często bowiem słyszy się o Inkwizycji takie absurdalne informacje, których nie może usprawiedliwić najbardziej wrogie nastawienie do Kościoła. Prym wiodą tu media, w których coraz częściej słyszy się o licznych porównaniach trybunałów inkwizycyjnych do gestapo czy urzędów bezpieczeństwa z czasów PRL-u. „Historycy-eksperci” wskazują, że Trybunały Inkwizycyjne skazywały przeważnie na śmierć, a inkwizytorzy to okrutni zwiastuni współczesnych systemów totalitarnych. W tej książce nie zamierzam dyskutować absurdalnej wizji historii Kościoła, zgodnie z którą Inkwizycja to twór powstały w najmroczniejszych rejonach umysłu katolickiego, w efekcie czego na całym świecie chrześcijanie-mordercy inicjowali i wspierali fale prześladowań oraz pogromów. Postaram się natomiast wskazać na tło historyczno-ideologiczne, jakie towarzyszyło trybunałom inkwizycyjnym. Ważnym aspektem działania sądów inkwizycyjnych było to, że tak szeroko promowane współcześnie idee tolerancji i poszanowania wolności jednostki weszły do debat nad stanowieniem prawa, wolności religijnej i etyki dopiero za sprawą prac Spinozy i Locke’a.
 
Roman Konik
 

Przypisy:
[4]- R.W. Southern, Western Society and Church in the Middle Ages, London 1970, s. 15.
[5]- Por. S. Piekarczyk, Barbarzyńcy i chrześcijaństwo. Konfrontacje społecznych postaw i wzorców u Germanów, Warszawa 1968, s. 72.
[6]- M. Menéndez Pelayo, Historia de los heterodoxos espanoles, Madrid 1965, t. II, s. 213.
[7]- Por. X.M. Nadworski, Encyklopedia kościelna, Warszawa 1876, t. VIII, s. 134.
[8]- Por. Augustyn, Ep. XXIII, Retraet. I. II. C. V.
[9]- Augustyn, Kazanie 131 (PL 38, 734).
[10]- J. hr. Tyszkiewicz, Inkwizycja hiszpańska, Warszawa 1929 (reprint: Antyk, Warszawa 1998), s. 11.
[11]- P. Johnson, Historia chrześcijaństwa, Warszawa 1985, s. 322.
[12]- N. Eimeric, F. Pena, El manual de los inquisidores (Directorium inquisitorum), Barcelona 1983, s. 58.
 
 
Zobacz także
ks. Piotr Łabuda

Zanim spojrzymy na spisanie, powstanie poszczególnych tekstów ewangelii, warto podjąć niezwykle ważny temat, który przez długi czas obecny był w myśli wielu badaczy Pisma Świętego. Na początku XX w. nasiliły się badania nad okresem przedliterackim ewangelii, w którym słowa i czyny Jezusa były przekazywane ustnie w ramach tradycji pierwotnego Kościoła. Wskazywano, iż w trakcie nauczania apostołów i uczniów apostolskich słowa Jezusa były wyjaśniane przez apostołów i przystosowywane do potrzeb wspólnoty, która je przyjmowała.

 
Aneta Kania
Maryja robiła zwykłe rzeczy, ale w niezwykły sposób. Przyjmowała w swojej ludzkiej naturze i w swoim codziennym życiu łaskę Bożą, która jest życiem nadprzyrodzonym i już wiecznym. „Kto słucha słowa mego i wierzy [we Mnie], ma życie wieczne”, mówi Jezus; „ze śmierci przeszedł do życia” (J 5, 24).  

Z ojcem Pierre-Marie Delfieux rozmawia Aneta Kania
 
Natalia Brachowicz
Zastanawiam się, co ze szczęściem chociażby dzieci poczętych z gamet dawców, gdy za kilkanaście lat dziecko zapyta: jak to było? I kto naprawdę jest jego tatusiem? I czy gdzieś żyje jego rodzeństwo? I nie daj Boże, aby mu przyszło do głowy kogoś szukać! Nie są to problemy odległe i abstrakcyjne...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS