logo
Czwartek, 09 maja 2024 r.
imieniny:
Grzegorza, Karoliny, Karola, Pachomiusza – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Jan Halbersztat
Wędrówka
Wieczernik
 


I nasza pielgrzymka ma trzy etapy. Pierwszy - to wyjście. Nie przypadkiem aby stać się Dzieckiem Bożym trzeba najpierw „wyjść” z tego świata. Trzeba... umrzeć. Najpierw sakramentalnie, a więc symbolicznie (pamiętajmy, że „symbo-licznie” nie znaczy „nierzeczywiście”...) , poprzez zanurzenie w wodach chrztu i wynurzenie się z nich jako zupełnie nowe stworzenie. Później - przez nasze „zwykłe”, codzienne umieranie dla grzechu i rodzenie się do wolności. A w końcu - u kresu naszej Pielgrzymki - umrzeć także fizycznie, aby zmartwychwstać (...bo innej drogi nie ma).

Drugi etap - sama droga, trudy, przeciwności, piękne chwile, czyli wszystko to, co nazywamy „codziennością”. Nasze codzienne życie to szlak, wędrówka: czasami jest ciężko i pod górę, czasami lekko i z górki; bywają chwile straszne, męczące, bolesne, których chciałoby się uniknąć - ale uniknąć się nie da. Bywają i takie, w których chciałoby się jak Faust wołać „Chwilo, trwaj!” - choć wiemy, że chwila, choć wspaniała, trwać nie może, bo to oznaczałoby zatrzymanie się w drodze („...bo w przemijaniu drzemie cały życia smak”, jak śpiewał Grzegorz Turnau).

I wreszcie etap trzeci - osiągnięcie Celu. Tu już nie ma wyjścia - aby Go osiągnąć, musimy stać się Nowym człowiekiem, musimy przejść całą Drogę. Tu nie da się dojść na skróty, nie ma taryfy ulgowej, nie ma „tajemnych przejść” (czy, czerpiąc z nowocześniejszych bajek - zjawiska teleportacji). Tu docierają tylko prawdziwi Wędrowcy.

Cel wszystkich celów

Ale nasz Cel zasadniczo różni się od wszystkich innych celów - tak, jak nasza Wędrówka, nasza Pielgrzymka różni się od innych podróży. Bo w klasycznej podróży cel oznacza koniec drogi - a u nas jest w gruncie rzeczy... dopiero początkiem. Początkiem prawdziwej Drogi, wiecznej Wędrówki w głąb  Nieskończonej Miłości - tyle, że już bez przeszkód, bez utrudnień, twarzą w Twarz.

Bo my, uczniowie Chrystusa, jesteśmy w tej szczególnej sytuacji, że nasz Cel (...żyje we mnie Chrystus...) jest jednocześnie naszą Drogą (Ja jestem drogą, prawdą i życiem!). Że nasza Wędrówka, choć ma jasno określony cel i nie jest wyprawą w nieznane, to jednak nigdy się nie kończy.

Żeby dojść – trzeba iść

Żeby osiągnąć Cel – trzeba podjąć wędrówkę. Navigare necesse est, vivere nonest necesse głosiła stara łacińska maksyma, przypisywana Pompejuszowi. Żeglowanie jest rzeczą konieczną, życie (w domyśle – to nasze, doczesne) – nie. Jeśli wyruszę w drogę – mogę trafić w niebezpieczne miejsca, mogę się zgubić, mogę nawet zginąć. Jeśli nie wyruszę, jeśli pozostanę w miejscu będę żył (przynajmniej przez jakiś czas) spokojnie i wygodnie, tylko... po co?

Jan Halbersztat
 
strona: 1 2 3