Święta Teresa od Dzieciątka Jezus pisała: „Jak słońce oświeca równocześnie cedry i każdy mały kwiatek, jak gdyby był jedynym na ziemi, tak Pan nasz troszczy się o każdą duszę z osobna, jakby nie miała podobnych sobie; i jak w przyrodzie następstwo pór roku sprawia, że w oznaczonym dniu może zakwitnąć najdrobniejsza stokrotka, podobnie wszystko zgodne jest z dobrem każdej duszy”. Bóg sprzyja więc naszemu pełnemu rozkwitowi, do nas jednak należy, aby pod Jego okiem właściwie pokierować naszą przyszłością.
Promieniowanie wewnętrznego blasku
Ludzie, u których następuje harmonijny rozwój talentów i charyzmatów, zaczynają owocować. Ujawnia się to m.in. w udanym życiu rodzinnym, wspólnotowym oraz w tym, że są cenieni w pracy zawodowej jako specjaliści i coraz więcej osób zwraca się do nich po pomoc. Czasem stają się wręcz mistrzami w swojej dziedzinie. Na tym etapie można już mówić o promieniowaniu duchowości danej osoby. Niekiedy zdarza się też, że inni ludzie tak bardzo są zafascynowani dojrzałym kształtem czyjegoś życia chrześcijańskiego, że u takiej osoby chętnie szukają rady duchowej, a niekiedy pragną pójść analogiczną drogą rozwoju.
Warto zauważyć, że zakony w swoich początkach były właśnie takimi wspólnotami ludzi zgromadzonych wokół charyzmatycznego założyciela. Każda zakonna reguła stanowiła pewien rodzaj odwzorowania świata wartości, jakie w swoje życie wcielał jej twórca i do jakiego zapraszał swoich naśladowców. Tak więc jedną z ważnych cech duchowości benedyktyńskiej była stałość miejsca, ujęta jako szczególna wartość powołania monastycznego. Z kolei powołanie franciszkańskie charakteryzowało się umiłowaniem skrajnego ubóstwa jako szczególnej wartości duchowej. Jej cechą było również wędrowne kaznodziejstwo, bliskie także dominikanom, którzy jednak w swojej formacji większy nacisk kładli na intelekt. Wreszcie reguła jezuitów podkreślała wagę aktywności apostolskiej i dla niej gotowa była porzucić nawet wspólnotową modlitwę, która w dotychczasowej wizji życia zakonnego była nieodzowna.
Recepta na dziś
Dziś trudno mówić o jednej duchowości chrześcijańskiej. Należałoby ją raczej postrzegać jako rzekę życia, która nieustannie szuka sobie najdogodniejszego koryta. Każdy chrześcijanin winien podejmować wysiłek odkrywania i wcielania w swoje życie tych elementów życia duchowego, które w najlepszy sposób korespondują z jego indywidualnym powołaniem. Stąd częsty dzisiaj eklektyzm, a więc zdolność do korzystania z wielu cennych zaleceń pochodzących z różnych nurtów duchowych, jeśli są pomocne w naszej drodze do Boga. Takie podejście jest tym bardziej konieczne, że w dzisiejszych czasach nie można stosować wszystkich reguł sprzed kilkuset lat, ale trzeba wybrać te, które są bardziej dostosowane do współczesnych wyzwań.
Z kolei jednym z podstawowych błędów w życiu duchowym jest sięganie po takie elementy z jakiejś duchowości, które nijak nie przystają do naszego powołania i są raczej przeszkodą niż pomocą w osobistej drodze do Boga. Święty Franciszek Salezy pisał: „Inaczej oddaje się pobożności dworzanin, inaczej rzemieślnik lub sługa czy panujący, inaczej wdowa, panna lub mężatka”. I zaraz dodawał: „Czy byłoby stosowne, gdyby biskup chciał żyć w samotności jak kartuz? Co by to było, gdyby ludzie żyjący w małżeństwie nie chcieli dbać o dobra doczesne jak kapucyni; gdyby rzemieślnik był cały dzień w kościele jak zakonnik; a zakonnik był zawsze gotowy do usług wszystkich, co jest obowiązkiem biskupa? Czy nie byłoby to nieodpowiedzialne, nieznośne, a nawet śmieszne?”.
Warto zatem nieustannie poszukiwać takich nurtów duchowych, które pomogą nam odkryć to, co umocni naszą więź z Bogiem i uzdolni do lepszej służby ludziom.
Cezary Sękalski