logo
Sobota, 27 kwietnia 2024 r.
imieniny:
Sergiusza, Teofila, Zyty, Felicji – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Olgierd Jędrzejczyk, Magdalena Kowarzyk
Wiara ratuje mnie każdego dnia
Czas Serca
 


Jak radzi sobie Pan z pojęciami przekraczającymi poznanie?
 
Takimi jak „światłość wieczna”? To pojęcie pomocnicze. Myślę, że chodzi o to, żeby wierzyć, choć nie wiemy dokładnie, jak to jest. Dziś nie da się jednak „wierzyć z rękawa”, potrzebna jest wiedza, stąd mój wielki szacunek do księży i ich wykształcenia teologicznego. Choć brzmi to przekornie, lubię słuchać nawet głupich kazań, ponieważ zawsze zostają z nich choćby dwa, trzy mądre zdania.
 
Kiedyś powiedział Pan, że określa siebie jako człowieka, który jest na kolanach po to, by wstawać. Skąd takie przywiązanie do modlitwy?
 
To wszystko wynika z wiary. W czasie wojny w jednym z warszawskich kościołów ksiądz krzyczał z ambony (a trzeba dodać, że wokół wisiały już wtedy plakaty z nazwiskami rozstrzelanych): jeżeli trzeba będzie modlić się o cud – a wiecie, o jakim cudzie mówię – to padnijcie na kolana! I ludzie padli! Cały kościół na kolanach! I jak tu nie wierzyć? A spotkania podczas zbierania materiałów dziennikarskich tuż po wyborze papieża Polaka… Byłem pierwszym dziennikarzem, który dotarł do Wadowic zaraz po tym wydarzeniu. I jak się z tego wyplątać? Nie da się! Choć wielu uczy się wiary najpierw poprzez zewnętrzność, to wszystko wpływa na nasze życie i sprawia, że stajemy się innymi ludźmi, że inaczej patrzymy. Dlatego wierzę w młodych i ich zapał, cieszę się ich spotkaniami religijnymi, bo jestem przekonany, że wracają z nich odmienieni.
 
Gdzie na tej „drodze do domu Ojca” znajdują się ludzie niewierzący?
 
Mają wciąż otwartą furtkę, ale są wolni. Bóg nie zmusza ich do wiary, ale wciąż zaprasza. Jeśli jesteś niewierzący, a postępujesz jak Chrystus, czynisz dobrze, jesteś dla mnie bratem w Chrystusie. Niewierzący często wytykają błędy Kościołowi. Ja próbuję na to patrzeć z innej strony: im lepiej poznaję błędy Kościoła, tym mocniej wierzę. Jeśli Kościół przeszedł przez takie zakola i nadal trwa, to musi coś w tym być!
 
A jeśli wszyscy naokoło myślą inaczej?
 
Mają do tego prawo. Przez 42 lata pracowałem w partyjnej „Gazecie Krakowskiej”, a mimo to nigdy nie dałem się wciągnąć do partii i zawsze przyznawałem się do swego katolicyzmu. Wyrzucano mnie z pracy i następnego dnia przyjmowano ponownie. Dało się. Ja bez wiary dawno bym już nie żył. Kościół pomagał mi nawet w prostych sprawach… Wiara uchroniła mnie przed alkoholizmem. W młodości dostałem warunkowe rozgrzeszenie – miałem zgłosić się po decyzję po paru dniach. Wie Pani, jak ja się czułem!? Warunek był taki: nie będę pił przez 1,5 miesiąca i przez 9 dni będę leżał krzyżem. I przestałem pić na 12 lat! Powtarzam raz jeszcze: nie da się tak po prostu tego wszystkiego przekreślić, wiara we mnie buzuje, ona ratuje mnie każdego dnia!
 
Tu nastąpiła przerwa. Nie musiałam więcej pytać. Wszystko wydawało mi się proste i naturalne. Wciąż brzmiały mi w uszach podniesione tony: „to po prostu w człowieku zostaje, człowiek nasiąka czymś i to daje mu siłę na zawsze – i nawet kiedy się zgubi, po jakimś czasie wraca… z tego nie można się wyplątać”. Pomyślałam o ludziach, którzy się zgubili. Tak wiele jest wśród nich bliskich mi osób. Daj Boże, by umieli odszukać w sobie tę iskrę, którą przecież kiedyś w sobie mieli. By znów zapłonął w nich ogień.
 
rozmawiała Magdalena Kowarzyk
 
 
Zobacz także
ks. Jarosław Czyżewski

Ludzie przychodzą do kościoła z jakiegoś powodu. Jest to w pewnej mierze powód religijny, a nie tylko zwyczaj, jak skłonni jesteśmy nieraz twierdzić. Jest jakieś religijne pociąganie. Kiedy ktoś zjawia się w kościele, nawet jeśli z mniej pogłębionych powodów, to jednak mówi: „Jestem!”. Co my, jako duszpasterze, w Środę Popielcową i w Wielką Sobotę z tymi ludźmi zrobimy?

 

O fenomenie licznego udziału w liturgii Środy Popielcowej i wielkopostnym nawróceniu z o. Krzysztofem Wonsem, dyrektorem Centrum Formacji Duchowej w Krakowie, rozmawia ks. Jarosław Czyżewski

 
ks. Jarosław Klimczyk CRL
Zawsze bałem się tego pytania, gdy maluchy ze szkoły podstawowej, w której katechizowałem, domagały się szybkiej, krótkiej i jasnej odpowiedzi. Wiedziałem, że nie ma co lać wody ani posługiwać się cytatami z dokumentów Kościoła. Czarne, świdrujące oczka oczekiwały, że powiem im najbardziej osobistą i głęboką prawdę...
 
Józef Majewski,Zbigniew Nosowski

Radziłbym przede wszystkim wątpliwości w wierze nie zagłuszać. Trzeba im spojrzeć prosto w oczy i bez lęku. To znaczy, że należy je przede wszystkim wyraźnie nazwać. Nazwanie swoich wątpliwości to jakaś forma ogarnięcia ich, zapanowania nad nimi. Człowiek nie ulega presji nienazwanego, czegoś irracjonalnego. Kiedy zaczynamy spokojnie formułować przed sobą nasze wątpliwości, nasze „nie” wobec wiary, to zaczyna się proces jej rozświetlania i oczyszczania

– mówi Jacek Salij OP w rozmowie z Józefem Majewskim i Zbigniewem Nosowskim.

 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS