logo
Czwartek, 02 maja 2024 r.
imieniny:
Atanazego, Longiny, Toli, Zygmunta – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Praca zbiorowa
Współcześni odmawiają różaniec
Wydawnictwo Salwator
 


imprimi potest
ks. Jerzy Madera SDS, prowincjał
l. dz. 442/P/2003
Kraków, dnia 25 sierpnia 2003 r.
(C) 2003 Wydawnictwo SALWATOR
ISBN 83-89289-11-3

ul. św. Jacka 16, 30-364 Kraków
tel. (0-12) 269-17-31, fax (0-12) 269-17-32
e-mail: wydawnictwo@salwator.com www.salwator.com


 

Tajemnice bolesne
Roy Fiedler
dziennikarz (USA Today), Nowy Jork
tłum. Izabela Bobbé

Modlitwa Pana Jezusa w Ogrójcu

Trudno mi się do tego przyznać, że ja, urodzony Nowojorczyk, nie mogłem od razu pobiec na to miejsce, gdzie podążały tłumy ludzi. Do "strefy zero" zbliżyłem się dopiero na trzeci dzień po tragedii 11 września. Na "ścianie płaczu" widniały setki imion, fotografii, a na nich pełne życia twarze ludzi białych, czarnych, żółtych. Obok stali ich bliscy, trzymając przed sobą niby tarcze tabliczki ze zdjęciami i imionami tych, którzy zostali tam, w morzu ruin. Wielu z nich modliło się, bezgłośnie poruszając wargami. Obok mnie, młodziutka dziewczyna, płacząc, spytała mnie, czy nie spotkałem gdzieś jej siostry, pamiętam jej imię, Amy, lat 23, która pracowała na 104. piętrze pierwszej wieży. "Nie" - powiedziałem ze smutkiem. Ona wtedy zapytała, było to dość dziwne, czy tych ludzi tam, Pan Bóg opuścił, tak samo jak Pana Jezusa w Ogrójcu. "Dziecko, - powiedziałem - Pan nie opuszcza nikogo, nawet gdy ten sądzi, że jest całkiem sam w swoim Ogrójcu. On był tam z nimi. W duchu pomyślałem: "Jezu, Maryjo, ci ludzie, tam, w środku, wypili swój kielich cierpienia, spraw, aby ci, którzy tutaj stoją, przez to cierpienie nie zatracili swej wiary.".

 

Biczowanie Pana Jezusa

Nazajutrz dotarłem tam znowu. Chciałem zrobić kilka zdjęć do mojej gazety, ale - dlaczego nie mam tego powiedzieć - przeszkadzały mi łzy w oczach, gdy patrzyłem na stojących ludzi. Wśród nich, jak błyskawice przebiegały wiadomości o ilości ofiar, o tych, którzy przeżyli i zdołali wyjść z tego piekła. Kupiłem gazetę. Na stronie tytułowej wstrząsająca opowieść na pół oślepłego strażaka Richarda Picciotto. I takie słowa: "Nie jestem człowiekiem szczególnie wierzącym, ale tam nieustannie odmawiałem modlitwy i . A kiedy z kaskadami gruzu waliłem się w dół z szóstego piętra, ujrzałem przed sobą całe moje życie, moją rodzinę, żonę, dwójkę dzieci. Leżąc potem - nie wiem jak długo - w ciemnościach, myślałem już tylko o Bogu, o Jego Męce, o tym jak Jego Ciało rozrywają biczami, a On milczy. Boże mój, jakże wtedy czułem się blisko tego biednego Ciała naszego Pana. Jedno z moich oczu zalewała krew i powstała we mnie myśl, czy i Jego oczy krwawiły. Jakbym znajdował się koło Niego, otoczony tymi, którzy chcieli nas zabić.".
Tego dnia nie było już "mojej" dziewczynki, ale na "Ścianie płaczu" tabliczek wciąż przybywało. Nagle coś przykuło mój wzrok: ze ściany spoglądała na mnie twarz uśmiechniętej młodej kobiety o imieniu Jeny. Pracowała w drugiej wieży. Zdjęcie Jeny otaczał różaniec, ułożony jakby w kształt serca, w dole zwisał krzyżyk. W tym różańcu zawarte było cierpienie i modlitwa. "Boże mój - mówiłem bezgłośnie - Ty, Któryś wszystko przyjął za nasze zło, daj za przyczyną Twej Matki nadzieję tym ludziom, połącz ze Swoim cierpienie tych, którzy zginęli i tych, którzy płaczą.".

 

Cierniem ukoronowanie Pana Jezusa

My, Amerykanie, uchodzimy za czcicieli dóbr materialnych. Nasze ulubione pojęcia to "mieć, posiadać, kupować". Sprawy duchowe spychamy w głęboką sferę prywatności. Myślę często, że nasze tzw. dobre uczynki "popełniamy" ukradkiem, najchętniej bezosobowo, ot, trzeba coś dać na zbiórkę.
Kolejnego dnia byłem tam znowu z grupą kolegów, którzy chcieli zobaczyć różaniec - większość z nich tego przedmiotu ani nie znała, ani nie widziała. Przed "moją" Jeny stała grupka ludzi, ktoś zdjął różaniec. Nie, jest! Ale czy to krew? Na miejscu różańca były istotnie krwawe ślady. Ktoś wymienił nazwę rośliny, której pestki na upale wydzielają krwisty sok. I Jeny była teraz jakby w koronie cierniowej. Ktoś napisał obok: Mother of Justice pray for us - "Matko Sprawiedliwości, módl się za nami".
O, Matko, której serce przeszył miecz, wstaw się za nimi u Swego Syna, którego poniżenie stało się naszym wyzwoleniem. Chryste, bądź miłosierny dla małej Jeny.

