logo
Czwartek, 28 marca 2024 r.
imieniny:
Anieli, Kasrota, Soni, Guntrama, Aleksandra, Jana – wyślij kartkę
Szukaj w
 
Posłuchaj Radyjka
kanał czerwony
kanał zielony
 
 

Facebook
 
Drukuj
A
A
A
 
Ks. Rafał Masarczyk SDS
Wszystko można popsuć
materiał własny
 


Wszystko można popsuć

Narzekamy nieraz na patologie społeczne, w postaci bezrobocia, bezdomnych. Faktycznie to są bolesne problemy naszego społeczeństwa. Czasami jednak warto przyjrzeć się innym społeczeństwom. M. Ossowska napisała książkę pt: "Myśl moralna oświecenia Angielskiego" , w której między innymi opisuje podobne problemy w Anglii w tym okresie historycznym. Korona oprócz sukcesów międzynarodowych miała poważne kłopoty wewnętrzne, jednym z nich była duża grupa ludzi bezdomnych i sierot. Osoby te zdobywały środki na utrzymanie uprawiając żebractwo, które mocno utrudniały życie w wielkich miastach. Trudno bowiem było spokojnie przejść z ulicy na ulicę nie będąc zaczepionym przez domagających się jałmużny. Drogi między miastami były niebezpieczne, gdyż grasujące bandy okradały każdego niezbyt ostrożnego podróżnika. Zalecano więc wzięcie oprócz bagażu broni. Gdy ktoś był bardziej zamożny jechał w towarzystwie obstawy.

Zastanawiano się jak można zaradzić tej sytuacja. Pojawił się pomysł by bezdomnymi i sierotami opiekowały się gminy. W tym celu w każdej gminie miał powstać "dom pracy". W nim miano uczyć zawodu, a gmina miała pokrywać koszty wyżywienia. Bezdomne dzieci miano umieszczać w rodzinach zacnych gospodarzy, tam powinne były się uczyć pracy w atmosferze rodzinnej. W ten sposób państwo chciało zaradzić istniejącym problemom. Każdy chyba się zgodzi, że pomysł piękny, ale cóż z tego.

Domy pracy wkrótce nie cieszyły się najlepszą opinią, nazywano ich złośliwie domami strachu. Właściciele tych obiektów chcieli na ich prowadzeniu jak najwięcej zarobić. Racje żywnościowe były wręcz głodowe, często tylko chleb i woda, bo przecież trzeba było jak najwięcej zyskać. A pracy jak najwięcej, od rana do późnego wieczora, bo trzeba było jak najwięcej zarobić. Śmiertelność wśród lokatorów takiego domu była przerażająco wysoka.

Z sierotami w "miłych rodzinach" działo się podobnie, jedzenia jak najmniej, pracy jak najwięcej, przecież rodzina musi mieć z tego jak najwięcej pożytku. Niezbyt ciekawy był więc los sierot. Często przyczyną zgonu był głód i wyczerpanie.

Piękną ideę zamieniono w koszmar, na skutek koszmarnej realizacji. Człowiek potrafi zepsuć najpiękniejszy pomysł. Filozofia próbowała znaleźć krótkie określenie na człowieka. Tak powstało pojęcie homo viator, homo electronicus, homo sapiens i nasze polskie używane przez ks. J. Tischnera homo sovieticus. Można by także użyć nowego określenia homo psujus, (słowo to nie jest zaczerpnięte z języka łacińskiego). Człowiek potrafi dużo zepsuć nie ulega wątpliwości.

Jest to dość ponury obraz ludzkości, dlatego do końca nie jest prawdziwy. Wprawdzie opieka społeczna nie sprawiła się dobrze, lecz katastroficznie. Byli jednak ludzie, którzy z tym walczyli i głośno wyrażali swój sprzeciw. Opisane nadużycia nie znalazły społecznej akceptacji. Homo psujus w epoce wychwalającej zasadę tolerancji nie był tolerowany. Może to jest przyczyną, że obecnie opieka społeczna Wielkiej Brytanii mimo różnych mankamentów, nie jest zła.

Zastanawiając się nad powyższą sytuacją, doszedłem do wniosku, że nie starczy mieć dobry pomysł, jeszcze trzeba wiedzieć jak go dobrze zrealizować, by jego wykonanie nie było zarazem jego zaprzeczeniem. Obecnie jest realizowany pomysł reformy opieki nad polskimi sierotami, które korzystają obecnie z państwowych domów dziecka. Postawiona diagnoza brzmi: Opieka w tych domach jest daleka od ideału, więc należy coś z tym zrobić zwłaszcza, że w Unii Europejskiej jest inaczej. Dobrą opinią cieszą się w Polsce rodzinne domy dziecka, czy też rodziny zastępcze. Najlepiej więc umieścić biedne dzieci w tego typu ośrodkach, likwidując niechciane państwowe instytucje.

Piękne, ale czy znów nie zjawi się jakiś homo psujus i nie będzie chciał zrobić na tym doskonały interes, takie głosy się już niestety pojawiają. Sprawa jest jednak zbyt świeża i nie wiadomo, na ile są to pojedyncze przypadki w procesie szukania lepszej formy opieki nad potrzebującymi. Czas pokaże, a przy okazji telewizja znajdzie dla siebie interesujący temat i też pokaże. Na pewno ktoś zapyta: Czy instytucjach kościelnych zajmujących się opieką nad potrzebującymi nie pojawia się od czasu do czasu jakiś psuja? Na podstawie mojego doświadczenia i codziennych obserwacji mogę odpowiedzieć przecząco. Pracowałem wiele lat jako kapelan sióstr i mogę im wystawić tylko ocenę bardzo dobrą z realizacji charyzmatu miłosierdzia. W swej działalności siostry są bardzo ofiarne i sumienne.

Ten optymistyczny obraz mąci jednak wiadomość która usłyszałem w lokalnym radiu Wrocław. Siostra M. Ze zgromadzenia Y w miejscowości X, opiekując się sierotami, posługiwała się dość kontrowersyjnymi metodami wychowawczymi. Zmuszała dzieci do zjadania bardzo dużej ilości słodyczy w celu wywołania u nich wstrętu do smakołyków, co kończyło się wymiotami. Stosowała także inne metody podlegające karze więzienia. W wyniku procesu została skazana na 1,5 roku więzienia w zawieszeniu na 2 lata.

Czarna owca w porządnej rodzinie? Dla naszych "wielbicieli" radość "A nie mówiliśmy" duchowni tacy są. Dla nas smutek. Co się stało z człowiekiem, który pełen ideałów wstąpił do zgromadzenia Y. Dlaczego zaczął je realizować w tak niewłaściwy sposób. Tragedia instytucji i osobista tej siostry, jak inaczej można bowiem nazwać konieczność odpowiadania przed sądem; nie za przekonania religijne, ale za pospolite przestępstwo. Tragedia dzieci, do końca życia mogą mieć nienawiść do osób w habitach. Tragedia dla nas, ludzi instytucji Kościelnej, że nie potrafiliśmy wcześnie problemu zauważyć i mu zapobiec. Ucząc siostrę właściwych metod wychowawczych i radzenia sobie z emocjami.

Chyba powinniśmy mieć ośrodki rekolekcyjno-terapeutyczne, by w miarę szybko móc w takich sytuacja reagować i nie dopuścić do tragedii. Komunikat radiowy brzmiał by wtedy inaczej: "Siostra M. Po uderzeniu Mariusza K., który sprawiał jej kłopoty wychowawcze, poprosiła siostrę przełożoną o urlop by odbyć terapie i pogłębić swoją wiedzę pedagogiczną. A teraz prosimy Państwa o wysłuchanie prognozy pogody."

ks. Rafał Masarczyk SDS

 
Zobacz także
o. Michał Zioło OCSO

Nie jesteśmy misjonarzami, katechetami, nie prowadzimy tu dzieł charytatywnych. Chciałbym po prostu napisać: jesteśmy. Zachowujemy rytm cysterskiego życia, z godzinami pracy i modlitwy. Ale to za mało. Tak można się przechować przez całe życie, i to gdziekolwiek. Wie o tym św. Bernard, którego jeszcze raz wspomnę: "Życiem duszy jest prawda i świadomością duszy jest miłość. Dlatego nie rozumiem, jak ktoś może być uważany za żyjącego (tym bardziej w takim życiu wspólnym jak nasze), jeśli nie kocha tych, wśród których żyje..."

 
o. Michał Zioło OCSO
Określenie "bojaźń Boża" często budzi wiele nieporozumień. Według niektórych mędrców starożytnych i oświeceniowych, bogów zrodził strach przed naturą, przed życiem i samym sobą. Ale trzeba powiedzieć, że były też okresy, kiedy duszpasterze bardzo skrupulatnie i skwapliwie posługiwali się strachem, jako narzędziem swej duszpasterskiej posługi. Nie trzeba być wielkim znawcą dziejów homiletyki, aby przytoczyć liczne przykłady takiego właśnie, świadomego wzbudzania strachu przed piekłem i wszystkimi innymi ostatecznymi sprawami, aby dostatecznie wstrząsnąć sumieniami wiernych.
 
Małgorzata Duda
Praca wyróżnia człowieka wśród reszty stworzeń, których działalności związanej z utrzymaniem życia nie można nazywać pracą - tylko człowiek jest do niej zdolny, i tylko człowiek ją wykonuje, wypełniając równocześnie pracą swoje bytowanie na ziemi. Stan bezrobocia sytuuje człowieka jako "narzędzie produkcji", w konsekwencji prowadzi do zatracenia jego osobowej godności...
 

___________________

 reklama
Działanie dobrych i złych duchów
Działanie dobrych i złych duchów
Krzysztof Wons SDS