 

Dźwiganie krzyża

Któż chciałby nieść krzyż z własnej woli, zwłaszcza krzyż drugiego człowieka? Słowa Ewangelii "przymuszony Szymon" powinny palić wstydem. Ten Szymon z Cyreny był zapewne człowiekiem zacnym, ale nie na tyle, aby nieść ciężar z drugim Człowiekiem, i którego mękę w drodze na Golgotę widział przecież na własne oczy. Najchętniej minąłby Go bokiem i pobiegł do własnych spraw.
"Matko sprawiedliwości", tego wezwania nie ma w tak bliskiej mi Litanii Loretańskiej, ale jakże wydaje mi się ono ważne! Nasz Pan dźwigający krzyż, Ofiara zła obudzonego w ludziach, i oni - zamknięci w tych więzach wielkiego miasta - sam na sam ze swym życiem i śmiercią. Śmierć. niektórzy wybrali ją dobrowolnie, nie chcąc stać się płonącymi pochodniami. Bóg to rozumiał, byli tylko ludźmi. Myślę, że wielu ginęło z imieniem Jezusa i Maryi na ustach. Może Oni towarzyszyli im w tym długim jak wieczność spadaniu w dół.
Mówi się, że tam, w tych cudach techniki, ginęła Ameryka "niewinna", wierząca w dobro i w ludzi. Dziś, z upływem czasu wiemy, że zło nie zwyciężyło i jest z nami nadzieja.
I sądzę, że wielu z tych ginących lub spadających w przestrzeń śmierci ludzi, usłyszeć mogło słaby głos Jezusa konającego: "Dziś jeszcze będziesz ze Mną w raju.".

 

Ukrzyżowanie i śmierć Pana Jezusa

Dokonało się. W Ameryce o chwili śmierci mówi się is gone - odchodzi. My, którzy wierzymy w cud pustego grobu, już na krzyżu widzimy obraz Zmartwychwstania. Jest nawet taka moda w dzisiejszym malarstwie sakralnym, by ukazywać Jezusa jeszcze na krzyżu a już jakby wznoszącego się w niebo. Dla mnie, człowieka mocno stąpającego po ziemi, bliższy jest Chrystus umęczony, bezwładnie leżący na kolanach Matki, udręczonej ale nie złamanej. Jest pospiesznie - szabat tuż, tuż - ale miłosiernie owijany całunem, składany do grobu tego zacnego Józefa z Arymatei.
Wielu ludzi na tym grobie widzi napis "koniec", wielu "początek". Tak. Nowy początek i nadzieja dla nas, wierzących w jednego Boga. Najgłębszy sens słów św. Pawła: "gdyby Pan nie zmartwychwstał, próżna byłaby nasza wiara.".


Zobacz także
ks. Kamil Sobiech

Temat egzorcyzmów i posługi uwalniania od działania złych duchów jest coraz bardziej znany i popularny. Jeszcze kilka czy kilkanaście lat temu, gdy mniej się o tych sprawach mówiło i pisało, nie było konieczności poruszania tego zagadnienia. Dziś jest inaczej – trzeba pewne sprawy jasno rozróżnić, by wierzący katolicy się nie pogubili.

 
Karol Meissner OSB

Rozważając Janowy opis wydarzeń w Kanie Galilejskiej trzeba sobie uświadomić, że autor pisze swoją Ewangelię parę dziesiątków lat po tym, co opisuje. Toteż w jego opisie każdy, drobny nawet szczegół, ma wielkie znaczenie. Jest bowiem widziany i właściwie rozumiany przez autora w perspektywie późniejszych zdarzeń. O tym, że głębsze zrozumienie wydarzeń ewangelicznych istotnie miało miejsce w późniejszym czasie, świadczy stwierdzenie o pewnym powiedzeniu Pana Jezusa, że dopiero po Jego zmartwychwstaniu przypomnieli sobie uczniowie, że to powiedział (J 2,22).

 
Ks. Jerzy Olszówka SDS
We współczesnym świecie nie ma takiej dziedziny życia, która nie podlegałaby pewnym przeobrażeniom. Zmieniają się warunki życia, zmieniają się ludzkie poglądy, obyczaje, tradycje, zmieniają się systemy wartości, wzorce postępowania, prawa rządzące życiem ludzkiej społeczności. Ten proces przemian nie ominął także sfery religijności. Choć wierzymy w tego samego Boga, w którego wierzyli nasi ojcowie i dziadowie to jednak zmienia się styl pobożności - zmienia się sposób modlitwy, sposób uczestnictwa w życiu Kościoła. Staramy się we współczesnych warunkach wciąż na nowo odczytywać niezmienną prawdę Ewangelii.
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS